🔉Żywot Św. Awita, kapłana i pustelnika.

salveregina.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Św. Awit kapłan pustelnik


3 Lipca.

Żywot Św. Awita, kapłana i pustelnika.

(żył około roku 525.)

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.

Awit Święty urodził się w mieście Verdun we Francji z ubogich, ale uczciwych rodziców. Skoro wyrósł z lat dziecinnych, udał się do Miltiańskiego klasztoru i tam został mnichem. Pełen prostoty, cichy i pokorny, nie tylko opatowi, ale i wszystkim braciom chętnie i pilnie służył, a oni głupim i niemową go zowiąc, często wyśmiewali się z niego, czym nie zrażając się wcale, tym więcej w swej pobożnej prostocie okazywał im uprzejmości. Miał Awit zwyczaj, kiedy żywność dostawał, część jej ubogim zawsze zanosić; zdarzało się też, iż zdjąwszy z siebie suknię, nagość ich tym darem gorącego serca pokrywał. Zauważył to opat i w owym mniemanym głupstwie wielki z Ducha Świętego rozum upatrując, począł go bardzo miłować, a chcąc mu ułatwić możność ćwiczenia się w nabożeństwie, zbudował mu osobną izdebkę, w której święty prostaczek postem i czujnością na modlitwie Panu Bogu służąc, Łaskę sobie Jego zaskarbiał.

Zgromadzenie zaś całe oceniwszy z czasem cnotę i pobożność jego, zdało mu pieczę nad piwnicą i spiżarnią. ale gdy zuchwała i niesforna czeladź klasztorna, urągając się z poczciwej prostoty jego, rozlicznymi dręcząc go prześladowaniami, wielkie wyrządzała mu krzywdy, on nocy jednej posługując idącemu do łóżka opatowi, klucze tajemnie pod poduszką położył, a sam puścił się na puszczę Kalawnii o 10 mil od klasztoru odległą, i tam urobiwszy sobie z chrustu izdebkę, długo w spokoju modlitwą i wszelkim trudzeniem ciała Pana Boga chwalił. Tymczasem opat Maxymin, święty i zacny człowiek, umarł, a mnisi umyśliwszy wziąć w jego miejsce Awita, po długim poszukiwaniu znaleźli go nareszcie i ubłagali, by im jak ojciec duchowny, chciał na drodze udoskonalenia przewodniczyć. Wymawiał się ile mógł prostaczek święty, aż dopiero ulegając rozkazowi biskupa urząd ten przyjął i obowiązki jego z wzorową gorliwością wypełniał.

Pokora jednak Awita na wysokim tym stanowisku wytrwać długo nie mogła; bezustannie przeto za swym ustroniem wzdychając, upatrzywszy sposobną chwilę, uszedł z jednym towarzyszem na głęboką puszczę okolicy Poitou, gdzie wśród gęstych zarośli znalazł jakieś starego budynku szczątki. Z tego utworzył sobie maleńką izdebkę i w niej na gorącej przemieszkując bogomyślności, żywił się tylko jabłkami i owocami, które pustynia rodziła. Nikt z okolicznych mieszkańców bynajmniej o nim nie wiedział; aż roku jednego, gdy lasy miały wielką obfitość żołędzi, dwaj pasterze zapędzili tam swe trzody, a zabłąkawszy się w nocy, wyjść z puszczy nie mogli. Wtem jednemu z nich, który był głuchoniemy z urodzenia, zabłysło z dala światło i kierując się za nim, doszedł do chatki Awita. Gdy się ukazał we drzwiach pastuch z twarzą strasznego wyrazu, z brodą zarosłą, z rozczochranymi włosami i w obszarpanej sukni, a wydał głos przerażający głuchoniemym adekwatny, przeląkł się pustelnik święty mniemając, iż ma przed sobą czarta, upadł na kolana prosząc Pana Boga, aby był stróżem jego i podniósłszy się, a Krzyżem Świętym żegnając, rzekł: – Przez Jezusa Chrystusa, Boga Prawego zaklinam cię, abyś mi powiedział, kto jesteś? – A pastuch na to: – Jestem pasterzem i przyszedłem tu po ogień; straciłem w tej puszczy bydło i sam się zabłąkałem. Ale widzę, iż więcej wziąłem niźli to po com przyszedł, bom jak żyję nigdy nie mówił, dopiero twoje Błogosławieństwo mowę mi dało. I upadłszy do nóg, gorąco mu dziękował. Poznał tu Awit Święty sprawę i Moc Bożą i oświeciwszy w tym względzie pasterza, zalecając mu by żył w bojaźni Pańskiej, odprawił go do domu. Rozniósł szeroko uradowany pasterz wieść tak dla siebie szczęśliwą i tak rozsławił Awita Świętego, iż ludzie tłumnie schodzić się do niego poczęli, a Pan Bóg każdemu za modlitwą jego pociechę i zdrowie dawał. Widząc Święty, iż pokój swój utracił, zamierzył nowe wyszukać sobie schronienie, o którym by nikt nie wiedział. Ale biskup i inni okoliczni panowie nie dopuścili mu tego i uprosili, iż na tym miejscu klasztor zbudował, a wielu z czasem mając uczniów, wiódł z nimi na wzór Pawła i Antoniego, pełen cnót i umartwień, pustelniczy żywot.

Pewnego razu szedł Awit Święty do miasta Aurelii, aby tam więźnie wyzwolić, i napotkawszy w swej drodze dziecię od urodzenia ślepe, znakiem Krzyża Świętego wzrok mu przywrócił. Umierając brat jeden w klasztorze Miltiańskim prosił, aby go nie chowano, dopóki by Awit nie przyszedł i nie pomodlił się nad nim. Kiedy zawiadomiono Świętego o zgonie braciszka, pośpieszył na miejsce, wszedł do kaplicy gdzie ciało leżało, i upadłszy na ziemię, modlił się z drugą bracią. A gdy ci snem zmorzeni zasnęli, on leżał krzyżem zalewając się łzami. Podniecony wreszcie wewnętrzną jakąś otuchą podniósł się i zwracając do umarłego rzekł: – W Imię Boga Wszechmogącego wstań bracie, a powiedz, czemuś tak nagle nas tu pożegnał? – W tejże chwili umarły usiadł na marach i opowiadając wszystko dodał: Iż modlitwa tylko jego przywróciła go do życia. Wtem ocknęli się bracia i zobaczywszy co się stało, upadli do nóg Awita Świętego chwaląc Wszechmocną Rękę Pana Boga, Który takie czyni cuda.

Długo żył potem ów wskrzeszony, którego znał osobiście Leobnius, biskup Charenton. Świątobliwość zaś Awita tak bardzo głośną się stała, iż pan jeden z miasta Dune prosił, aby ciało swe po śmierci w majątku jego pochować pozwolił, obiecując tam kościół zbudować. Na to rzekł Święty: – Nie przystoi wielkiemu jak ja grzesznikowi w kościele leżeć; niechaj poniżone kości, w odkrytym miejscu Sądu przyszłego czekają. Wszelako o ile chcecie, budujcie kościół w Imię Pańskie,

lecz ciało moje w Aurelii leżeć będzie. – I spełniła się ta przepowiednia; bo gdy po szczęśliwym zgonie Awita Świętego miasta Dune i Aurelia walczyły z sobą, które z nich ciało jego posiądzie; pan jeden możny imieniem Leusa przybył, spór zagodził i ciało do Aurelii odwieźć, a Duneńczykom rękę tylko Świętego męża zostawić kazał. Z wielką wtedy asystencją duchowną i wojskową, zaprowadzono zwłoki na miejsce spoczynku. Zaś Childebert, król francuski ślub uczynił Panu Bogu, iż gdy szczęśliwie z wojny hiszpańskiej powróci, kościół imienia Św. Awita zbuduje. Skoro wtedy odpowiednio życzeniu swemu opanował Hiszpanią ślubowi swemu zadosyć uczynił; i wiele osób za przyczyną tego Świętego odbiera tam Dobrodziejstwa od Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który z Ojcem i z Duchem Świętym Mocny i Wielki na wieki. Amen.

Pożytki duchowne.

Nie gorszmy się tym, iż Św. Awitowi za życia jeszcze taką cześć wyrządzano, iż ten pobożny człowiek chciał pod jego imieniem kościół Panu Bogu budować. Nie wątpił on bowiem o świątobliwości, którą Pan Bóg takimi cudami potwierdzał. Wierni i gorliwi Chrześcijanie, zawsze w najwyższym mieli poszanowaniu ciała i kości Męczenników i Wyznawców Świętych, te żywe Ducha Świętego kościoły. Że zaś duch, który je ożywiał, całkowicie oddany był Panu Bogu, a one w zupełności służyły duchowi, słuszna więc by z nim dzieliły władzę wyjednywania Łaski Bożej tym, którzy z ufnością wzywają ich pośrednictwa, a którą połączone kiedyś z duchem, w większej nierównie posiądą rozciągłości na wieki.

Dlatego też wiarą tą przejęty, Konstantyn Wielki, cesarz, kości Świętych Andrzeja, Łukasza i Tymoteusza do Carogrodu przeniósł. Dlatego Arkadiusz cesarz, kości Bł. Samuela z żydowskiej ziemi do Francji przeprowadził. Dlatego to ubiegały się zawsze miasta wiernych i pojedynczy ludzie o szczątki Świętych Sług Pańskich, szukając ich straży świętej w życiu, a wielbiąc w nich Moc wielką i Potęgę Stwórcy. I zaiste uczucie to tak było człowiekowi wrodzonym, iż nigdzie relikwii świętych z żywszą nie czczono pobożnością jak tam, gdzie je kacerska nauka potępić chciała.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału