Rozmyślania na wszystkie dni całego roku
z pism Św. Alfonsa Marii Liguoriego
1935 r.
PRZETŁUMACZYŁ Z WŁOSKIEGO
O. W. SZOŁDRSKI C. SS. R.
TOM I.
KRÓTKIE AKTY MIŁOŚCI BOŻEJ
DO UŻYCIA W CZASIE ROZMYŚLANIA.
Jezu, mój Boże, kocham Cię nade wszystko, we wszystkim, z całego serca, bo na to tak bardzo zasługujesz.
Panie, żałuję, iż Cię obrażałem, Dobroci Nieskończona; nie pozwól, bym Cię miał jeszcze kiedy obrazić.
Jezu, miłości moja, spraw, abym Cię zawsze kochał, a potem czyń ze mną, co Ci się podoba.
Jezu mój, chcę żyć, gdzie Ci się podoba, i chcę cierpieć, jak Ci się podoba; chcę umrzeć, kiedy zechcesz.
Jezus niech będzie w mym sercu, a Marya w mym umyśle. Niech Jezus, Marya, Józef będą życiem moim.
W roztargnieniach mów:
Panie, dopomóż mi do wykonania dobrych postanowień i udziel mi siły, bym odtąd dobrze żyć rozpoczął, niczym bowiem jest to, co dotąd uczyniłem.
Jam głos wołającego na puszczy: prostujcie Drogę Pańską, jako powiedział Izajasz Prorok. — Jan 1, 23.
PRZYGOTOWANIE. — Idąc za przykładem Św. Jana Chrzciciela, gdy mówimy o sobie i naszych sprawach, zawsze starajmy się poniżyć — nie wynośmy się nad innych. Przez poniżenie się nikt nie straci, ale kto choć nieco ponad rzeczywistość chce się wywyższyć, bardzo przez to może sobie zaszkodzić. Wszyscy wiedzą, iż chwała z ust własnych nie przynosi zaszczytu, ale hańbę.
I. — Z dzisiejszej Ewangelii, jak mówi Św. Grzegorz, jasno się okazuje pokora Św. Jana Chrzciciela. Pomimo, iż posiadał tyle wielkich cnót, gdy go poczęto uważać za Mesjasza, nie tylko z całą stanowczością ten tytuł odrzucił od siebie: „Nie jestem Chrystusem”, powiedział, ale choćby oświadczył, iż jest niegodny rozwiązać rzemyka u obuwia Zbawiciela. Zmuszony nareszcie dać świadectwo o sobie, zamilczał o zacności swego rodu, o godności kapłańskiej swego ojca, i tylko to, co konieczne powiedział o sobie, iż jest Przesłańcem Pana Jezusa: „Jam głos wołającego na puszczy: Prostujcie Drogę Pańską”.
I ty podobnież winieneś postępować, jeżeli chcesz prawdziwie przypodobać się Panu Bogu i przygotować swe serce na Narodzenie Najświętszej Dzieciny. Unikaj każdego słowa na swą chwałę; nie mów o swym postępowaniu, zdolnościach, cnocie, bogactwie, związkach rodzinnych. Jednym słowem nie mów o sobie i swych sprawach, naśladuj pod tym względem Św. Jana Chrzciciela — staraj się o to zawsze, by się poniżyć i nigdy się ponad innych nie wynoś. Mów raczej o sobie źle, niż dobrze; wyjawiaj raczej swe błędy, nie mów zaś o swych czynach, jeżeli mają pozór cnoty. Przez poniżenie się nigdy straty nie poniesiesz, wywyższenie się, choćby niewielkie, ponad prawdę, jak mówi Św. Bernard, bardzo może ci zaszkodzić. Nie darmo mówią, iż chwała z ust własnych nie przynosi zaszczytu, ale hańbę.
Zresztą będzie najlepiej, o ile rozmawiając z innymi, nie będziesz wcale o sobie ani dobrze ani źle mówić — jeżeli będziesz uważać, iż nie wart jesteś, by sobie kto myślą o tobie głowę zaprzątał. Ileż to razy się zdarza, iż do mowy o tym, co nas zawstydza, dołącza się ukryta, subtelna pycha — pragnienie wewnętrzne, aby nas chwalono, lub przynajmniej miano nas za pokornych i cnotliwych.
II. — o ile się zaś zdarzy, iż bez twej winy słyszysz pochwały, wówczas trzymaj się zasad, jakie Święci głosili i według których sami postępowali, a mianowicie: rzuć okiem na swe błędy, zawstydź się wewnętrznie, iż nie posiadasz tych zalet, jakie ci przypisują, i pomyśl, iż poważanie u ludzi może się stać największym nieszczęściem dla ciebie; ono bowiem, wzbudzając upodobanie w sobie, może cię pozbawić wszelkich zasług, jakie zebrałeś przed Panem Bogiem, a co gorsza, może ono splamić twe serce przez podsycanie w nim pychy — to zaś może się stać przyczyną twego upadku i wiekuistego potępienia. Toteż Św. Franciszek Salezy powiada, iż pochwały są trucizną słodką, na którą nie zwraca się uwagi — zabiła ona jednak cnotę i pobożność tylu osób, które bardzo były posunięte na drodze świętości i pobożności.
Przede wszystkim jednak, słysząc pochwały, spójrz na Pana Jezusa Ukrzyżowanego, który z Miłości ku tobie, daleki od szukania pochwał, stał się najbardziej wzgardzonym, owszem ostatnim z ludzi, wzgardzonym i najpodlejszym z mężów.
Modlitwa.
Jezu mój, wstydzę się stanąć przed Tobą. Choć niewinny, z Miłości ku mnie przyjąłeś na Się ciężar zniewag, a ja grzeszny tak pragnę pochwał i zaszczytów! Ach, mój Boże, jakżeż jestem do Ciebie niepodobny! Toteż drżę o swe zbawienie, wiem bowiem, iż ci, co mają Niebo osiągnąć, muszą być podobni do Ciebie. Nie chcę jednak tracić ufności w Twym Miłosierdziu; ufam, iż odmienisz me serce. Kocham Cię, Dobroci Nieskończona, żałuję za wszystkie zniewagi, jakie wyrządziłem Ci przez swą pychę i postanawiam znosić z miłości ku Tobie wszelkie wzgardy i zniewagi, jakie mnie spotkają. Panie, wysłuchaj me modlitwy, nawiedź mnie Swą Łaską, oświeć ciemności mego umysłu i udziel mi siły, bym wiernie trwał w swym postanowieniu. Chcę zawsze powtarzać: „Jezu cichy, serca pokornego, uczyń serce moje podobnym do Twego”. — I Ty także, najpokorniejsza ze wszystkich stworzeń, Maryo, udziel mi Swej Pomocy. Amen. (*IV, 164)