CZĘŚĆ
IV. O NIEBIE.
I. O
naturze nieba.
Nie możemy, jak niektórzy to
czynią, wyobrażać sobie Nieba jako królestwa czysto duchowego. Niebo jest
bowiem określonym miejscem, w którym jest nie tylko Bóg, a teraz są Aniołowie,
ale także Chrystus w swoim świętym człowieczeństwie, i Matka Boża ze swoim
ludzkim ciałem. Tam także wszyscy błogosławieni będą mieszkać ze swoimi
uwielbionymi ciałami po Sądzie Ostatecznym. jeżeli Niebo jest określonym
miejscem, musi być odpowiednio widzialnym, a nie duchowym królestwem; albowiem
miejsce ze swej natury musi do pewnego stopnia odpowiadać tym, którzy w nim
mieszkają.
Poza tym wiemy, iż po Sądzie
Ostatecznym Święci będą oglądać Niebo swoimi cielesnymi oczami, a co za tym
idzie, musi to być widzialne królestwo. Nie wiemy, jaka będzie materialna
struktura Nieba, wiemy tylko, iż będzie to coś nieskończenie wyższego i
bardziej kosztownego niż materia, z której powstają inne sfery, słońce, księżyc
i inne ciała niebieskie.
Odkąd Bóg stworzył Niebo dla
siebie i dla swoich wybranych, uczynił je tak pięknym i chwalebnym, że
błogosławieni nigdy nie znudzą się kontemplacją jego wspaniałości przez całą
wieczność.
Jednak, powtarzam, nie jest w
mocy pisarza opisanie ani w mocy czytelnika zrozumienie, z czego adekwatnie
składa się Niebo. Być może można się czegoś dowiedzieć na ten temat z tego, co
pisze św. Teresa. Mówiąc o sobie, mówi: „Błogosławiona Matka Boża dała mi
klejnot i zawiesiła mi na szyi wspaniały złoty łańcuszek, do którego przymocowany
był bezcenny krzyż. Zarówno złoto, jak i otrzymane w ten sposób drogocenne
kamienie są tak różne od tych, które mamy na tym świecie, iż nie można ich
porównać. Są piękne ponad wszystko, co można sobie wyobrazić, a materia, z
jakiej są zbudowane, jest poza naszą wiedzą. To, co nazywamy złotem i drogocennymi
kamieniami obok nich, wydaje się ciemne i matowe jak węgiel drzewny”
Na podstawie tych słów możemy
sformułować pewne wyobrażenie o pięknie, rzadkości i kosztownym charakterze
kamieni, z których zbudowane są ściany Nieba. Wiemy z nich, iż światło Nieba
jest tak olśniewające, iż nie tylko zaćmiewa słońce i gwiazdy, ale powoduje, że
cała ziemska jasność jawi się jako ciemność. Poza tym mamy wszelkie powody, by
wierzyć, iż w świetle Nieba wszystkie kolory tęczy rozbłyskują, nadając im
nieopisany urok oczom błogosławionych. Co więcej, ciała odkupionych jarzą się
światłem, a im bardziej święte było ich życie na ziemi, tym jaśniej jaśnieją w
niebie.
Jaka musi być chwała tego
niebiańskiego firmamentu, jaśniejącego blaskiem wielu tysięcy gwiazd! Nie ma
nic przyjemniejszego dla oka niż światło; jak jasne, jak piękne musi być
światło Nieba, skoro w porównaniu z nim jasne promienie słońca są tylko
ciemnością.
Jakże odkupieni powinni mieć
upodobanie w kontemplacji tej jasnej i olśniewającej jasności.
O mój Boże, udziel mi łaski,
abym na ziemi kochał światło i unikał uczynków ciemności, abym mógł
kontemplować wieczne i wiekuiste światło!
Jeśli chodzi o rozmiar Nieba,
wiemy tylko, iż jest ono niezmierzone, niepojęte, niezrozumiałe.
Uczony Boski, mówiąc na ten
temat, mówi: „Gdyby Bóg uczynił z każdego ziarenka piasku nowy świat, wszystkie
te niezliczone sfery nie zapełniłyby ogromu Nieba”. Św. Bernard mówi również,
że mamy rację w przekonaniu, iż każdemu ze zbawionych będzie przydzielone
miejsce i dziedzictwo bez granic w niebiańskiej krainie.
Jakże niezmiernie rozległe
musi więc być Niebo! Dobrze, niech prorok Baruch zawoła: O Izraelu, jakże wielki jest dom Boga i niezmierne miejsce posiadłości
Jego! Wielkie jest i nie ma końca, wysokie i niezmierne (Bar 3:24-25)
Możemy z łatwością w to
uwierzyć, ponieważ mamy przed oczami bezgraniczne królestwa przestrzeni
kosmicznej. Ale o naturze nieskończonych królestw Nieba nic nie wiemy, a mimo
to możemy do pewnego stopnia wyobrazić sobie je w naszej wyobraźni. Byłoby
sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem myślenie, iż te rozległe domeny niebieskie są
puste i nagie, iż wielki Twórca, dla którego tworzenie światów jest bardzo małą
rzeczą, pozostawiłby je nie upiększone i pozbawione ozdób.
Jeśli książęta i panowie
wypełniają każdą przestrzeń i nie pozostawiają żadnego zakątka w swoich
pałacach lub na ich terenach bez ozdób i nieupiększonego, czy możemy
przypuszczać, iż wielki Król Niebios pozwoliłby, aby Jego królewski pałac, Jego
niebiański raj, był pozbawiony wspaniałości i piękna? Co byłoby zachwycającego
zmysły Świętych, gdyby Niebo było dużą, pustą przestrzenią? Jaką radość
mieliby, poza uszczęśliwiającą wizja Boga, gdyby stali wszyscy razem na jałowej
równinie, jak owce w stadzie? Czy nie możemy wierzyć, iż w Niebie są wspaniałe
i przestronne rezydencje zbudowane z niezniszczalnych materiałów?
Co więcej, uczony interpretator
Pisma Świętego uważa za prawdopodobne, iż dzięki cudownym umiejętnościom i
mądrości wielkiego Stwórcy te piękne pałace i mieszkania mają różną formę i
rozmiary, niektóre są niższe, inne wyższe, niektóre bogatsze od innych.
Górujący ponad wszystkim i przewyższający wszystko wielkością i wspaniałością,
pałac wielkiego Króla Jezusa Chrystusa wyróżnia się na pierwszym miejscu; a
następnie w blasku i godności plasuje się siedziba naszej Wszechwładnej Pani,
Królowej Nieba. Następnie pojawia się dwanaście pałaców dwunastu apostołów,
które są tak bogate i piękne, iż samo Niebo zachwyca się ich wspaniałością.
Poza tym są to niezliczone rezydencje i mieszkania, które sprawiają, że
niebiańskie Jeruzalem jest nieopisanie imponujące i atrakcyjne. Te wspaniałe
siedziby zostały stworzone, gdy samo Niebo zostało stworzone i przeznaczone na
mieszkania odkupionych.
Kościół uczy nas w urzędzie
męczenników, iż każdy z wybranych będzie miał swoje miejsce w królestwie
niebieskim. Dabo sanctis meis locum nominatum
in regno Patris mei, dicit Dominus. „Dam Moim Świętym wyznaczone
miejsce w królestwie Mojego Ojca”. A Królewski Psalmista mówi: rozweselą się święci w chwale, rozradują się
na łożach swoich. (Ps 149:5)
Mamy także słowa Chrystusa: czyńcie sobie przyjaciół z mamony
niesprawiedliwości, aby, gdy ustaniecie, przyjęli was do wiecznych przybytków,
to znaczy wydawajcie to, co macie, na dzieła miłosierdzia i dobroci, aby
okazały się one dla was przyjaciółmi, którzy uzyskają dla was wejście do
wiecznych i niebiańskich mieszkań. (Łk 16:9)
Znowu: w domu Ojca mego jest mieszkania wiele. Stąd można wywnioskować, że
każdy z odkupionych ma swoje oddzielne mieszkanie w Niebie. Jak bowiem sprawiedliwy
i roztropny ojciec dzieli swoją rzeczywistą i osobistą własność między swoje
dzieci, przydzielając każdemu z nich określoną część, tak nasz niebiański
Ojciec rozdziela każdemu ze Swoich wybranych część swoich niebiańskich skarbów,
zarówno widzialnych, jak i niewidzialnych, dając każdemu mniej lub więcej, w
zależności od kwoty, jaką zasługuje by otrzymać.
Kto opowie o majestacie i
chwale tych niebiańskich pałaców? jeżeli królowie i książęta tego świata budują
dla siebie wielkie i kosztowne pałace, jaki musi być blask i piękno
niebiańskiego miasta, które Król królów zbudował dla siebie i tych, którzy Go
kochają i są Jego przyjaciółmi? Posłuchaj, co św. Jan mówi o tym mieście: i okazał mi miasto święte Jeruzalem,
zstępujące z nieba od Boga, Mające jasność Bożą: a światłość jego podobna
kamieniowi kosztownemu, jako kamieniowi Jaspisowemu, jako kryształ. a samo
miasto: złoto czyste, podobne szkłu czystemu. A fundamenty muru miasta
ozdobione wszelakim kamieniem drogim. (Ap 21:11,19,20)
Mówiąc o wielkości miasta, ten
sam apostoł pisze: Ten zaś, co ze mną
mówił, miał trzcinową, złotą miarę, aby mierzyć miasto i bramy jego i mur.
Miasto leży w czworoboku, a długość jego jest tak wielka, jak i szerokość. I
zmierzył miasto trzciną złotą na dwanaście tysięcy stadiów i długość i wysokość
i szerokość jego są równe. I zmierzył mur jego: sto czterdzieści cztery łokcie
miary człowieka, to jest anioła.
Stadium to dwieście
dwadzieścia jardów, a osiem stadiów to mila. Należy zauważyć, iż Anioł nie
zmierzył obwodu miasta, a jedynie długość muru, która wynosiła dwanaście
tysięcy stadiów. Po pomnożeniu przez cztery daje to czterdzieści osiem tysięcy
stadiów jako obwód miasta, co odpowiada sześciu tysiącom mil. By zaludnić
miasto tej wielkości potrzeba byłoby wielu tysięcy milionów mieszkańców.
Z informacji przekazanych
przez św. Jana, który mówi nam, iż długość, szerokość i wysokość miasta są
równe, formułujemy pewną ideę imponującej wysokości tej niebiańskiej budowli.
To miasto nie stanowi całości niebieskiego Jeruzalem, jest to szczególne
miejsce zamieszkania Boga Najwyższego, w którym mieszka święte człowieczeństwo
Chrystusa, wraz z wieloma zastępami aniołów i najwybitniejszych świętych.
Albowiem oprócz tego dostojnego miasta są jeszcze inne niezliczone na niebiańskich
równinach, gdzie odkupieni mieszkają pośród społeczności aniołów. Im więcej
dobrego uczynił święty na ziemi, tym wspanialsza jest jego rezydencja w Niebie.
Te pałace i rezydencje są przezroczyste jak kryształ i zbudowane z najdroższych
kamieni szlachetnych. I możemy dodać na podstawie autorytetu uczonego teologa,
że błogosławieni utrzymują stosunki między sobą i spotykają się razem, aby
wychwalać i wywyższać wszechmoc Najwyższego, który przygotował dla nich takie
chwalebne siedziby, i przyłączyć się do wychwalania Jego mądrości i Jego
miłości.
Czyż nie odczuwasz, duszo
moja, głębokiej tęsknoty, by ujrzeć to niebiańskie miasto i co więcej, mieszkać
w nim na wieki? Bardzo cenimy sobie wizytę w pięknym mieście, znanym z
architektonicznych i innych atrakcji; i wielu jest podróżników, którzy
podróżują po całym świecie, aby zobaczyć obce miasta i napawać się ich pięknem.
Czym są te miasta na ziemi w porównaniu z miastami niebieskimi? Gdybyśmy mogli
tylko przez chwilę się temu przyjrzeć, jakie cudowne rzeczy zobaczymy!
Powinniśmy z pewnością wołać, słowami króla Dawida: jak miłe przybytki twoje, Panie zastępów! Pożąda i tęskni dusza moja do
przedsieni Pańskich! Serce moje i ciało moje uweseliły się do Boga żywego! Bo i
wróbel znalazł sobie domek, i synogarlica gniazdo dla siebie, gdzieby złożyła
pisklęta swoje: ołtarze twoje, Panie zastępów, królu mój, i Boże mój!
Błogosławieni, którzy mieszkają w domu twoim, Panie! na wieki wieków będą cię
chwalić.
Błogosławiony mąż, którego
pomoc jest od ciebie! ułożył wstępowania w sercu swoim przez padół płaczu na
miejsce, które zgotował. Albowiem da błogosławieństwo zakonodawca, pójdą z mocy
w moc, oglądać będą Boga nad bogi na Syjonie. Panie, Boże zastępów, wysłuchaj
modlitwę moją, usłysz, Boże Jakuba! Spójrz, obrońco nasz, Boże i wejrzyj na
oblicze pomazańca twego. Albowiem lepszy jest jeden dzień w przedsieniach
twoich niż tysiące. Wolałem być najpodlejszym w domu Boga mojego, niźli
mieszkać w przybytkach niezbożnych. (Ps 83)
Jeśli zaryzykujemy mówienie o
wnętrzu królestwa niebieskiego, możemy założyć, iż rozległa, niezmierzona
przestrzeń Nieba zawiera nie tylko te niebiańskie miasta, ale o wiele więcej, a
wszystko to potęguje rozkosz tej błogiej krainy. Bo jak królowie i książęta na
ziemi mają ogrody i tereny rekreacyjne rozłożone obok swoich pałaców, gdzie
bawią się w okresie letnim, tak wielu teologów twierdzi, iż istnieją rajskie krainy,
które zwiększają euforia błogosławionych.
Albowiem nie tylko dusze
zbawionych, ale także ich chwalebne ciała zostaną wyprowadzone przez aniołów
Bożych do Nieba po Dniu Sądu.
Św. Augustyn, św. Anzelm i
wielu innych świętych nie wahają się utrzymywać, iż w Niebie są prawdziwe
drzewa, prawdziwe owoce i prawdziwe kwiaty, nieopisanie atrakcyjne i
zachwycające widokiem, smakiem, zapachem i dotykiem, różniące się od
wszystkiego co możemy sobie wyobrazić.
W objawieniach Świętych
wspomina się o ogrodach w niebie i kwitnących tam kwiatach; i wiemy, iż jest zapisane
w legendzie o św. Dorocie, iż wysłała Teofilowi przez ręce Anioła kosz
kwiatów zebranych w ogrodach niebiańskiego raju, o tak nieziemskim pięknie, że
ich widok doprowadził go do stania się Chrześcijaninem i oddania swojego życia
za wiarę w Chrystusa.
W życiu świętego Didakusa
czytamy również, iż dochodząc do siebie po transie, w który wpadł na krótko
przed śmiercią, zawołał głośno: „O, jakie kwiaty są w raju! Jakie kwiaty są w
raju!”. W żywotach Świętych często można spotkać podobne incydenty.
Zastanów się, jak cudowne
będzie błądzenie po niebiańskich ogrodach i kontemplowanie tych pięknych
kwiatów dla szczęśliwych, którzy zostaną zbawieni. Jakże przyjemne są dla oka
piękne kwiaty, jak cudowny jest ich zapach! Prawdę mówiąc, gdyby człowiek
zdobył jeden z tych niebiańskich kwiatów, wywarłoby to na nim taki sam efekt
jak na Teofila. Byłby zepsuty przez całe piękno ziemi i całą duszą dążyłby do
doskonałego piękna Nieba.
Dlatego często medytujcie o
sprawach niebieskich; podnieście oczy i serce ku jasnemu sklepieniu w górze i wzbudźcie
w swym sercu w ten czy inny sposób gorące pragnienie ujrzenia rezydencji
wiecznego Ojca i zamieszkania w nich na wieki.
O Boże, który wzbogaciłeś
niebiańskie Jeruzalem takim pięknem, abyśmy my, biedne dzieci ziemi, jeszcze
bardziej pragnęli je ujrzeć, błagam Cię, rozpal moje serce żarliwym uczuciem i
tęsknotą za niebiańską siedzibą, którą przygotowałeś dla nas. Błogosławieni,
Panie, którzy mieszkają w domu Twoim; będą cieszyć się pełnią szczęścia na
wieki i na wieki będą chwalić moc, mądrość i łaskę naszego Boga. Obym był
godny, by być związanym z tym bezgrzesznym towarzystwem, by widzieć to piękne
miasto, by stać się jednym z jego szczęśliwych mieszkańców. Udziel mi tej
łaski, Boże, proszę Cię; nie pozwól mi być wykluczonym z liczby Twoich
wybranych.
O błogosławieni święci Boży,
wy, którzy mieszkacie na dziedzińcach niebieskiego Jeruzalem, pokornie błagam
was, abyście wstawiali się za mną, aby Bóg miłosierdzia w swej nieskończonej
łasce obdarzył mnie życiem, abym został uznany za godnego przyjęcia do waszego
błogiego towarzystwa.
Wysłuchaj modlitw Twoich
Świętych, o najbardziej współczujący Boże, i przez zasługi Jezusa Chrystusa daj
mi udział w tym dziedzictwie, które On nabył dla nas Swoją drogocenną krwią. Niech
rzeczy tego świata stracą wszelką wartość w moich oczach, a sprawisz, iż moje
serce zajaśnieje gorącym pragnieniem ujrzenia Ciebie i miasta, które
zbudowałeś, niebieskiego Jeruzalem. Amen.
II. O
radościach nieba.
Teraz, gdy rozważaliśmy
niebiańskie Jeruzalem, miasto Boże, przystąpimy do rozważania szczęścia, jakim
cieszą się mieszkający w nim święci, zarówno na ciele, jak i na duszy. To
prawda, iż jako reguła nie mają jeszcze swoich ciał, ale w Dniu Ostatecznym
wszyscy znowu je będą mieli, a ciała te będą wtedy tak piękne, iż nic na
świecie nie będzie mogło się z nimi równać. Dzieje się tak głównie dlatego, że
każdy członek będzie wyposażony w cztery cechy lub atrybuty, a mianowicie:
piękno, niecierpiętliwość, zwinność i subtelność. Ze względu na swoje piękno
lub chwałę, ciało każdego z wybranych będzie świecić jak gwiazda, ale tak jak
jedna gwiazda różni się od drugiej w chwale, tak święci będą świecić z większym
lub mniejszym blaskiem, w zależności od ich życia na ziemi, czy było mniej lub
bardziej święte.
W tych gloryfikowanych i
promiennych ciałach błogosławieni będą tak niewyrażalnie piękni, iż gdyby
śmiertelnik ujrzał teraz jedną z tych olśniewających istot, byłby oślepiony jej
blaskiem i byłby gotowy umrzeć z euforii serca.
W swoim objawieniu dla św.
Brygidy Błogosławiona Matka Boża powiedziała kiedyś: „Święci stoją wokół mojego
Syna jak niezliczone gwiazdy, których chwały nie można porównywać z żadnym
doczesnym światłem. Uwierzcie mi, gdyby można było zobaczyć świętych jaśniejących
chwałą, którą teraz posiadają, żadne ludzkie oko nie mogłoby znieść ich
światła, wszyscy odwróciliby się oślepieni.”
Pomyśl, jakie to będzie
szczęście dla ciebie, gdy twoje ciało będzie świecić jak słońce w południe.
Wszystko, co żyje i porusza się, raduje się światłem i ciepłem słońca: raduje ono
całe oblicze natury. W podobny sposób twoje ciało będzie euforią i rozkoszą
dla ciebie samego i tych wokół ciebie w Niebie, z powodu jego piękna i chwały.
Drugą cechą jest niecierpiętliwość,
ponieważ uwielbione ciało jest niezdolne do cierpienia. Nigdy nie będzie chore
ani niedołężne, nie zestarzeje się ani nie będzie brzydkie. Nigdy więcej nie
będzie mu przeszkadzał głód ani pragnienie, upał lub zimno, susza czy wilgoć.
Nigdy więcej nie może zostać spalone przez ogień, utopione w wodzie, zranione
mieczem lub zmiażdżone pod ciężarem; będzie nieśmiertelne, niezmienne, wiecznie
obdarzone doskonałym zdrowiem i niewyczerpaną siłą. Gdyby ktokolwiek na ziemi
mógł kupić ten dar niecierpiętliwości, z jaką euforią dałby wszystko, co by
posiadał, aby go otrzymać!
Trzecią cechą jest zwinność.
Uwielbione ciało będzie w stanie pokonać największą odległość z prędkością
myśli. W jednej chwili może zstąpić z Nieba na ziemię; w jednej chwili może
przejść z jednego końca Niebios na drugi, bez wysiłku, bez zmęczenia, bez
trudności. Często pragniemy latać jak ptaki, pędzić po drodze jak chmury na
skrzydłach wiatru, podążać za myślami w ich szybkim locie. Gdyby można było
kupić tę moc, każdy rozstałby się z całym swoim światowym bogactwem, choćby po
to, by otrzymać ją na jeden rok.
Jak więc to się dzieje, iż tak
mało się starasz, aby zapewnić sobie posiadanie tego daru na całą wieczność?
Czwartym atrybutem
uwielbionego ciała jest subtelność, która polega na zdolności przenikania całej
materii, wchodzenia i wychodzenia, gdziekolwiek zechce. Żadna ściana nie jest
tak gruba, żadna żelazna brama nie jest tak masywna, żadna góra nie jest tak
wielka, by stanowić przeszkodę dla uwielbionego ciała. Jak promienie słoneczne
przechodzą przez szkło, tak ciała odkupionych przebywających w niebie
przenikają przez wszelką materię, bez względu na to, jak gęsta i solidna może
być. Mogą też dowolnie stawać się widocznymi lub niewidzialnymi. Czego byś nie
dał, aby stać się właścicielem takiej zdolności?
Jak wielka jest Twoja łaska,
wszechmocny Boże, względem Twoich wybranych! Obdarzasz ich cennymi i wzniosłymi
darami, których żadna ilość bogactw tego świata nie jest w stanie kupić. Któż
nie zechciałby spędzić swojego życia na Twojej służbie i cierpieć na tym świecie,
aby posiadać te nieocenione dary na całą wieczność?
Zapytaj to biedne, kruche
ciało, czy nie chciałoby świecić jak światło, być wolne od cierpienia, poruszać
się z prędkością myśli, być nieskrępowane jak duch? Posiadanie takich mocy
byłoby rzeczywiście niewysłowioną euforią i pocieszeniem.
Czy nie zgodziłbyś się, by na
cały rok nałożono na ciebie ciężką pokutę, gdyby na koniec zostały ci nadane te
atrybuty? jeżeli tak, to nie uważaj za żal prowadzenia tutaj życia pokutnego, w
nadziei, iż te piękne dary będą twoje przez całą wieczność. Zobacz, iż tu na
ziemi miłujesz światło, światło dobrych uczynków; znoś z cierpliwością wszelki
ból i ucisk, bądź prędki i gorliwy w służbie Bogu; coraz bardziej umartwiaj w
sobie wszystkie zmysłowe pragnienia, a na pewno będziesz szczęśliwym
posiadaczem tych czterech atrybutów uwielbionego ciała.
Skierujemy teraz naszą uwagę
na przyjemność i satysfakcję, jakiej będą doświadczać błogosławieni za pomocą
tych pięciu zmysłów; a przede wszystkim zapytamy, jaką satysfakcję znajdą w ich
wzroku. Siła wzroku będzie tak doskonała, iż nic nie będzie mogło być ukryte
przed ich oczami. Będą widzieć to, co jest odległe tak wyraźnie, jak to, co
jest blisko, najmniejszy obiekt tak wyraźnie, jak największy, ciemność będzie
dla nich tak wyraźna jak światło. Ich wizja będzie tak niezakłócona, iż będą
mogli patrzeć bez mrugnięcia okiem na słońce, choćby jeżeli jego światło byłoby
stokrotnie bardziej oślepiające. Ich wzrok będzie tak przenikliwy, iż żadna
przeszkoda nie stanie mu na przeszkodzie. Pomyśl teraz, jaka rozkosz czeka twój
zmysł wzroku, gdy twoje oczy spoczną po raz pierwszy na chwale Nieba. Najpierw
zobaczą samo miasto, z jego pałacami i rezydencjami, którego blask i majestat
są tak wielkie, iż kontemplacja tych wspaniałych budowli zapewniłaby przyjemne
zajęcie na całą wieczność.
Po drugie, będziesz z zachwytem
spoglądać na piękne kwiaty, drzewa, ogrody i wszystkie inne piękne widoki,
które przyciągną wzrok w niebie.
Po trzecie, z niewypowiedzianą
przyjemnością ujrzysz siebie i wszystkich innych Świętych odzianych w piękno,
chwałę, blask, wdzięk i majestat daleko przewyższające wszystko, co widziano na
tym świecie.
Po czwarte, zobaczysz
niezrównane piękno aniołów, ponieważ uważa się, iż te duchy niebieskie przyjmą
ciała o wielkiej urodzie uformowane z powietrza, aby stać się widzialnymi dla
błogosławionych. Ta opinia jest utrzymywana przez św. Anzelma. A jeżeli piękno
Anioła niezmiernie przewyższa wszelkie ludzkie piękno, czy nie będziesz radować
się kontemplacją tak wielu tysięcy istot anielskich, wszystkich o
ponadprzeciętnej piękności, przez całą wieczność?
Po piąte, na niczym nie
spoczną twoje oczy z taką radością, jak na niewyrażalnym pięknie Jezusa i
Maryi, których chwalebne ciała są tak nieodparcie czarujące, atrakcyjne, piękne
i majestatyczne, iż gdyby pozwolono potępionym je oglądać, nie uważaliby już
dłużej piekła za nie do zniesienia.
A teraz zastanówcie się, jakie
to obfite źródło radości, nieustannie i na zawsze otaczać się widokami tak
czarującymi i tak wzniosłymi. Nasza naturalna skłonność prowadzi nas tutaj na
tej ziemi, by odbyć dalekie podróże w celu zobaczenia pięknego widoku, by wydać
duże sumy na zdobycie jakiegoś pięknego przedmiotu, a choćby zagrozić naszym
duszom w naszych gorliwych poszukiwaniach tego, co piękne.
Ponieważ miłość do piękna jest
tak głęboko zakorzeniona w naszej naturze, to dziwne, iż nie tęsknimy za
pięknem Nieba. Dlaczego nie zamykamy oczu na uroki ziemi, abyśmy mogli zostać
uznani za godnych otwarcia ich na blask nieba?
Od wzroku przejdźmy do słuchu.
Byłoby nierozsądne, gdybyśmy próbowali opisać satysfakcję dla ucha, gdy
usłyszymy pieśni aniołów i delikatną muzykę ich harf. Dziewięć chórów anielskich
będzie śpiewać na chwałę Boga, a błogosławieni przyłączą się do nich nie tylko
sercem, gdyż także zmieszają swe głosy w słodkiej harmonii. W ten sposób będą
ćwiczyć moce duszy i ciała, a chwała Boża wzniesie się w melodyjnych hymnach i
niebiańskich pieśniach.
Jeśli bowiem żarliwa miłość i
szczera euforia skłaniają nas, śmiertelników, do podniesienia głosu w pieśni, o
ileż bardziej uczynią to święci aniołowie i błogosławieni święci, wszyscy
płonący miłością Boga i przepełnieni niewypowiedzianą radością. Ich hymny
uwielbienia będą rozbrzmiewać bez przerwy na dziedzińcach nieba.
W duchu proroczym starszy
Tobiasz mówi: bramy jerozolimskie z
szafiru i szmaragdu będą zbudowane, i z kamienia drogiego wszystek okrąg murów jego.
Kamieniem białym i czystym wszystkie ulice jego będą wyłożone, a po ulicach
jego będą śpiewać Alleluja! (Tob 13:21-22)
Słowa te zdają się wskazywać,
że odkupieni będą chodzić ze sobą według własnego upodobania w niebieskim
Jeruzalem, a ich głosy będą jednoczyć się w szczęśliwym Alleluja.
W cudownej harmonii aniołowie
i święci będą wychwalać i wywyższać swojego Boga. Jakie szczęście dla nich,
Boże mój, jaka słodycz, co za radość! jeżeli tu radują nas słodkie pieśni i
budzą wzniosłe uczucia w naszych piersiach, kantyki Aniołów i Świętych
rzeczywiście wywołają uniesienie i zachwyt, kiedy będziemy mieli szczęście, by
zostać dopuszczonymi do ich błogosławionego towarzystwa.
Mój Boże! Jak wielka jest
obfitość łask, jakie przygotowałeś dla tych, którzy Cię miłują! Moje serce
pragnie strumienia niebiańskich radości. Błogosławieni, którzy mieszkają w domu
Twoim, Panie; będą Cię chwalić na wieki wieków. Święci będą się radować i
cieszyć z tej chwały, a wielka chwała Boża będzie na ich ustach. Oby nawet
teraz dane mi było dołączyć do tych obywateli nieba i wraz z nimi na zawsze
wychwalać Twoje imię! Kiedy nadejdzie godzina, ta szczęśliwa godzina, w której
będę miał zaszczyt ujrzeć majestat Twojego domu? Dopóki to nie nadejdzie, będę
cierpliwie znosić wszystkie cierpienia i udręki tego świata i rozjaśnię moją
podróż przez tę dolinę łez, wyśpiewując Twoją chwałę; Będę błogosławił Pana
przez cały czas, Jego chwała będzie zawsze w moich ustach. Wywyższajcie ze mną
Pana, Aniołowie i Święci; wychwalajmy Jego imię na wieki.
Od zmysłu słuchu przejdziemy
do węchu. Pyszne zapachy raju przewyższają wszystko, co człowiek może sobie
wyobrazić. Najpiękniejsze lilie, róże, fiołki, goździki i inne rzadkie i piękne
kwiaty rosną w ogrodach niebiańskiego raju, a ich zapach jest tak zachwycający,
że gdyby człowiek miał tylko płatek jednego z tych kwiatów, zostałby przytłoczony
słodyczą perfum. Izrael [to jest
towarzystwo odkupionych] wypuści się jako
lilia, i puści się korzeń jego jako Libanu. (Oz 14:6)
Doświadczenie obficie
pokazało, iż ciała Świętych już w grobach wydzielają aromatyczny zapach; o ileż
potężniejszy będzie ten zapach, gdy zostaną ponownie wzbudzeni do życia i
uwielbieni. Przede wszystkim ciała Chrystusa i Jego Błogosławionej Matki będą dawać
tak słodki zapach, iż całe Niebo zostanie nim przesiąknięte.
Jak piękne są Twoje przybytki,
Panie, w których ożywią nas aromatyczne zapachy, które nas otaczają! Bo jeśli
słodkie zapachy odświeżą i ożywią nas tutaj na dole, zapachy Raju z pewnością
dodadzą siły i orzeźwienia błogosławionym.
W Niebie choćby zmysł smaku
zostanie zaspokojony nie przez spożywanie zwykłego pożywienia, ale w sposób, o
którym nie możemy choćby snuć przypuszczeń. Błogosławieni skosztują słodkiego
pożywienia, które ich zadowoli, jak uczymy się ze słów królewskiego psalmisty: będą upojeni hojnością domu twego: i
strumieniem rozkoszy twojej napoisz ich (Ps 35:9)
Zmysł dotyku będzie miał swoją
osobliwą przyjemność. Im bardziej ktoś umartwił się tu na ziemi, tym większy
będzie jego dobrobyt cielesny w przyszłości. Św. Anzelm mówi: „W przyszłym
życiu Święci doznają niewypowiedzianego komfortu i łatwości. To przyjemne
uczucie przeniknie do każdego członka, wywołując cudowne poczucie spokoju i
zadowolenia”.
W rzeczywistości, czego może
brakować uwielbionemu ciału w Niebie? Cieszy się wiecznym zdrowiem, nieustannym
odpoczynkiem, wiecznym szczęściem, tak iż w nadmiarze euforii i satysfakcji nie
zdaje sobie sprawy, jak godny pozazdroszczenia jest jego stan.
Wreszcie odkupieni z wielką
przyjemnością będą patrzeć na siebie nawzajem, rozmawiać ze sobą, w miłym
obcowaniu i przyjacielskiej komunikacji. Pomyśl, jak piękny będzie widok setek
tysięcy istot w całym blasku ich uwielbionego stanu. jeżeli na ziemi uważamy, że
przyjemnie jest patrzeć na przystojną twarz, możemy w pewnym stopniu docenić,
jak będzie wyglądać Niebo, gdzie najniższy z jego mieszkańców odznacza się
pięknem daleko przewyższającym osobisty urok każdego śmiertelnika.
Co więcej, odkupieni są
zjednoczeni więzią wzajemnej miłości, ponieważ kochają się bardziej niż
najbardziej uczuciowi bracia i siostry. jeżeli nigdy nie spotkali się na ziemi,
znają się lepiej niż gdyby byli razem wychowywani. Każdy będzie wiedział, co
się wydarzyło w jego ziemskiej karierze.
Każdy będzie mógł zajrzeć w
serce drugiego i wiedzieć, jak bardzo darzy go uczuciem. Każdy będzie się
radował chwałą drugiego, tak jakby była jego; a najniższy w królestwie
niebieskim raduje się chwałą najwyższych, na ile ci ostatni mogą. Wyjaśnił to
św. Augustynowi św. Jan Chrzciciel w wizji. „Wiedz”, powiedział do niego, „że z
powodu niewysłowionej miłości, jaką błogosławieni darzą jedni drugich,
wywyższanie drugiego sprawia każdemu nie mniejszą przyjemność, niż gdyby to
była jego własna. Co więcej, ten, kto jest większy, pragnie, aby niżsi byli mu
równi, a choćby bardziej zaszczyceni niż on sam; bo w ich triumfie on także
odniesie zwycięstwo.”
„Podobnie ci, którzy są na
nędznym miejscu, cieszą się z chwały tych, którzy są na najwyższym miejscu; nie
zazdroszczą im, są daleko od tego. Nie chcieliby wysokiego stanowiska, gdyby inni
go nie mieli; chcieliby raczej dać im część ich własnej chwały, gdyby to było
możliwe.”
Stąd widać, iż święci cieszą
się wspaniałością, jaką koronowani są ich współbracia, i okazują każdemu z nich
serdeczne uczucie. W szczególności kochają tego, który słowem lub przykładem
pomógł im w ich drodze do nieba; takiemu nie wiedzą, jak mogą dostatecznie zaświadczyć
o swojej wdzięczności.
Każdy będzie też czuł
szczególną miłość do Świętego, którego wybrał na swojego patrona na ziemi i
którego zaszczycił szczególną pobożnością; a to uczucie zostanie odwzajemnione.
Ci, którzy stali w tej relacji, będą się częściej spotykać; będą rozmawiać na
święte tematy i wzajemnie opowiadać swoje doświadczenia na ziemi, opowiadając,
jak cudownie opatrzność Boża ocaliła ich od wiecznego zatracenia. Jednym
słowem, przyjemności zapewnione odkupionym przez ten stosunek będą niezliczone
i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zaspokoić i okazywać sobie nawzajem
życzliwość.
O Boże wszelkiego
miłosierdzia! Kto nie chciałby wejść do tej krainy wiecznego pokoju, gdzie są
radości przekraczające wszystko, co śmiertelny człowiek może sobie wyobrazić,
radości tak liczne i tak wielorakie, tak cudowne i tak słodkie! Czasami
przyjemności tego świata tak fascynują człowieka, iż nie może się ich wyrzec,
mimo iż widzi przed sobą otwarte piekło. A jednak te przyjemności są mniej niż
niczym w porównaniu z radościami Nieba; w rzeczywistości wszystkie radości,
jakie można sobie wyobrazić, lub pragnienie własnego ja, nie mogą równać się
najmniejszej i najniższej radości, która będzie nasza przez całą wieczność! O
mój Boże, jak niewypowiedziana będzie błogość Nieba! Niech będzie to i dla mnie
szczęśliwy udział w tym szczęściu!
Natchniony tym pragnieniem,
nie dam Ci spokoju, każdego dnia będę Cię błagał, abyś zabrał mnie do siebie.
Oderwę swoje serce od tego świata, całkowicie wyrzeknę się wszelkich ziemskich
przyjemności; wszystkie moje aspiracje, wszystkie moje uczucia będą skupione na
niebiańskich skarbach i każdego dnia będę przygotowywał się do opuszczenia tej
ziemskiej sceny. Im szybciej przyjdzie do mnie śmierć, tym bardziej będzie mile
widziana, gdyż opuszczę ten kraj wygnania i wkroczę do mojego prawdziwego
kraju. Niech Bóg tak się stanie. Amen.
III. O
radościach nieba (ciąg dalszy).
W odniesieniu do duchowych
radości odkupionych w Niebie, jest ich tak wiele, iż mówiąc o nich nie wiadomo,
od czego zacząć ani gdzie zakończyć. Pomyśl o duchowych pociechach udzielonych
wybitnym sługom Bożym na tym świecie. Wiemy o niektórych świętych, iż ich życie
na ziemi było bardziej życiem aniołów niż ludzi, więc często byli obdarzani
ekstazami, wizjami, wewnętrznym światłem i wszelkiego rodzaju Boskimi
pocieszeniami. A jednak wszystkie te łaski były tylko kroplą z bezkresnego
oceanu niebiańskiej słodyczy. Jakim zachwytem będzie dla świętych dusz w niebie
pić z fontanny i czerpać swobodnie z niewyczerpanego źródła wszelkiego
szczęścia! Wszystkie siły umysłu, rozum, pamięć, wola, wyobraźnia, każda myśl,
każde pragnienie, cała intelektualna istota, wzniesiona i udoskonalona przez
samego Boga, będą w pełni usatysfakcjonowane i dodadzą i spotęgują radości
duszy.
Ze zrozumieniem błogosławieni
ujrzą wszystko, co stworzone, w świetle Boga i zgłębią tajemnice natury. Jest
zapisane o królu Salomonie, iż dał też Bóg
Salomonowi mądrość i roztropność bardzo wielką, i przestronność serca jak
piasek, który jest na brzegu morskim. I przechodziła mądrość Salomona mądrość
wszystkich ludzi wschodnich i Egipcjan. I był mędrszy od wszystkich ludzi:
mędrszy niż Etan Ezrahita i Heman, Chalkol i Dorda, synowie Mahola, i był
sławny u wszystkich narodów okolicznych. Wypowiedział też Salomon trzy tysiące
przypowieści, a pieśni jego było tysiąc i pięć. Rozprawiał też o drzewach, od
cedru, który jest na Libanie, aż do hizopu, który wyrasta ze ściany; i mówił o zwierzętach
i ptakach, i płazach, i rybach. I przychodzili ze wszystkich narodów słuchać
mądrości Salomona, i od wszystkich królów ziemi, którzy słyszeli o mądrości
jego. (3 Krl 4:29-34)
Nigdy nie słyszeliśmy o równej
tej mądrości ani nie możemy przestać się dziwić szerokiemu zakresowi i
bystrości zrozumienia tego wielkiego króla. Jednak w porównaniu z mądrością
najmniejszych Świętych w Niebie, nie plasuje się ona wyżej niż wiedza posiadana
przez trzyletnie dziecko obok erudycji i mądrości najbardziej uczonych ludzi.
Przy wszystkich działaniach natury wszystkie moce wszechświata są otwarte i
objawione najmniejszemu ze Świętych w Niebie. W jego oczach nic nie jest ukryte
ani tajemnicze. On wie wszystko, czego Trójca Święta dokonała od wieków, w jak
cudowny sposób niebiosa i ziemia zostały stworzone z niczego, jak mądrze
wszystko zostało uporządkowane i utrzymane od początku do końca czasu. On wie,
jak Syn Boży został zrodzony z Ojca przed wszystkimi wiekami; wie, jak Duch
Święty odwiecznie pochodzi od Ojca i Syna. On wie, jak Chrystus narodził się z
ziemskiej matki bez naruszenia jej dziewictwa; wie wszystko, co nasz Pan
uczynił i wycierpiał przez całe swoje życie, i jak każdy święty i każdy sługa
Boży żył dla Boga i pracował w Jego służbie. Wszystko to, co w Piśmie Świętym
jest dla nas tajemnicze i niezrozumiałe, w tajemnicach religii i przyrody,
rozumie bez chwili namysłu. Gdybyś był na ziemi tylko prostym, niepiśmiennym
chłopem, przy wejściu do nieba otworzyłyby się twoje oczy i wszystko byś widział
i rozumiał doskonale. Jaką radością, jakim szczęściem będzie dla ciebie ta
wiedza i jasny wgląd! Cóż za podziękowania oddasz Bogu za to!
Po drugie, jeżeli chodzi o
pamięć, błogosławieni również odnajdą pełnię euforii w niebie, gdyż będzie ona,
podobnie jak rozum, oświecona przez Boga; a wszystkie wydarzenia z ich
przeszłego życia będą tak świeże i wyraźne dla ich pamięci, jak gdyby widzieli
je wypisane na tablicach na ich oczach. Wtedy dostrzegają, w jak cudowny sposób
Bóg prowadził ich do ich wiecznego celu, jak miłosiernie przebaczył ich
występki, jak pomógł im w godzinie pokusy i jak sprawił, iż wszystkie rzeczy
działały razem dla ich dobra.
Ta retrospekcja wzbudzi w
sercu każdego najświętszą wdzięczność wobec Boga i często wyrażą ją oni w ten
sposób: O mój Boże, którego kocham ponad wszystko, jak wielkie są dary i łaski,
którymi mnie obdarzyłeś, jak hojny byłeś dla mnie, jak często ratowałeś mnie od
niebezpieczeństwa popadnięcia w grzech, jak miłosiernie zachowałeś mnie od
wiecznego potępienia i jak cudownie poprowadziłeś mnie drogą zbawienia! Jak
mogę dostatecznie chwalić i wywyższać Twoją nieskończoną nagrodę? Jak mogę Ci
wystarczająco podziękować i wielbić Cię za dobrodziejstwa, którymi mnie
obdarzyłeś?
Po trzecie, wola każdego z
błogosławionych będzie ukoronowana szczęściem i rozpalona miłością Boga i
błogosławionych, w których towarzystwie się znajduje. Najszlachetniejsze
przyjemności, z jakich może cieszyć się człowiek, pochodzą z jego woli.
Człowiek jest szczęśliwy, gdy wszystko mu się udaje zgodnie z jego życzeniem;
kiedy zdobędzie i posiądzie wszystko, czego może zapragnąć jego serce; kiedy
jest powszechnie szanowany i chwalony przez swoich bliźnich; kiedy kocha i jest
kochany przez przedmiot jego uczuć. To i wiele więcej, jest częścią
błogosławionych, ale w najwyższym stopniu i w największej możliwej
doskonałości.
Miłość Boga do nich i ich
miłość do Niego są tak głębokie, iż są tak rozpaleni i pochłonięci Bożym
miłosierdziem, iż ich wola przypomina żywy węgiel, żarzący się światłem i
ciepłem, dopóki nie zostanie pochłonięty przez ogień, którego jest częścią. Tak
jest ze Świętymi w Niebie; przepojeni Bożą miłością, płoną i jaśnieją w świetle
Boga i coraz bardziej odbijają Jego obraz. Św. Jan mówi: wiemy, iż gdy się ukaże, podobni mu będziemy, gdy go ujrzymy, jak jest.
(1 J 3:2)
W miłości Boga i w jedności z
Nim znajdują taką niewysłowioną radość, iż upojeni słodyczą Boskiej miłości zatracają
się w Nim.
Nie ma większego szczęścia na
ziemi niż kochać i być kochanym, a im bardziej delikatna, czysta i żarliwa jest
ta miłość, tym większą euforia i zachwyt nam daje. Miłość do Nieba, miłość
odkupionych do Boga i do siebie nawzajem, jest najczulszym, najczystszym,
najbardziej żarliwym uczuciem, nieskończonym i bezgranicznym uczuciem; w
konsekwencji jest źródłem ogromnej euforii i niewysłowionego szczęścia. Niech
Bóg wszelkiej łaski uczyni nas uczestnikami tej miłości, a wtedy z
doświadczenia dowiemy się, iż słowa nie przekazują żadnej idei. Nikt nie będzie
miał przywileju uczestniczenia w tej miłości, jeżeli tutaj, poniżej, nie będzie
żył w miłości Boga i nie umrze w Jego przyjaźni. Starajmy się zatem wzrastać w
nas tej Boskiej miłości, abyśmy mogli zostać dopuszczeni odtąd do pełnego
korzystania z Jego miłości.
Błogosławiona wizja Boskiego
oblicza jest euforią ponad wszystkimi radościami, rozkoszą daleko
przewyższającą wszystkie niebiańskie przyjemności, o których mówiliśmy. Bez
tego wszystkie inne euforii straciłyby swój smak, zamieniłyby się w gorycz.
Pewnego razu, gdy diabeł przemawiał ustami opętanej osoby, powiedział: „Gdyby
całe niebiosa były arkuszem pergaminu, gdyby cały ocean był atramentem, gdyby
każde źdźbło trawy było piórem i każdy człowiek na ziemi, uczonym w Piśmie, nie
wystarczy opisać intensywnej, niezmierzonej rozkoszy, jaką wizja Boga daje
błogosławionym.” Innym razem powiedział, iż gdyby Bóg zechciał tylko dać mu
przywilej oglądania Jego Boskiego oblicza przez kilka chwil, to on, gdyby to
było możliwe, z euforią znosiłby w swojej osobie wszystkie męki piekielne aż
do Dnia Sądu. To uczy nas, iż gdyby człowiek spędził całe swoje życie na
uczynkach najcięższej pokuty, a po śmierci miałby tylko przez jedną chwilę
wpatrywać się w oblicze Boga, otrzymałby obfitą zapłatę za wszystkie swoje
umartwienia.
Rozważmy teraz, jak
transcendentna musi być błogość, którą święci czerpią z kontemplacji, euforii i
posiadania najwyższego Boga! jeżeli wpatrywanie się w Boskie oblicze przez jedną
mijającą chwilę jest euforią wykraczającą poza wszystko, co życie pełne
przyjemności oferuje światu, to jakim zachwytem będzie patrzenie na wieczność,
niewzruszonymi oczami, na Jego nieskończone piękno, jakim zachwytem nazywać to
najwyższe Dobro na całą wieczność!
Bóg jest istotą, w której
wszystko, co najbardziej godne podziwu i pożądane, istnieje w najwyższym
stopniu. W Nim jest wszystko, co najbardziej nas przyciąga i fascynuje;
łaskawość, piękno, sprawiedliwość, współczucie, mądrość, majestat, każdy słodki
i wzniosły atrybut w całej jego doskonałości. Od Boga pochodzi wszelka łaska,
wszystko, czego potrzebujemy dla naszego duchowego i doczesnego dobrobytu, całe
szczęście, radość, odpoczynek, pociecha, wszystkie dobrodziejstwa i
błogosławieństwa, którymi cieszą się Jego stworzenia w niebie i na ziemi. A
kiedy odkupieni zaczną kontemplować to nieskończone Dobro, mając to źródło
wszystkiego, co ma być kochane, podziwiane i pożądane, ich euforia naprawdę
będzie pełna. Jaką niewysłowioną euforia sprawi im zrozumienie tajemnicy
Wcielenia, tajemnicy Najświętszej Eucharystii!
Jaką niewysłowioną radością
będzie dla nich zrozumienie, w jaki sposób Bóg może sam być niewidzialny, a
mimo to wszystko widzieć; jak On sam może być niewzruszony, a jednocześnie
źródłem wszelkiego ruchu; jak On może być sobą niezmiennym, a jednocześnie
autorem wszelkich zmian. Te i wiele innych tajemnic zostanie wyjaśnionych
błogosławionym w świetle Boga, a to źródło wiedzy nie zostanie wyczerpane na
całą wieczność. Im lepiej poznają Boga, tym bardziej wzrośnie ich pragnienie
poznania Go lepiej, a wiedza ta nie będzie miała granic ani defektu.
W ten sposób zawsze będą
łaknąć, a mimo to będą doskonale nasyceni; ten bogaty skarb zawsze będzie dla
nich otwarty i nigdy nie wyczerpią całego zawartego w nim bogactwa.
Czytelniku, często rozmyślaj
nad tym tematem i wzbudzaj w duszy gorące pragnienie radowania się Bogiem na
wieki wieków.
O mój Boże! Który jesteś
nieskończonym pięknem, nieskończoną słodyczą, nieskończoną obfitością! Z całego
serca tęsknię za Tobą. Jak łania pragnie strumieni wody, tak dusza moja pragnie
Ciebie, Boga potężnego i żywego; kiedy przyjdę i ukażę się przed Twoją
obecnością? Kiedy będę szczęśliwym ujrzeć Ciebie i cieszyć się Tobą na zawsze?
Ośmielam się mieć nadzieję, iż ta euforia będzie moja; Pokornie pokładam
nadzieję i ufam Twojej nieskończonej dobroci, bo nie odrzucasz nikogo, kto
przychodzi do Ciebie ze skruszonym i kochającym sercem. Jak bogaty, jak
szczęśliwy, jak radosny będę, gdy będę miał to najwyższe Dobro na własność i obejmę
Cię z czcią, zatracę się w Tobie, gdy kiedyś będę miał Ciebie na własność.
Jestem gotów, pragnę, Boże
mój, uczynić wszystko, co jest w mojej mocy, aby stać się godnym wejścia do
Twojej obecności. Jestem gotów cierpieć wszystko, co pozwoli mi znieść moja słaba
natura. Jestem gotów wycofać się ze świata, wyrzec się wszystkiego, co
ziemskie, o ile pozwalają na to obowiązki wynikające z mojego stanowiska.
Jestem gotów pracować, o ile trzeba, dla Twej służby; i uczynię to w nadziei,
że zdobędę Ciebie, nieskończone i wieczne Dobro, i spoglądał będę na Twoje
nieskończone piękno na wieki. Nie, choćby gdybym wiedział, iż powinienem się
zgubić, przez cały czas będę Cię kochał. Albowiem nie kocham Cię, ponieważ mam nadzieję
na wieczne zbawienie przez Ciebie, ale kocham Cię, ponieważ jesteś doskonałym
Pięknem i nieskończoną Dobrocią, godną tego, by być jedynym przedmiotem naszych
uczuć i aspiracji.
Tak wierząc i mając taką
nadzieję, pragnę żyć i umrzeć i wzywam aniołów i świętych, aby świadczyli o
prawdzie tego, co mówię.
Na potwierdzenie tego
powtarzam sercem i głosem:
Mój Boże, kocham Cię nie
dlatego, iż mam przez to nadzieję na Niebo;
Ani też dlatego, iż ci, którzy
Cię nie miłują
Muszą płonąć wiecznie.
Nie z nadzieją zdobycia
czegokolwiek,
Nie szukając nagrody;
Ale tak jak Ty mnie
umiłowałeś,
O zawsze kochający Panie.
IV. O
liczbie zbawionych.
W trzech poprzednich
rozdziałach naszym przyjemnym zadaniem było wskazanie, jak piękny jest raj
niebiański, jak wielkie jest szczęście, jakim cieszą się odkupieni. I
niewątpliwie w sercu każdego z naszych czytelników zrodziło się gorące
pragnienie, aby dostać się do królestwa wiecznego światła i stać się
uczestnikiem jego radości. Być może każdy będzie miał pewność, iż jego nadzieje
w tym zakresie się spełnią.
Jednakże należy się bardzo
obawiać, iż wielu osobom nie uda się osiągnąć celu i na zawsze zostanie
wykluczonych z królestwa niebieskiego, jak ma to wykazać ten rozdział.
Pozwólcie jednak, błagam wszystkich, którzy go uważnie czytają, aby nie
pozwolili, aby to, co się mówi, zniechęciło ich i uczyniło ich małodusznymi,
ale raczej niech wzbudzi w nich ducha pokory i zbawiennego lęku oraz pobudzi
ich do większej energii i pilności w wypracowaniu zbawienia, jeżeli wydaje im
się to trudniejsze, niż byliby skłonni sobie wyobrażać. Moim jedynym motywem
pisania tego rozdziału jest otwarcie oczu czytelnika i pokazanie mu
niebezpieczeństwa. Gdybym tego nie zrobił, mógłby on pójść na oślep po złej
drodze i uświadomić sobie, iż jest to droga zatracenia, gdy jest już za późno,
aby cofnąć jego kroki, gdy ręka śmierci odsuwa zasłonę z jego oczu. Dlatego
uważam, iż wyświadczę wędrowcy przysługę, jeżeli oświecę go co do ryzyka, jakie
ponosi, i spróbuję skierować jego kroki na ścieżkę do Nieba.
Pozwól, iż cię zapytam,
czytelniku, w jakiej proporcji myślisz, iż ci, którzy żyją na tej ziemi,
zostaną zbawieni? Połowa? Czy trzecia część? A może ćwierć? Niestety, obawiam
się i nie bez powodu, iż liczba ta nie będzie choćby aż tak duża. Jezus
Chrystus, który jest wieczną Prawdą, Jego święci Apostołowie i Ojcowie
Kościoła, wszyscy nam mówią, iż tak się stanie.
Co Chrystus mówi o liczbie
wybranych? Jego słowa są następujące: wielu
jest powołanych, ale mało wybranych. Powtarza te słowa, gdy mówi o gościu,
który nie miał na sobie szaty weselnej: zwiążcie
jego ręce i nogi i wrzućcie go w zewnętrzną ciemność. Wielu jest powołanych,
ale niewielu wybranych. Gdyby w całym Piśmie Świętym nie można było znaleźć
niczego podobnego, ten fragment nie mógłby nas zaniepokoić. Ale jest wiele
innych podobnych, z których przytoczę jeden lub dwa.
W Ewangelii św. Mateusza
czytamy, iż Nasz Pan powiedział: wchodźcie
przez ciasną bramę; albowiem szeroka brama i przestronna jest droga, która
wiedzie na zatracenie, a wielu jest, którzy przez nią wchodzą O jak ciasna brama
i wąska jest droga, która wiedzie do życia, a mało jest tych, którzy ją
znajdują! (Mt 7:13-14) Czy te słowa nie mają na celu zainspirować nas
niepokojem i lękiem? Czy nie możemy być wśród tych, którzy wchodzą przez
szeroką bramę, którzy kroczą szeroką drogą, która kończy się wiecznym
zatraceniem?
Abyś lepiej zrozumiał
znaczenie słów naszego Pana i wyraźniej dostrzegł, jak niewielu jest wybranych,
zwróć uwagę, iż Chrystus nie powiedział, iż było ich niewielu, którzy kroczyli
ścieżką do nieba, ale iż było tylko niewielu tych, którzy znaleźli tę wąską
drogę. O jak ciasna brama i wąska jest
droga, która wiedzie do życia, a mało jest tych, którzy ją znajdują! To
tak, jakby Zbawiciel zamierzał powiedzieć: Ścieżka prowadząca do Nieba jest tak
wąska i tak szorstka, tak zarośnięta, tak ciemna i trudna do rozpoznania, że
jest wielu, którzy przez całe życie nigdy jej nie znajdują. A ci, którzy ją
odnajdują, są nieustannie narażeni na niebezpieczeństwo odejścia od niej, obrania
błędnej drogi i nieświadomego oddalenia się od niej, ponieważ jest ona tak
nieregularna i zarośnięta. Tak mówi św. Hieronim w swoim komentarzu do
omawianego fragmentu. Znowu są tacy, którzy, gdy są na dobrej drodze, spieszą z
niej zejść, ponieważ jest tak stroma i uciążliwa.
Jest też wielu, którzy są kuszeni
do opuszczenia wąskiej ścieżki przez podstępy i oszustwa diabła, a tym samym,
prawie niezauważalnie dla siebie, są prowadzeni w dół do piekła. Z tego
wszystkiego, co zostało powiedziane, możemy wywnioskować, iż niewielu jest
tych, którzy znajdują drogę do Nieba, a jeszcze mniej jest tych, którzy wytrwale
podążają za nią do końca.
Ponieważ Chrystus wiedział, że
te Jego słowa zostaną błędnie zinterpretowane i zrozumiane w fałszywym
znaczeniu zarówno przez wierzących, jak i niewierzących, przy innej okazji zaakcentował
i podkreślił to, co już powiedział o małej liczbie wybranych. Gdy jeden z
uczniów zapytał Go: Panie, czy mało jest
tych, co mają być zbawieni? On zaś rzekł do nich: Usiłujcie wejść przez ciasną
bramę; bo powiadam wam, iż wielu będzie chciało wejść, a nie będą mogli. (Łk 13:24)
Posłuchajcie słów Boskiego Nauczyciela. Nakłania nas do starań, kłopotów,
wykorzystania wszystkich naszych mocy, aby wejść przez ciasną bramę. A co jest
jeszcze bardziej przerażające, dodaje, iż wielu będzie starało się wejść, ale
nie będą mogli.
Jeśli ci, którzy pragną i
starają się wejść do królestwa niebieskiego, nie osiągną tego, co stanie się z
tymi, którzy prowadzą niedbałe, być może bezbożne życie i nie okazują
gorliwości, nie interesują się tym, co dotyczy ich wiecznego zbawienia?
Już trzykrotnie słyszeliśmy,
jak Chrystus oznajmił nam, iż liczba wybranych jest niewielka; że
proporcjonalnie do wielkiej masy ludzkości tylko nieliczni zostaną zbawieni. A
ponieważ był świadomy, iż nie powinniśmy wmawiać sobie tej ważkiej prawdy tak,
jak mamy w zwyczaju, powtarza ją w jeszcze wyraźniejszym języku.
Po tym, jak powiedział
bogatemu mężczyźnie, który przyszedł do Niego, aby zostawił cały swój majątek i
poszedł za Nim, a człowiek ten odszedł zasmucony, rzekł do swoich uczniów:
Ci, co pieniądze mają, o jak trudno wejdą do królestwa Bożego!
Uczniowie zaś zdumiewali się na słowa jego. ale Jezus znowu odpowiadając, mówi
im: Dzieci! Jak trudno tym, co w pieniądzach ufają, wejść do królestwa Bożego.
Łatwiej jest wielbłądowi przez ucho igielne przejść, aniżeli bogaczowi wejść do
królestwa Bożego. A oni tym więcej się dziwili, mówiąc sami do siebie: I któż
może być zbawiony? A Jezus spojrzawszy na nich, mówi: U ludzi to niemożliwe,
ale nie u Boga; albowiem u Boga wszystko jest możliwe.. (Mk 10:23-27)
Zaprawdę, te słowa, pochodzące
z ust naszego Boskiego Mistrza, wystarczą, aby nas zainspirować głębokim
niepokojem; są one prawie wystarczające, aby doprowadzić nas do przygnębienia.
Ponieważ wyraźnie mówią nam, iż dzieło naszego zbawienia jest dziełem ogromnych
trudności, prawie cudownym osiągnięciem i iż jest prawie niemożliwe, aby biedna
ludzkość mogła wejść do królestwa niebieskiego. W rzeczywistości jest to tak
samo cudem dla człowieka, by uciec od wiecznego zatracenia i osiągnąć wieczne
szczęście, jak gdyby jeden człowiek samotnie pokonał i zmusił do ucieczki całą
armię. Albowiem wszystkie potęgi piekła sprzymierzone są przeciwko nam ze złym
światem; wszystkie moce piekła ustawiają swoje siły w szyku, aby podbić i
zniewolić każdego z nas, śmiertelników. I z okropnymi mocami ciemności zły,
przebiegły świat tworzy wspólną sprawę, a pożądliwości ciała robią to samo, aby
sprowadzić naszą ruinę.
Skoro jest tak wielu
przeciwników, którzy nas atakują, przeciwników tak przebiegłych, tak silnych,
tak zaciekłych, któż może uważać się za pewnych zwycięstwa? kilka brakuje do
cudu, jeżeli ktoś wymknie się ze szponów tak licznych i tak groźnych wrogów. Kto
może mieć nadzieję, iż własnymi siłami zatriumfuje nad nimi? Musimy przyznać,
że wszyscy, którzy pokonali złego wroga, zły świat i własne złe skłonności,
zostali wzmocnieni przez Boga przy Jego szczególnej pomocy. Stąd widzimy, jak uciążliwą
i żmudną pracą jest zdobycie Nieba; i uczymy się prawdy ze słów naszego Pana,
kiedy powiedział: królestwo niebieskie
gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają je. (Mt 9:12)
Dla pocieszenia i zachęty Chrześcijanina
należy tutaj zauważyć, iż jeżeli liczba jego wrogów jest tak przerażająco duża,
liczba jego przyjaciół pozostało większa.
Nie bój się; bo więcej ich jest z nami, niźli z nimi. Tak powiedział prorok Elizeusz do swego przestraszonego sługi:
i otworzył Pan oczy służebnika, i ujrzał,
a ona góra pełna koni i wozów ognistych.
(4 Krl 6:16) Nie jesteśmy pozostawieni samym sobie; nasz
święty Anioł Stróż i wszystkie błogosławione duchy są po naszej stronie; możemy
liczyć na potężną opiekę Matki Bożej, na cnotę sakramentów, zasługi męki
Chrystusa, natchnienie Ducha Świętego, pomoc Wszechmogącego Boga. Za pomocą
tych potężnych pomocy zwyciężymy, jeżeli będziemy walczyć odważnie i nie poddamy
się w niewolę, jak nieszczęśliwie czyni to zbyt wielu. Bo te płoche, leniwe,
bezduszne osoby łudzą się fałszywą nadzieją, iż przecież Niebo nie jest trudne
do zdobycia. Myślą i mówią sobie: Nie jest tak źle, jak niektórzy mówią;
Chrystus nie cierpiał za nas na próżno; gdyby nie wolą Boga było, abyśmy byli
zbawieni, nie stworzyłby nas dla euforii Nieba. Te i podobne słowa słyszymy z
ust dzieci tego świata; żyją zgodnie z tymi poglądami i udaje im się oszukiwać
siebie i innych.
Pismo Święte nie pozostawia
wątpliwości, iż takie osoby są w błędzie i iż idą szeroką drogą, która prowadzi
do zguby.
Całe nauczanie Ewangelii jest
całkowicie sprzeczne z zasadami, których przestrzegają; a ci, którzy prowadzą
beztroskie życie i pobłażają zmysłom, są wielokrotnie ostrzegani, iż ich
udziałem będzie wieczna śmierć. Posłuchajcie napomnienia, które Chrystus
kieruje do wyznawców tego świata i miłośników jego luksusów: „Wszakże biada wam
bogaczom; bo macie pociechę waszą.
Biada
wam, którzyście się nasycili; albowiem łaknąć będziecie. Biada wam, którzy się
teraz śmiejecie; bo będziecie narzekać i płakać”, to znaczy, kiedy ludzie o
złych zasadach, przeciwni maksymom religii, oklaskują wasze słowa, czyny, wasze
opinie. To potępienie z ust naszego Pana może napełnić nas przerażeniem.
Jaki cel w życiu ma ogromna
większość ludzkości? Do czego dążą i czego pragną?
Pragną być bogaci, zamożni,
żyć w luksusie i być chwalonymi przez bliźnich. Nikt nie uważa tego za grzech.
A jednak Nasz Pan oświadcza, iż wieczna śmierć będzie zgubą takich osób, i
potępia ich w dobitnych słowach.
Z tych i podobnych fragmentów,
które są obfite w Piśmie Świętym, widzisz, iż Bóg jest bardziej surowy, niż
myślisz, i łatwiej jest stracić duszę, niż myślisz. Dlatego nie żyj już tak
nieostrożnie, ale czyń swoje zbawienie z bojaźnią i drżeniem, jak napomina cię
Apostoł. Święci czynili to przez cały czas, mając zawsze przed oczyma bojaźń
przed sądem Bożym. Przeciwnie, bezbożni mieli zawsze zwyczaj powtarzać, jak
wielu robi to obecnie: Bóg jest miłosierny, nie skazuje nas tak lekko na
wieczne potępienie. Ale pamiętajcie, co jest powiedziane w Piśmie Świętym: za odpuszczony grzech nie bądź bez bojaźni i
nie przykładaj grzechu do grzechu. I nie mów: "Miłosierdzie Pańskie
wielkie jest, zmiłuje się nad mnóstwem grzechów moich”. Miłosierdzie bowiem i
gniew prędko przybliżają się od Niego, a na grzeszników patrzy gniew jego. (Syr 5:5-7)
Widzimy również św. Katarzynę
ze Sieny, która mówi: „O nieszczęśliwi grzesznicy, nie polegajcie na wielkości
miłosierdzia Bożego; wierzcie mi, im bardziej wywołujecie gniew tego
miłosiernego Boga świadomym grzechem, tym głębiej zostaniecie wrzuceni w otchłań
zatracenia.”
Niewątpliwie prawdą jest, że
powinniśmy pokładać ufność w miłosierdziu Boga; ale jaka powinna być natura
naszej ufności, uczy nas św. Grzegorz. Mówi: „Niech ten, kto czyni wszystko, co
w jego mocy, mocno polega na miłosierdziu Boga. Ale dla tego, kto nie czyni
wszystkiego, co jest w jego mocy, polegać na miłosierdziu Bożym, to zwykłe
zuchwalstwo”. Apostoł Piotr mówi do każdego z nas: dlatego, bracia, tym bardziej się starajcie, żebyście przez dobre
uczynki pewnym uczynili wezwanie i wybranie wasze. (2 P 1:10)
Kilku Ojców Kościoła uważa, że
z faktu, iż w czasie potopu uratowano tylko osiem osób, podczas zniszczenia
Sodomy i Gomory tylko cztery, a mianowicie Lot, jego żona i dwie córki uciekli
z życiem, i z sześciuset tysięcy ludzi, którzy opuścili Egipt, nie więcej niż
dwóch dotarło do Ziemi Obiecanej, a pozostali wszyscy umierali na pustyni,
można więc wnioskować, iż liczba wybranych wśród Chrześcijan będzie
proporcjonalnie mała. Zgadza się to z tym, co św. Jan Chryzostom powiedział
kiedyś, gdy głosił w Antiochii: „Co myślicie, moi słuchacze, ilu mieszkańców
tego miasta może być zbawionych? To co powiem będzie bardzo straszne, ale nie
będę tego przed wami ukrywał. Z tego gęsto zaludnionego miasta z tysiącami jego
mieszkańców nie zostanie uratowana choćby setka; wątpię nawet, czy będzie ich aż
tylu. Jaką obojętność widzimy wśród starszych, jaką niegodziwość wśród młodych,
jaka bezbożność wśród wszystkich klas ludzi.”
Takie słowa mogą wprawić nas w
drżenie. Z wahaniem wierzymy, iż wyszły z ust tak wielkiego Świętego i Ojca
Kościoła. A jeżeli prawdą jest, iż w pierwszych pięciu wiekach, kiedy gorliwość
i oddanie Chrześcijan były znacznie bardziej żarliwe niż obecnie, tak niewielu
osiągnęło wieczne zbawienie, co będzie w naszych czasach, gdy panuje przestępczość
i występek w tak strasznym stopniu?
Ponieważ nikt nie może
zaprzeczyć, ani choćby wątpić, iż liczba wybranych jest niewielka w stosunku do
liczby potępionych, proszę cię, czytelniku chrześcijański, staraj się jak najlepiej
wykonać dzieło zbawienia. Wiesz, jak straszną rzeczą jest być potępionym na
wieki.
Plagi i męki piekielne są tak
straszne, iż nie można znaleźć słów, aby je opisać. Rozważ wieczność tych
niewypowiedzianych tortur i uważaj, abyś i ty nie został wrzucony w otchłań
niekończącej się udręki.
Jak mógłbyś znieść męki tak
niezmierzone, tak nieskończone? Czyż nie będziesz przygnębiony i zrozpaczony,
czyż nie będziesz wzburzony i wściekły? Jednak nic ci to nie pomoże; to tylko
zwiększyłoby twoje cierpienia i twoją nędzę.
To wszystko jest
najstraszniejsze, najbardziej okropne, najbardziej przerażające. Jak to się
dzieje, iż nie myślisz o tym częściej? Jak to możliwe, iż możesz żyć tak
beztrosko? Jak to możliwe, iż nie boisz się więcej piekła? Czy myślisz, iż niebo
masz zagwarantowane? Jak to się dzieje, iż idziesz z tłumem, jakbyś nie
wiedział, iż grozi ci wielkie niebezpieczeństwo zginięcia z tłumem?
Jeśli chcesz być zbawiony,
postępuj zgodnie z radą św. Anzelma, który mówi: „Jeśli chcesz być pewien, że
jesteś w liczbie wybranych, staraj się być jednym z nielicznych, a nie jednym z
wielu. A jeżeli chcesz być całkiem pewny swego zbawienia, staraj się być jednym
z nielicznych; to jest: nie idź za większością ludzkości, ale idź za tymi,
którzy wchodzą na wąską drogę, którzy wyrzekają się świata, którzy oddają się
modlitwie i którzy nigdy nie osłabiają swych wysiłków w dzień ani w nocy, aby osiągnąć
wieczną szczęśliwość.”
PODSUMOWANIE.
Drogi Czytelniku, zróbmy
wszystko odważnie i radośnie, podejmijmy się wszystkiego, poświęćmy wszystko,
abyśmy mogli zdobyć niewysłowione szczęście Nieba, bo nie możemy nigdy kupić
Nieba za zbyt wysoką cenę. Nie zniechęcajmy się trudnościami na naszej drodze,
bo przecież nie jest tak trudno zasłużyć na Niebo. Gdybyśmy zrobili dla Nieba
połowę tego, co ludzie robią, aby zarobić na życie, by zdobyć trochę bogactwa,
władzy lub sławy lub by cieszyć się życiem, bylibyśmy pewni, iż zapewnimy sobie
wysokie miejsce wśród Świętych. Wszystko, co musimy zrobić, aby zdobyć Niebo,
to przestrzegać przykazań Boga i Jego Kościoła, nieść nasze małe krzyże,
wypełniać obowiązki wynikające z naszego stanu życia, przezwyciężać pokusy; i
chociaż jest to ponad naszą naturalną siłą, to jednak możemy liczyć na łaskę
Bożą, jeżeli będziemy się o nią żarliwie modlić i z Bożą pomocą wszystko stanie
się stosunkowo łatwe, ponieważ, jak mówi św. Paweł: wszystko mogę w tym, który mię umacnia. (Flp 4:13) Szczera,
wytrwała modlitwa zapewni nam Niebo.
Teraz, drogi czytelniku,
kieruję do Ciebie słowa, które matka Machabeuszów skierowała do swojego
najmłodszego syna, zwykłego chłopca, gdy miał być zamęczony na śmierć, tak jak
jego sześciu braci było przed nim: Synu
mój, błagam cię, abyś spojrzał w niebo. Każdego dnia spoglądaj w niebo,
zwłaszcza w czasie próby i pokusy. Niebo jest warte każdego cierpienia, każdej
ofiary i każdej wymaganej od nas walki, a choćby tysiąc razy więcej! Życie jest
krótkie; jego próby, jego cierpienia, jego trudy, jego walki, jego krzyże
również są krótkie i przemijające; ale Niebo i jego euforii są niepojęte,
zaspokajające wszelkie pragnienia serca i nie kończące się! To bowiem obecne, prędziutko przemijające i
lekkie utrapienie nasze sprawuje w nas nader wielki ogrom wiekuistej chwały. (2 Kor 4:17)
Niech Bóg w swoim miłosierdziu
da ten szczęśliwy koniec autorowi tej książki i wszystkim, w których ręce może ona
wpaść.