Niello / floriankonrad

publixo.com 2 dni temu

nie chcę, by w moich słowach wybrzmiała
nieumyślna groteskowość, ani – o zgrozo –
niezamierzona drwina. jestem jak najdalszy od
jakiejkolwiek szydery. chcę się rozmarzyć, puścić
wodze fantazji – i niech, wyprzęgnięta, by nie rzec:
wyuzdana, cwałuje przez skute lodem grudy pól!

ani trochę nie dostrzegam w tobie rysów semickich,
kochanie, ale nie w tym rzecz. wyobraźmy sobie, iż
okazujesz się być daleką i nie w linii prostej, a
w jakiejś szalenie menadrycznej linii, potomkinią...

pewnego cieśli z Nazaretu; dziesiątą, ba – pięćset
osiemdziesiątą szóstą wodą po kisielu,
daleką prawnuczką zmarłego na krzyżu
wędrownego kaznodziei,

jakby to rzec, by nie zabrzmiało kuriozalnie...
Jezusoidką.

w jaki sposób wpłynęłoby to na nasze relacje,
na miłość? czy widziałbym w tobie więcej chmur,
słońc, nowe kosmosy, wymiary, skompresowane
niebiosa, odchłanie.zip?

skądże! jaśniałabyś tak samo, jak teraz,
w równym stopniu chciałbym wyczarowywać...
sama wiesz, co. takie małe, niegrzeczne,
pozabiblijne cuś, na czym osadza się sól.

wiesz... aż boję się przyznać, iż
teraz twoja krew to refugium nieskażone
koszmarami lat terroru i wojen,
ostoja, w której pragnę znaleźć schronienie.

ale to prawda. i taką bądź. niech niewidzialny
desakralizator pracuje na pełnych obrotach,
kusząca czerń, która jawi się
tylko przed moimi oczami,
skrzy się, pełna wewnętrznych złoceń.
Idź do oryginalnego materiału