Tadeusz Borowski: Tak bym chciał uciec na księżyc

3 godzin temu
Zdjęcie: Tadeusz Borowski


Widział człowieka w jego najgorszej postaci, widział dwie różne machiny ludobójstwa. jeżeli i obietnica udoskonalenia ludzkości upadła, to co zostało?

Fragment książki „Nieocalony. Tadeusz Borowski. Biografia”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024

Ta ostatnia wiosna, wiosna 1951 roku, była porą burzliwą. W tym samym czasie, gdy Maria zaszła w ciążę, Tadeusz się zakochał. Trwająca niespełna rok relacja, o której Maria wiedziała, to okres – ponownie – odmiennych pamięci, prywatnych mitologii, wielu pytań, zagadek życia i śmierci. Co oznaczał dla jego życia koniec – czy tylko zawieszenie – miłości do Marii, stojącej tak długo na początku i u kresu każdej z życiowych dróg? Troskliwie pielęgnowany mit złotego wieku na Skaryszewskiej może dopiero teraz prysł ostatecznie. Tamtego miasta już nie ma, nie ma tamtych ludzi. „Różne są losy wojennych miłości, nam się nie udało”, miała powiedzieć Maria swojej przyszłej „rywalce”, jeszcze zanim ta zakochała się w Tadeuszu[1].

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

[…] „Czy pani uważa, iż pisarz to maszyna, która z mechaniczną regularnością wyrzuca z siebie dwie, trzy czy cztery książki do roku…? Czy to, iż nie wydaję żadnej książki, to znaczy, iż nic nie robię, iż siedzę i patrzę w gwiazdy?!” – tak, być może to właśnie Dżennet Połtorzycka przepytywała Tadeusza podczas tamtego wywiadu radiowego z początku 1951 roku[2]. Kłócili się zresztą na ten temat cały czas, ona uważała go za wielkiego poetę, który marnuje swój talent, nie mówiąc już o jej antykomunistycznych poglądach. Odkąd ją poznał, każdy pisany przez niego tekst publicystyczny miał być tym ostatnim. Tak jej obiecywał.

Młodszą o dwa lata Dżennet Borowski spotkał w Polskim Radiu. Przyjaciel z monachijskich lat, Stanisław Wygodzki, był wtedy redaktorem naczelnym działu literackiego, a ona pracowała w jego redakcji.

– Domyślam się, co mogło się w niej podobać. Ładna, drobna, z okrągłymi, zawsze trochę zdziwionymi oczami, młodziutka i interesująca świata, bez śladu cynizmu – mówi Joanna Szczęsna.

Sama Dżennet, którą wielu Polaków kojarzy być może jako autorkę słynnej powieści radiowej „Matysiakowie”, wspominała ten czas jako bardzo szczęśliwy okres, pełen miłości i pasji. Po latach mówiła o Tadeuszu jako o miłości swojego życia, zapewniając jednocześnie, iż potem miała bardzo udane, szczęśliwe małżeństwo. On chyba też stracił dla niej głowę.

Znali ją jego koledzy, Wiktor Woroszylski, Andrzej Mandalian, Tadeusz Konwicki. Maria, która podobno także wiedziała o sprawie, zawsze wyrażała się o tym lekceważąco. Na każde wspomnienie machała ręką, uważała, iż to nie było nic ważnego. Jak Tadeusz próbował rozwiązać wewnętrzny konflikt wartości? Czy moment był przypadkowy? Czy czas oczekiwania na dziecko obudził jakieś nowe lęki?

Kilku kolegów zapewniało potem, iż ten ostatni dzień, ostatni wieczór, ostatnia wódka – to z nimi właśnie. Każdy z autorów tych pośmiertnych opowieści zapewniał, iż to on ostatni pił z Borowskim, dyskutował z nim, ostatni widział go żywego

Marta Byczkowska-Nowak

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Maria go nie zatrzymywała. Mimo swojego stanu oznajmiła mu podobno, iż może odejść. Nie chciał. Chciał, by odeszli razem. Kiedy była już w zaawansowanej ciąży, Tadeusz zatkał otwór wentylacyjny, mocno ją złapał i odkręcił gaz: „Jeśli nie chcesz, żebym zostawił cię samą, musisz to zrobić ze mną”. Tuśka zdołała mu się wyrywać, rzuciła się, by zakręcić kurki. Potem on wpadł w dobry nastrój. „Twój mąż jeszcze ci pokaże, co potrafi”. Kiedy kilka miesięcy później Maria dowiedziała się, iż wentylator na Kaliskiej był uszczelniony, pomyślała, iż dopiął swego. Mówił jej, jak zatkać tę nieszczęsną kratkę, nie raz. „To był znak dla mnie”, miała powiedzieć. „Czajnik na gazie miał tylko zmylić innych”. Tyle już razy przerabiali wspólnie tę historie. Tyle lat.

Świat jak labirynt splątany potwornie
gmatwa się w linie, te tłoczą się w węzeł,
który powoli, lekko a wytwornie
ściska mi szyję, iż zduszony rzężę.

Nade mną gałąź nieba najczarniejsza
sprężyną włókien jedwabny sznur spręża.
Wiszę na wichrze i barwny jak gejsza
tańczę i dziwem – tłum patrzy – zwyciężam.
(„Labirynt”)

Krystyna Bratkowska: Ten człowiek mnie fascynował, pytałam więc o niego ciocię wiele razy, ale dopiero gdy przeczytałam jego listy przechowane w archiwum Turowicza, olśniło mnie. Ta chęć zniknięcia ze świata jest zapisana już tam, w korespondencji z Monachium. Ale dlaczego wybrał taki moment? Od mojej mamy wiem, iż Tadeusz niesamowicie cieszył się z narodzin Małgosi, córka była jego szaloną radością. Więc jak to?! To oczywiście tylko domysły, ale po przeczytaniu tych listów powiedziałam do cioci: chyba zrozumiałam, on wreszcie mógł odejść, bo nie zostawiał ciebie samej. Tusia się wtedy zadumała głęboko i pokiwała głową[3].

Marta Byczkowska-Nowak, „Nieocalony. Tadeusz Borowski. Biografia”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2024

[…] Kilku kolegów zapewniało potem, iż ten ostatni dzień, ostatni wieczór, ostatnia wódka – to z nimi właśnie. Każdy z autorów tych pośmiertnych opowieści zapewniał, iż to on ostatni pił z Borowskim, dyskutował z nim, ostatni widział go żywego. Dżennet miała inną opowieść. Dzień spędzili razem: spacer, obiad, potem poszli do niej do domu. Były rozmowy o wspólnych planach na przyszłość, które nie dały jej tamtej nocy spać. Wieczorem Tadeusz wsiadł do taksówki z odkrytym dachem i, machając jej na pożegnanie, pojechał do prywatnej kliniki przy Goszczyńskiej, w której 26 czerwca Maria urodziła Małgosię. Siedział u niej tego wieczoru wyjątkowo długo.

Żona pamięta jego nastrój zupełnie inaczej. Żywiołową euforię wywołaną urodzinami córki po kilku dniach znowu wyparły czarne myśli. To wtedy jej powiedział, iż jest okropnie dwulicowy. „Każdy ma taki okres w życiu, kiedy bywa dwulicowy”, odpowiedziała. Ożywił się nagle – miał dobrą nowinę! Wreszcie, po tylu latach spędzonych w absurdalnie małym mieszkanku na Kaliskiej, dostali przydział na trzypokojowe mieszkanie! Kiedy zaczął się zbierać do wyjścia, mówiąc, iż jutro przyniesie pieluszki, chciała go zatrzymać. Pomyślała jednak, iż nie będzie się mazgaić tylko dlatego, iż urodziła dziecko. Tadeusz podszedł jeszcze do okna balkonowego, zapatrzył się w złoty rogalik na wieczornym niebie. „Tak bym chciał uciec na księżyc”, powiedział.

***

Walka życia ze śmiercią tocząca się w duszy osoby planującej odebranie sobie życia to w suicydologii dobrze opisane zjawisko. Ludzie, którzy przeżyli próby samobójcze, mówią, iż żałowali decyzji zaraz po jej podjęciu, iż cieszą się, iż pogotowie zdążyło na czas, iż są wdzięczni, iż ktoś dobił się do drzwi. Podobnych świadectw jest wiele. Wewnętrzna wymiana argumentów trwa.

– Gwałtowne skoki nastrojów charakterystyczne dla Borowskiego, oprócz zaburzenia, które mogło mu towarzyszyć, czego już się nie dowiemy, mogłyby być spowodowane właśnie taką walką towarzyszącą procesowi suicydalnemu – mówi suicydolog, dr Halszka Witkowska[4].

– Samobójstwo to zawsze jest proces. On może trwać latami. Są w nim momenty zdobywania paliwa życiowego – tutaj mogłoby to być zachłyśnięcie się komunizmem, nadzieja na nowego człowieka, na życie w świecie bez przemocy, na szczęście osobiste. Z drugiej strony, momenty potwornie negatywnego bilansu – być może konflikt wartości wywołany romansem. Nakłanianie żony do wspólnego samobójstwa to dowód silnych emocji łączących go z partnerką życiową, ale również poczucia odpowiedzialności za nią. Jednocześnie brnięcie w inną relację – to mogło być postrzegane jako sytuacja bez wyjścia. Rozpad świata wewnętrznego. o ile Borowski faktycznie rozczarował się komunizmem, to mówimy o rozpadzie świata zewnętrznego. On widział człowieka w jego najgorszej postaci, widział dwie różne machiny ludobójstwa. jeżeli i obietnica udoskonalenia ludzkości upadła, to co zostało? Tylko księżyc.

Promocja!
  • Małgorzata Łukasiewicz

My, czytelnicy

36,00 45,00 Do koszyka

– Była obietnica nowego życia, urodziło się dziecko.

– Ten moment na odebranie sobie życia wydaje się nieracjonalny, dopóki nie zrozumiemy, czym jest syndrom presuicydalny i jakie ma etapy. Człowiek w takim procesie ulega kilku rodzajom tzw. zawężeń, m.in. zawężeniu relacji spowodowanemu krańcowo niską samooceną, nieadekwatnym do stanu rzeczywistego poczuciem bycia ciężarem dla bliskich. Taka osoba jest przeświadczona o tym, iż jest bezwartościowym człowiekiem, beznadziejnym mężem, może myśleć, iż będzie beznadziejnym ojcem. Są jeszcze inne zawężenia, to skomplikowany proces, który trudno zrozumieć ludziom niedoświadczającym podobnych stanów.

– Ale „mania samobójcza” miała towarzyszyć mu już wcześniej, przed obozem. Być może całe życie.

– Nie ma czegoś takiego, jak mania samobójcza, jest raczej kryzys samobójczy, który nie występuje bez powodu. Wcześniejsze myśli i próby samobójcze musiały być mocno powiązane z doświadczeniami życiowymi. Jest kilka grup czynników, które wpływają na zachowania samobójcze. W biografii Borowskiego nietrudno je zidentyfikować.

– Zaczynając od trudów dzieciństwa, których pełnego wymiaru tylko się domyślamy.

– Trudne doświadczenia z dzieciństwa są czynnikiem ryzyka w życiu dorosłym, przy czym chodzi nie tylko o doznanie przemocy fizycznej, psychicznej czy seksualnej, ale także o jej oglądanie. choćby wyparta w dzieciństwie trauma może osłabić odporność psychiczną i wrócić ze zdwojoną siłą w wyniku kolejnego trudnego doświadczenia.

– Na przykład obozowego. Domyślamy się także trudności relacyjnych z matką. Jest w tej historii jeszcze chorujący na schizofrenię brat.

– Schizofrenia, która może być dziedziczona genetycznie, także jest czynnikiem ryzyka, jeżeli chodzi o zachowania samobójcze.

– Dużo było tych zapalników. Bardzo trudna jest ta historia.

– W suicydologii nie ma łatwych historii. To nigdy nie jest jeden powód.

[1] A. Bikont, J. Szczęsna, „Lawina i kamienie. Pisarze wobec komunizmu”, Prószyński i S‑ka, Warszawa 2006, s. 209.
[2] „Pisarze przed mikrofonem. Rozmowa z Tadeuszem Borowskim”, „Radio i Świat” 1951, nr 6 (285), s. 4.
[3] Rozmowa z autorką, grudzień 2023.
[4] Rozmowa z autorką, luty 2024.

Idź do oryginalnego materiału