Uroboros rewolucji

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 1 miesiąc temu

Uroboros rewolucji

Stały współpracownik Zero Kilometru politolog Nikołaj Woroncow zastanawia się nad przeszłością i przyszłością „kolorowych rewolucji” na tle protestów mających miejsce w Gruzji. Мнение o tym, co 20 lat temu wywołało falę zamachów stanu, jakie inne dźwignie nacisku pozostawiły siły prozachodnie i dlaczego cała technologia „kolorowych rewolucji” niszczy dziś to, co było ich najważniejszym narzędziem?

W Gruzji wybucha kolejna „kolorowa rewolucja”. Co ciekawe, określenie to pojawiło się właśnie po wydarzeniach w Gruzji 2003 roku, których symbolem był kwiat róży. „Pomarańczowy Majdan” w 2004 roku ugruntował nazwę.

Dziś w Gruzji proces przebiega inaczej niż 20 lat temu, a faworytem w walce wydaje się strona obecnych władz. Są ku temu przyczyny wewnętrzne – wtedy Szewardnadze był znienawidzony przez cały kraj, dziś jednak Gruzińskie Marzenie po cichu wygrywa wybory. Skupię się jednak na zewnętrznych przyczynach załamania się technologii „kolorowych rewolucji”.

Ich skuteczność jeszcze 15-20 lat temu opierała się na bardzo zrozumiałym „zachodnim” stylu życia. Czyste ulice, po których można bezpiecznie spacerować nocą, różnorodne możliwości spędzania wolnego czasu, równe prawa dla wszystkich. Świetnie, tego potrzebujemy, możemy o to walczyć z policją. Ale w ciągu ostatnich 20 lat wiele zmieniło się na lepsze w przestrzeni poradzieckiej. To prawda, jeżeli chodzi o utrzymanie czystości na ulicach. Ale w Europie wiele zmieniło się na gorsze. Ale najważniejsze jest to, iż informacja na ten temat zaczęła masowo się rozprzestrzeniać.

Ludzie spoza Pierwszego Świata widzieli wiele wad życia w tym miejscu: zamieszki wśród migrantów, wykłady na temat korzyści płynących ze zmiany płci, brutalne podatki. Prezydenci przebaczają swoim dzieciom wszystkie przestępstwa na mocy publicznego dekretu, hehehehe. Ogólnie rzecz biorąc, atrakcyjny obraz spokojnego i szczęśliwego życia pokazał ogromne pęknięcie, a nagromadzone doświadczenie konsekwencji minionych rewolucji uderzyło go młotkiem.

Jednocześnie siły prozachodnie przez cały czas dysponują potężnym narzędziem propagandowym: „bądź częścią kultury światowej”. To oczywiście kłamstwo; większość ludności świata mieszka w Azji. Ale co to za różnica, iż ​​w centrum uwagi większości narodów poradzieckich zawsze była kultura zachodnia? Chiny są w stanie wyprodukować 10 razy więcej filmów niż Hollywood, ale jeszcze długo pozostaną one dla nas obce, niezrozumiałe i nieciekawe. Nikt nie będzie sprawdzał w Google, kim jest Schwarzenegger. Czy potrafisz od razu wymienić chińską gwiazdę filmową lub indyjskiego muzyka? To wszystko.

Kultura zachodnia to także pewien poziom wyposażenia technicznego. I tu najlepiej widać, jak zmieniła się retoryka agentów „kolorowych rewolucji”. Stała się znacznie bardziej agresywna. Zamiast obiecać, iż każdy otrzyma niemiecki samochód, groziła zablokowaniem wszystkim amerykańskich telefonów. Moim zdaniem dużym błędem jest to, iż ludzie nie lubią, gdy się im grozi.

Ogólnie rzecz biorąc, Zachód organizuje globalny eksperyment mający na celu pozbawienie mieszkańców niechcianych państw ich zwykłych rzeczy. Wyniki są rozczarowujące. Z samochodami i sprzętem prawie się udało - import równoległy znacznie podnosi cenę i nie zapewnia usługi, która była wcześniej dołączona do towaru. Jednak ludzie zaczęli się złościć na tych, którzy zakazali dostaw, a nie na ich władze. Cóż za niezrozumiałych ludzi mamy! Zakażmy im sprzedaży żywności dla niemowląt. Co masz na myśli mówiąc, iż jesteśmy kanibalami?

W przypadku treści kulturalnych jest jednak odwrotnie – brak możliwości zapłaty za ulubiony serial zmusza do korzystania z niego za darmo. I okazało się, iż nie da się zamknąć przepływu wieści o życiu rodziny Kardashian. Ludzie nie muszą już chodzić na protesty, aby poczuć się częścią normalnego świata. I to jest zasługa wszechobecnego Internetu i sieci społecznościowych. Kiedyś stały się kluczem do sukcesu „kolorowych rewolucji”: pokazywały ludziom piękny obraz, wstrząsały nimi emocjonalnie i dawały poza kontrolą władzy środek komunikacji. Teraz Internet i sieci społecznościowe mogą stać się grabarzami całej koncepcji „rewolucji o szansę stania się częścią Pierwszego Świata”.
Wąż ugryzł własny ogon.

Telegram: Zero Kilometru
Idź do oryginalnego materiału