PO NOCY PRZYCHODZI DZIEŃ, PO BURZY WYCHODZI SŁOŃCE

ewelsz.blogspot.com 2 godzin temu



Czasem w życiu musi nadejść noc ciemna, by mógł przyjść dzień, byśmy przejrzeli na oczy. W moim życiu ta noc musiała nadejść, bym mogła zobaczyć jak świat wygląda naprawdę.

Pierwsza noc to noc zmysłów. Gdyby porównać ją do prawdziwej nocy byłaby czasem końca dnia, zapadnięcia zmroku i zapanowania ciemności. Pierwsza noc kończy się około północy. Noc zmysłów jest związana z mocnymi ograniczeniami bądź utratą zmysłów, np.: wzroku, słuchu, smaku, dotyku.

Te wszystkie zmysły zostały w dużym stopniu u mnie ograniczone, ale musiałam przejść tę noc, by dojść na szczyt góry, na której jest Bóg. Łączę ją z dwoma pierwszymi wylewami, bo wtedy doświadczyłam mocnego ograniczenia moich zmysłów fizycznych.

Następną częścią nocy jest czas w okolicach północy. W tej części nocy panuje całkowita ciemność. Jest to noc związana z wiarą. O ile, na poprzednim etapie nie było całkowicie ciemno i było jeszcze coś widać, tak teraz zupełnie nic nie widać. Człowiek musi zaufać po to, by jego wiara mogła wzrosnąć.

Ja ten czas wiążę u siebie z okresem przed, po i w trakcie trzeciego wylewu, który zakończył moją chorobę. To był czas, w którym rozwijała się moja wiara. To był czas, w którym uczyłam się zaufania Bogu.

Kolejną częścią nocy jest czas, gdy jeszcze jest ciemno, ale noc zbliża się ku końcowi, a jednocześnie robi się coraz jaśniej.

I właśnie w moim życiu robi się coraz jaśniej.

Ewelina Szot

Idź do oryginalnego materiału