Jeśli nie będzie w tobie dobra, prawdziwej wiary ani
miłości do ludzi, to czy przekonasz kogoś do wiary w Boga? Czy ciebie
przekonałby człowiek wiecznie naburmuszony, zły, który ma kwaśną minę, a
jednocześnie mówiłby o Bożej miłości i o szczęściu jakie z niej wypływa? Czyż
nie zachowywałby się on, jak hipokryta, bo mówiłby jedno, a robiłby drugie?
Jeśli sam nie płoniesz Bożą miłością, nie wierzysz w to,
co mówisz i nie robisz tego, to nie wiem czy kogokolwiek przekonasz. To w tobie
musi być ta Boża iskra. W twoich oczach musi być widać tę prawdę, w którą sam
wierzysz, i którą pokazujesz swoim życiem.
„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a
komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą”. (Łk 12, 48)
Jeśli masz wiedzę, a źle ją przekazujesz, to na kim
spoczywa odpowiedzialność za tych ludzi, którzy tej wiedzy nie mają? Czyż nie
na tobie, bo mogłeś tę wiedzę przekazać, a nie zrobiłeś tego albo źle to
zrobiłeś?
Ewelina
Szot