"Młody mężczyzna kładzie się na ziemi krzyżem i płacze. Tu nikogo to nie dziwi." Ekstremalna Droga Krzyżowa – czas przemiany

stacja7.pl 1 rok temu
Zdjęcie: ekstremalna-droga-krzyzowa-2023


Godzina 9 rano, sobota. Do Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, po ok 12- godzinnej nocnej wędrówce, docierają uczestnicy EDK. Niektórzy samotni, inni w grupkach. Jeden z nich – Arek – niesie na plecach 1,5 – metrowy krzyż. Inny młody mężczyzna kładzie się na ziemi krzyżem i płacze. Szlocha na głos. Tu nikogo to nie dziwi. Na górze panuje atmosfera skupienia i wzruszenia. To tu uczestnicy czytają rozważania ostatniej stacji. Modlą się: ”Jezu, pozwól mi zamknąć za sobą stare życie. Otwórz mnie na nowe”. W ich głosach słychać wdzięczność i euforia z tego, iż udało się wytrwać do końca…

„Musi być ciężko. Wtedy zaczyna się modlitwa”

Według ks. Jacka Stryczka, pomysłodawcy EDK, „musi boleć”. Musi być ciężko, pod górę i musi boleć. I wtedy zaczyna się modlitwa. Wierzę w taką duchowość, w której, jak powiedział Jezus: „Kto chce zachować swoje życie, ten je straci. A kto straci życie z mojego powodu, ten je znajduje”.

Człowiek wreszcie może spotkać się z samym sobą i zadać sobie pytanie: Kim jestem i o co mi w życiu chodzi? I przywrócić sobie swoją własną tożsamość oraz pełnię życia – wyjaśnia ks. Stryczek.

Nie tylko wyobrazić sobie ból Jezusa, ale także go doświadczyć

Co powoduje, iż tyle osób co roku decyduje się na udział w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej? Jeden z uczestników przyznaje szczerze – czas. To wyzwanie, możliwość poczucia Drogi Krzyżowej w inny sposób niż zwykle – fizycznie. Przez natłok pracy nie było czasu, żeby iść na normalną Drogę Krzyżową do kościoła, a ta jest w nocy, więc czas się znalazł.

Zwykła droga krzyżowa trwa najwyżej kilka godzin i możemy, co najwyżej, duchowo poczuć to, co przeżywał Jezus. W tej drodze, w tym przejściu 42 czy więcej kilometrów, które będą pokonywane dzisiejszej nocy można doświadczyć tego samego bólu, który doświadczał Jezus, upadać i podnosić się.

Jeszcze innych przyciąga czas w ciszy sam na sam ze sobą, własnymi słabościami i bólem i… Bogiem. Skłoniło mnie, szczerze mówiąc, poszukiwanie Boga. Uważam, iż ten zagubiony świat po prostu zmierza w taką stronę, w którą współczesny chrześcijanin ciężko będzie mógł się wpasować, więc ta droga krzyżowa, to przeżycie jest świetną możliwością poznania siebie i poznania Boga – mówi jeden z uczestników.

Ekstremalna Droga Krzyżowa, ekstremalna modlitwa

Niektórych na EDK przyciąga „ekstremalność”. Nie warto żyć normalnie, trzeba żyć ekstremalnie. Wysłuchanie rekolekcji wiekopostnych w kościele to nie są żadne ćwiczenia duchowe. Tu, podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, wiara styka się z decyzjami woli, emocjami. To jest prawdziwe ćwiczenie, człowiek rzeczywiście może być potem przemieniony.

Modlitwa nie polega na tym, iż mam jakieś tam grzeczne myśli w głowie. W tym przypadku modlitwa polega na zmaganiu się z innym zdaniem jakie ma Bóg. To także konfrontacja z własnymi słabościami. Prawdziwa Droga Krzyżowa zaczyna się wtedy, kiedy człowiek opada z sił i wtedy podejmuje decyzję, iż jednak pójdzie dalej.

Wszystkich uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej łączy jedno – jest to punkt zmieniający ich życie na lepsze. EDK pokazało mi, iż upadek to tylko przystanek do dalszego i lepszego działania, które prowadzi do realizacji zamierzonych celów.

Informacje o trasach, zapisach i praktycznym przygotowaniu do EDK dostępne są TUTAJ.

mat. prasowe, zś/Stacja7

atom
Idź do oryginalnego materiału