🔉20 Października. Żywot Św. Jana Kantego, Wyznawcy.

salveregina.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Jan Kanty


Poznaj życie i zasługi Świętego Jana Kantego, wybitnego uczonego i wzoru cnót chrześcijańskich. Jego oddanie wierze i miłość do bliźnich inspirują do głębszej refleksji nad własnym duchowym rozwojem. Dowiedz się więcej o jego niesamowitych osiągnięciach i świętości, które mogą wpłynąć na Twoje duchowe życie.

20 Października.

Żywot Św. Jana Kantego, Wyznawcy.

(żył około roku 1470.)

— Grób znajduje się w kościele Św. Anny w Krakowie.

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.

Sławna akademia krakowska, owa ozdoba kraju naszego i Kościoła Świętego Katolickiego podpora, wydała niemałą liczbę znakomitych mężów, których błogosławiona pamięć po dziś dzień przechowaną została. Wymieniać ich tu nie będę, historia zapisała je na swych kartach dla potomności. Wspomnę tu tylko, iż kolegiata krakowska w epoce, którą tu kreślę, składała się z ludzi wysokiej nauki i pobożności, pokornych, a wzgardzicieli świata, naukom i pracy oddanych, na małych bardzo dochodach przestających i u jednego stołu wspólnie żyjących, niewzruszonych obrońców Kościoła świętego, gorliwych i pilnych nauczycieli uczniów wszystkich stanów, a pracami swoimi tak na duchownym jak i na świeckim polu, po dni nasze żywym blaskiem jaśniejących.

Wysokie pomiędzy nimi zajmuje miejsce Św. Jan Kanty 1397 r. w biskupstwie krakowskim, w miasteczku Kanty pod Oświęcimiem, z uczciwych i pobożnych rodziców, Stanisława ławnika miejscowego i Anny małżonków, urodzony. Wychowany na wzorach prawdziwej pobożności, ukazywał on z młodości zarody cnót najpiękniejszych. Oddany później do akademii krakowskiej, nie tylko w niej nauką, ale i przykładnymi obyczajami i wszelkimi zaletami skromnego, pobożnego i cnotliwego chrześcijanina, wśród towarzyszy swoich zajaśniał, zapowiadając owego wielkiego Sługę Bożego, który miał kiedyś być chlubą ziemi swej i kościoła.

Zaszczycony powszechnym uznaniem profesorów, otrzymał najpierw stopień magistra filozofii, po czem niedługo powołano go na profesora tejże katedry w akademii, a następnie kilkakrotnie dziekanem tegoż wydziału wybierano. Tam w głowach i sercach młodzieży pożytki głębokiej nauki rozwijając, Jan w coraz wyższe duchowe wznosił się sfery; wstąpił nareszcie do stanu duchownego, został kapłanem i otrzymawszy stopień doktora teologii, mianowany był jej profesorem w tejże akademii.

Od chwili przyjęcia święceń kapłańskich, Jan coraz surowsze wieść począł życie: stronił więcej od świata, pełnił ile mógł miłosierne uczynki, a Ofiarę przeczystą codziennie sprawując, błagał Pana Boga za swoje i cudze grzechy, odrywając myśl swą i serce od wszelkich ziemskich pożądliwości, a coraz żywszą miłością jednocząc się z swym Stwórcą i Wolą Jego Świętą, której pełnienie do nieskończonych rozkoszy zaprowadzić go miało. Wiedząc iż najgłówniejszym nieprzyjacielem człowieka jest własne jego ciało, trudził swoje w rozmaite sposoby, chcąc je duchowi podległym uczynić. Żarliwy czciciel Chrystusa Pana, postanowił odbyć pieszo pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Otrzymawszy wtedy i pozwolenie i błogosławieństwo biskupa, puścił się z dwoma towarzyszami w drogę. Żadnymi na lądzie jak i na morzu niezrażony trudnościami, odbył ją Święty pieszo, z tłomoczkiem na plecach, a gdy stanął u celu dokąd dążył, padł twarzą na ziemię śladami Stóp Chrystusowych uświęconą, zalał się rzewnymi łzami, i zwiedzając wszystkie miejsca Urodzeniem, Życiem, Męką i Zmartwychwstaniem Boga-Człowieka ubłogosławione, w największej pokorze dziękował Zbawicielowi, za niezmierzone Łaski, które dla nas poniżeniem swym i śmiercią wyjednał. Przebywszy tam czas niejaki i wiele Turków prawdzie zbawiennej pozyskawszy, zdrowo do domu powrócił.

Zaledwie Jan Święty z tej podróży wypoczął, puścił się w inną do Rzymu, pieszo jak pierwej, dla uczczenia tam grobów Apostołów Świętych. Pomimo wielkich uciążliwości z jakimi ta pielgrzymka połączona była, powtórzył ją Jan Kanty cztery razy w swym życiu, odnosząc z każdej niemało pociech i Łask duchownych. A gdy go przemieszkujący w Rzymie Polacy zapytywali, dlaczego się tak często trudził gdy go tam ani obowiązek, ani zamiar otrzymania beneficjów nie pociągały? On odpowiedział: – Pielgrzymki moje są dla mnie Czyśćcem, w którym grzechy moje obmywam, cisnąc się do szczęśliwości, jaką Pan Bóg słowny i dobrotliwy, wierzącym i pracującym obiecał. – W jednej z pobożnych podróży swoich, złupiony został od rozbójników, którzy go pytali, czyli by nie miał więcej ukrytych pieniędzy przy sobie? On odpowiedział, iż nie miał, aż na raz przypomniał sobie, iż zaszył był w sukni kilka czerwonych złotych; zawołał przeto na rozbójników aby się wrócili i rzekł im: Nie chcę kłamać, bierzcie i to czegom zapomniał. Podziwieni cnotą jego i wzruszeni ci ludzie, przepraszając go oddali mu i to co byli wzięli i w swoją stronę odeszli.

Stosował Jan Święty całe postępowanie swoje do zasad chrześcijańskich, które opowiadał. Pełen miłości bliźniego, przestrzegał jej we wszystkim. Miewając według ówczesnego zwyczaju naukowe dysputy publiczne, w których zwykle nauką i wymową przewyższał przeciwników, jeżeli czasem upokorzył ich mimowolnie jakiem w obronie prawdy słowem, idąc nazajutrz do Mszy Świętej wstępował do nich mówiąc: Idę na Służbę Bożą, proszę, przebacz mi jeślim cię jakim przykrym słowem dotknął. Obmowy nie znosił, powtarzając, iż tak powinniśmy się o innych w ich nieobecności wyrażać, ażeby mogąc słyszeć, żadnej stąd nie doznali przykrości. A chcąc i drugich bacznymi na to prawidło uczynić, w pokoju gdzie gości przyjmował takie umieścił na ścianie słowa:

„Infamare care quia noc revocare grave”.

Strzeż się czernić bliźniego, bo pod ciężkim grzechem odwołać byś to musiał.

Wystrzegał on się i cienia grzechu, światu i ciału umarły, Panu Bogu Samemu pragnął się tylko podobać. Oceniając w nim biskup wysoką świątobliwość, dał mu plebanię w Olkuszu, bogatą bardzo w dochody. Święty zasłynąwszy tam cnotami doskonałego pasterza, słowem i przykładem własnym wiodącego trzodę swoją do cnoty i Pana Boga, złożył niedługo swój urząd, lękając się odpowiedzialności, jaka go za powierzoną mu straż dusz ludzkich czekała. Po czym objął na powrót swą profesorską katedrę teologii.

Pielęgnujący troskliwie czystość duszy i ciała, Jan Święty przymnażał sobie umartwień i dobrych uczynków; postami się trapił, potrzebujących wspomagał, więźnie nawiedzał, smutnych cieszył; każdemu wszelką możebną niósł pomoc. Razu pewnego, zimową porą napotkał ubogiego boso idącego; zdjął z nóg obuwie i oddał biedakowi, a sam opuściwszy płaszcz do ziemi by ukryć iż boso idzie, do siebie powrócił. Innym razem, idąc do kościoła Św. Anny na jutrznią, ujrzał leżącego na śniegu i drżącego od zimna, żebraka w łachmanach, zdjął z siebie wierzchnią suknię i jemu oddał, a skoro przyszedł z kościoła, znalazł ją w domu złożoną. Zdarzyło się dnia pewnego, iż kiedy siedział z uczniami swymi u stołu, żebrak prosił go przez okno o wsparcie; Święty posłał mu swą porcję, a w tejże chwili wobec wszystkich przytomnych, stanęła przed nim cudownie nowa porcja tejże potrawy, którą po złożeniu podziękowań Panu Bogu, spożył. Na tę pamiątkę, profesorowie akademii krakowskiej przyjmowali codziennie ubogiego do swego stołu. Służący oznajmiał im jego przybycie, mówiąc: – Ubogi przyszedł. A najstarszy z obecnych odpowiadał: – Chrystus przyszedł. I sadzali go przy swym stole. Dla uczczenia też miłości bliźniego jaką Jan Święty bosemu i obdartemu okazał oddając im obuwie i suknię, zapewnili profesorowie stały fundusz, z którego corocznie kilku ubierano ubogich. Ale te wszystkie piękne i budujące zwyczaje, z początkiem tego wieku zaniedbane zostały.

Każdy rodzaj frasunku obudzał w tym świętym żal i politowanie. 1464 r. 16 Czerwca spotkał był na rynku płaczącą wieśniaczkę, która upuściwszy dzban z mlekiem, stłukła go i bała się powracać do swej pani. Jan zebrawszy skorupy pomodlił się i oddał jej naczynie całe, a kazawszy je nalać wodą z Rudawy, rzeczki pod murami Krakowa płynącej, Znakiem Krzyża Świętego w mleko ją przemienił, wracając spokój uszczęśliwionej wieśniaczce.

Liczne bardzo cuda tego męża Bożego, były świadectwem zasług jakie świętym, pełnym cnót i pracy żywotem swoim w Obliczu Pana Boga położył. Dobre uczynki jego wspierała bezustanna modlitwa, zagrzewało rozmyślanie Tajemnic Bożych, odrywające go od wszystkiego co płaskie i poziome, a zatapiające go w Panu Bogu. Niesie podanie, iż obraz Zbawiciela i Przeczystej Matki Jego na wejściu do wielkiego kolegium przybity, przed którym w nocy, gdy kolegium było zamknięte, Jan Święty często zwykł się był modlić, kilkakrotnie mówił do niego. I iż gdy po jego śmierci obraz przeniesiony był do kościoła Św. Anny gdzie ciało jego złożono, na dawne miejsce modlitwy Błogosławionego Kantego odnieść się kazał. Co też i uczyniono i tam po dziś dzień zostaje. Gdy straszny pożar wszczął się był w Krakowie i ogień coraz gwałtowniej się szerzył, żałością zdjęty Jan, starzec już wtedy, poszedł do kościoła, padł na kolana i modląc się gorąco, ujrzał męża poważnego z jaśniejącą twarzą, który do niego rzekł: – Nie troszcz się więcej tym ogniem, ugasiła go twoja modlitwa. -To powiedziawszy zniknął, a pożar został stłumiony.

Pomimo późnego już wieku, nie folgował sobie Jan Święty w żadnych umartwieniach: sypiał nadzwyczaj mało, i to na gołej ziemi, czasem tylko niedźwiedzią skórą przykryty; jadł zaledwie by wyżyć; najmniejsze uchybienie opłakiwał jakoby grzech śmiertelny, a Imię Pana Jezusa i Matki Jego Najświętszej miał bezustannie na ustach.

Gdy się czas zejścia jego przybliżył, 76-letni starzec zachorował ciężko, znosząc spokojnie cierpienia swoje. Odwiedzali go przyjaciele, a między innymi: Bł. Szymon z Lipnicy, Bł. Michał Gedrojć, Bł. Stanisław Kazimierczyk, Bł. Izajasz Bonar, Bł. Świętosław Mansjonarz; bo takimi to ludźmi współcześnie z Kantym cieszył się wtedy Kraków. Chory czekając ostatniej godziny, powtarzał tęsknie te słowa Psalmu: „Panie mój, przedłużyło się mieszkanie moje” i inne wielce pobożne akty. A rozdawszy ubogim co tylko posiadał, aż do sprzętów z mieszkania swego, uczynił Spowiedź z całego życia, przyjął ze czcią najwyższą Ostatnie Sakramenty i w samą Wigilię Bożego Narodzenia 1473 roku z głębokim żalem wszystkich, świętego życia dokonał. A gdy i po śmierci nadzwyczaj licznymi cudami słynął, Papież Klemens XIII w poczet go Świętych zaliczył 1767 r. Z czego niechaj w Swoim Słudze Pan nasz Jezus Chrystus uwielbiony jest, Któremu z Ojcem i z Duchem Świętym cześć i Chwała na wieki wieków. Amen.

Poznaj także żywot Św. Jana Kantego, Wyznawcy napisanego przez:

  1. O. Prokopa Kapucyna.
  2. X. Juliana A. Łukaszkiewicza.

Zachęcamy do:

  1. uczczenia Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego ku czci Jej poświęconym: Miesiąc październik poświęcony ku czci Różańca Świętego — dzień 20
  2. Dzieci w hołdzie i czci dla Królowej Różańca Świętego — dzień 20
  3. uczczenia Świętych Aniołów Stróżów w miesiącu Październiku ku Ich czci poświęconym: Miesiąc Październik ku czci Świętych Aniołów Stróżów — dzień 20
  4. Świętego Patrona dnia dzisiejszego, Św. Jana Kantego, Wyznawcy: Nabożeństwo do Św. Jana Kantego, Wyznawcy

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału