Żeby powstał tekst, trzeba przekonać samego siebie, iż mam światu do powiedzenia coś unikalnego, iż moja pisanina będzie ważniejsza od tysięcy innych pisanin.
Edytorial do wydania tygodnika „Więź co Tydzień” z 30 stycznia 2025:
Czy wszyscy jesteśmy narcyzami? – pyta w swoim tekście Magdalena Fijołek. I odpowiada: do pewnego momentu. Dokładniej: „Każdemu z nas zdarza się zachowywać narcystycznie, a więc zwyczajnie samolubnie i egocentrycznie. I nie musi w tym być niczego złego, dopóki wszystkie te impulsy na co dzień znajdują się pod naszą kontrolą”. A zatem, nie czarujmy się, bywamy narcyzami.
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.
Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Przyznaję, iż i ja zauważam w sobie narcystyczne skłonności. Z racji profesji, którą wykonuję, skłonności te mają szansę się ujawniać. Skłaniam się zresztą ku przekonaniu, iż (prawie) każda osoba pisząca jest w jakimś stopniu narcystyczna – przecież, żeby powstał tekst, trzeba przekonać samego siebie, iż mam światu do powiedzenia coś unikalnego, iż moja pisanina będzie ważniejsza od tysięcy innych pisanin. Potem przez trzydzieści minut można być swoim ulubionym autorem. A jeszcze gdy cię pochwalą, wykrzyknąć jak James Cameron odbierający Oscara: „jestem królem świata!”. I co? Nic, poczucie to gwałtownie mija. Bogu dzięki.
Problem z narcyzmem jest dziś taki, iż pop-psychologia banalizuje temat albo stawia zbyt pochopne diagnozy. Efekt? Osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości – albo takie, które komuś wydają się „narcyzami” – stają się „chłopcem do bicia”, w gąszczu nośnych uproszczeń gubi się gdzieś ich ból i dramat, a one same ulegają dehumanizacji. Poza tym – na co zwraca uwagę w swoim tekście Agata Kulczycka, filolożka i psychoterapeutka – uważajmy na słowa: nadużywane tracą moc, niedługo „nie będą oznaczać już nic… bo od dawna oznaczają prawie wszystko”.
Dobrze byłoby chyba pamiętać – na co zwracał uwagę Krzysztof Biedrzycki – iż „strach rodzi się z zobaczenia w innym tego, czego nie chciałoby się zobaczyć w sobie”. Możemy oczywiście wybrać kogoś, kto stanie się kozłem ofiarnym i przerzucić na niego całe zło. Ale to droga donikąd.
A człowiek? I tak jest większy niż swoje deficyty. choćby z nimi nie przestaje być człowiekiem.