Filmowe „oblicza” aniołów
„Piknik pod Wiszącą Skałą” (1975) Petera Weira to jeden z najsłynniejszych filmów w historii kina i prawdopodobnie najgłośniejszy film w dorobku kinematografii australijskiej.
***
Od Redakcji:
Przypominamy, iż niniejszy cykl zawiera recenzje filmów, w których występuje bezpośrednie lub pośrednie odniesienie do aniołów. Poniższe opracowanie, tak jak wszystkie poprzednie, zawiera jedynie ocenę filmoznawcy. Treści filmu nie poddajemy ocenie teologicznej. Czytelnik, który zna prawdziwe, biblijne oblicza aniołów, oglądając omawiane w tym dziale produkcje filmowe z łatwością rozpozna w nich elementy dalekie od prawdy objawionej zawartej w Słowie Bożym, Tradycji i Nauczaniu Kościoła.
***
To z pewnością także jedna z najbardziej tajemniczych historii, jaka została kiedykolwiek opowiedziana dzięki języka filmu, jak również niezwykle interesujący przypadek obrazu, który – mimo swojej poetyckiej, ulotnej, przepełnionej delikatnością i zwiewnością atmosfery – jest przez niektórych zaliczany do gatunku horroru. W istocie „Piknik pod Wiszącą Skałą” to dzieło, które wymyka się jakimkolwiek próbom klasyfikacji i opisu. Jest jedna rzecz, którą można orzec na pewno – to bezsprzecznie arcydzieło.
Nawet krótki zarys fabuły, jaki w przypadku innych filmów, czasem choćby tych wybitnych, brzmi raczej banalnie, tutaj rysuje się niezwykle ciekawie. Od początku wiadomo, iż mamy do czynienia z jakąś nie do końca namacalną, wielowarstwową historią. Zarysu wydarzeń dokonuje sam reżyser już na czołówce filmu, kiedy pojawia się napis: „W sobotę 14 lutego 1900 roku grupa pensjonarek z Appleyard College udała się na piknik pod Wiszącą Skałę, opodal góry Macedon w stanie Wiktoria. Tego popołudnia kilka z nich zniknęło bez śladu…”
Trzy uczennice i – jak później okaże się – także jedna z nauczycielek wybierają się na tajemnicze skały, których groźne kształty przypominają ludzkie twarze. I tam widzimy je po raz ostatni. Po tygodniu jedna z dziewcząt zostaje odnaleziona, jednak nie jest w stanie niczego sobie przypomnieć. Dlatego też nigdy nie dowiemy się, co stało się z zaginionymi i jaka była przyczyna całego zdarzenia.
Aby zgłębić zagadkę zniknięcia, należy przyjrzeć się bliżej zaginionym. Chociaż w filmie nie ma głównej bohaterki, szczególny nacisk położony jest na postać Mirandy, która wielokrotnie – zarówno w dialogach jak również w warstwie wizualnej – przyrównywana jest do anioła. Dziewczyna pełni rolę anioła stróża swojej młodszej przyjaciółki – zagubionej, ubogiej sieroty – Sary. Opiekuje się nią i roztacza nad nią duchową opiekę. Prosi jednak Sarę, aby nauczyła się kochać kogoś poza nią, bo jej czas dobiega końca. Jest niezwykle świadoma siebie oraz swojego odejścia, jakby wiedziała, iż właśnie nadszedł odpowiedni moment na rozstanie z materialnym światem. Posiada niezwykłą wewnętrzną mądrość i siłę, jest pogodzona ze swoim losem i ze wszystkim, co dzieje się wokół niej. Nie przywiązuje wagi do spraw doczesnych. Wie, iż życie ma głębszy wymiar i sens. Wie także, iż wszystko zaczyna się i kończy we właściwym czasie i miejscu. Wydaje się być istotą całkowicie niematerialną. Co więcej, można odnieść wrażenie, jakby znała odpowiedzi, których ludzkość szuka od wieków, które każdy człowiek próbuje znaleźć w ciągu całego swojego życia.
Miranda doskonale zdaje sobie sprawę, iż poza rzeczywistością materialną, doczesną istnieje coś jeszcze i jest ona w pełnej łączności z tym – niewidzialnym dla przeciętnego człowieka – światem. Nie szuka jednak usilnie drogi do kolejnego wymiaru. Ze świadomym spokojem cierpliwie czeka na odpowiedni moment, aby całkowicie się w nim zanurzyć. Ten dzień nadchodzi właśnie 14 lutego 1900 roku i Miranda doskonale wie, iż to właśnie dzień jej odejścia, jeszcze zanim zjawi się na Skale.
Pozostałe trzy osoby, które znikają na Skale, mają wiele wspólnego z Mirandą. Obie uczennice, jak również uznawana za dziwaczkę nauczycielka matematyki panna McCraw, wydają się posiadać jakąś tajemniczą wewnętrzną mądrość, której nie da się zdobyć, czytając książki i zgłębiając dzieła filozofów. Podobnie jak Miranda nie przystają do świata materialnego. Ich dusze i umysły zanurzone są w zupełnie innym wymiarze. Jednak jedna z nich – Irma – po tygodniu zostanie odnaleziona na Skale, jakby w magicznym rytuale odrzucenia wszystkiego, co doczesne, na rzecz tego, co duchowe, okazała się być jednak zbyt przyziemna.
Z tego samego powodu Edith, która także podążyła za koleżankami na Skałę (właśnie „za” a nie „z” koleżankami) i jest świadkiem ich zniknięcia, nie bierze udziału w całym tajemniczym zajściu. Jest zbyt związana z tym, co doczesne. Jest nieurodziwa, głupia, marudna, skoncentrowana tylko na tym, co fizyczne – na wysiłku, głodzie, zmęczeniu, upale – a więc bardzo ograniczona. Edith to całkowite przeciwieństwo koleżanek, dlatego też nie jest w stanie wyczuć żadnej magicznej siły, która przyciąga Mirandę, Marion, Irmę i pannę McCraw.
Niezwykle istotnym elementem jest Skała, będąca symbolem wielkości, absolutu, doskonałości. Stanowi ona bramę łączącą świat materialny i duchowy. Tylko wybrane osoby są w stanie wyczuć jej magnetyczną moc i podążyć za jej wezwaniem. Skała ma także tajemnicze adekwatności fizyczne. Gdy wybija południe, zegarki wszystkich osób, które przybyły na piknik, stają. To także symbol sił natury, wobec których człowiek jest bezbronny.
Zagadkowość sił natury oraz przypisywanie jej nadprzyrodzonej mocy to motyw prawie zawsze obecny w filmach Petera Weira. Wystarczy przywołać tu chociażby „Ostatnią falę”, gdzie inspiracją była tajemnicza kultura Aborygenów. „Piknik pod Wiszącą Skałą” to dzieło doskonałe, do dziś uznawane przez wielu za najlepszy obraz w dorobku australijskiego reżysera. Na uwagę zasługują genialne zdjęcia Russela Boyda oraz magiczna, wręcz anielska muzyka, wykonywana przez Gheorghe’a Zamfira na fletni pana. Co ciekawe, wiele osób sądzi – prawdopodobnie za sprawą napisu na czołówce – iż historia oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Jednak film jest tylko adaptacją książki Joan Lindsay, której fabuła jest całkowicie fikcyjna.
Najważniejsze, co można powiedzieć o „Pikniku pod Wiszącą Skałą” to, iż zetknięcie z tym filmem jest przeżyciem absolutnie mistycznym, które na zawsze zostawia głęboki ślad. To film, którego się nie zapomina, o którym dużo się myśli i… często do niego powraca.
Anna Korosadowicz
„Piknik pod Wiszącą Skałą”, Australia 1975, reż. Peter Weir, wyk. Rachel Roberts, Vivean Gray, Anne-Louise Lambert, Karen Robson, Jane Vallis
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2007)