Odwiedzają na motocyklach najpiękniejsze miejsca w Polsce, przypominają te zapomniane, oddają cześć tym, którzy walczyli za naszą wolność. Łączą pokolenia. Ze szlaku wrócił właśnie piąty rajd rodzinno-turystyczo-patriotyczny „Moja Mała Ojczyzna”, a uczestnicy z ciekawością czekają już na kolejny.
fot. Joanna Bucholc
Dziękujemy, iż czytasz ten artykuł. jeżeli chcesz być na bieżąco zapraszamy do zapisania się do newslettera.
Tym razem odwiedzili Dolny Śląsk.Docierali do sanktuariów, jak to w Wambierzycach i Trzebnicy, do zamków: Grodźca i Czocha. Odwiedzili niemiecki obóz koncentracyjny w Gross Rosen. Podążali śladami historii, składali wieńce i znicze w miejscach upamiętniających polskich bohaterów, m.in. pod pomnikami Sybiraków w Legnicy , katyńskim w Jeleniej Górze, Trzebnicy i Legnickim Polu czy cywilów powstania warszawskiego we Wrocławiu. W Cieplicach spotkali się z ocalałym z Wołynia Kazimierzem Klimkiewiczem.
Młodzi budują tożsamość
– Chcemy poprzez ten rajd, zainicjowany w 2021 r. przywracać pamięć o niezłomności i wierności Bogu i Polsce poprzednich pokoleń – mówi Joanna Bucholc, prezes fundacji, nawiązując do korzeni rajdu – wywodzących się z Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego.
– Na rajd zapraszamy wszystkich motocyklistów, także całe rodziny i młodych – mówi Joanna Bucholc – Rajd historyczno – krajoznawczy to bardzo dobra lekcja dla młodzieży – daje możliwość zobaczenia historii na żywo, niemal dotknięcia jej – dodaje – Młodzi przekonują nas wciąż o tym, iż uwielbiają taką formę przygody, a my cieszymy się, iż w ten sposób możemy przekazywać miłość do Ojczyzny i pokazywac jej piękno kolejnym pokoleniom. Jednocześnie jest to dobra forma urlopu i “odpoczynku z sensem” dla całej rodziny – jak mawiała Katarzyna Wróblewska pomysłodawczyni rajdu.
Historia buduje współczesność
– „Mała Ojczyzna” to sposób na interesujące poznawanie Polski – mówi Elżbieta Biała, uczestniczka. – Każdego roku zwiedzamy inne województwo. Odwiedzamy też miejsca pamięci, składamy kwiaty i znicze w hołdzie pomordowanym. Zawsze staramy się pamiętać o tych, którzy zginęli za to, żebyśmy my dziś mogli żyć w wolnej Polsce. Ponieważ część z nas była uczestnikami Rajdów Katyńskich, opowiadamy o nich i o tym, jaką rolę odegrały, odkłamując te fragmenty z historii, która była systemowo zakłamywana i zatajania.
Joanna Bucholc podkreśla to, iż na rajdzie najważniejsi są ludzie – bo oni go tworzą. To dzięki ich zaangażowaniu, pomocy, ciekawym rozmowom i nawiązujących się przyjaźniach rajd zyskuje jeszcze większą głębię.
Uczestnicy cenią sobie także to, iż rajdy rozpoczynają się i kończą Mszą św., a gdy jedzie z nimi kapelan, uczestniczą w Eucharystii codziennie.
– Rajd jest wazny także dla lokalnych społeczności, które odwiedzamy – podkreśla pewna młoda uczestniczka – Mieszkańcy czują się docenieni, widząc, iż ktoś przyjechał pół Polski żeby zobaczyć jak się u nich żyje i postawić znicz przy pomniku, który ufundowali.
Od Rajdu Katyńskiego się zaczęło
Pomysłodawczynią i pierwszą organizatorką rajdu „Moja Mała Ojczyzna” była Katarzyna Wróblewska, najbliższa współpracownica Wiktora Węgrzyna – twórcy Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, a po jego śmierci kontynuatorka dzieła. Pani Kasia była także autorką książki: „Rajd Katyński – Twardziele z Polską w sercach” i fundatorką fundacji Fundacja Aktywizacji Rozwoju Osobistego i Zawodowego Kairos, organizującą w tej chwili rajdy turystyczno-rodzinne po Polsce. Odeszła do Domu Ojca rok temu.
Komandorem tegorocznej edycji „Mojej Małej Ojczyzny” był Dariusz Szczepański. Najstarszy uczestnik rajdu po Dolnym Śląsku miał 75 lat, najmłodszy, – 10 miesięcy. Uczestniczyło w nim 19 osób. I dwoje uczestników dojechało na ostatni weekend.
Kolejny rajd to województwo warmińsko-mazurskie, 4-11.07.2026 r. Szczegóły pojawią się na profilu Fb Moja Mała Ojczyzna.