![](https://salveregina.pl/wp-content/uploads/2022/04/WhatsApp-Image-2022-04-07-at-20.34.49-3.jpeg)
Zachęta Św. Alfonsa Marii Liguori’ego o nabożeństwie do Matki Boskiej Bolesnej.
Źródło: Arka pociechy 1880
Kto pragnie żywe w sercu swoim przechowywać do Przenajświętszej Panny nabożeństwo, powinien często Jej Boleści rozpamiętywać. Nimi to bowiem pozyskała Ona te niezmierzone zasługi swoje przed Bogiem, które po Zasługach Męki Pańskiej są największym Skarbem Kościoła; przez nie stała się najpodobniejsza do Boskiego Syna Swojego i przez nie dostąpiła tytułu Współodkupicielki rodu ludzkiego, jak ją Ojcowie Święci nazywają.
Święty Alfons Liguori, zachęcając dusze pobożne do nabożeństwa do Matki Bolesnej, przytacza dwa następujące objawienia. Jedno, w którym Pan Jezus tak przemówił do pewnej duszy Błogosławionej: „Drogimi są w oczach moich łzy wylane nad rozmyślaniem Męki Mojej; ale tak kocham Matkę Moją, iż gdy kto rzewnie rozpamiętywa Jej Boleści, jeszcze Mnie to więcej ujmuje“.
Drugie objawienie przytoczone przez tegoż Świętego jest następujące, a wyjęte z najpoważniejszych podań pierwszych wieków Chrześcijaństwa: niedługo po Wniebowzięciu Przenajświętszej Maryi Panny Święty Jan Ewangelista ujrzał Pana Jezusa i Matkę Bożą, proszącą Go o szczególne Łaski dla wszystkich mających nabożeństwo do Jej Siedmiu Boleści. Chrystus Pan zadość czyniąc Jej prośbie przyrzekł:
- Że ktokolwiek uciekać się będzie do Zasług Boleści Matki Bożej i przez nie prosić będzie o potrzebne Łaski, może być pewnym, iż nie umrze bez szczerej pokuty za grzechy.
- Że uwolnionym będzie od przerażenia i ucisków wewnętrznych, ostatniej godzinie życia zwykle towarzyszących.
- Że będzie miał Łaskę serdecznego nabożeństwa i do Męki Pańskiej i za to szczególną nagrodę otrzyma w Niebie.
- Na koniec, iż wszyscy pobożną cześć oddający boleściom Matki Przenajświętszej mieć Ją będą za swoją szczególną Panią i Władczynią, i iż Marya nimi rozporządzać będzie według Najmiłościwszej Woli Swojej w sposób szczególniejszy.
Wyżej przytoczony Św. Alfons dodaje w końcu, iż różne poważne dzieła liczne przytaczają przykłady i wypadki na stwierdzenie tego podania.
Duszo pobożna weź to do serca twego.
Uwaga o odpustach.
Źródło: Głos duszy 1881;
Odpusty. Podręcznik dla duchowieństwa i wiernych opr. X. Augustyn Arndt 1890r.
Benedykt XIV, sławny i uczony Papież, polecał Brewem d. 16 grudnia 1746r., bardzo gorąco rozmyślanie, i bardzo słusznie, mało bowiem jest ćwiczeń pobożnych, z których by Chrześcijanie mogli czerpać skuteczniejsze środki do zapewnienia sobie wytrwania i postępu w cnotach.
„Dajcie mi kogoś, który co dzień choć kwadrans poświęca rozmyślaniu powiedziała Św. Teresa, a ja mu obiecuję Niebo“.
Odpusty:
1) Zupełny raz na miesiąc w dzień dowolnie obrany, jeżeli kto przez miesiąc co dzień rozmyśla przez pół godziny lub przynajmniej przez kwadrans. Warunki: Spowiedź, Komunia Święta i modlitwa pobożna na zwyczajne intencje.
2) 7 lat i 7 kwadragen za każdy raz, gdy kto w kościele lub gdzieindziej, publicznie lub prywatnie, naucza innych o sposobie rozmyślania, albo gdy kto tej nauki słucha. Warunek: Spowiedź, Komunia Święta za każdym razem.
3) Odpust zupełny raz na miesiąc w dniu dowolnie obranym, gdy kto pilnie naucza, albo się dał pouczyć. Warunki: Spowiedź, ilekroć z sercem skruszonym przyjmą Komunię Świętą i modlitwa na zwyczajne intencje. (Benedykt XIV. Brew. dn. 16 grudnia 1746r.)
Wszystkie te odpusty można ofiarować za dusze wiernych zmarłych.
Pobożne ćwiczenie na cześć Matki Boskiej Bolesnej w Wielki Piątek i inne piątki roku.
Odpusty:
1) Odpust zupełny dla tych, którzy we Wielki Piątek w czasie od (około) godziny trzeciej po południu aż do godziny 11. rano w Wielką Sobotę zajmują się publicznie lub prywatnie przez godzinę albo przynajmniej przez pół godziny rozmyślaniem lub pobożnymi modlitwami, współbolejąc nad boleściami Najświętszej Maryi Panny po Śmierci Zbawiciela. Odpust ten zyska się w dniu, w którym czyni się zadość obowiązkowi wielkanocnemu.
2) Odpust 300 dni w każdym tygodniu, gdy kto podobne ćwiczenia odprawia przez godzinę lub pól godziny w czasie od 3. godziny po południu w piątek aż do rana niedzieli.
3) Odpust zupełny co miesiąc w jednym z ostatecznych dni dla tych, którzy w tydzień nabożeństwo to odprawiali.
Warunki: Spowiedź i Komunia Święta.
(Pius VII Reskr. Sekret. Memoryał. 24 25 lut. i 21 marca 1815, najpierw na 10 lat, potem Reskr. Św. Kongr. z 18 czerwca 1812 na zawsze).
WEZWANIE DO DUCHA ŚWIĘTEGO
V. Racz przyjść Duchu Święty i napełnić serca wiernych Twoich.
R. A ogień Miłości Twojej racz w nich zapalić.
V. Ześlij Ducha Twego, a będą stworzone.
R. A cała ziemia będzie odnowiona.
V. Módlmy się: Boże! Światłem Ducha Świętego serca wiernych nauczający, daj nam w Tymże Duchu poznawać co jest dobrem, i zawsze obfitować w pociechy Jego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który z Tobą i z Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg w Trójcy Świętej Jedyny na wieki wieków.
R. Amen.
DZIEŃ 7
CYKL I.
Ks. Józef Raba TJ – Matka Bolesna
ROZWAŻANIE. MATKA, KTÓRA SZŁA Z PANEM JEZUSEM NA GOLGOTĘ. Część 1.
Jak w najdokładniejszym lustrze odbija się najdrobniejszy choćby szczegół przedmiotu, tak w Sercu Niepokalanym i Najczystszym Maryi odbijało się wszystko, co Pan Jezus cierpiał. Pierwej choćby ostrze Mąk Zbawiciela dotykało Jej Serca, zanim zraniło Jej Syna. Pobożność chrześcijańska w rozważaniu cierpień Najświętszej Matki rozróżniła siedem głównych Jej Boleści; siedem razy przeszył Serce Maryi Symeonowy miecz boleści. Czwarty raz — kiedy spotkała Syna na drodze kalwaryjskiej obarczonego krzyżem i szła za Nim na Golgotę.
Jak Najświętsza Marya Panna dowiedziała się o pojmaniu Pana Jezusa, tego nie wiemy. Może od którego z Apostołów, co się rozpierzchli, lub przez pogłoski krążące wśród ludu: „Czy wiecie, co się stało? Już Go pojmali!” — „Oni”, to znaczy nieprzyjaciele Zbawiciela, niosącego wszystkim słowo pokoju, który niczego innego nie chciał, jak dobra wszystkich.
Szeptem opowiadają sobie o zdradzie jednego z dwunastu, o podstępnym pocałunku w ciemnościach złożonym, o Piotrze, który mając przy sobie miecz, dobył go, o rozpierzchnięciu się wreszcie tej, dotąd Mu wiernej gromadki… „Przyszli z pochodniami i kijami, wzięli Go i uprowadzili z sobą!” — Może być, iż ktoś, pocieszając biedną Matkę, dodał: „Nie ma się zresztą o co lękać, z pewnością Go uniewinnią!”
Poczciwi ludzie, co przyszłości nie przeczuwali! Obawiają się, ale nie wiedzą. Dla Maryi nic nie ma skrytego – Ona się tego spodziewała, Ona wie.
Może w Macierzyńskiej Swej Miłości usiłuje jeszcze przeciw wszelkiej nadziei, mieć nadzieję? Już przecie raz próbowali Go pojmać i zło Mu wyrządzić. Nie wskórali nic! Nie nadeszła wtedy jeszcze godzina… Czyżby właśnie nadeszła teraz?…
Niestety — jakże tu jeszcze wątpliwość jakąś zachować?… Co za noc spędzić musiała Matka Najświętsza po wypadkach uprzedniego wieczoru! Z godziny na godzinę dopływają wieści od poszczególnych trybunałów stolic sędziowskich. Gdyby jeszcze miała jakie wątpliwości, musiałaby je utracić. Oczywistość faktów stoi przed Nią i przed ukrzyżowaniem Ją krzyżuje.
Czy Najświętsza Marya Panna mogła być obecna przy owych tragicznych rozprawach, na które prowadzą Zbawiciela, gdzie Nim pomiatają, uragają Mu i sądzą Go? Nie wiadomo. Ewangelia nic o tym nie mówi. Czy znajdowała się na placu przed gankiem Piłata w pałacu Antonii, w chwili, gdy Piłat tłumowi przedstawiał Chrystusa? Wydaje się to bardzo prawdopodobne. „Nic godnego śmierci nie uczynił!” — oznajmia. „Nie znalazłem w tym człowieku żadnej winy! — Nic zasługującego na karę — a przeto skarawszy Go wypuszczę”. I skazuje Go na chłostę – karę niewolników. Tłum wzburzony, trzeba go uspokoić… Gdy ujrzę nieszczęśnika ociekającego krwią, w okrutnej koronie z cierni, nie będą chyba mieli smutnej odwagi domagania się Jego śmierci!
Naiwna to psychologia! – Rozlegają się okrzyki: „Na śmierć! na śmierć! Ukrzyżuj Go!…” — „A spoza załomu muru, za którym stoi, podtrzymywana przez przyjaciół, skąd może Go dojrzeć, patrzy Matka skazańca. „Macie żydzi waszego wroga! Teraz już chyba wystarczy! patrzcie: „Ecce Homo!” — „Oto Człowiek!” Otóż nie! nie wystarcza. Oświadczają po raz ostatni, iż się wyrzekają Pana Jezusa, iż nie chcą innego króla, tylko cesarza. Zgadzają się na to, aby Krew Mesjasza spadła na nich i na ich synów… Piłat wydaje im Tego, o którego niewinności jest przekonany.
Oto kładą krzyż na Ramiona Pana Jezusa i wyprowadzają Go wraz z dwoma łotrami na stracenie. Matka Bolesna, napojona morzem goryczy a słodka, przeszyta mieczami a cicha, przygnieciona krzyżem a niezłamana, poszła za Nim.
Stara tradycja chrześcijańska podaje, iż w pewnym momencie stanęli twarzą w twarz: Matka i Syn. Ale nie padło ani jedno słowo. Zbędna zresztą była wymiana zdań: ta sama miłość przenikała Ich Serca, ten sam dojmujący ból targał nimi. Oboje wiedzieli, dlaczego cierpią i jaki będzie owoc ich ofiary.
Idąc bolesną drogą, obserwowała ze ściśniętym sercem każdy krok Pana Jezusa, każde potknięcie się i upadek. Przerażała Ją śmiertelna bladość Jego Oblicza i pot spływający razem z Krwią. „Może ja stąpam po Krwi Mego Syna” – myślała z bólem i lękiem.
O, co by dała za to, by móc dotrzeć do Niego, zdjąć z ramion krzyż i obarczyć nim Siebie Samą! Niechby odpoczął, odetchnął swobodniej i poczuł też przy sobie swą Matkę. Dostąpił tej Łaski Szymon z Cyreny, choć jej wcale nie dostrzegł. Bóg chce, by Matka dzieliła wraz z Synem całe brzemię Męki, ale Sercem przebitym, a nie rozdartymi Ranami Ciała. I pod tym względem nikt Jej nigdy nie dorówna, jak nikt nie zdoła dorównać Jej w macierzyńskiej i nadprzyrodzonej miłości.
Pochód stanął już na Kalwarii. Każda chwila coraz głębiej zanurzała miecz boleści w Serce Maryi.
Tu przerwijmy dotychczasowe rozważania i przenieśmy się myślą jeszcze do niektórych stacji drogi krzyżowej Pana Jezusa i Matki Najświętszej.
Liczne refleksje, jakie te stacje w nas budzą, krzepić nas będą w naszej drodze krzyżowej, którą nieraz kroczymy.
„Pójdziesz na krzyż!” — mówi rzymski sędzia. Słowa człowieka, ale Pan Jezus słyszy w nich Głos Swego Niebieskiego Ojca. Teraz Mu mówi — idź na krzyż. Ale niedługo powie: Siądź po Prawicy Mojej. Ty jesteś Moim Synem. Pan Bóg przemawia do nas przez różnych ludzi.
Pan Jezus bierze na Siebie krzyż. Ten krzyż, który my wyciosaliśmy i który my powinniśmy nieść. Dźwiga brzemiona innych. Jak nam ciężko, gdy mamy wziąć na siebie winę bliźnich. Ale tak zbawia się świat, tak ratują się dusze: przez cierpienia i ofiarę innych.
Pan Jezus pada pod Swym ciężarem. O Panie! – Jarzmo i brzemię, które na mnie nakładasz, jest lekkie í słodkie. Ale ciężar, który Ty Sam chcesz dźwigać, nie jest lekki ani słodki, ale ciężki i gorzki. To on przygniata Cię do ziemi. Musisz coś z niego ująć i na mnie złożyć. — Pozwól mi trudzić się i cierpieć dla dusz, które Ty w takiej Męce zbawiłeś.
Matka! Chwila najbardziej bolesnego spotkania. Tak ciężkiego, jak pożegnanie, które zaraz musiało nastąpić. Była w ciemnościach. Ale tylko przez moment. Bo cóż to może znaczyć wobec szczęścia wiecznego oglądania Go, które rozpocznie się w poranek Wielkanocny!
Za swój uczynek miłosierdzia otrzymuje Weronika Obraz Pana. Piękny symbol tego, iż każde dzieło miłości wyciska nam w duszy obraz naszego Pana. Ale to jest obraz cierpiącego Oblicza. Każdą prawdziwą miłość znamionuje cierpienie.
„Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi!” Nieraz powinniśmy płakać nad Jego cierpieniem, dużo mniej nad naszymi małymi, osobistymi cierpieniami. Ale najwięcej z powodu cierpień dusz, cierpień ludzi, nad grzesznikami i grzechami. — Kiedyż nauczymy się stawiać wielkie sprawy Królestwa Bożego ponad nasze własne małe troski!
Z piłatowego dziedzińca rozpocząłeś, Jezu, Swoją śmiertelną drogę. Rozważając ją, chcemy dziś coś z niej wziąć dla siebie: — może krzyż — może siłę z upadku — może milczenie — może spojrzenie na Golgotę — a może spotkanie z Matką? Obyś, Maryo, w naszej krzyżowej drodze powołania – a taka być musi — przyszła do nas już przy pierwszej stacji! Amen.
CYKL II.
Źródło: Matka Bolesna wzór dla cierpiących wolne tłumaczenie dzieła O. Fabera Oratorianina pod tytułem: „U Stóp Krzyża” przez O. Prokopa Kapucyna, 1895r.
ROZWAŻANIE. Jakim duchem ożywione być powinno nabożeństwo do Boleści Maryi i jakie odnoszą się z niego pożytki.
Zanim jednakże zakończymy niniejszy rozdział wstępny, wydaje się nam potrzebnym powiedzieć jeszcze słów parę o pożytkach tego prześlicznego, a tak miłego i naszej Matce Niebieskiej i Jej Boskiemu Synowi, nabożeństwa do Jej Siedmiu Boleści jako też i o duchu jakim ono ożywione być powinno.
Pan Jezus domaga się od nas najgłębszej czci należnej Jego Bóstwu. Wymaga niezachwianej wiary w Jego dobroć nieograniczoną i w nieskończoną obfitość Łaski odkupującej nabytej jego zasługami granic nie mającymi. Chce, żebyśmy byli jak najmocniej przekonani, iż jedyna nasza nadzieja uświęcenia się i zbawienia jest w Nim, a stąd domaga się służenia Mu wiernego, przez dopełnianie obowiązków naszych względem Niego, i przez zupełną uległość postanowionym przez Niego prawom.
Lecz obok tego wszystkiego i ponad to wszystko, Pan Jezus domaga się od nas jeszcze czegoś ważniejszego, czegoś co Mu najbardziej leży na sercu: domaga się naszej miłości. Chce, pragnie pragnieniem niewymownym, żebyśmy Mu i bezustannie i całkowicie serca nasze oddali. „Przyniosłem, powiedział razu pewnego, ogień na ziemię, to jest ogień Jego Miłości, a czegóż chcę jeno żeby był zapalon” (Łuk. 12, 49). Pragnie zjednoczyć nas z Sobą przywiązaniem najtkliwszej przyjaźni, tak iżbyśmy wszystko, co nasze i co Jego za jedno poczytywali, żebyśmy ku Niemu zwrócili wszystkie nasze uczucia, żebyśmy w Nim zakładali wszelkie nasze upodobanie. Chce, żeby wspomnienie o Nim było najwyższą naszą pociechą, i rozbudzało w nas coraz gorętszą ku Niemu miłość, żeby samo Najsłodsze Imię Jego, rozweselało nasze serce. A chociaż obok tego chce, żeby każde Słowo Jego było Najświętszym Prawem naszego postępowania; chce jednakże, żebyśmy temu prawu poddawali się nie z przymusu, ale z miłości, nie niewolniczo, ale dobrowolnie, ochoczo, nie tracąc wewnętrznej swobody ducha będącej dziedzictwem dzieci Bożych. Chce, żeby nasze Jemu służenie nie było jakby wyrachowanym tylko zarobkowaniem na nagrody za to obiecane, ale żebyśmy to wszystko co dla Niego robimy, robili z miłości synowskiej, a z taką swobodą i świętą poufałością, z jaką postępuje przywiązane dziecko z najukochańszą matką, przyjaciel z przyjacielem droższym mu nad wszystko. Słowem, Pan Jezus chce, wymaga i pragnie z całego Swego Boskiego Serca, żebyśmy Go miłowali wszelkimi miłościami, jakich tylko zdolne jest serce ludzkie, a gdy za Jego Łaską na to się zdobywamy, żebyśmy już wtedy patrząc na Niego, nie tyle widzieli w Nim Najwyższego Sędziego, jak raczej i przede wszystkim Najmiłosierniejszego Zbawiciela: nie tyle Boga Sprawiedliwością Najwyższą grzech każącego, jak raczej Wykupiciela z grzechów, z nieograniczoną Miłością przygarniającego nas do Swego Boskiego Serca.
Otóż, tego wszystkiego, według zdania wszystkich mistrzów życia wewnętrznego, wyucza nas najprędzej pobożne rozważanie Męki Jezusowej, a tej znowu wyucza nas najlepiej, wyucza nas w sposób najtkliwszy, najbardziej poruszający serce, rozpamiętywanie Boleści Jego Matki Przenajświętszej. Męka Pańska widziana w Sercu Maryi, to jest w Jej Boleściach, szczególnej nabywa własności: w sposób szczególny i w nasze serca wsiąka i na nich wyrytą zostaje. Wtedy bowiem jest to jakby Sama Matka Boża wyuczała nas i objaśniała nam te tajemnice najwyższej Miłości Pana Boga ku ludziom, a wyuczała kosztem własnych cierpień i mąk, po Cierpieniach i Mękach Jej Boskiego Syna najcięższych jakie tylko być mogły, jakie tylko znieść była zdolna natura ludzka.
Pomiędzy wszystkimi, a tak rozmaitymi i licznymi Łaskami, którymi Pan Bóg w nieprzebranym Miłosierdziu Swoim ciągle ratować i wspierać raczy naturę ludzką skażoną grzechem pierworodnym, najpożądańszą, bo najszacowniejszą, jest bez wątpienia Łaska jak największego wstrętu do grzechu, jego jak najsilniejsze znienawidzenie. To też gdyby, na przykład, dano nam było do wyboru otrzymanie jednej tylko ze wszystkich Łask udzielanych człowiekowi, czyżbyśmy się zawahali prosić nie o inną, jak o tę właśnie Łaskę znienawidzenia grzechu, która jest podstawą, korzeniem i niezbędnym warunkiem wszelkich Łask innych.
Otóż, pobożne rozważanie Boleści Przenajświętszej Maryi Panny, jest jednym ze środków najbardziej rozbudzających w nas ono zbawienne znienawidzenie grzechu, i do ustalenia w nas tego zbawiennego usposobienia. Gdy z przerażeniem zapatrujemy się na skutki grzechu objawiające się w Męce Pana Jezusa i Jego Śmierci, truchleć powinniśmy na widok do czego on przywiódł Syna Bożego, z tego tylko powodu, iż On będący samą niewinnością i Świętością nad świętościami, skoro przyjął na Siebie zadośćuczynienie zań, tak już okropnym uległ cierpieniom. ale koniec końców rozumiemy, iż tak być musiało, gdy z Nieprzebranego Swego Miłosierdzia Zbawiciel przyjął na Siebie grzechy całego świata i zobowiązał się zadośćuczynić za nie Sprawiedliwości Ojca Przedwiecznego.
Ale gdy znowu wiemy, iż Marya Odkupicielką naszą nie była, iż nie Ona miała zadośćuczynić za winy nasze, a własnej i najmniejszej nie miała, — a jednakże tak wiele cierpiała, a cierpiała dlatego tylko, iż była Matką Tego, Który grzechy nasze przyjął na Siebie, — o! jakże nowej stąd nabiera grzech w oczach naszych złości! jak się nam przedstawia czymś jakby bez granic okrutnym! A stąd gdy poznajemy, iż grzechy to nasze spowodowały Boleści Maryi, iż one siedem okrutnych mieczów w Jej Niepokalane Serce wtłoczyły, czyż przez to nie pobudzimy się do jeszcze większego ich znienawidzenia, do aktów skruchy jeszcze rzewniejszej i serdeczniejszej?
Następnie, gdy zastanawiamy się nad tym czym grzech stał się dla Maryi, gdy żywiej czujemy złość jego dosięgającą aż tę najniewinniejszą i Najświętszą jaka wyszła z Rąk Stwórcy Istotę, rozbudza się w nas żywe pragnienie powstrzymywania ludzi od grzeszenia, to jest pragnienie nawracania grzeszników. Wiadomo też, iż każdy z gorliwszych pracowników w Winnicy Chrystusowej, z gorliwiej krzątających się o zbawienie drugich, szczególne miał nabożeństwo do Boleści Królowej Apostołów, i to nabożeństwo najstaranniej pomiędzy wiernymi szerzył. Misjonarze pracujący pomiędzy dzikimi ludami, przekonali się, iż nic nie porusza łatwiej i zbawienniej ich serca na wpół obumarłe, jak Tajemnice Boleści Maryi adekwatnie im wykładane.
Kto rozżywia w sobie nabożeństwo do Przenajświętszej Matki Pana naszego, ten, zdaniem powszechnym wszystkich Ojców Świętych i mistrzów życia pobożnego, czyni wielki postęp we wszystkich cnotach. Nabożeństwo też do Maryi poczytanym jest powszechnie za jedną z najniechybniejszych cech wybraństwa duszy.
Owoż nabożeństwo wyradza się w sercu nie tyle z przejęcia się czcią ku przedmiotowi naszego nabożeństwa szczególnego, jak raczej z uczucia wielkiej miłości, jaką ku niemu pałamy. W Przenajświętszej zaś Pannie, co najbardziej rozbudza w nas wielką ku Niej miłość, to właśnie rozważanie Jej Boleści. Świetność Jej Niepokalanego Poczęcia, napełnia serca nasze niewymowną pociechą, ale blask nadziemski, który w tym Jej udzielonym Przywileju jaśnieje, olśniewa nas i zmusza ze drżeniem i nieśmiałością zapatrywać się na ten Jej Przywilej tak niezmiernie Ją nad naszą nędzę wywyższający. Wpatrując się w cudowność Jej Macierzyństwa Boskiego, do podziwu tylko i najgłębszego wielbienia tej Jej niezrównanej Godności, czyniącej Ją najwyższą po Panu Bogu Istotą, przywiedzeni zostajemy. Przebiegając myślą i inne najwznioślejsze Dary, którymi jakby w nieograniczonej mierze wzbogaconą została, szczęśliwymi się czujemy, iż nimi obsypana została ta nasza najlepsza, najlitościwsza i bez granic kochająca nas Matka. Gdy wyobrażamy sobie Chwałę wyższą nad chwałę wszystkich Najwyższych Duchów Niebieskich, wszystkich Aniołów, Archaniołów, Cherubinów i Serafinów, której zażywa nasza Królowa w Niebie, doznajemy niewymownego wesela i jakby przeczucia niebieskiego. Wszakże niezmierna światłość otaczająca Ją w tych tyczących się Jej Tajemnicach, razi niejako słaby wzrok naszego ducha, i jak oku cielesnemu słońce, nie dozwala wpatrywać się zbyt śmiało w siebie tak, i niezmierna Chwała i Wielkość Maryi, gdy się na to w Niej zapatrujemy, pewnym przerażeniem nas ogarnia.
Lecz gdy na chwilę odwracamy oczy nasze od blasku Jej niezrównanej Wielkości, a przechodzimy sercem do rozważania Jej Boleści, do przypominania sobie wszystkiego, co wycierpiała i dlaczego cierpiała, i jak to znosiła, wszystko co się Jej szczytnego wyniesienia tyczy, zaciera się niejako w naszej pamięci, ale za to rozbudza się do Niej najtkliwsza, najczulsza i najserdeczniejsza miłość, a przez to największe i najtrwalsze do Niej nabożeństwo. Gdy Tę, Którą czcimy i wielbimy najwięcej po Panu Bogu, widzimy przeszytą Mieczem Boleści zapowiedzianym Jej przez Samego Boga ustami Symeona, kiedy w świątyni Jerozolimskiej zaofiarowała za grzechy nasze Pana Jezusa. Gdy niedługo potem idziemy za Nią na wygnanie do pogańskiego Egiptu, gdzie unosić musi swoje Boskie Niemowlę dla uchronienia Go od śmierci niechybnej. Gdy następnie widzimy Ją z troską w Jej Sercu Macierzyńskim wszelką Boleść ludzką przechodzącą, szukającą po Jerozolimie przez całe trzy doby Pana Jezusa, Który znikł był z Jej Oczów. Gdy nareszcie wpatrujemy się w Jej Serce, gdy szła za Synem na Kalwarię, gdy stała pod krzyżem przez cały czas Jego strasznego Konania, następnie gdy zamęczone Boskie Ciało Jego przyjęła na Swe Łono Macierzyńskie, a złożywszy je w grobie, ujrzała się pozbawioną Syna, Który był i Bogiem Jej i Dzieckiem. Gdy przy tym przypomnimy sobie, iż wszystko to cierpiała z naszego powodu, bo wskutek grzechów naszych, a wszystko za nas ofiarowała Bogu Ojcu, i odtąd bezustannie Zasługami Swoimi przez to nabytymi wyprasza nam najobfitsze i najpotrzebniejsze dla wszystkich z nas Łaski. Gdy wiemy, iż za to stała się Najwyższą Szafarką wszelkich Łask Boskich, i tych nigdy Pan Bóg nie odmawia, gdy przez Nią o nie prosimy. Słowem, gdy wpatrujemy się w Maryę jako w Matkę Bolesną, czyż podobna, żebyśmy nie zostali przejęci ku Niej najżywszą miłością, i żeby nie rozbudziło się w nas najgorętsze do Niej nabożeństwo?
Jednym z wielu powodów stania się Człowiekiem Drugiej Osoby Trójcy Przenajświętszej, był i ten, żeby łatwiej odwrócić upadły ród ludzki od bałwochwalstwa, od nieszczęsnej skłonności upatrywania sobie bogów w istotach widzialnych, pod zmysły podpadających. Syn Boży i dlatego przyjął na Siebie i ciało i naturę i postać człowieka, i takim okazał się światu, żeby ludzie, którym wskutek grzechu pierworodnego trudno było znać i czcić Pana Boga niewidzialnego, mieli Pana Boga Wcielonego, widzialnego, pod zmysły podpadającego, a przez to lepiej i łatwiej Go poznając, łatwiej i silniej umiłowali.
Otóż, coś podobnego zachodzi i w Tajemnicach Boleści Maryi. Pan Bóg i na to dopuścił je na Nią, żebyśmy zbyt olśnieni Jej niezrównanym wywyższeniem jako Matki Pana Boga, Jej niezrównaną Świętością, Jej nadzwyczajnymi Przywilejami, a z tego powodu nie łatwo dopatrując w Niej tego, co nie tylko cześć najgłębszą ku Niej, ale i miłość najżywszą rozbudzać powinno — gdy zobaczymy co i jak Ona z Miłości ku nam wycierpiała, łatwiej i lepiej Ją poznali i całym sercem Ją umiłowali. A stąd czym jest Tajemnica Wcielenia w Synu Bożym, tym są Tajemnice Boleści w Matce Przenajświętszej. Wcielenie się Pana Boga, wyniszczyło (zob. Flp 2, 7) Go według wyrażenia Pisma Świętego, zniżyło Go do najniższego jaki tylko być mógł stopnia, uczyniło człowiekiem podobnym każdemu z ludzi i podpadającym wszystkim nędzom ludzkim, prócz grzechu. A Boleści Maryi podobnież wyniszczyły Ją, ogołociły niejako z Jej wszystkich przywilejów, i uczyniły najpodobniejszą nam wszystkim, podpadającą wszystkim nędzom ludzkim, prócz grzechu, i doznającą wszelkich możliwych człowiekowi cierpień. I jak Pan Jezus, chociaż Pan Bóg, dlatego cierpiał, iż się Wcielił, tak i Marya, chociaż po Panu Bogu Istota Najświętsza i Najniewinniejsza, przebyć musiała Swoje Boleści, bo była Jego Matką, bo w Jej Dziewiczym Łonie spełniła się Tajemnica Wcielenia. A iż nic bardziej nie pobudza nas do umiłowania Pana Boga i do zrozumienia Jego ku nam Miłości, jak właśnie Tajemnica Wcielenia, Tajemnica stania się Pana Boga Człowiekiem nam podobnym — tak podobnież nic bardziej nie pobudza nas do umiłowania Maryi jak Tajemnice Jej Boleści, Tajemnice, w których widzimy Ją najpodobniejszą do nas, a najpodobniejszą w tym, co, bądź co bądź, stanowi i największą tajemnicę z życia każdego z nas, bo tajemnicę cierpienia w najrozmaitszych swoich postaciach nas dotknąć mogącego.
Z tego też wynika i to, iż gdy głównym obowiązkiem naszym jako Chrześcijan, jest jak najwierniejsze naśladowanie całym życiem naszym Boskiego Mistrza naszego, po rozpamiętywaniu Męki i Śmierci Jego, nic nas lepiej tego nie uczy, jak rozpamiętywanie Boleści Matki Przenajświętszej. W Maryi przedstawił nam i pozostawił Pan Jezus Wzór najdoskonalszego jaki tylko być może naśladowania Jego Samego. W Nią więc wpatrując się najprędzej i najłatwiej tej sztuki nad sztukami, od której zawisło nasze zbawienie, wyuczyć się możemy. Widzieliśmy zaś, ze najdostępniejszą dla naszego pojęcia, Marya jest w Tajemnicach Swoich Boleści, zastanawianie się więc nad nimi, pobożne i wytrwałe ich rozpamiętywanie, jest bez wątpienia, po rozmyślaniu Życia i Męki Zbawiciela, najzbawienniejszym ćwiczeniem, bo najprędzej wdrażającym nas w wierne naśladowanie Maryi, a przez to i Pana Jezusa.
Trafną jest także uwaga Świętego Sofroniusza, a przytaczana przez Świętego Metodego Apostoła Słowian. Powiada on, iż gdy Marya dłużniczką jest Pana Boga za wszystkie nadzwyczajne Łaski, Dary i Przywileje, którymi uczynił Ją najwyższą i najdoskonalszą po Sobie Istotą — Boleściami Swoimi nabyła tego Przywileju nad wszystkie Jej Przywileje wyższego, iż Pan Bóg stał się Jej dłużnym. Jakoż, na Kalwarii, to gdzie Boleści Maryi doszły były do najwyższego możliwego szczytu cierpień ludzkich, postanowiona została przez Samego Syna Bożego i Matką wszystkich dusz, za które umierał, i Najwyższą Szafarką, przez Której Ręce, i nie inaczej jak tą drogą, spływają od owej chwili i spływać będą do końca świata, wszelkie Łaski Niebieskie na ludzi. Kiedyż więc możemy skuteczniej uciekać się do Jej Wszechwładnego Pośrednictwa, kiedy bardziej spodziewać się, iż otrzymamy od Pana Boga to, o co przez Nią prosić będziemy — jeżeli nie wtedy, gdy mając szczególne nabożeństwo do Jej Boleści, do tego Jej największego prawa być wysłuchiwaną od Pana Boga — przez Nie, przez to Jej prawo błagać i dopominać się będziemy najpotrzebniejszych Pomocy Niebieskich dla dostąpienia zbawienia.
Nareszcie oto jest co nas także pobudzać powinno do szczególnego nabożeństwa do Boleści Maryi, i co powinno być jego duchem ożywczym.
Wiadomo, iż z pomiędzy wszystkich Łask potrzebnych nie tylko do postępu na drodze doskonałości chrześcijańskiej, ale choćby dla dostąpienia zbawienia, niezbędną jest jedna, której brak żadną inną, chociażby najwyższą i najobfitszą Łaską, zastąpić się nie może. Co większa, bez której wszelkie inne Łaski, chociażby najliczniejsze, chociażby najwznioślejsze i chociażby się im wszystkim najwierniej odpowiedziało, nie tylko na nic by się nie przydały, ale by jeszcze stały się powodem tym surowszej kary sprawiedliwością najwyższą wymierzonej. Tą zaś tak niezmiernej ceny Łaską, jest Łaska wytrwałości w dobrem, w cnocie, w wiernym służeniu Panu Bogu, Łaska tak zwana ostateczna.
Tymczasem Łaska ta tak niezbędna, tak konieczna do zbawienia, jakże niestety! nie jest pospolitą, jest bardzo i bardzo rzadką.
W zawodzie spraw doczesnych, wytrwałość wraz powziętych zamiarach, nabywa się z ubiegiem czasu, a stąd im kto dłużej oddaje się jakowemu zawodowi, tym mu łatwiej w nim wytrwać. W każdym bowiem rodzaju zajęć tak machinalnych jak i umysłowych, wprawienie się ułatwiając ich dokonywanie, czyni nam je lżejszymi, a niekiedy choćby właśnie dla tego najprzyjemniejszymi.
Lecz któż z nas nie przekonał się, iż nie tak się dzieje w naszym zawodzie życia duchowego, życia wewnętrznego, co do naszej wytrwałości na drodze doskonałości chrześcijańskiej. Gorącość ducha, niezbędna do postępu na tej drodze i do nie zejścia z niej, niestety! trwa najczęściej niedługo, i jeżeli co do tego nie przykładamy jak najpilniejszego starania, z ubiegiem czasu, nie tylko się nie wzmaga, ale się ulatnia, wystyga i przejść może w oziębłość, której Pan Bóg grozi taką karą, jaka spotyka dusze zupełnie odpadłe od Łaski: „Ponieważ ani letni jesteś, ani zimny, ani gorący, mówi Duch Święty w Objawieniach Św. Jana Ewangelisty, do pewnego Biskupa, który ozięble Mu służył, przeto pocznę cię wyrzucać z ust Moich” (Ks. Ap. 3, 16).
Częste używanie środków zabezpieczających nam zbawienie i służących do postępu na drodze pobożności, jeżeli nie mamy się na ciągłej, a pilnej baczności, skutkiem spoufalenia się z nimi, łatwo wyradza w nas niedbałość w ich używaniu. Przez to zaś nie tylko pozbawia ich skuteczności do nich przywiązanej, ale przejść choćby może w ich lekceważenie, a w końcu w grzeszne znieważanie. Słowem, w zawodzie duchowego życia, na drodze pobożności, przekonujemy się, iż dzieje się wprost przeciwnie, jak w zawodach spraw doczesnych. W tych ostatnich wprawa ułatwia nam w nich wytrwałość, w pierwszych na odwrót im dłużej na drodze pobożności bylibyśmy wytrwałymi, tym bardziej o takową wytrwałość starać się nam trzeba, wcale nie spuszczając się na nawykłość, która zdawać by się mogła, powinna by nam te drogi ułatwiać i na nich nas ustalać. O! jak mało jest dusz, które ściśle obrachowawszy się pod tym względem z sumieniem, nie musiałyby uznać, iż gorącość ich ducha w służeniu Panu Bogu, w początkach ich wejścia na drogę pobożności, była nierównie żywszą, aniżeli stała się nią z ubiegiem czasu. Stąd to i starość nawet, i wiek podeszły, gdy nas od niektórych pokus uwalnia, gdy nas wyuczy świat nie miłować, nie na ludziach, ale na Panu Bogu się opierać, nie od nich, ale od Pana Boga spodziewać się prawdziwych w najcięższych strapieniach pociech — wiek podeszły obok tego, właśnie skłonniejszymi nas czyni do złagodzenia sobie na drodze pobożności. Wydaje się nam wtedy, iż mamy prawo do pewnego wypoczynku, iż możemy już jakby bezpieczniej rachować na siebie, żeśmy już w pobożności wdrożeni. A tymczasem, jakże często w takim razie zawody nas spotykają i jak wielu za ten rodzaj zarozumiałości nisko, o! i jak nisko i brzydko upadło. O wytrwałość więc na drodze pobożności ciągle nam starać się potrzeba. A jednym z najpewniejszych środków nabycia tej Łaski, jest właśnie nabożeństwo do Boleści Matki Przenajświętszej. W nich to przedstawia nam Ona, jak to zobaczymy rozważając je szczegółowo, najwyższy wzór niezachwianej wytrwałości, a którą Sam Duch Święty wyraża w tym jednym słowie Stała, gdy mówi w Ewangelii, iż „Obok krzyża Zbawiciela Stała Matka Jego” (Jan 19, 25).
O! niechże Ona i nas wyuczy Stać niewzruszenie pod krzyżem całego życia naszego, niech nas wyuczy Stać wiernie w Służbie Jej Boskiego Syna, i Jej Służbie, niech nas wyuczy Stać wytrwale w Łasce, abyśmy za Jej Pośrednictwem w stanie Łaski znaleźli się i w ostatniej godzinie życia naszego, to jest otrzymali Łaskę nad Łaskami, bo Łaskę ostateczną. Takie więc są pożytki nabożeństwa do Boleści Maryi, i takim duchem ożywione być ono powinno.
Po tak zaś ogólnych tylko o tych Tajemnicach Jej Błogosławionego Życia uwagach, przystąpmy w kolejnych dniach za Jej Wsparciem i do Nóg Jej się ścieląc, do rozpamiętywania każdej z Nich po kolei.
UCZCZENIE MATKI BOSKIEJ BOLESNEJ.
Uczcijmy Siedem Boleści Najświętszej Maryi Panny modlitwą Św. Bonawentury oraz Koronką i Litanią do Matki Boskiej Bolesnej:
Koronka do Siedmiu Boleści Matki Boskiej.
Źródło: Arka pociechy 1880
V. Boże! wejrzyj ku wspomożeniu mojemu.
R. Panie! pośpiesz ku ratunkowi mojemu.
V. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
R. Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
- Użalam się nad Tobą, O Matko najboleśniejsza, dla tego smutku, który ogarnął Serce Twe najczulsze w chwili proroctwa Świętego Starca Symeona. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak zasmucone, uproś mi cnotę pokory i dar Świętej Bojaźni Bożej.
Ave Maria Doloribus plena, Crucifixus tecum, lacrimabilis tu in mulieribus et lacrimabilis Fructus Ventris Tui, Iesus.
— Sancta Maria, Mater Crucifixi lacrimas impertire nobis crucifixoribus Filii Tui, nunc et in hora mortis nostrae. Amen. |
Zdrowaś Maryo, Boleści pełna, ukrzyżowany z Tobą, najboleśniejsza między niewiastami i bolesny Owoc Żywota Twojego, Jezus.
— Święta Maryo, Matko Ukrzyżowanego, módl się za nami krzyżującymi Syna Twojego, i wyjednaj nam łzy pokuty teraz i w godzinę śmierci naszej naszej. Amen. |
100 dni odpustu za każdy raz pozwolił Pius IX dnia 23 Grudnia 1847r.
- Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej trwogi, która przejmowała Twe Serce najtkiwsze w ucieczce do Egiptu i w czasie Twego tam pobytu. O Maryo najmilsza! przez Serce Twoje tak zatrwożone uproś mi litość względem ubogich i dar pobożności.
Zdrowaś Marya.
- Użalam się nad Tobą, o Maryjo najboleśniejsza, dla tej tęsknoty, w jaką popadło Twe najtroskliwsze Serce czasu zgubienia drogiego Jezusa Twojego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje taką tęsknotą ściśnione, uproś mi cnotę czystości i dar umiejętności.
Zdrowaś Marya.
- Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej boleści, którą jęknęło Macierzyńskie Serce Twoje w spotkaniu Jezusa Krzyż dźwigającego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak pełne miłości a tak rozbolałe, uproś mi cnotę cierpliwości i dar mocy.
Zdrowaś Marya.
- Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tego męczeństwa, którego doznało mężne Serce Twoje patrząc na konanie ukochanego Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak współ umęczone, uproś mi cnotę wstrzemięźliwości i dar dobrej rady.
Zdrowaś Marya.
- Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej Rany, które litościwemu Sercu Twemu zadało uderzenie włócznią w Serce Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak okrutnie przeszyte uproś mi cnotę miłości bliźniego i dar rozumu.
Zdrowaś Marya.
- Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tego ostatniego ciosu, który wytrzymało Serce Twe najmiłosierniejsze w chwili pogrzebu Jezusa Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tą ostatnią boleścią do szczętu złamane, uproś mi cnotę pilności i dar mądrości.
Zdrowaś Marya.
Litania o Siedmiu Boleściach Najświętszej Maryi Panny
Źródło: Wianek różany 1853
Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z Nieba Boże, zmiłuj się nad nami!
Synu Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty Boże,
Święta Trójco Jedyny Boże,
Święta Maryo, Matko Bolesna, módl się za nami!
Święta Maryo, Któraś nie znalazła miejsca w gospodzie,
Święta Maryo, Któraś zmuszona była szukać przytułku w stajence,
Święta Maryo, Któraś Twego Pierworodnego w żłóbku złożyła,
Święta Maryo, Któraś krwawemu Obrzezaniu Syna Twojego obecną była,
Święta Maryo, Której powiedziano, iż Syn Twój położon jest na znak, któremu sprzeciwiać się będą,
Święta Maryo, Której wyprorokowano, iż duszę Twą własną miecz boleści przeszyje,
Święta Maryo, Któraś z Synem do Egiptu uchodzić musiała,
Święta Maryo, Któraś rzezią niewiniątek przerażoną była,
Święta Maryo, Któraś dwunastoletniego Syna Twego w Jeruzalem zgubionego przez trzy dni żałośnie szukała,
Święta Maryo, Któraś ciągle na nienawiść żydów ku Synowi Twemu patrzała,
Święta Maryo, Któraś Męki i Śmierci Syna Twojego obraz bezustannie w sercu nosiła,
Święta Maryo, Któraś w dniu Ostatniej Wieczerzy Syna do Jeruzalem na Mękę idącego ze smutkiem pożegnała,
Święta Maryo, Któraś Mękę Ogrójcową i krwawy pot Syna Twojego na modlitwie wylany, Sercem Matki przeczuwała,
Święta Maryo, Któraś o Synu przez Judasza zdradzonym, a powrozami skrępowanym, z Ogrójca wiedzionym wieść odebrała,
Święta Maryo, Któraś Syna jakoby złoczyńcę przed sąd kapłanów stawionego widziała, Któraś na Syna fałszywych świadków zeznania słuchała,
Święta Maryo, Któraś okrutny policzek przez Najdroższego Syna Twojego odebrany na Sercu uczuła,
Święta Maryo, Któraś obelgi od żydów i żołnierzy na Syna Twego bezbożnie miotane słyszała,
Święta Maryo, Któraś Syna biczami sieczonego i cierniem koronowanego ujrzała,
Święta Maryo, Któraś bezbożny, a haniebny wyrok śmierci na Syna Twego wydany słyszała,
Święta Maryo, Któraś Syna Twego Krzyż niosącego spotkała,
Święta Maryo, Któraś łoskotu przybijania gwoźdźmi Rąk i Nóg Syna Twojego słuchała,
Święta Maryo, Któraś ostatnie słowa Syna Twojego na Krzyżu do Serca przyjmowała,
Święta Maryo, Któraś konaniu Syna Twojego obecną była,
Święta Maryo, Któraś zmarłe Ciało Syna Twojego z Krzyża zdjęte na Macierzyńskie Łono Swoje przyjęła,
Święta Maryo, Któraś od grobu Syna Twojego cała zbolała do domu wracała,
Święta Maryo, Królowo Męczenników,
Święta Maryo, Zwierciadło wszystkich utrapień,
Święta Maryo, Morze goryczy,
Święta Maryo, Opiekunko bolejących,
Święta Maryo, Wspomożycielko stroskanych,
Święta Maryo. najszczodrobliwsza pocieszycielko chorobą złożonych,
Święta Maryo, mocy najpotężniejsza słabych,
Święta Maryo, pewna Ucieczko grzeszników,
Przez okrutną mękę i śmierć Syna Twojego, wybaw nas, o Królowo Męczenników.
Przez najcięższe Boleści Serca Twojego,
Przez największe smutki i utrapienia Twoje,
Przez straszne uciski Twoje,
Przez łzy i łkania Twoje,
Przez wszystkie Macierzyńskie współubolewania Twoje,
Przez przemożne pośrednictwo Twoje,
Od niepomiarkowanego smutku, Zachowaj nas, o Matko Najboleśniejsza.
Od upadku na duchu,
Od trwożliwego umysłu,
Od niechętnego znoszenia wszelkich cierpień,
Od rozpaczy i braku nadziei w Miłosierdziu Bożym,
Od wszelkiej okazji i niebezpieczeństwa zgrzeszenia,
Od sideł szatańskich,
Od zatwardziałości serca,
Od ostatecznej niepokuty,
Od nagłej i niespodziewanej śmierci,
Od potępienia wiecznego,
My grzeszni Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Matko!
Abyś nas w wierze prawdziwej, nadziei i miłości Świętej Opieką Twoją utrzymywać raczyła, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Matko.
Abyś nam u Syna Twojego za grzechy nasze doskonałą skruchę i pokutę wyjednać raczyła,
Abyś wzywającym Cię, pociechę i ratunek Twój udzielać raczyła,
Abyś nas w chwili konania wspierać najszczególniej raczyła,
Abyś nam w stanie łaski zejście ze świata tego wyjednać raczyła,
O Matko Boska, pełna Łaski, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas.
Matko najboleśniejsza, Ciebie błagamy, zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej przez trzy godziny na Krzyżu wisiał przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, przepuść nam Panie.
Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej Bogu Ojcu Ducha oddał, przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, wysłuchaj nas Panie.
Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej z Krzyża nieżywy zdjęty, na Jej Łono złożony został, przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, zmiłuj się nad nami!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!
Ojcze nasz… Zdrowaś Marya… Chwała Ojcu…
V. Módl się za nami Matko najboleśniejsza.
R. Teraz i w godzinę śmierci naszej.
V. Panie! wysłuchaj modlitwy nasze.
R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.
V. Módlmy się: Niech raczy wstawić się za nami, prosimy Panie Jezu Chryste, teraz i w godzinę śmierci naszej do miłosierdzia Twojego, Błogosławiona Marya Panna, Matka Twoja, której Przenajświętszą Duszę w chwili Męki i Śmierci Twojej miecz boleści przeszył. Przez Ciebie Jezu Chryste, Zbawco świata, który z Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz, Bóg po wszystkie wieki wieków.
R. Amen.