24. Stycznia.
Żywot świętego Jana, jałmużnika.
Około roku 555 urodził się szlachetnym, bogatym rodzicom jedyny syn, któremu na chrzcie św. dano imię Jan. W młodym jeszcze wieku okazywał Jan szczególną litość dla biednych. Chłopcem będąc i idąc do kościoła, spotkał raz na drodze pół nagiego żebraka. Natychmiast zdjął ze siebie swe ciepłe odzienie, i podał je ubogiemu. Idąc dalej, napotkał jakiegoś pana biało ubranego, który mu podał woreczek z pieniędzmi. Jan odebrał woreczek, podziękował i otworzywszy go, znalazł w nim sto dukatów. Przelękniony wrócił, chcąc pieniądze oddać, ale Pana już nie było. Głos zaś wewnętrzny mu przypomniał słowa Pisma świętego: Co dla mego Imienia zgubisz, stokrotnie dostaniesz zwróconem i otrzymasz żywot wieczny." Odtąd tym gorliwiej rozdawał jałmużny.
Pomimo, iż miał wstąpić do stanu duchownego, jednakże na życzenie rodziców pojął małżonkę, z którą miał dwóch synów. Po śmierci tak małżonki jak i dzieci oblekł sukienkę duchowną, i jako kapłan tak się wsławił, iż po śmierci patryarchy aleksandryjskiego obrano go jednomyślnie patryarchą.
Obejmując ten urząd pierwszćm jego dziełem było, iż kazał przywołać do siebie radę kościelną, zajmującą się ubogimi, i rzekł do nich wobec całego zgromadzonego ludu: ,,Niesłusznemby było, gdybyśmy się o co wyższego troszczyli, jak o Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Obchódźcie tedy wszystkie ulice i sporządźcie mi spis moich panów!" Zadziwieni zapytali, coby to byli za panowie, a on im odrzekł: ,,Których wy żebrakami i ubogimi zowiecie, tych nazywam swymi panami, albowiem zaprawdę mogą oni nam do nieba dopomódz." Zrobiono więc spis i znaleziono 7500 ,,panów." Wtedy jeszcze Jan nie był wyświęcony na biskupa, a skoro to nastąpiło, rozdał ze skarbu kościelnego 8000 dukatów i wszystkie swe dochody dla ubogich przeznaczył. Miłosierdzie jego nad ubogimi było bez granic, a on sam był ubogim. W nocy sypiał na zwyczajnem łóżku, a nakrywał się starą wełnianą kołdrą. Pewnego razu przysłał mu bogaty pan kołdrę wartości 36 dukatów. Ale Jan ani jednej nocy spać pod nią nie mógł, bo myśl o ubogich nie dawała mu spokoju. ,,Mianożby powiedzieć," mówił głośno, ,,że Jan okrywa się kołdrą wartości 36 dukatów, a tylu ludzi musi marznąć, — a tylu ludzi pożywiłoby się odpadkami z mej kuchni!" Nazajutrz sprzedał kołdrę, a pieniądze rozdał. Słysząc to ów bogaty pan, odkupił kołdrę i przesłał ją Janowi, a ten ją znowu sprzedał. I znowu pan ją odkupił i przesłał Jałmużnikowi, który ją znowu sprzedał. Tak się to działo do czwartego razu, a tak Jan znaczną kwotę dla swoich ,,panów" uzyskał od owego bogacza.
Ale jego miłość bliźniego nie ograniczała się tylko na rozdawaniu jałmużny, ale obejmowała wszystko, co bliźniemu jest miłem i do jego pokoju i zbawienia potrzebnem. Zawsze brał cześć bliźniego w obronę. Oszczerca nie miał do jego domu przystępu. Kiedy się dowiedział o jakiej nieprzyjaźni, zaraz się starał o pogodzenie stron zwaśnionych. Pewien bogaty pan nie chciał przebaczyć swemu nieprzyjacielowi. Jan zaprosił go do siebie i wziął ze sobą do kaplicy na Mszą świętą. Kiedy w Pater noster czyli Ojcze nasz, domówił do słów: ,,Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj," kazał następne słowa odmówić za siebie owemu panu, który też bez namysłu powiedział: ,,I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom." Wtedy rzekł patryarcha uroczyście: ,,Pomnij, o coś prosił Boga w tej uroczystej chwili?" Zmięszany pan pogodził się.
Pewnego razu sam Jan zapalił się sprawiedliwym gniewem przeciw wielkorządzcy Niketasowi. Kiedy wieczór nadchodził, posłał Jan kapłana do Niketasowi, i kazał tylko te słowa powiedzieć: ,,Szanowny panie, słońce zachodzi!" Niketas zrozumiał to napomnienie i pobiegł czemprędzej do patryarchy, aby jeszcze przed zachodem słońca się pogodzić.
O jego gorliwości względem służby Bożej świadczy następujący przykład: Zauważywszy, iż kilku
parafian, zamiast słuchać kazania, siedzi przed kościołem i rozmawia, poszedł do nich, zasiadł w ich gronie i rzekł smutnie do zmieszanych: ,,Dzieci, gdzie są owce tam musi być i pasterz; nie chcecie słuchać kazania mojego w kościele, muszę wam je tu powiedzieć." Odtąd już ten brzydki zwyczaj ustał.
Długo jeszcze przed śmiercią kazał sobie swój grób urządzić. Ale śmierć nie miała go zastać w Aleksandryi między owieczkami, ale w rodzinnych stronach. Kiedy Persowie zagrozili Aleksandryi wojną, pojechał Jan święty i Niketas do Konstantynopola. Na wyspie Cyprze zachorował i umarł 11. Listopada 616 roku. Przed samą śmiercią posiadał jeszcze jednego dukata, ale go wydał, zanim jeszcze ducha Bogu oddał. Relikwie jego znajdują się w Preszburgu na Węgrze.
ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 57-59
Nauka moralna.
Żywot św. Jana Jałmużnika jest tak pełnym nauki, iż prawie każdy czytając go, uważać w nim musi wyrzut dla sumienia swego. Święty nie chciał spać pod bogatą kołdrą, dlatego, iż wielu jest takich, którzy marzną i radziby się pożywili z odpadków w jego kuchni. Dla tego dawał jałmużny. Wielu zaś z nas mówi: nie mogę dawać jałmużny, bom sam ubogi, sam nie mam nic. A czy święty Jan miał majątek? Mówisz, żeś ubogi, sam nie masz nazbyt, ale na tańce, na świecidełka, na stroje nad stan, to się i pieniądze znajdą. ,,Kto dla mego Imienia co straci, stokrotnie odbierze na powrót." Rozważ sobie to dobrze, jako i słowo Zbawiciela: ,,Cokolwiek uczynicie jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili." Jałmużna zatem wróci się stokrotnie, bo dawaną jest samemu Zbawicielowi. — Jałmużna nie polega jeszcze na tem, aby komu dać pieniędzy lub żywności. O nie, są jeszcze i inne sposoby. Na przykład: czy nie możesz sąsiadowi pomódz w pracy? Albo czy możesz mu wygodzić pożyczeniem narzędzi? Nie możeszże mu dopomódz w czynnościach jego zawodu? i inne. Ale jest i duchowa jałmużna. Czy modlisz się za przyjaciół i nieprzyjaciół? Czy starałeś się o zgodę lub przywrócenie zgody pomiędzy bliźnimi? ,,I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom." Kto tylko tych słów słucha, nie może swego pojednania się z bliźnim nazwać jałmużną, również w ścisłem znaczeniu nie można nazwać jałmużną słowa Zbawiciela! ,,Niechaj słońce nie zachodzi nad zagniewanymi głowami waszemi", bo to jest przykazanie samego Boga, Jezusa Chrystusa, i słuchać go winieneś pod karą grzechu. Jałmużna jest dobrowolnym dobrym uczynkiem; zatem jeźli powaśnionych bliźnich pogodzisz, jeźli staniesz w obronie sławy bliźniego, bo chociaż to przez Kościół święty jest nakazanem, to jednakże do jałmużny zaliczyć można. Jesteś przełożonym, chlebodawcą, możesz łatwo
dawać jałmużnę twym podwładnym, jeźli więcej dla nich dobrego czynić będziesz, aniżeli Kościół święty nakazuje. Jak wielką to jest jałmużną, nie tylko dla pojedyńczego człowieka, jeżeli majętny pan zajmuje się uczącą się młodzieżą!... Dla nas wszystkich łatwą będzie jałmużna, jeźli się ograniczymy w rozchodach, i jeżeli wydatki nasze będą się tylko ograniczały na najpotrzebniejszych rzeczach, abyśmy tem więcej jałmużny mogli udzielać, gdyż wtedy wprawdzie żyć będziemy dla Jezusa, a na sądzie ostatecznym usłyszymy: Pójdźcie do mnie błogosławieni Ojca mego, otrzymajcie królestwo wam zgotowane od założenia świata; albowiem łaknąłem a daliście mi jeść i t. d. (Mat. 25, 34— 36.)
Modlitwa.
Boże, Ojcze miłosierdzia, udziel nam
za przyczyną świętego Jana łaski, abyśmy
przez gorliwe wykonywanie uczynków
miłości bliźniego także na sądzie
Twoim łaski i miłosierdzia Twego dostąpić
mogli. Amen.
ks. Ojca O. Bitschnau’a ,,Żywoty świętych pańskich podług najlepszych źródeł" str. 57-59