O Komunii Świętej – św. Teresa od Jezusa
„Gdybyśmy miały tak wielką wiarę i tak gorącą miłość, z jaką należałoby nam zawsze przystępować do Najświętszego Sakramentu, sądzę i pewna tego jestem, iż dość byłoby jednego przystąpienia na wzbogacenie nas we wszelkie łaski i dobra niebieskie; jakże więc daleko bardziej powinna by w nas sprawić ten skutek Komunia św., tak często przyjmowana! Ale snać ozięble i ze zwyczaju tylko zbywamy tak wielką sprawę, i dlatego tak mało z niej odnosimy owocu” (1).
„Podobnie jak ogień, jakkolwiekby był wielki i silny, nie zagrzeje
ciebie i zawsze ci będzie zimno, jeżeli się trzymasz z daleka; ale gdy
się przybliżysz i ręce do niego wyciągniesz, zimno ustąpi i błogie
ciepło owieje cię i przeniknie. Tak i Pan Jezus jest wielkim ogniskiem,
szerzącym dokoła ciepło miłości swojej; ale dobrze się przy tym ogniu
ten tylko zagrzeje, kto blisko do niego przystąpi. Gdy dusza dobrze jest
przysposobiona pragnieniem przyjęcia Go i złączenia się z Nim, jedna
iskierka z tego ogniska na nią
padająca zapali ją całą.
Od tego pragnienia, od tego przysposobienia duszy wszystko szczęście i dobro nasze zależy. A choćby Pan mimo pragnienia i starania waszego nie dał wam uczuć słodkości obecności swojej, choćbyście z początku nie doznawały pożądanej pociechy, – owszem bądźcie przygotowane na to, iż diabeł, wiedząc, jaka mu tu szkoda grozi, będzie wam przeszkadzał, będzie wam rzucał ucisk i ciężkość do serca, – nie zrażajcie się tymi trudnościami, – po tym pozna Pan, czy Go prawdziwie miłujecie. Pomnijcie, jak mało jest dusz, które by miały odwagę towarzyszyć Mu w cierpieniu. Pomnijcie jeszcze, ilu jest takich, którzy nie tylko nie chcą zostawać z Nim, ale jeszcze z wielką zelżywością i sromotą od siebie Go wypędzają. Potrzeba nam cierpieć nieco dla okazania Mu, iż pragniemy szczęścia oglądania Go” (2).
„Gdy (zaś) przyjąwszy Komunię świętą, Pana samego macie w duszy obecnego, wtedy starajcie się zamknąć oczy ciała, a otworzyć oczy duszy i patrzeć Nań, jako mieszka w pośrodku serca waszego. jeżeli nauczycie się tego świętego obyczaju trzymania się tuż przy Panu, ile razy Go w Komunii przyjmiecie, i postaracie się czyste mieć sumienie, bądźcie pewne, iż Boski Oblubieniec nie tak przyjdzie do was ukryty, by wam na różny sposób, stosownie do gorącości pragnienia, obecności swojej nie objawił” (3).
„Przychodzi On niekiedy z taką wielmożnością, iż niepodobna, żadną miarą wątpić, iż to On, Pan sam we własnej osobie. Wówczas tak się okazuje Panem tej swojej gospody, iż dusza jakoby przed Nim niszczeje i cała się czuje pochłoniętą w Chrystusie. O Jezu mój! kto zdoła wypowiedzieć ten blask Majestatu, w jakim się w takiej chwili objawiasz. Jakże wobec tej wielmożności Twojej rozumie dusza, że, Ty sam, jesteś Panem nieba i ziemi, i iż choćbyś tysiące i mnóstwo niezliczone nowych światów i nowych niebios stworzył, wszystka ta ogromna dzierżawa byłaby przecież niczym dla takiego Pana, jakim Ty jesteś” (4)
„O Królu chwały i Panie panujących! Dość ujrzeć osobę Twoją, a widzi się od razu, iż Ty jeden godzien jesteś tej nazwy Pana… Taki jest ogromny Majestat Twój, iż nie można nań patrzeć bez strachu. Ale większy jeszcze strach ogarnia, gdy się widzi to głębokie upokorzenie, do którego ten Majestat Twój poniżasz, i tę miłość, którą raczysz okazywać takiemu, jak ja, stworzeniu” (5).
„Gdy przystępując do Komunii świętej, wspomnę na to, iż tenże sam ogromny Majestat, który oglądałam jest tu w Najświętszym Sakramencie obecny, albo gdy Pan, co często bywa raczy mi się widomie ukazać w Hostii, wtedy włosy mi powstają na głowie, i czuję się cała jakby unicestwiona. O Panie mój! gdybyś nie ukrywał tak wielkości Twojej, któżby się ważył przystąpić do Ciebie, i tyle razy takie nędzne, zmazane stworzenie łączyć z takim wielkim Majestatem? Bądź błogosławiony, Panie, iż tak przymierzasz dary Twoje do miary ułomności naszej, aby od używania tej łaski najwyższej nie odstraszała nas groza potęgi Twojej!” (6).
„Gdyby nam Pan ukazał chwałę Swoją, żaden człowiek nie wytrzymałby tego widoku. Ale pod tą postacią chleba czyni Siebie dla nas przystępnym, na podobieństwo monarchy, który pod cudzym przebraniem ukrył królewski majestat swój, by ośmielić poddanych swoich do większej z nim poufałości i samymże tym przebraniem upoważniając ich do swobodniejszego, bez tylu ceremonii obchodzenia się z Nim. Bez tego miłościwego wynalazku Jego, kto, widząc siebie tak oziębłym, tak niegodnym, tylu nędzami obłożonym ważyłby się do Niego przystąpić?” (7).
„Gdy więc widzę taki ogromny Majestat ukryty w takiej rzeczy maluczkiej, jaką jest Hostia, wtedy doprawdy, ustaje dusza moja z podziwienia nad taką nieogarnioną mądrością, i nie wiem, jakbym miała siłę i odwagę zbliżyć się do tego Pana, gdyby On sam, obok tych wielkich łask, które mi czyni, nie wspierał jeszcze szczególną pomocą słabości mojej; ani też, bez szczególnej pomocy Jego, nie zdołałabym ukryć w sobie, tego, co czuję i powstrzymać się od głośnego, na cały świat, opowiadania tych cudownych we mnie tajemnic Jego. Bo co musi czuć w sobie taka, jak ja nędznica, obarczona brzydkościami, która, iż nie było w niej bojaźni Bożej, życie swoje zmarnowała, gdy widzi się złączoną z tym Panem, w Boskiej łaskawości swojej, widomie objawiającego się oczom jej duszy? Jakim sposobem te usta, z których tyle wyszło słów, temu Panu uwłaczających, ważą się dotknąć tego Ciała, chwałą nieskończoną uwielbionego, przeczystego, łaskawości pełnego? Dla duszy, która była niewierną Panu swemu, niczym jeszcze jest bojaźń, jaką przeraża ją widok Majestatu Jego, w porównaniu z tym bólem i z tym skruszeniem, jakie ją rozdziera, gdy wejrzy na Boskiej piękności Oblicze Jego, i w najsłodszym, łaskawości i czułości pełnym jego wyrazie, wyczyta tę miłość niepojętą, jaką On ją niegodną umiłował” (8).
„A więc i pod tą zasłoną, która Go ukrywa, objawia On Siebie każdemu, o kim wie, iż zechce odnieść korzyść z tej łaski Jego; a choć dla oczu ciała niewidomy, w różne sposoby czyni Siebie widomym dla duszy, bądź wielką żarliwością uczuć pobożnych, bądź innymi drogami. Nie bójcie się, by jakkolwiek ukryty dla zmysłów, trzymał się w ukryciu przed tymi, którzy Go miłują; wy tylko wielkim i ochotnym sercem do Niego się garnijcie i przy Nim trwajcie. Zważcie, iż te chwile po Komunii świętej to czas, w którym dusza może zebrać sobie zyski niezmierzone. Patrzcież, córki, byście tych drogich chwil nie traciły na marne. jeżeli posłuszeństwo zaraz po Komunii zawoła cię do innego obowiązku, idź, ale staraj się, by dusza twoja pozostała z Panem; bo jeżeli przyjąwszy Go do serca, zaraz myślom twoim pozwalasz odbiegać gdzie indziej i tak mało zważasz na obecność Jego w sobie, jakbyś Go wcale nie była przyjęła, już nie Jego winuj o to, iż Go nie widzisz i nie słyszysz, ale samą siebie” (9).
„Jeżeli, gdy mieszkał na tej ziemi, samo dotknięcie szaty Jego uzdrawiało chorych, któż może wątpić o tym, iż jeżeli tylko mamy wiarę, wielki ten i możny Pan, mieszkając tam, w samym wnętrzu naszym, cuda będzie czynił dla nas, i za to, żeśmy Go przyjęli do domu naszego, da nam wszystko, o cokolwiek byśmy Go prosili? Bo nie zwykła Boska hojność Jego skąpo płacić za pobyt swój w gospodzie naszej, jeżeli tylko dobre w niej znajdzie przyjęcie” (10).
„Ćwiczenia duchowne w szkole św. Teresy od Jezusa”. Wydawnictwo „Głosu Karmelu”, Kraków 1933.
(1) Droga doskonałości, s. 289.
(2) Ibid. s. 200.
(3) Ibid. s. 198.
(4) Życie, s. 237.
(5) Życie, s.352.
(6) Życie, s. 366.
(7) Droga doskonałości, s. 197.
(8) Życie, s. 367.
(9) Droga doskonałości, s. 197.
(10) Droga doskonałości, s. 196.