W wizjach Trumpa nie ma Palestyńczyków

2 godzin temu
Zdjęcie: Gaza


Zapowiedzi prezydenta USA nie zostaną wprowadzone w życie, ale dadzą uzasadnienie do ewentualnego zerwania zawieszenia broni przez Izrael – mówi Łukasz Fyderek.

Na łamach Gazeta.pl ukazała się analiza kontrowersyjnych wypowiedzi Donalda Trumpa, dotyczących przejęcia kontroli nad Strefą Gazy przez Stany Zjednoczone. Głos w sprawie potencjalnych konsekwencji, jakie mogą przynieść deklaracje prezydenta USA, zabrał dr. hab. Łukasz Fyderka, Dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Według eksperta, deklaracja Trumpa może być interpretowana jako element taktyki negocjacyjnej, polegającej na składaniu propozycji, które z pozoru wydają się absurdalne: „To nie znaczy, iż są zupełnie irracjonalne. Składanie takich propozycji, w odniesieniu do Grenlandii albo teraz Strefy Gazy, umożliwia zmianę dyskursu i realizowanie interesów Stanów Zjednoczonych. Tu mamy do czynienia z interesami sojusznika USA – Izraela”. Politolog przypomina również, iż idea stworzenia „nowego Dubaju” lub „riwiery Bliskiego Wschodu” była wcześniej promowana przez izraelskich polityków.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

Z drugiej strony zapowiedzi te są sprzeczne z prawem międzynarodowym, a ich realizacja mogłaby wywołać poważne protesty zarówno na Bliskim Wschodzie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Dr Fyderek zwraca uwagę, iż potencjalne wysiedlenia Palestyńczyków są niedopuszczalne, a sama narracja Trumpa wspiera kontrowersyjne tezy syjonistyczne: „W tych wizjach nie ma Palestyńczyków. Trump też wzywa do wysiedlenia, co jest niedopuszczalne w świetle prawa. Jest to obudowane wizją niczym z ulotek deweloperów. Idea wysiedlenia sięga początków syjonizmu, kiedy wskazywano, iż Palestyńczycy nie powinni mieszkać w Palestynie, bo są tak naprawdę Arabami. Ta narracja do tej pory nie była podzielana przez władze USA”.

Według analityka, słowa Trumpa mogą posłużyć jako pretekst do zaostrzenia działań Izraela w Strefie Gazy. Zdaniem Fyderka, zapowiedzi Trumpa nie zostaną wprowadzone w życie, ale dadzą uzasadnienie do ewentualnego zerwania zawieszenia broni przez Izrael. „Dla Trumpa pokój w Palestynie jest kwestią drugorzędną […] Amerykanów tam oczywiście nie będzie, ponieważ wypowiedź Trumpa jest warunkowa: Stany Zjednoczone przejmą kontrolę nad Strefą Gazy, jeżeli Palestyńczyków tam nie będzie. Nie sądzę, żeby Trump był gotowy ponieść konsekwencje polityczne protestów, które by wybuchły w momencie wysłania tam wojska”.

Bardzo niepokojącym wymiarem obecnego konfliktu na Bliskim Wschodzie, jest według eksperta fakt, iż obie strony nie rozpoznają w przeciwniku narodu, który posiada prawo do samostanowienia. „Po raz pierwszy prezydent USA poparł jedną z tych tez i pośrednio przyznał, iż nie ma narodu palestyńskiego. Inne pytanie brzmi, gdzie mieliby się udać Palestyńczycy? Ani Egipt, ani Jordania ich nie przyjmą, nie ulegną presji. Bo gdyby to zrobili, ich rządy upadłyby. Protesty obywateli w tych krajach byłby ogromne i doprowadziłyby do chaosu w regionie”.

Na tle tego kontekstu warto również wspomnieć o decyzji Trumpa dotyczącej wycofania USA z Rady Praw Człowieka ONZ oraz wstrzymania finansowania UNRWA. Administracja Trumpa oceniła, iż Rada Praw Człowieka ONZ „nie spełniła swojego celu”, a jej działania często były skierowane przeciwko Izraelowi w sposób „nieproporcjonalny”.

Przeczytaj również: Ćwiczenia z bezradności. Czy na Bliski Wschód można spojrzeć personalistycznie?

Idź do oryginalnego materiału