Czy bycie chrześcijaninem jest związane z naiwnością? Czy
to myślenie, iż wszystko będzie dobrze, bo Bóg za mnie wszystko zrobi, więc ja
w ogóle nie muszę myśleć o przyszłości? Czy wiara w Boga oznacza oddawanie wszystkiego
wszystkim, a niezostawianie niczego sobie?
Warto przypomnieć tu przypowieść o pannach roztropnych i
nierozsądnych:
„Wtedy
podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje
lampy i wyszły na spotkanie pana młodego.
Pięć
z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale
nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w
naczyniach.
Gdy
się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. ale o północy
rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!"
Wtedy
powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy.
A
nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze
lampy gasną".
Odpowiedziały
roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do
sprzedających i kupcie sobie!"
Gdy
one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na
ucztę weselną, i drzwi zamknięto.
W
końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz
nam!"
Lecz
on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie
więc, bo nie znacie dnia ani godziny”. (Mt 25, 1-13)
Czy
panny roztropne dały swoją oliwę pannom nierozsądnym, które nie myślały o
przyszłości? No nie! One powiedziały: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć.
Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!"
Wejście
na ucztę weselną, czyli pójście do Nieba jest najważniejszą sprawą i każdy sam
musi o to zadbać. o ile nie będzie w tobie chęci pójścia do Nieba, to nikt na
siłę cię do tego nie będzie zmuszał.
Czy
na podstawie tej przypowieści mamy patrzeć na wszystko optymistycznie czy raczej
realistycznie? Czy mamy być zawsze na „tak” czy raczej czasami musimy
powiedzieć „nie”? Czy jak ktoś będzie nas kusił do zrobienia czegoś złego, mamy
się na to godzić?
Realizm
– to jest poprawny sposób myślenia dojrzałego chrześcijanina. Ja mam być dobrej
myśli i mieć nadzieję, iż wszystko pójdzie dobrze, ale jednocześnie muszę sobie
zdawać sprawę z tego, iż coś może nie pójść po mojej myśli i to nie jest czas
na załamywanie się, i poddawanie, tylko na wzięcie się w garść, i działanie.
Warto
przypomnieć sobie tu także przypowieść o nieuczciwym zarządcy (Łk 1-8):
„Powiedział
też do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed
nim, iż trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: "Cóż to
słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być
rządcą".
Na
to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię
zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie
przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu.
Przywołał
więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: "Ile
jesteś winien mojemu panu?" Ten odpowiedział: "Sto beczek1
oliwy". On mu rzekł: "Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz:
pięćdziesiąt".
Następnie
pytał drugiego: "A ty ile jesteś winien?" Ten odrzekł: "Sto
korcy pszenicy". Mówi mu: "Weź swoje zobowiązanie i napisz:
osiemdziesiąt".
Pan
pochwalił nieuczciwego rządcę, iż roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata
roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości”.
Mamy
tutaj ukazaną sytuację, gdzie nieuczciwy zarządca myśli o swojej własnej
przyszłości i póki jeszcze może zabezpiecza swoje przyszłe życie, a co to
znaczy dla nas?
Póki
żyjemy tu na ziemi, musimy starać się o nasze zbawienie i podejmować działania,
które nas doprowadzą do Nieba.
Wielu
ludzi dziś nie widzi i potrzebuje ubrać okulary wiary, aby zobaczyć świat taki,
jakim naprawdę jest. Musimy wszyscy iść do Boskiego Okulisty, by uleczył nasz
wzrok i założył nam okulary wiary.
Ewelina
Szot