Była prawdziwą „siłaczką”. Jej pomysłami i działaniami można by obdzielić kilka życiorysów.
Jeśli gdzieś diabeł czegoś nie może osiągnąć, to mądrość ludowa wie, kogo tam posyła. A Pan Bóg? Gdy patrzyłem na ekumeniczną działalność Danuty Baszkowskiej, wiele razy przychodziło mi na myśl to powiedzenie w wersji odwrotnej: skoro Bóg nie dawał sobie rady z ekumenią w Polsce, to posłał nam Danusię.
A teraz już wziął ją do siebie. Wczoraj, 31 stycznia – tuż po zakończeniu kolejnego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan – odeszła prawdziwa gigantka polskiego ruchu ekumenicznego, założycielka i prezeska Stowarzyszenia Pokoju i Pojednania „Effatha”.
Prawie 65 lat w małżeństwie
Urodziła się 18 sierpnia 1940 r. w Kałuszynie koło Warszawy. Ukończyła pedagogikę z psychologią w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku (1962), Wydział Filologii Polskiej i Słowiańskiej Uniwersytetu Warszawskiego (1966) oraz Podyplomowe Studium Kultury UW (1968).
Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.
Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Studia odbywała już jako mężatka. Wyszła za mąż za Zbigniewa Baszkowskiego tuż przed swymi 20. urodzinami. 10 lipca br. obchodziliby 65. rocznicę swego ślubu.
Wierna i piękna miłość Danusi i Zbyszka fascynowała ludzi młodszych. Widząc ich nierozłączność, czułość i wzajemną życzliwość, aż się chciało ich naśladować. Gdy w 2010 r. Danuta otrzymywała Nagrodę „Pontifici” przyznawaną przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej, Marcin Przeciszewski w laudacji zupełnie serio zwrócił się do mnie z nadzieją, iż w którejś z kolejnych edycji książki „Parami do nieba” jeden z rozdziałów będę mógł poświęcić właśnie Baszkowskim.
Danuta i Zbigniew oraz czwórka ich dzieci spędzili sporo lat poza Polską – najpierw w Indiach, gdzie inż. Baszkowski pracował przy budowie elektrowni, a potem w Czechach. Zwłaszcza pobyt w Indiach uformował wrażliwość Danusi.
Mogłaby być wielką damą polskiej ekumenii, a była jej lokomotywą
Zbigniew Nosowski
Angażowała się tam w pomoc osobom bezdomnym oraz w walkę z dyskryminacją kobiet i prostytucją dziecięcą. Doświadczyła też chrześcijaństwa jako religii mniejszościowej. „Zobaczyłam, iż gdy chrześcijanie różnych wyznań są w mniejszości, świetnie potrafią współpracować” – mówiła dla „Niedzieli”. To doświadczenie jeszcze bardziej wzmogło jej uważność na niewielkie wspólnoty wyznaniowe w Polsce.
Dzielenie się chlebem
Po powrocie do Warszawy Danuta Baszkowska tworzyła kolejne inicjatywy i instytucje. Były wśród nich: Modlitewna Grupa Pojednania „Polski Asyż 1987”; Towarzystwo Charytatywne „Tylko z Darów Miłosierdzia” dla bezdomnych, uchodźców i ofiar przemocy; noclegownia dla bezdomnych mężczyzn; dom „Malwa” dla kobiet w ciąży i matek z dziećmi, które nie miały gdzie mieszkać; integracyjne ognisko „Żaczek” dla dzieci. Jej pomysłami i działaniami można by obdzielić kilka życiorysów.
23 stycznia 2000 r., bezpośrednio po podpisaniu ekumenicznej deklaracji o wzajemnym uznaniu ważności chrztu, powołała do życia Stowarzyszenie Pokoju i Pojednania „Effatha”. Pod tą egidą zaczęła organizować comiesięczne nabożeństwa ekumeniczne gromadzące przedstawicieli coraz większej liczby wyznań chrześcijańskich. Stałym elementem tych nabożeństw była ceremonia dzielenia się wszystkich obecnych między sobą świeżym chlebem – symbolem jedności i miłości.
Spotkania te odbywały się regularnie 23. dnia każdego miesiąca przez prawie 20 lat – aż do pandemii. Później stan zdrowia Danusi już nie pozwolił na ich wznowienie. w tej chwili pojawiła się nowa nadzieja na kontynuowanie tej inicjatywy. Organizowania spotkań ma się podjąć warszawska parafia ewangelicko-augsburska Świętej Trójcy, gdzie podpisano deklarację o uznaniu ważności chrztu.
Ekumenia po gnieźnieńsku
Najbliżej współpracowałem z Danusią Baszkowską przy organizacji Zjazdów Gnieźnieńskich. Była już osobą dojrzałą, ale z wielkim młodzieńczym zapałem. To ona jest autorką unikalnej ekumenicznej koncepcji Zjazdów.
- Barbara Józefik
- Katarzyna Sroczyńska
Gender w gabinecie
Książka z autografem
Jej talenty dyplomatyczne potrafiły doprowadzić do tego, iż na Zjeździe w roku 2000 miało miejsce wzajemne wyznanie win przedstawicieli trzech tradycji chrześcijańskich. I do tego, iż w trakcie następnych Zjazdów ulicami Gniezna kroczyły Ekumeniczna Droga Krzyżowa i Ekumeniczna Droga Światła ze Zmartwychwstałym. I do tego, iż we wspólnych nabożeństwach uczestniczyli (co się wcześniej nie zdarzało) prawosławni i grekokatolicy. I do tego, iż przy Zjeździe współpracowało więcej Kościołów niż liczba wyznań zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. I do specjalnego gnieźnieńskiego wydania przekładu Biblii Ekumenicznej…
I jeszcze wiele innych ekumenicznych cudów dzięki niej się działo. Bo Danusia nie przyjmowała argumentu, iż czegoś nie da się zrobić. Uparcie dążyła do wyznaczonego celu.
Pozostanie dla mnie niedościgłym wzorem tego, jak mądrze gromadzić i łączyć ze sobą zwierzchników różnych Kościołów chrześcijańskich; jak umiejętnie z nimi rozmawiać, żeby i połechtać ich (zazwyczaj mocno rozbudowane) ego, i nakłonić do współpracy. Ona wiedziała, jak, komu i kiedy mówić rzeczy miłe lub choćby przymilne (łącznie z tytułowaniem zwierzchników, gdy trzeba, ekscelencjami), a kiedy, od kogo i jak oczekiwać realizacji złożonych obietnic czy zobowiązań, np. stawania w cieniu i niebycia na pierwszym planie.
Musimy być mocne
Marta Titaniec, przewodnicząca Komitetu Organizacyjnego Zjazdu Gnieźnieńskiego (kolejny ma odbyć się we wrześniu br.), zapamiętała znamienne słowa, jakie usłyszała od Danusi Baszkowskiej: „Warto mieć mocne życie, a my kobiety musimy być mocne”.
Prezeska „Effathy” była kobietą mocną, prawdziwą „siłaczką”. Choć przecież życie jej nie oszczędzało (m.in. jedna z jej córek przeżyła kilkanaście lat w śpiączce). Cieszyła się olbrzymim autorytetem w niemal całkowicie zmaskulinizowanym światku duchownych, a zwłaszcza zwierzchników poszczególnych wyznań. Mogłaby być wielką damą polskiej ekumenii, a była jej lokomotywą. Trudną sytuację kobiety w Kościele potrafiła przekuć w atut, który umiejętnie wykorzystywała. Była mądra, piękna, elegancka i serdeczna. Przemawiała i sercem, i stanowczością.
Gdy wraz z mężem odbierała w 2021 r. Nagrodę Polskiej Rady Ekumenicznej, powiedziała w wywiadzie dla KAI: „Ekumenia jest jak róża, która jest kwiatem pięknym, szlachetnym, królewskim, ale ma kolce i wymaga starannej pielęgnacji. Ta pielęgnacja to nasze wspólne modlitwy, bycie ze sobą twarzą w twarz, by lepiej się poznawać i zaprzyjaźnić”. Wyznała też wtedy: „Bardzo bym chciała, by nastąpiła jedność eucharystyczna i jestem przekonana, iż do tego dojdzie, choć pewnie już nie za mojego życia”.
Bardzo będzie Cię brakowało, Danusiu. Obyś znalazła godne następczynie i następców! I oby tu na ziemi nastała czytelna jedność, której Ty już teraz doświadczasz!
Przeczytaj również: „Ekumenia jest jak róża”. Danuta i Zbigniew Baszkowscy odebrali Nagrodę Polskiej Rady Ekumenicznej