Czym zainfekowały się nasze sumienia? Otóż wirusem pychy.
Coraz więcej złorzeczymy, a coraz mniej błogosławimy.
Coraz mniej mówimy dobrze o innych ludziach wprost do nich samych, a coraz
częściej obgadujemy ludzi za ich plecami.
I jak nasze sumienia mają być zdrowe, skoro tak wielu
ludzi uważa się
za lepszych od innych?
Musimy przyjąć lekarstwo na pychę, którym jest pokora. Zacznijmy codziennie wołać:
Ojcze,
dziś chcemy uznać się za
pysznych
i niezdolnych do bycia
pokornymi.
Ojcze, Ty wiesz, że
chcemy,
by obraz Twego Syna był w
nas widoczny.
A jednak jesteśmy chorzy
na tego raka, który nas
toczy,
a którym jest nasza
pycha.
Najpierw chcę wyznać, że
jestem pyszny:
jestem osobą straszliwie
pyszną,
jestem złodziejem, który
kradnie Twą chwałę,
zawsze starając się być
pierwszym i w centrum
zainteresowania.
Dziś wyznaję,
że staram się nie tylko
mieć więcej,
ale mieć więcej niż inni,
nie tylko wiedzieć
więcej,
ale wiedzieć więcej niż
ktokolwiek inny.
Nie tylko więcej móc,
ale móc więcej niż inni.
Przebacz mi, Ojcze
pokorny, moją pychę,
która powoduje, iż jestem
w ciągłej
rywalizacji z innymi.
Już nie chcę dalej bronić
siebie samego:
Ty jesteś moim obrońcą.
Już nie chcę dłużej
opierać się na własnych siłach:
Ty jesteś moim
wspomożycielem.
Już nie chcę wyprzedzać
innych:
ale byś Ty wyprzedzał
mnie.
Już nie chcę wzrastać
sam, Panie:
ale byś Ty wzrastał we
mnie.
Ojcze, dziękuję Ci za me
ograniczenia,
bo dzięki nim poznaję, że
potrzebuję Ciebie
i iż potrzebuję moich
braci.
Dlatego odważam się Ci
powiedzieć:
nie uwalniaj mnie z tych
ograniczeń,
dzięki Ci za nie,
dzięki za te defekty
i dzięki również za te
grzechy,
bo poprzez nie
rozpoznaję,
że ja sam nic nie mogę
i potrzebuję Ciebie.
Panie kontynuuj we mnie
swoje dzieła.
Jeśli, abym dobrze pełnił
ważną służbę,
pełen mocy Boga,
jest konieczne abym
zniknął,
uczyń to Ojcze.
Być może Ty się nie
ukazałeś
w całej Twojej wielkości
i mocy w
moim życiu, bo nie mam
tego fundamentu
pokory, aby móc dobrze
pełnić tę służbę
tak wielką.
Uczyń mnie pokornym Twoją
pokorą, Ojcze.
Już nie chcę żyć ja,
ale by Chrystus żył we
mnie.
Ewelina
Szot