Chiński
hierarcha ostro krytykuje niedawno zakończone zgromadzenie. Zwraca
uwagę nie tylko na nowinkę, jaką jest uwzględnienie czynnego udziału
świeckich w głosowaniu, ale także jest zdania, iż „na podstawie synodów
odbywających się pod panowanie papieża Franciszka możemy zauważyć, iż
za każdym razem chce on zmienić doktryny lub dyscyplinę Kościoła,
zamiast dyskutować o tym, jak te doktryny i dyscyplinę zabezpieczyć”.
W
swojej krytyce kard. Zen odwołał się do poprzednich synodów za
pontyfikatu Franciszka, które jego zdaniem są dowodem na to, iż
Franciszek dąży z ich pomocą do zmiany nauki i dyscypliny Kościoła.
Hierarcha wskazuje, iż synod poświęcony rodzinie był próbą umożliwienia
przyjmowania Komunii św. przez rozwiedzionych katolików w ponownych
związkach małżeńskich. Z kolei synod o Amazonii miał być wprowadzeniem
kapłaństwa tzw. viri probati, czyli żonatych mężczyzn.
Pisząc
z kolei o Synodzie o synodalności, kard. Zen sądzi, iż papieżowi
przyświeca „szerszy cel: zmiana systemu hierarchicznego Kościoła
(zastąpienie go demokratyczną grupą ochrzczonych osób); ustanowienie
żeńskiego diakonatu (otwierając drogę dla kobiet księży); zniesienie
celibatu kapłańskiego; zmiana tradycyjnej nauki o etyce seksualnej (zaczynając od błogosławienia par homoseksualnych)”.
Kardynał
zwraca uwagę na to, iż kontrowersyjne kwestie, takie jak diakonat
kobiet, zostały powierzone do przeanalizowania dziesięciu grupom
roboczym. Jego zdaniem „to podejście z jednej strony rozczarowało
radykałów”, jednak „z drugiej strony sprawiło, iż tradycjonaliści wciąż
martwią się o to, jak te problemy zostaną w końcu rozwiązane”.
Kardynał ostrzega w swoim tekście przed anglikanizacją Kościoła katolickiego. Przede wszystkim podkreśla, iż „Instrumentum laboris synodu z 2024 r. rekomenduje, by konferencje biskupów w każdym kraju cieszyły się autonomią w decydowaniu o doktrynie”.
I dalej pisze: „Czy oznacza to, iż Kościół katolicki staje się taki
sam, jak Kościół anglikański? Nie będziemy już dłużej jednym,
katolickim, apostolskim Kościołem? Ani Kościołem świętym, gdyż nie ma
już więcej niezawodnych nauk, by prowadzić wiernych do odróżniania dobra
od zła”.
Kardynał
przypomina, iż mając na uwadze tak „straszliwe niebezpieczeństwo”
hierarchowie Kościoła wezwali wiernych do modlitwy. Jak się okazało
„Duch Święty nam pobłogosławił, zgromadzenie nie zaaprobowało tej
straszliwej propozycji”. Jednak mimo to „konkluzje synodu pozostawiły za sobą ogon”, a „przyszłość pozostaje bardzo płynna” – pisze kard. Zen.
Kard.
Zen zwraca też uwagę na fakt, iż choć Synod o synodalności się
zakończył, to nie przestał działać, a papież Franciszek nie napisał tym
razem adhortacji apostolskiej, tylko przyjął końcowy dokument synodalny
jako swój. W związku z tym pyta: „Jaka jest wartość konkluzji tego
synodu? Kto napisał projekt tego dokumentu? Czy to grupa wybrana przez
zgromadzenie plenarne synodu, która może naprawdę je reprezentować? Czy
członkowie zgromadzenia plenarnego będą mieli dość czasu, by
przestudiować ten dokument? Kto zajmuje się poprawkami
proponowanymi przez członków zgromadzenia plenarnego? Czy każda poprawka
została przedyskutowana i przegłosowana przez wszystkich członków?”
Podkreślając,
iż „tak długiego dokumentu nie można serio napisać w pośpiechu”,
kardynał pyta: „Jak papież może być w pełni odpowiedzialny za taki
dokument końcowy?”
Jak
wyjaśnia Michael Haynes z „Life Site News”, według sekretariatu synodu
tworzenie dokumentu było nadzorowane przez kardynałów Jean-Claude’a
Hollericha i Mario Grecha, a komisja skompilowała tekst na podstawie
raportów ze stolików i „sama nie pisała żadnej nowej treści”. Poprawki
były naniesione w ostatnim tygodniu i przegłosowane.
Tymczasem
kard. Joseph Zen zakłada możliwość, iż to sam papież „pokierował
pisaniem tego dokumentu”. I konkludując swój tekst pisze: „Czy nie jest
to teoria spiskowa? Nie. Każdy wie, iż papież wierzy w proces
(czas jest większy niż przestrzeń). Czego nie można było osiągnąć w
czasie tego zgromadzenia, można będzie osiągnąć w procesie, który teraz
się zaczyna. Synod się zakończyło, ale Kościół synodalny teraz się
zaczyna. Musimy w nim żyć! Możemy tylko powierzyć się Duchowi Świętemu”.
jjf/LifeSiteNews.com; oldyosef.hkcatholic.com
Kard. Joseph Zen zgłasza poważne zastrzeżenia wobec Synodu o Synodalności
(Kard. Zen. Fot. PCh24.pl)
Poważne zastrzeżenia wobec zakończonego w Rzymie Synodu o
Synodalności zgłosił kard. Józef Zen, były biskup Hongkongu. W tekście
opublikowanym na swoim blogu sędziwy purpurat zwrócił uwagę na kilka
fundamentalnych problemów.
Kardynał wskazał na początku, iż nazywanie Synodu o Synodalności
mianem Synodu Biskupów jest mylące. Papież Paweł VI stworzył instytucję
Synodu Biskupów po to, by radzić się biskupów i dać następcom Apostołów
przestrzeń do kolegialnego prowadzenia Kościoła. Papież Franciszek
zdecydował o włączeniu w synod prawie 100 osób świeckich z prawem do
głosu. Nie można jednak nazywać takiego zgromadzenia Synodem Biskupów,
bo mamy do czynienia ze spotkaniem hybrydowym.
Według purpurata wątpliwe są też cele, które przyświecają
synodom. Jak dotąd widzieliśmy, iż synody Franciszka są nakierowane
„raczej na zmianę doktryny albo dyscypliny niż na dyskusję o tym, jak je
zachować”. I tak synody o rodzinie były próbą przeforsowania Komunii
świętej dla rozwodników w powtórnych związkach, a Synod Amazoński –
wprowadzenia żonatych kapłanów. W wypadku Synodu o Synodalności można
mówić zdaniem kardynała Zena o szerszych celach: „zmianie
hierarchicznego systemu Kościoła (podmiana na demokratyczną grupę ludzi
ochrzczonych); ustanowienie żeńskiego diakonatu (otwarcie drogi do
kapłaństwa kobiet); zniesienie celibatu kapłańskiego; zmiana tradycyjnej
doktryny w etyce seksualnej (począwszy od błogosławienia par
jednopłciowych)”. Te cele teoretycznie nie zostały zrealizowane, ale,
przypomniał kardynał, papież powołał 10 komisji, które pracują nad
kontrowersyjnymi tematami. Wciąż nie wiadomo, jaki będzie wynik tych
prac.
Kardynał zwrócił uwagę, iż wszystko w trakcie debat synodalnych
objęte było tajemnicą, co uniemożliwiło innym katolikom dowiedzenie się,
jak wyglądają tak naprawdę debaty synodalne.
Zdaniem kardynała Zena bardzo niepokojącym efektem Synodu o
Synodalności jest niejasny język odnośnie kompetencji doktrynalnych
episkopatów. Wprawdzie w dokumencie końcowym nie zapisano, iż episkopaty
mają mieć jakąś autonomię doktrynalną. To oznaczałoby, iż Kościół
katolicki stałby się jak Wspólnota Anglikańska. W tekście zawarto jednak
stwierdzenia niejasne i podatne na interpretacje, wskazał.
Poważne obiekcje purpurata wzbudza też fakt przyjęcia przez
Franciszka dokumentu końcowego za swój. Papież mógł to zrobić, ale rodzi
to poważne problemy. Chodzi o długi tekst i powstaje pytanie, czy
Franciszek naprawdę bierze odpowiedzialność za każde jedno zdanie, skoro
„uznał” dokument bezpośrednio po jego przegłosowaniu na synodzie? Nie
wiadomo też, jaką wartość nauczycielską ma ten dokument; nie wiadomo,
kto tak naprawdę go napisał.
Źródło: oldyosef.hkcatholic.com
Pach