Upływający nieubłaganie czas sprawia, iż już za chwilę po raz kolejny przyjdzie nam przygotowywać się, a później przeżywać doroczną wrześniową uroczystość ku czci św. Michała Archanioła. To wyjątkowy moment w życiu zaprzyjaźnionych z tym świętym Archaniołem. Okazja do zacieśnienia więzi, relacji modlitewnej, ale i głębszego poznania Tego, który ku Bogu prowadzi. Na ile jest nam on bliski, świadczą o tym codziennie wypływające z serca wezwania o opiekę i pomoc z samego nieba udzielana tym, którzy poprzez modlitwę otwierają na nią swoje serca.
Za nami już pięknie przeżyte pierwszosobotnie lipcowe spotkanie na Jasnej Górze. To tam po raz kolejny jako moderator Bractwa Szkaplerza Świętego Michała Archanioła zmierzyłem się z odpowiedzią na pytanie: co na szkaplerzu Archanioła robi Maryja? Niewątpliwie nie była to zaczepka czy pretensja, ale chęć otrzymania odpowiedzi na nurtujące serce pytanie. Odpowiedz padła szybko. On, największy spośród aniołów, doskonale czuje się w obecności swojej Królowej, największej spośród ludzi. A tę nieziemską zażyłą więź uwidacznia znak szkaplerza: połączone sznurkami tarcze z wizerunkami św. Michała Archanioła i Najświętszej Marii Panny.
Odpowiedź ta padła w duchowej stolicy, w której przecież tak wyraźnie odczuwa się macierzyńską miłość Maryi. To miejsce „naszpikowane” jest również wizerunkami św. Michała. Nie dziwi więc fakt, iż pośród czcicieli świętych aniołów jest wielu tych, którzy przyodziali się szkaplerzem karmelitańskim i odwrotnie: wśród czcicieli Matki Bożej wielu nosi szkaplerze Księcia Wojsk Niebieskich.
Jednakże na Jasnej Górze pojawiło się i inne pytanie: „Proszę księdza, noszę maryjny szkaplerz i chcę też nosić szkaplerz św. Michała. Czy mogę?”. Na wyżej postawione pytanie odpowiedź jest jednoznaczna: tak, o ile jest to pragnienie wypływające z serca. Wówczas nie ma przeciwwskazań. Problem pojawiłby się tylko wówczas, gdyby człowiek chciał nosić szkaplerze, traktując je jako ozdobnik, lub gdyby traktował te znaki jako kolekcję świętych wizerunków. Można by dopowiedzieć żartobliwie, iż nie można z siebie robić choinki. Reasumując: jeżeli ktoś ma pragnienie posiadania blisko siebie znaków przypominających mu o tym, iż jest pod opieką Maryi i świętych, niech nosi obydwa znaki.
Któregoś razu przyszła do mnie kobieta posiadająca dwa szkaplerze – maryjny i św. Michała – z pytaniem: „Proszę księdza, tak sobie pomyślałam, iż odetnę sznurki z jednego ze szkaplerzy i zszyję je ze sobą. Czy to dobry pomysł?”. Pomyślałem, iż na pewno oryginalny i pewnie bardzo praktyczny. „To taka moja propozycja dla tych, którzy, tak jak ja, kochają Maryję i św. Michała” – dodała kobieta – „by szkaplerze nie utrudniały codziennego funkcjonowania, bo gdy nosimy te dwa znaki oddzielnie, sznurki mogą się poplątać”.
Jak się okazuje, można w praktyczny sposób poradzić sobie z tego rodzaju kłopotami, jednocześnie nie pozbawiając się tego, co przecież jest konkretną duchową pomocą. Szkaplerz to bowiem sakramentalium – naczynie do czerpania Bożych łask.
W piękny sposób widać tu, iż zażyła niebiańska relacja między Maryją i Archaniołem przenosi się na przestrzenie widoczne w naszej ziemskiej codzienności. Wniosek jest oczywisty: w każdej chwili naszego (niełatwego przecież) ziemskiego życia nieoceniona jest opieka zarówno Królowej Aniołów, jak i św. Michała Archanioła. Niech chronią nas i opiekują się nami, prowadząc do Boga!
Z darem pamięci w modlitwie
ks. Robert Ryndak CSMA
Moderator Bractwa Szkaplerza Świętego Michała Archanioła
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2024)