Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. (Hbr 4,12)
Ζῶν γὰρ ὁ λόγος τοῦ θεοῦ καὶ ἐνεργὴς καὶ τομώτερος ὑπὲρ πᾶσαν μάχαιραν δίστομον καὶ διϊκνούμενος ἄχρι μερισμοῦ ψυχῆς καὶ πνεύματος, ἁρμῶν τε καὶ μυελῶν, καὶ κριτικὸς ἐνθυμήσεων καὶ ἐννοιῶν καρδίας·
Vivus est enim sermo Dei, et efficax, et penetrabilior omni gladio ancipiti: et pertingens usque ad divisionem animæ ac spiritus, compagum quoque ac medullarum, et discretor cogitationum et intentionum cordis.
Słowa żyją w nas, układają się w myśli i kształtują nasze postępowanie. Zadają cios, bądź dają nadzieję, czasem wprost popychają do działania, albo są niczym hamulec. Słowo potrafi dotknąć, objąć, otrzeć łzy, pocieszyć i rozweselić, a choćby rozgonić nagromadzone ciemne chmury, zrodzić tęsknotę. Słowo jest naszym wiernym przyjacielem w codziennej drodze. Niekiedy idzie z nami w ciszy, albo śpiewa marszowe piosenki, kiedy indziej ostrzeże, zawróci ze złej ścieżki, podpowie, ciekawym opowiadaniem skróci drogę. Jest malarzem, umie nadać koloru szarej rzeczywistości albo też namalować piekną panoramę. Jest kronikarzem, pisarzem, lekarzem, przewodnikiem i tym wszystkim czego potrzebujesz.
Gdybym miał coś jednego zabrać na bezludną wyspę, wziąłbym ze sobą Słowo.