Wspominamy bł. Jana Juwenalisa Ancinę, jednego z najznamienitszych uczniów Ojca Filipa

filipini.eu 1 miesiąc temu

Z tej okazji przypominamy List, jaki 20 lat temu skierował ówczesny Prokurator Generalny Ojciec Edoardo Aldo Cerrato COr – dziś biskup diecezji Ivrea we Włoszech.

List Prokuratora Generalnego Konfederacji Oratorium Św. Filipa Neri z okazji 400-lecia śmierci bł. Jana Juwenalisa Anciny

Do Najprzewielebniejszych Prepozytów,
do Wielebnych Współbraci Kongregacji Oratorium
do Wielebnych Superiorów Instytucji o inspiracji oratoryjnej.

Jest powinnością związaną z instytucjonalnym urzędem, jaki piastuję, ale przede wszystkim radosnym wyrazem serca, zwrócenie Waszej uwagi na znamienne wydarzenie, które będzie miało miejsce w przyszłym 2004 roku, kiedy, 30 sierpnia, upłyną cztery wieki od śmierci Błogosławionego Jana Juwenalisa Anciny, którego postać wyróżnia się, wśród postaci pierwszych uczniów Ojca Filipa, głębią życia duchowego, bystrością umysłu i genialnością czynu.

Ponieważ wielki entuzjazm wzbudzony beatyfikacją – 9 lutego 1890 roku – uległ w ciągu następnych dziesięcioleci regresowi oraz pamięć o bł. Juwenalisie, zwłaszcza w ostatnich pokoleniach oratoryjnych, nie jest już tak bardzo żywa, czwarte stulecie stanowi sprzyjającą okazję do ponownego odkrycia w tym człowieku Bożym, prawdziwego giganta historii Kościoła i Oratorium, znamienitego oratorianina, jakim był, pisarza, artystę, oraz, podczas krótkiego trwania jego biskupstwa, także Pasterza, którego intensywna działalność stawia go obok wielkich włoskich Biskupów Reformy katolickiej.

W stylu filipińskiej prostoty, czterechsetna rocznica nie będzie miała charakteru triumfalistycznych obchodów, ale będą to skromne i godne imprezy, których zamiarem przede wszystkim będzie pobudzanie naszych Oratoriów i naszego życia, często zdominowanego przez spiralę aktywizmu, który cechuje nasze czasy.

Prokura Generalna zaczęła już brać na siebie obowiązek ich organizowania, nawiązując kontakt z Ich Ekscelencjami Biskupami Saluzzo, stolicy biskupiej Błogosławionego, oraz Fossano, diecezji jego urodzenia, z Ministerstwem Dóbr Kulturalnych Rządu Włoskiego i z Dyrekcją Biblioteki Valliceliańskiej w Rzymie.

Przy współpracy Generalnego Archiwisty Kongregacji, O. Jana Ferrara, zamierza się, bowiem przygotować na dzień 14 października 2004 roku, w Rzymie, Dzień wspomnieniowy, składający się, w środowisku vallicelliańskim, z Kongresu naukowego na temat głównych, wyżej wymienionych, charakterystycznych cech postaci Anciny; z Wystawy rękopisów Anciny z Biblioteki Vallicelliańskiej; z uroczystej Mszy w Chiesa Nuova. Program zostanie opracowany w najbliższych miesiącach i zostanie przekazana o nim informacja, aby Kongregacje – które na szczeblu lokalnym ocenią, jakie inicjatywy wydadzą się najbardziej odpowiednie dla ponownego odkrycia i umożliwienia ludziom poznania tej postaci – mogły w nim uczestniczyć: o ile nie obecnością, to odnowionym zainteresowaniem dla źródeł praktyki i duchowości oratoryjnej.

Ponadto niemałe będzie miało znaczenie, przynajmniej dla Kongregacji włoskich – dla których ta inicjatywa łatwiejsza jest do zrealizowania – włączenie do programu działania na najbliższy rok możliwości pielgrzymki do Katedry w Saluzzo, w której są czczone śmiertelne szczątki naszego Błogosławionego, drugiego wyniesionego na ołtarze po Błogosławionym Sebastianie Valfré. W oczekiwaniu na te wspomnieniowe wydarzenia, pragnę teraz, najdrożsi Współbracia, zatrzymać się z Wami nad świadectwem, jakie Błogosławiony Jan Juwenalis [1] pozostawił Kościołowi i nam w drogocennej spuściźnie.

1. Urodzony w Fossano 19 października 1545 roku, przybył do Rzymu w 1574 roku, po ukończeniu świetnych studiów w Montpellier, w Padwie, w Mondovì i w Turynie, na którego uniwersytecie [2] doktoryzował się z medycyny i filozofii, oraz nauczał przez trzy lata równocześnie wykonując zawód.

Wspaniałe talenty literackie i muzyczne [3], jakim Ojciec Giovenale przez lata się oddawał, splatały się z głęboką znajomością teologii, jaką studiował w Rzymie, uczęszczając na wykłady św. Roberta Bellarmina i najlepszych teologów Kolegium Rzymskiego; tak, iż przy egzaminie do biskupstwa papież Klemens VIII, w którego obecności Ancina zdawał ten egzamin, stwierdził, iż nigdy nie słuchał kandydata o tak doskonałym przygotowaniu. Pokorny Cezary Baroniusz – którego dzieła Annales Ecclesiastici, z woli Ojca Filipa, Ancina sprawdzał odbitki – powiedział współbracie: „nowy święty Bazyli”.

2. Po przybyciu do Rzymu w 1574 roku w orszaku hrabiego Madruzzi di Challant, ambasadora Sabaudii przy Papieżu, Jan Juwenalis, który już w rodzinnym Fossano przeżywał intensywne doświadczenia wiary, z zainteresowaniem uczęszczał na kazania znakomitych zakonników, szczerze dążąc do poznania woli Bożej odnośnie swojego powołania. Wiosną 1576 roku przybył do Oratorium, i słowa, jakie tam usłyszał, tak poruszyły go, jak nigdy przedtem się jemu to nie zdarzyło.

On sam poświadcza to w liście natychmiast wysłanym do brata Jana Mateusza, który przebywał w Piemoncie. W liście tym odczytujemy świeżość owego doświadczenia: „Od kilku dni spotykam się tutaj z nowym stylem, mianowicie o godzinie dwudziestej chodzę do Oratorium San Giovanni dei Fiorentini, gdzie codziennie realizowane są przepiękne duchowe rozważania nad Ewangelią, nad cnotami i wadami, na temat historii kościelnej oraz życiorysów Świętych. […] Na koniec wykonuje się trochę muzyki dla sprawienia przyjemności oraz dla rozweselenia umysłów zmęczonych poprzednimi rozważaniami. I zapewniam was, iż jest to sprawa przepiękna, dająca wielkie zadowolenie i zbudowanie; przykro mi, iż w ubiegłym roku, ani wy ani ja, nie wiedzieliśmy, iż odbywało się tak szlachetne i tak poważane ćwiczenie. Otóż wiedzcie, iż ci, którzy tam prowadzą rozważania, są osobami wykwalifikowanymi, wyświęconymi, dającymi doskonały przykład duchowości. Jako przewodniczącego mają niejakiego Ojca messer Filippo, florentyńczyka, już starszego, liczącego sześćdziesiąt lat, ale wspaniałego pod wielu względami; szczególnie przez świętość życia, oraz o cudownej roztropności i zręczności w wymyślaniu i w pobudzaniu ćwiczeń duchownych, choćby w charakterze twórcy owego wielkiego dzieła miłości bliźniego, jakim był w Trinità de’ Pellegrini w tym Roku Świętym. […] Liczni ludzie spieszą do niego po radę, zwłaszcza ci, którzy zamierzają wstąpić do zakonu. I słyszałem, iż dotąd udzielił jej wielu. […] W ubiegłych dniach wiele rozmawiałem z nimi, wprowadzony przez jego ucznia, bardziej drogiego i bardziej umartwianego od innych [chodzi o Cezarego Baroniusza]. W sumie, chętnie mnie widział i słuchał, ponad wszystkimi innymi rzeczami zachęcał mnie do pokory. Następnie chciał, abym należycie przygotował się do odbycia przed nim dobrej generalnej spowiedzi, która odbędzie się w przyszłym tygodniu. Potem ujawni mi swoją opinię odnośnie wstąpienia do zakonu i samotnego życia. Oby Bóg zechciał, żebyście także wy byli ze mną, jak niegdyś, ale prędko, z pomocą Bożą, abyśmy jak najszybciej, wolni od trosk spraw świeckich, obrali, jak wiecie, nowe życie. niedługo napiszę wam o tym wszystkim, co ten święty człowiek mi poradzi w Panu, ponieważ spędza on noce na modlitwach…”

Ojciec Filip, który badał serca, kazał mu czekać ponad trzy lata, zanim wskazał mu drogę powołania: nie zakon Kartuzów, gdzie zamierzał on wstąpić, ale Oratorium; także dla jego brata.

W październiku 1580 roku został przyjęty do Kongregacji: po życiu – 35 lat – spędzonym w dostatkach swojego stanu, Jan Juwenalis przygotował się w chętnym posłuszeństwie do gotowej na wszelkie próby pokory, przeżywanej także w wykonywaniu najniższych posług, szczęśliwy z swojego ukrycia, które pozwalało mu, w pewnej mierze, czynić zadość jego skłonności do samotności.

Ojciec jednak nie pozostawił go na długo w tym stanie: po roku postarał się o wyświęcenie go na diakona i chciał, aby rozpoczął przemawiać w Oratorium. Stanął wobec tych pierwszych doświadczeń, o których powiedział Baroniusz: „Dzisiaj powinniśmy być bardzo wdzięczni Panu, ponieważ pozyskaliśmy nowego Bazylego”.

Z subtelną wrażliwością ducha i z głębokimi przykładami pobożności, Juwenalis wygłaszał kazania cztery razy w tygodniu, zawsze także gotów do zastępowania tych, którzy mieli jakieś przeszkody. Równocześnie miał zlecone nauczanie teologii młodych studentów Oratorium, angażował w nie całą swoją wiedzę, osiągniętą przez szerokie studia, oraz żarliwą miłość do Prawdy kontemplowanej w modlitwie. Jego wykłady, jakie w dużej części zachowały się w rękopisach, ujawniają głębokość umysłu, rozległość wiedzy, pokorę w wykładaniu. W jednym z jego wprowadzeń otwarcie stwierdzał, iż będzie mówił nie docendo, ale dicendo, a choćby discendo, samemu ucząc się Prawdy, „która tak bardzo nas uszlachetnia”.

Wyświęcony na kapłana 9 maja 1582 roku w bazylice św. Jana na Lateranie – brat Jan Mateusz tego samego dnia został wyświęcony na diakona – głęboko odczuł na całe życie wielkość i odpowiedzialność otrzymanych święceń: „Rozważanie mojej niegodności, zobowiązanej do udzielania Sakramentów i Słowa Bożego, które są najszlachetniejszymi i najważniejszymi zajęciami w Kościele – napisze pewnego dnia z Neapolu do Ojca Filipa – spowodowało, iż przedwcześnie osiwiałem”.

Miłość, jaką żywił do Ojca Filipa uczyniła z niego ucznia godnego mistrza. „Ta godna podziwu postać sługi Bożego – pisze Kardynał A. Capecelatro w Życiu św. Filipa – jest bardzo podobna do postaci św. Filipa, i w pewnych adekwatnościach odtwarza ją tak dobrze, iż gdy patrzysz na jednego, wydaje ci się, iż widzisz drugiego… Życie oratorianina Juwenalisa było godne podziwu. Niewielu ludzi miało w sobie naturę tak bardzo zdolną do naśladowania św. Filipa, jak on; i bardzo niewielu miało tego wolę w równym stopniu gorącą. Wystarczyło mu nieco ponad pięć lat spędzonych w Kongregacji Rzymskiej, aby stać się doskonałym uczniem naszego Świętego”.

Istnieją liczne świadectwa miłości i czułego przywiązania Anciny do Ojca Filipa: W liście z Neapolu, datowanym 1 maja 1587 roku, pisał do niego: „Zachęca mnie święto św. Filipa, chwalebnego Apostoła, do napisania do Waszej Wielebności, servus inutilis ad Dominum, et prodigus et nequam filius ad indulgentissimum et optimum Patrem. (Sługa nieużyteczny do Pana, oraz marnotrawny i nikczemny syn do pobłażliwego i najlepszego Ojca). […] Dzisiaj rano ofiarowałem Najświętszą Ofiarę Mszy głównie w intencji Ojca, ut Dominus conservet et beatum faciat, donec videat filios filiorum… (aby Pan zachował i uczynił błogosławionym, tak długo, żeby widział synów swoich synów)”; w innym liście, z 24 maja 1591, pisał: „Bardzo miły list Waszej Wielebności sprawił, iż kilkakrotnie głośno zawołałem: unde mihi hoc? (Skąd mi to?). Tak bardzo napełnił mnie pociechą i zdumieniem […] Nie mam pomysłów ani wystarczających słów, aby godnie podziękować Ojcu za tak wielki zaszczyt oraz łaskę. […] Proszę Pana, aby w przyszłości uczynił mnie godnym otrzymywania podobnych łask, podczas gdy Ojciec żyje a ja znajduję się tak daleko od ujmującej i pogodnej, zawsze owocnej Ojca obecności; jakkolwiek, przez należny szacunek i wyjątkowe uczucie, jakie mam dla Ojca, często sprawiam, iż odczuwam ją przy sobie. […] Pater mi, Pater mi, currus et auriga Israel, benedicite, et multiplicetur super me et super omnes filios tuos celestis benedictio tua, et super filios filiorum tuorum (Ojcze mój, Ojcze mój, wozie i woźnico Izraela, pobłogosław, i niech się rozmnoży nade mną i nad wszystkimi twoimi synami niebieskie twoje błogosławieństwo, oraz nad synami twoich synów)”. Następnego roku, w święto świętych Papiasza i Maura, “naszych protektorów”, podczas gdy wyznaje Ojcu swoją troskę o stan zdrowia brata Mateusza – dla którego prosi o wyrozumiałość i „nieco urlopu z Oratorium” – zapewnia Ojca Filipa, iż celebrował „w intencji Waszej Wielebności cum collecta pro Praelato et Congregatione sibi commissa (z kolektą za Przełożonego i Kongregację sobie powierzoną)”.

Jeden z ostatnich listów, wśród tych, które się zachowały, datowany w Neapolu pod koniec stycznia 1593 roku, wyraża euforia syna z odzyskanego przez Ojca zdrowia, i objawia swoją wolę: „Teraz, zanim całkiem skończy się pierwszy miesiąc bieżącego roku, oto ja, zgodnie ze zwyczajem i należną moją roczną daniną, przesyłam Waszej Wielebności potwierdzenie mojej potrójnej uroczystej propozycji, w uprzejmej formie oraz takimi literami, aby można było dobrze czytać bez okularów: Primo episcopari NOLO. Secundo ROMAM nec volo nec nolo. Tertio super omnia OBOEDIENTIAM VOLO. Et hoc ipsum usque ad mortem (Po pierwsze być przełożonym nie chcę. Po drugie przybyć do Rzymu ani chcę ani nie chcę. Po trzecie ponad wszystko chcę posłuszeństwa. I to dobrowolnie aż do śmierci).

3. Oratorium było dla niego znamieniem, które ukierunkowywało i zasilało jego życie i jego posługę. Pośród świadectw, jakie można zebrać w jego pismach, znajduje się także utwór poetycki [4], w którym – harmonią języka, rytmów i brzmień, która ujawnia w Ancinie, oprócz człowieka wykształconego, poetę i muzyka – opiewa on ducha i cel Oratorium: ludzki intelekt, zdolny do wzniesienia się, poprzez ćwiczenie umysłu, do poznawania stworzenia i jego piękna, „na pewno jest wielką sprawą” (Humanizm Ojca Filipa i jego szkoły!), ale ta szlachetna aktywność nie wystarcza sama w sobie człowiekowi, o ile jego serce jest zimne lub słabnie z powodu braku „niebiańskiego zapału” (żarliwość religijna i gorąca pobożność szkoły Filipa, w której „przemawia się do serca”!); o ile człowiek nie osiąga tego Bożego ducha, który jedyny może nieśmiertelnej duszy dawać radość, jakiej jest spragniona, i który ją pociesza także w godzinie cierpienia, i o ile dobrymi uczynkami nie odpowiada (zaangażowanie ascetyczne filipińskiego programu!) na miłość Boga, nic nie ma znaczenia, tym bardziej dobra tego świata i ludzki prestiż.

Oratorium, z swoimi prostymi kazaniami i z swoimi śpiewami, całe jest nastawione na to poszukiwanie „doskonałości” tego, co ludzkie, otrzymywanej w darze, podczas gdy wspina się ścieżkami „góry” na szczyt, na którym „każdy płonie miłością, kto w Bogu się uniża”: w pełni płonie miłością, kto się zanurza w komunii z Bogiem.
Oratorium (Tutaj zacytowany jest wiersz Anciny o duchowych dążeniach Oratorium, kunsztownie napisany językiem starowłoskim, którego nie jestem w stanie przetłumaczyć. Może kiedyś dokona tego jakiś fachowy filolog, wtedy jego tłumaczenie zostanie opublikowane w kolejnym numerze „Oratoriany”, jako uzupełnienie do niniejszego opracowania).*

4. Kiedy, w 1586 roku, w Neapolu rozpoczynał się eksperyment oratoryjny, O. Ancina, na kilkakrotne nalegania Francesca M. Tarugiego, został przez św. Filipa wyznaczony do tego Domu. Z takim samym zapałem rozwijał tam wieloraką działalność kaznodziejską i naukową, poświęcając się także poezji i kompozycjom muzycznym, których zachował się cenny dokument „Tempio armonico della B. V. Maria”, zbiór kościelnych pieśni i laudów na trzy, pięć, osiem i dwanaście głosów.

Stolica Królestwa uznawała go za inicjatora, przez jedno dziesięciolecie, spotkań kulturalnych i twórczych w różnych środowiskach. Jego apostolska żarliwość pobudzała go do wchodzenia we wszystkie środowiska kulturalne i duchowe Neapolu, a miasto odpowiedziało mu nadzwyczajną sympatią. Dla sfer arystokracji i kręgów Dworu – na które spoglądał z głęboko duszpasterskim zainteresowaniem, nie zapominając przedstawiać temu światu niepokojów i problemów ludzi ubogich – założył Oratorium Książąt; ustanowił bractwa dla doktorów, studentów, kupców, rzemieślników. Organizował przedstawienia i akademie, dla których przygotowywał teksty i muzykę; napisał liczne dzieła religijne prozą i wierszem, których większa część dotąd nie została wydana. Dzięki temu nieznużonemu całkowitemu poświęcaniu się w działalności duszpasterskiej dojrzewały kryteria apostolatu, jakie potem w następnych latach będzie kontynuował, przede wszystkim w krótkim okresie czasu swojej posługi biskupiej. W Rzymie i w Saluzzo często przywoływał doświadczenia z Neapolu.

5. Wezwany do Rzymu w 1596 roku, kiedy już zarysowywała się dla niego nominacja na biskupstwo w Saluzzo, uzgodniona między Klemensem VIII i Księciem Sabaudii, O. Juwenalis przeżywał doświadczenie straszliwej udręki; zwłaszcza, kiedy, w 1598 roku, decyzja zdawała się być nieodwołalną.

W Rzymie, któremu znana była szaleńcza pogoń wielu ludzi za kościelną karierą, on rzucił się do ucieczki[5] , udając się do Narni, San Severino, Fermo.., docierając do Loreto i idąc dalej do innych miejscowości. Tym profetycznym gestem – który stawiał go na linii najczystszej tradycji Oratorium, z której, pomimo interwencji samego Ojca Filipa, nowy papież, znając wartości tych ludzi, zabrał, w 1592 roku, O. Francesca Marię Tarugiego dla arcybiskupstwa w Awinionie oraz O. Giovan Francesca Bordiniego dla biskupstwa w Cavaillon – O. Juwenalis starał się przez cały czas być apostołem, ale w prostocie stylu oratoryjnego.

Z tej swojej poszukiwanej „pustyni energicznie został zmuszony do powrotu do Rzymu, i tam został przyjęty „z powszechną aprobatą”, jak czytamy w „Ristretto della vita del Venerabile servo di Dio Giovanni Giovenale Ancina, vescovo di Saluzzo” („Streszczenie życia Czcigodnego Sługi Bożego Jana Juwenalisa Anciny, biskupa Saluzzo”): „przez wszystkich chwalony za jego szlachetną ucieczkę przed proponowanymi godnościami; szczególnie kardynał Tarugi nie przestawał sławić go, mówiąc: … Nie spotyka się Ojców Juwenalisów, którzy by mówili: rzuciłem się do ucieczki, aby żyć na pustyni”.

Z powodu przedłużania się negocjacji między Kurią Rzymską a Państwem Sabaudii na temat praw, jakich domagała się Stolica Apostolska, nominacja się opóźniała. Po zatwierdzeniu jej na Konsystorzu w dniu 26 sierpnia 1602 roku, O. Juwenalis musiał przyjąć to brzemię.

Z pewnością w tej chwili powróci myślą do wierszy, w zamierzony sposób ludowych, napisanych w Fermo w dniach ucieczki: „Nuovo cantico di Giovenale Ancina, a imitazione del Beato Jacopone da Todi. 1598” („Nowa pieśń Juwenalisa Anciny, naśladowanie z Błogosławionego Jacopone da Todi”), jak je zatytułował, lub „Il pellegrino errante” („Błąkający się pielgrzym”), jak zostaną później nazwane: „Pasterzowanie wielką udręką: dla życia niebezpieczeństwem, kiedy trzoda się rozprasza… Biskupstwo wielką burzą, noc i dzień dla serca męką: o ile sprawia ci przyjemność takie święto, wystąp naprzód, bałwanie!”. Ale na pewno to nie obawa przed apostolskimi trudami napełniała go niepokojem wobec tej służby… Było to wspomnienie Ojca Filipa i prostoty życia w Oratorium; była to jego pokora i świadomość swojej nicości: „Biskupstwo w Salluce pozostaw innemu kompetentnemu, o Książe, nie jesteś, bowiem ani solą, ani światłem, ale tylko cieniem Palmy!”.

Sakra biskupia została mu udzielona przez kard. Tarugiego w umiłowanej Vallicelli dnia 1 września.

Z Fossano, gdzie musiał zatrzymać się przez kilka miesięcy z powodu powracających sporów między Księciem a Stolicą Apostolską, i gdzie rozpoczął wykonywać swoją biskupią posługę, gdzie pozostawił pamięć wręcz cudów zdziałanych jego modlitwą i jego błogosławieństwem, wysłał do diecezjan w Saluzzo swoje pierwsze pozdrowienie: „krótki list napisany do was z głębokim uczuciem serca, dla wyraźnego świadectwa i rękojmi szczerej miłości, jaką wam przynosimy, jak ojciec dzieciom”, w którym przedstawił swój program: „Zatroszczymy się o odwiedzanie chorych, pocieszanie strapionych, zaspokajanie potrzeb ubogich według naszych sił”. Ponadto deklarował swoją wolę rozmawiania z wszystkimi „na audiencjach łatwych i szybkich”, wymierzanie sprawiedliwości, łagodząc surowość bezstronnością i łagodnością; swoją gorliwość w głoszeniu kazań i w katechizowaniu oraz swoje pragnienie zobaczenia, jak ta chrześcijańska wspólnota ponownie rozkwita w przystępowaniu do sakramentów. I zakończył: „Zostanie także wprowadzone Oratorium, zgodne ze sposobem i stylem stosowanym w Rzymie, w Neapolu i w innych głównych miastach Italii”.

Po przybyciu do Saluzzo zwołał Synod diecezjalny, założył seminarium, rozpoczął Wizytację Duszpasterską [6] stosując zarządzenia Soboru Trydenckiego z filipińską serdecznością i łagodnością, poświęcał się pozyskiwaniu Waldensów i heretyków, osiągając na tym polu znaczne nawrócenia: między innymi, bratanka Kalwina, który został karmelitą z imieniem brat Klemens..

Nieustannie głosił kazania, jak przyrzekł i jak przedstawia to obraz Borgnii na poświęconym mu ołtarzu w katedrze w Saluzzo. Korzystał z każdej okazji, aby głosić Słowo Boże, bodźcem dla niego była każda sytuacja: jak kiedy, znajdując się w Belvedere Langhe, improwizował: „Jak myślicie, czym jest Belvedere (słowo to składa się z dwóch: bello i vedere, tzn. piękny i widzieć)? Może widzieć Mediolan tak bardzo zaludniony i handlowy? Może Wenecję zbudowaną na morzu? Lub może Neapol z pięknymi okolicami? Wiecie, czym jest Belvedere? Widzeniem Boga twarzą w twarz, widzeniem człowieczeństwa Chrystusa Odkupiciela z ranami na rękach, na nogach, na klatce piersiowej, cierpianymi z tak wielkim miłosierdziem dla naszej miłości; widzeniem Najświętszej Panny Jego Matki… wielu aniołów i świętych w Niebie. To, moi ludzie, jest Belvedere: i o to musimy wszyscy się ubiegać, posługując się odpowiednimi środkami, którymi są spowiedź i pokuta za grzechy oraz przestrzeganie Bożego prawa”. Niezliczone były dzieła odnowy duchowej i czynnej miłości dokonane przez niego na przestrzeni nieco ponad jednego roku. Zdumiewa, iż taki ogrom pracy został wykonany w tak krótkim czasie przez człowieka tak bardzo oddanego modlitwie, który, niekiedy, klęcząc w swoim pokoju, nie spostrzegał, iż ktoś przechodził, i który był w stanie poświęcić choćby pięć lub sześć godzin bez przerwy na adorację Najświętszego Sakramentu.

Biskupia godność w niczym nie zmieniła jego poziomu życia, przyswojonego w szkole Ojca Filipa: dla siebie nie chciał niczego poza tym, co ściśle konieczne; jego stół był bardzo skromny, ale nigdy nie zaniedbywał zaproszenia każdego dnia przynajmniej dwóch ubogich, a czterech w dni świąteczne; w Pałacu wybrał dla siebie pokoje najbardziej niewygodne, oraz swój Dom – w którym mieszkał także, znany w Rzymie i sprowadzony do Saluzzo, żebrak – przekształcił na wzór wspólnoty, oddanej pracy, modlitwie i medytacji, odprawianiu Mszy świętej, a także milczeniu w pewnych godzinach dnia. Z jednego bogactwa mons. Ancina nie potrafił zrezygnować: z swojej biblioteki, składającej się – jak biblioteka Ojca Filipa – z około czterystu tomów, wśród których znajdowały się dzieła na temat wszystkich nauk kościelnych, książki z dziedziny medycyny, historii naturalnej, literatury.

Jego dzieło reformy kleru, zakonników, chrześcijańskiego laikatu, zostało przerwane przez nagłą śmierć: podejrzewano otrucie – w którym miał mieć udział pewien zakonnik o rozwiązłym życiu, dotknięty zarządzeniami świętego Biskupa – która położyła kres jego ziemskiemu życiu dnia 30 sierpnia 1604 roku. Jego Kościół opłakiwał go z ogromną miłością i zachował o nim wdzięczną pamięć.

Ostatni fragment, który wyszedł spod pióra Błogosławionego Anciny, również w formie poetyckiej, wyraża wielkie pragnienie, jakie podtrzymywało całego jego życie i jego działalność apostolską, pragnienie Boga, któremu nie było obce pragnienie męczeństwa, jakie O. Juwenalis żywił w żarliwej szkole O. Filipa.

„Panie, rad jestem / cierpieć mękę i strapienie / pod warunkiem, iż jest pewne / iż posłużą mojej duszy. // I jaka większa łaska / lub wspanialsza przysługa / może mi nadejść z Nieba / niż rozdarcie zasłony. // Zasłony, która okrywa mnie cieniem / ciała, które mnie obciąża / tak, iż nie lśni dla mnie / wzniosła Boska Światłość. // A zatem niech przyjdzie męczeństwo, / zgodne z moim pragnieniem / niech zniszczy mnie żelazo i ogień, / a to jeszcze będzie mało. // Co niech się stanie dla dobra wiecznej chwały / dla tego, abym poznał / iż godnym cierpienia / jest tylko człowiek święty i rzetelny”.

6. W tym krótkim rzucie oka na znamienitą postać naszego Błogosławionego współbrata, zasługuje na wspomnienie bratnia przyjaźń, jaka łączyła go z św. Franciszkiem Salezym [7], „perłą Sabaudii” [8] , który, wyniszczony apostolskimi trudami, zakończył swoje życie dnia 28 grudnia 1622 roku, w roku kanonizacji św. Filipa Neri.

Franciszek osobiście nie znał Ojca Filipa; jednak w Rzymie, w latach 1598-99, był w kontakcie ze środowiskiem Ojca Filipa; często odwiedzając Vallicellę, zapoznał się i zawarł przyjaźń z niektórymi pierwszymi uczniami Świętego: kardynałem Cezarym Baroniuszem, O. Janem Juwenalisem i O. Janem Mateuszem Anciną, O. Antonim Gallonio. Dzięki właśnie tym spotkaniom oraz wielkiemu szacunkowi Franciszka dla środowiska vallicelliańskiego, założona przez niego „Sainte Maison” w Thonon, w Chabblais, został erygowany przez Klemensa VIII w 1598 roku „iuxta ritum et instituta Congregationis Oratorii de Urbe” oraz ten Dom, którego Franciszek został mianowany pierwszym Prepozytem, miał jako protektora kardynała Cezarego Baroniusza.

Gorliwość rozwijana przez Salezego w służbie wszechstronnego kierownictwa duchowego – w głębokim przekonaniu, iż życie świętości jest darem Ducha dla wszystkich wiernych, zakonników i świeckich, mężczyzn i kobiet – uczyniła z niego jednego z największych kierowników duchowych wszystkich czasów. I jego działalność, która swój adekwatny fundament miała w dialogu, w łagodności, w pogodnym optymizmie, cudownie harmonizuje z duchowym programem świętego Filipa Neri [9] i szkoły oratoryjnej, dzięki naturalnemu z nimi współbrzmieniu, jakie dzieła Salezego uwydatniają.

Gdy został biskupem Genewy w 1602 roku, równocześnie z nominacją Anciny, korespondencja między obydwoma duszpasterzami stała się pośrednikiem ich więzi; ale miało miejsce także pamiętne spotkanie, które serca obydwu wypełniło radością. Tenże Franciszek Salezy, w celu upamiętnienia tego wydarzenia w Pochwale, którą, na polecenie papieża Pawła V, przygotował dla procesu beatyfikacyjnego przyjaciela, napisał: po przybyciu do Turynu z wizytą u Księcia Sabaudii – swojego monarchy, ponieważ Państwo Sabaudii obejmowało także Chiablese – chciał spotkać mons. Juwenalisa: „W celu odwiedzenia go zboczyłem z mojej drogi i skierowałem się do Carmagnoli, gdzie biskup odbywał wizytację duszpasterską”. Był to dzień 3 maja 1603 roku, uroczystość Znalezienia Krzyża Świętego: zaproszony przez współbrata do wygłoszenia kazania, przemawiał z tak wielką żarliwością, iż Juwenalis, gratulując mu i czyniąc aluzję do jego rodowego nazwiska, powiedział do niego: „Vere tu es Sal” (Prawdziwie ty jesteś Solą); a Franciszek, czyniąc aluzję z bystrością i pokorą do nazwy diecezji, której Ancina był biskupem, odpowiedział: „Immo tu es Sal et Lux. Ego vere neque sal neque lux” (Owszem, ty jesteś Solą i Światłem. Ja zaś nie jestem ani solą ani światłem).

Natychmiast po wyjeździe z Rzymu, gdzie nawiązał ścisłą więź przyjaźni z O. Juwenalisem, Franciszek Salezy pisał do niego z Turynu dnia 17 maja 1599 roku: „O wszystkich szczególnych sukcesach będę Waszej Wielebności zawsze zdawał sprawę, a także o mnie samym, jako o rzeczy całkowicie jego”; i nie pomijał okazji, aby innym ujawniać swój szacunek dla Anciny, jak wspomina przeor z Bellavaux, pisząc do nowego biskupa Saluzzo: „Wielka miłość, jaką (mons. Salezy) żywi dla Waszej Przewielebnej Wielmożności, daje się poznać w tym: iż mówi on o Księdzu Biskupie z największym uczuciem i pasją, radując się, iż niedługo będzie mógł zobaczyć i objąć Księdza Biskupa w świętej miłości; mówiąc wszystkim śmiało, iż jest synem Waszej Przewielebnej Wielmożności i iż on sam uczynił Waszą Przewielebność biskupem, przedstawiając ją przed wszystkimi innymi Jego Świątobliwości”. Do pani de Chantal, w śmierci Juvenalisa, tenże Franciszek Salezy pisał: „Monsignor Biskup Saluzzo, jeden z moich najbliższych przyjaciół, i jeden z największych sług Boga i Kościoła, jaki był na świecie, niedawno przeszedł do lepszego życia ku niesłychanemu żalowi jego ludu, który korzystał z jego ciężkiej pracy tylko przez półtora roku”.

W cytowanej Pochwale, biskup Genewy pokazał w przyjacielu wzorowy przykład odnowionej działalności duszpasterskiej, zainicjowanej przez Sobór Trydencki, oraz uwydatnił, razem z krasomówczymi talentami Anciny, dar uzdrawiania i entuzjastyczną opinię współczesnych. Pochwała kończy się cennym stwierdzeniem: „Non memini me vidisse hominem qui dotibus, quas Apostolus apostolicis viris tantopere cupiebat, cumulatius ac splendidius ornatus esset”: nie pamiętam, abym widział człowieka obficiej i wspanialej ozdobionego wszystkimi tymi zaletami, jakich Apostoł w najwyższym stopniu pragnie dla mężów apostolskich.

„W historii świętości potrydenckiej – czytamy w artykule, który ukazał się w pewnym popularnym włoskim Przeglądzie duszpasterskim – błogosławiony Ancina zajmuje miejsce o wybitnym znaczeniu. Pożądana publikacja jego dzieł oddałaby istotną przysługę dla poznania tamtej epoki. […] Ancina na pewno jest prorokiem i geniuszem ewangelizacji, i komunikacji, w której szerokie miejsce przyznaje sztukom, ułatwiając zaproszenie niższych klas na powszechną biesiadę kultury, uspołecznienia rozrywki oraz ewangelicznej pobożności”.

Drodzy Ojcowie, Współbracia i Przyjaciele,

Przekazując Waszej życzliwej lekturze niniejsze wspomnienie o błogosławionym Janie Juwenalisie, zapewniam Was o mojej modlitwie przed jego ołtarzem w katedrze w Saluzzo, oraz pozdrawiam Was z jak najserdeczniejszą miłością, przekonany, iż przypomnienie naszego wielkiego Współbrata będzie, na drodze naszych Kongregacji, cenną okazją do zetknięcia się z autentycznymi korzeniami doświadczenia oratoryjnego, o którym możemy powiedzieć, z św. Pawłem, „non tu radicem portas, sed radix te”: nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie (Rzym 11, 18).

W sercu Chrystusa i Ojca Naszego Filipa

Edoardo Aldo Cerrato
Prokurator Generalny

Rzym, 30 sierpnia 2003, wspomnienie Bł. Jana Juwenalisa Anciny

[1] Bibliografia dotycząca J.J.Anciny: Lombardo C., Della vita di Giovenale Ancina da Fossano e poi vescovo do Saluzzo, Napoli, 1656; Cambiano di Ruffia G.F.; Vita del Venerabile servo di Dio Giovenale Ancina, Torino, 1657; Ristretto della vita del Ven. servo do Dio Giovanni Giovenale Ancina, vescovo di Saluzzo, Torino, 1758; Bacci P.G., Vita di P. Giovanni Giovenale Ancina, Roma, 1671; Atti del Processo canonico, Roma, 1855; Ferrante A., Vita del Venerabile Giovanni Giovenale Ancina, Napoli, 1870; Bowden C.H., The life of B. John Juvenal Ancina, London, 1891; Sacco I.M., Contributo alla biografia di G. G. Ancina: commento ad un epistolario inedito, con 19 lettere in appendice, w „Bollettino della Deputazione Subalpina di Storia Patria, Sezione di Cuneo”, a. X (1938), 17, ss. 105-150; Pellegrino M., Il Beato Giovenale Ancina, Alba, 1940 ( II wyd. przejrzane przez E. Dao, Saluzzo, 1968); Gasbarri C., Ancina, w „Biblioteca Sanctorum”, Roma, I, 1961, ss. 1087-1089; Damilano P., Ancina, w „Dizionario biografico degli Italiani”, Roma, Treccani, III, 1961, ss. 40-43.

[2] Savio C.F., L’Università piemontese ed il B. Giovenale Ancina, Saluzzo, 1904.

[3] Damilano P., Giovenale Ancina, musicista filippino, Firenze, 1956; z wykazem dzieł oraz pism niewydanych.

[4] W Archiwum Kongregacji w Neapolu (ACN, XXIII.1) zachowana jest jego kopia; tekst został wydany w „Memorie Oratoriane”, 4 (1975), s. 4.

[5] Gigli N. (A. Cistellini), Padre Giovenale Ancina, „Pellegrino errante”, w „Memorie Oratoriane“, 13 (1983), ss. 48-63.

[6] Balbis E.-Dao E., Le visite pastorali del B. G. Giovenale Ancina alla Diocesi di Saluzzo, w “Bollettino della Società per gli Studi storici, archeologici e artistici della Provincia di Cumeo”, 83, 2 sem., 1980; Mellano M.F., Alcuni documenti sull’episcopato di G. G. Ancina, „Bollettino della Società per gli Studi storici…” cyt., 73, 2 sem, 1975.

[7] Gigli N. (A. Cistellini), Francesco di Sales e Giovenale Ancina, w „Memorie Oratoriane”, 4 (1984), 14, ss. 71-83.

[8] Papieża Pawła VI, List Apostolski „Sabaudiae gemma” na Czterechsetlecie urodzin, 1967.

[9] Pedrini A., Filippo Neri e Francesco di Sales, w “Palestra del Clero”, 67 (1967), 21, ss. 1321-1336.

* takie tłumaczenie powstało; jego Autorką jest Anetta Knyspel →ZOBACZ

za: Oratoriana 46(2003), s. 13-26, tłumaczenie: ks. Mieczysław Stebart COr

więcej ZOBACZ↓

Idź do oryginalnego materiału