Śmierć papieża Franciszka
Skala medialnego echa po śmierci papieża zawsze trochę zaskakuje. Kościół katolicki w ostatnich dekadach przechodził przez ogień krytyki ze strony lewicowej, ale także prawicowej. Z zewnątrz domagano się liberalizacji instytucji oraz rozliczenia przestępstw, szczególnie o charakterze seksualnym. Od wewnątrz zaś żądano przykręcania śruby, zwierania szeregów i zamykania się na wrogi świat.
Obecnie o śmierci Franciszka, jezuity i pierwszego papieża z Ameryki Południowej, obszernie mówi się także w mediach, które trudno uznać za jakkolwiek katolickie. Podsumowania dwunastu lat pontyfikatu, na które patrzę z zewnątrz, wydają się mocno przedwczesne. Papież miał pewne odruchy serca i próbował wskazywać ambitne kierunki, jednak ex post uderzające jest przede wszystkim polityczne balansowanie, postępująca kompromisowość wobec dwóch wspomnianych prądów – prądu modernizacji i prądu maksymalnego zakonserwowania ziemskiej instytucji.
Zobacz również:
W pewnym sensie to norma w kierowaniu Kościołem nieco trudniejsza od czasu reform Drugiego Soboru Watykańskiego. Napisano tomy o tym, czy zmiany w latach 60. XX wieku były konieczne dla ratowania przestarzałej instytucji, czy, przeciwnie, przyśpieszyły jej wieloletni kryzys. Ważne, iż to napięcie wydawało się szczególnie widoczne w czasach papieża Franciszka, ponieważ próbował on podnosić poprzeczkę moralności, przynajmniej na początku pontyfikatu.
Pomijam tutaj sprawy oczywiste, czyli konserwatywne poglądy papieża na sprawy aborcji czy celibatu. Wiadomo, iż pewnych tematów Kościół katolicki na razie nie porusza, chociaż historycy wiedzą, iż na tle świeckich dziejów Kościoła wybór stanowiska w tych sprawach był arbitralny. Można było pójść inną drogą. Wybrano obecną, do czego dobiera się później mniej lub bardziej wyznaniowe uzasadnienia. Dla pontyfikatu Franciszka ważniejsze wydaje się zatem inne sprawy.
Papież Franciszek. Po pierwsze – imigranci
Papież Franciszek zaczął pontyfikat od brawurowego gestu, czyli udania się z Watykanu na włoską wyspę Lampedusa. Tam, ku przerażeniu wielu wiernych, zaczął apelować o solidarność z biednymi uchodźcami w potrzebie. Moralna poprzeczka zawisła o tyle wysoko, iż niemała część katolików zatkała uszy. Dość spojrzeć na łamy czasopism katolickich, tam masa publicystów uważa ten gest nie za odnowę ducha, ale za strzał w stopę.
Zobacz również:
Masowa imigracja osobom dalekim od ekumenizmu – nie tylko wydaje się podważać kulturowe podstawy Europy, ale także kojarzy się z napływem przedstawicieli konkurencyjnych religii, w tym muzułmanów. Od czasu słynnych zamachów terrorystycznych poczynając, na fali uchodźczej w 2015 roku kończąc, o spontaniczną solidarność wśród katolików Starego Kontynentu cokolwiek trudniej. Tymczasem Franciszek kazał wiernym widzieć w twarzy uchodźcy – „twarz Jezusa”.
W tym samym duchu chrześcijańskiego opanowania „pierwotnych odruchów” należy traktować nawoływanie papieża Franciszka do szacunku do przedstawicieli mniejszości seksualnych, a także publiczne mówienie o wstydzie za seksualne przestępstwa księży. Łatwo sobie wyobrazić duchownych, którzy dla świętego spokoju wybraliby milczenie o „trudnych sprawach”.
Watykan papieża Franciszka. Po drugie – antykapitalizm
W pontyfikacie Franciszka wielu chce widzieć kontynuację dzieła Jana Pawła II. W jednej sprawie to jednak kula wystrzelona w płot. Papież z Wadowic to i owo wiedział o komunizmie w Polsce Ludowej. W efekcie krytyka kapitalizmu nie przekraczała pewnej granicy. Papież z Buenos Aires natomiast odruchami serca orientował się na biednych i chętnie ponad głowami rozciągał parasol antykapitalizmu.
Zobacz również:
Południowoamerykański antyamerykanizm skłaniał papieża do ewidentnej niechęci np. do agendy prezydenta Donalda Trumpa w czasach pierwszej kadencji. Być może także tłumaczył, przynajmniej częściowo, dziwną politykę wobec Rosji prezydenta Putina. Nawoływanie do pokoju po wybuchu wojny wydaje się normalne. Jednak kontekst ma znaczenie i wzniosłe słowa papieża, mówiąc najogólniej, nieco relatywizowały fakty – czyli umykało, kto militarnie napadł na kogo i jakie zatem w danej sytuacji rozwiązanie powinno być moralnie adekwatne.
Żądanie za wszelką cenę, jak skądinąd czyni to dziś prezydent Trump, może być dowodem pewnej geopolitycznej naiwności. Jan Paweł II do ZSRR miał stosunek pragmatyczny, bo oparty o własne doświadczenia z Polski. Franciszka argentyńskim doświadczeniem był raczej antyamerykanizm.
Po trzecie – nowy populizm
Wreszcie, najważniejszym polem napięć – nierozwiązanych – był stosunek do nowej fali politycznego populizmu czy suwerenizmu. Kościół katolicki ma z tym zjawiskiem zasadniczy problem. Z jednej strony, nowi populiści chętnie przyznają się do swoich rzekomo chrześcijańskich korzeni. Z drugiej strony, czynią to niemal całkowicie instrumentalnie i wbrew uniwersalistycznemu przesłaniu wiary. Owo zamykanie się za wysokimi murami państw i retoryczne bicie w imigrantów, mniejszości i inne grupy – nijak ma się do wizji moralności bez granic, wszędzie i dla wszystkich.
Zobacz również:
Kościół katolicki jako instytucja obecna na każdym kontynencie, to jeden z filarów globalizacji. Franciszek lawirował jak mógł między tymi nurtami, czego dowodem są wizyty na Węgrzech Viktora Orbana. Papież cierpko wypowiedział się o antyimigracyjnej polityce premiera z Budapesztu, ale ostatecznie krytyka nie przeszkodziła Franciszkowi w odbyciu drugiej pielgrzymki. Orban był zachwycony.
Papież Franciszek. Po czwarte – dziurawy budżet
Na zakończenie dodam ostatni element układanki, o którym w ogóle się dziś nie wspomina. Co dziwne. Beznadziejna sytuacja finansowa Watykanu ciekawie kontrastuje z przypominaniem o tym, iż Kościół katolicki liczy sobie 1,4 miliarda wiernych. Nic z tego nie wynikało dla budżetowej dziury.
Tuż przed hospitalizacją, jak donosiła Agencja Reutera, Franciszek polecił powołanie do życia specjalnej komisji, która miała pracować nad zachęcaniem do darowizn na rzecz Stolicy Apostolskiej. Tym problemem zajmował się w ostatnich dniach życia, albowiem – po serii skandali finansowych godnych filmu kryminalnego o mafii – Kuria Rzymska sprzeciwiła się papieskiej propozycji cięć budżetowych.
Jak widać, w 12 latach pontyfikatu – choćby oglądanych przez osoby niewierzące – można ujrzeć kilka ciekawych rzeczy. Wciąż nasz ziemski świat, przynajmniej częściowo i niedoskonale, odbija się w zwierciadle małego Watykanu.
Jarosław Kuisz
Dworczyk w „Graffiti” o ekshumacjach na Wołyniu: Pani minister trzeba pogratulowaćPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas