Zaskakujące słowa papieża Franciszka. „Nie potrzebuję teściowej”

2 miesięcy temu

Kilkanaście godzin lotu to nic, kiedy ma się wielką misję do spełnienia. Ojciec Święty zdawał sobie sprawę, iż tym razem duszpasterska podróż na peryferie świata, jakiej się podjął, jest inna niż wszystkie wcześniejsze wyprawy. Nie tylko dlatego, iż jest tak długa, ale przez to, iż postanowił – podczas 16 zaplanowanych wystąpień i homilii – otwarcie poruszać wstydliwe aktualne tematy, w tym wykorzystywanie nieletnich przez duchowieństwo, dysproporcje gospodarcze, nierówności społeczne i zmiany klimatyczne. Za priorytet uznał również konieczność orędowania na rzecz dialogu między chrześcijaństwem a islamem. Doszedł do wniosku, iż w perspektywie światowej budowanie tolerancji religijnej to najpilniejsza potrzeba, ponieważ z ograniczonej do własnych dogmatów duchowości biorą się wzajemna niechęć, dyskryminacja, konflikty i wojny.

Wymagająca podróż

Już od momentu organizacji było jasne, iż 45. pielgrzymka apostolska to nie żadna łatwa ekspedycja do „swoich” za granicą, ale karkołomne przedsięwzięcie ekumeniczne i pastoralne. Indonezja, której Dżakarta jest stolicą, to kraj o największej liczbie muzułmanów na świecie: jest ich 87 proc. (242 mln ludzi), podczas gdy katolicy stanowią mniej niż 3 proc. populacji. Do uznanych religii zalicza się także protestantyzm, buddyzm, hinduizm i konfucjanizm. W tym patchworku wyznań papież z Rzymu nie jest tak otaczany czcią jak w chrześcijańskiej Europie, mimo to oczekiwanym wydarzeniem było symboliczne przejście Franciszka tunelem przyjaźni łączącym katolicką katedrę w Dżakarcie z meczetem niepodległości, największym w Azji Południowo-Wschodniej. To miało być coś na miarę spotkania Pawła VI z patriarchą Atenagorasem w 1965 roku: pochwała braterstwa, ufności i szacunku, wyrzeczenie się sporów.

Można się spodziewać, iż w Papui-Nowej Gwinei, na terytorium zagrożonym podnoszącym się poziomem oceanów, erupcjami wulkanów i trzęsieniami ziemi, najpełniej zostanie zrozumiany postulat dbałości o stworzenia wyrażony w zielonej encyklice Bergoglia. W Timorze Wschodnim, dawnej kolonii Portugalii, wyzwanie polega na dyplomatycznym poruszeniu niewygodnych i drażliwych kwestii: od przemocy seksualnej kleru po polityczną rolę Kościoła w walce o niepodległość kraju powiązanego kulturowo, językowo i historycznie z Zachodem. Wierni przeżyli szok, gdy salezjanin Carlos Filipe Ximenes Belo, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1996 roku, został w prasie holenderskiej oskarżony przez ofiary o pedofilię. Do nadużyć miało dochodzić w latach 90. XX wieku. Jedna z osób pokrzywdzonych wskazała, iż duchowny „uznawany w kraju za bohatera narodowego i latarnię nadziei” bezwzględnie wykorzystał swój status i zapłacił jej za milczenie. W Singapurze – wybijającym się największą koncentracją bogatych w stosunku do liczby ludności – oczekuje się, iż papież pomoże zrozumieć i zaakceptować asymetrie majątkowe i socjalne. Dla głowy Kościoła podróż, która kończy się w Singapurze, gdzie trzy czwarte populacji to etniczni Chińczycy, to cząstkowa realizacja odważnego marzenia o odwiedzeniu Chin.

Nie traci sił

Wyczerpujące godziny przelotów, ceremonie powitalne i pożegnalne, wizyty i spotkania, msze święte, zmieniające się jak w kalejdoskopie miejsca akcji – od stadionów po świątynie – a także obszerny program z udziałem osób konsekrowanych, młodzieży, chorych i uchodźców, który wymęczyłby młodszych kardynałów i księży, zdają się nie odbierać Franciszkowi sił.

Idź do oryginalnego materiału