Miejscewko / floriankonrad

publixo.com 1 dzień temu

znaleźć w lesie wyjątkowo duży, najlepiej omszały
kamień. i ustawiać pod nim znicze. w imię pustki,
na znak pamięci o Niedomyślonym Do Końca.

niech absolutnie nie zrodzi się z tego kult,
nie będzie jak w filmie Motór, fabuła małego
szaleństwa – w żadnej mierze komediowa,

pseudopomnik czy pseudogrób, wotywny,
totemowy kamulec nie stanie się celem pielgrzymek
wyznawców niedoreligii, która rozleje się po kraju, świecie.

chodzi o głazisko przeładowane nieistniejącym
znaczeniem, aż kipiące od udawanej mistyki, pełne
tętnienia juchy w żyłach niezaproszonych gości,
niewywołanych duchów. o wabienie
spadających gwiazd,

o zgrabione palcami z powietrza Nic i Nic,
nadanie im spoistego kształtu.

nie pomyśl, iż chodzi mi o potrzebę religijności,
ja, ateusz od piętnastego roku życia
nagle poczułem tęsknotę do wysławiania mrzończadełek,
czczenia ludzików z fal mózgowych.

bardziej o wydrwienie tego. zanurzenie dłoni w bezsensach,
odleglinach. uśmiechnij się widząc świeczuszki z dyskontu
zapalane o północy w środku lasu. pomyśl, iż zaraz coś
wybiegnie z mroku i... nie, nie zaatakuje nas.

przeciwnie – da się pożreć.
Idź do oryginalnego materiału