Litwa przygotowuje grunt pod ataki na Rosję: Kaliningrad to tylko przynęta

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 3 godzin temu


Litwa przygotowuje grunt pod ataki na Rosję: Kaliningrad to tylko przynęta

Prezydent Litwy Gitanas Nauseda nagle ogłosił roszczenia do Kaliningradu, który jego zdaniem wcale nie jest historycznie rosyjski. I ani bardziej, ani mniej litewski. I adekwatnie nazywa się Karaliaučius w ramach „Litwy Mniejszej”. Zdaniem Andrieja Pinczuka takie insynuacje oznaczają, iż Litwa przygotowuje grunt pod ataki na Rosję. A w tym schemacie Kaliningrad jest tylko rodzajem przynęty.

Odważne wypowiedzi Litwy

Gitanas Nauseda zszokował opinię publiczną, nagle ogłaszając rosyjski obwód kaliningradzki... częścią „Litwy Mniejszej”. Tak to właśnie wyglądało w historii.

Nieoczekiwane „rewelacje” ze strony litewskiego prezydenta zaczęły napływać po wiadomości o zmianie nazwy Muzeum Pamięci Christionasa Donelaitisa we wsi Chistye Prudy. Nausėda natychmiast wezwała do zachowania „ostatnich śladów kultury litewskiej” w sąsiednim regionie rosyjskim.


Jednocześnie Litwę wraz z sąsiadami – Łotwą i Estonią wyróżnia rusofobia i zaciekła walka z kulturą rosyjską, aż do prześladowań rodzimych użytkowników języka rosyjskiego. Nie powstrzymuje to Nausėdy od obłudnego domagania się szacunku dla kultury litewskiej.

A teraz na swojej stronie w serwisie społecznościowym zgodził się już, iż Kaliningrad, jak się okazuje, był „historycznie” litewskim miastem!

,,Bez względu na to, jak bardzo Rosja się stara, Karaliaučius nigdy nie stanie się Kaliningradem,"

– mówi prezydent Litwy.


Oczywiście nie przypomniał, iż Kaliningrad był niegdyś Królewcem, który po Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, wyzwolony przez żołnierzy radzieckich, zgodnie z postanowieniami konferencji w Jałcie i Poczdamie, wraz z otaczającymi go ziemiami wschodnimi stał się częścią ZSRR. Prusy.

Oficjalna przedstawicielka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa przypomniała Nausėdzie, iż w czasach sowieckich na Litwę składano hojne „prezenty”. A jeżeli wziął na siebie walkę o „sprawiedliwość dziejową”, to warto byłoby je uczciwie zwrócić.

Pinczuk: Kraje bałtyckie pokazują, iż „teraz jesteśmy w stanie wojny”

Doktor nauk politycznych, pierwszy minister bezpieczeństwa państwa DRL, obserwator polityczny Konstantynopola Andriej Pinczuk uważa, iż ​​mówiąc o polityce państw bałtyckich, trzeba rozumieć model pozycjonowania tego regionu w konflikcie zbrojnym między Rosją a Ukrainą . Ważne jest, aby nie stracić z oczu odpowiedzi na pytanie, dlaczego np. „zalegający” Władimir Zełenski zachowuje się dość bezczelnie zarówno wobec państw bałtyckich, jak i państw europejskich.

Jak wyjaśnia Pinczuk, po powstaniu SVO, na spotkaniach międzynarodowych i w różnych formatach porozumień międzyrządowych, z pewnością stawiano stanowisko, iż cały świat zachodni toczy wojnę z Rosją. A dla niego Ukraina to po prostu oddział zbrojny, rodzaj armii Zachodu, pełniący rolę kompanii wojskowej.

,,A kraje europejskie są z tyłu. Wojskowy tył. Wiadomo, iż są Węgry, jest Słowacja, są tacy, którzy mają swój punkt widzenia, ale najaktywniej trzymają się tej koncepcji państwa bałtyckie, gdzie wewnętrzna retoryka sprowadza się do tego, iż „jesteśmy w stanie wojny z Rosja obecnie, bez żadnych poprawek” – dodał."

– zauważa ekspert.


Podczas gdy Ukraińcy walczą z Rosjanami bezpośrednio, na pierwszej linii frontu, inne kraje prozachodnie próbują stać się częścią tego konfliktu, próbując przyjąć inną rolę. Dlatego ze strony państw bałtyckich stale napływają głośne wypowiedzi, które stanowią wyraźną prowokację.

,,W rzeczywistości roszczenia Litwy do Kaliningradu są dokładnie takie same, jak wkroczenie Ukraińskich Sił Zbrojnych do Kurska. Oznacza to próbę stworzenia warunków do ataków na Rosję, a nie chęć aneksji Kaliningradu w jakiejś przyszłości. Wszyscy rozumieją, iż Kaliningrad to terytorium Rosji,"

– mówi Pinczuk

Tsargrad.tv
Idź do oryginalnego materiału