Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych – cz. 7.

salveregina.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Czyśćciec


Wysłuchaj rozważania:

CUD 11. Pan Bóg przyjmuje modlitwy Świętych Swoich za dusze czyśćcowe.

To jest pewna i taka jest nauka mistrzów teologii, Św Augustyna, Św. Tomasza z Akwinu, iż Święci Pańscy wstawieniem się swojem mogą u Pana Boga otrzymać miłosierdzie dla biednych dusz w Czyśćcu cierpiących. Przytoczymy tu jeden przykład skuteczności przyczyny Świętych, na osobie króla francuskiego Dagoberta I-go. Opowiadanie to jest Teofila Raynaldi który na potwierdzenie dodaje, iż szczegóły tej historyi wyryte na grobie tego książęcia, w królewskiej bazylice świętego Dionizjusza, blisko Paryża, do dziś dnia są widziane. Król Dagobert zbudował ten kościół 636 roku, i od tego czasu grzebali tam monarchów francuskich.

Gdy Answalt, biskup Pitkawski (Poitiers), powracał z Sycylii, dokąd udał się był dla załatwienia interesów swojej diecezji, straszna spotkała go burza w pobliżu Marsylii, wskutek czego musiano zatrzymać okręt przy małej wysepce prawie bezludnej. Tam żył jeden pustelnik, wierny sługa Boży imieniem Jan, słynny ze swej świątobliwości. Z różnych stron udawano się do niego po rady duchowne, jako też z prośbą o jego modlitwy, którym liczne cuda przypisywano. Answalt z okrętu udał się też do pustelnika; mile z nim rozmawiał o rzeczach Boskich, a szczególnie o chwale niebieskiej, która nam jest po śmierci obiecaną. Jan zapytywał biskupa, jakiego jest narodu, jaka przyczyna jego podróży itd. Gdy się dowiedział, iż jest Francuzem i iż wraca z Sycylii do swej diecezji, zapytał go, czy zna życie króla Dagoberta? „Bez wątpienia“, odpowiedział prałat: i powiedział mu wszystko, co o nim wiedziałże po nieszczęśliwych wojnach wrócił się do Pana Boga, iż budował wspaniałe świątynie, i rozszerzał Chwałę Bożą, zdobił Ołtarze Pańskie itd. Biskup mówił z zapałem. Ale Jan przerwał mu: „Widzę, rzecze, iż nie wiesz o tym, iż ten książę umarł“. Biskup bardzo był zdziwiony tą wiadomością, a choćby trochę nie dowierzał. Pustelnik opowiedział mu zatem widzenie, jakie miał o nim. Jednego poranku, gdy zmęczony długiem czuwaniem na modlitwie zasnął, ukazał mu się jakiś poważny starzec o siwych włosach, który biorąc go za rękę, rzecze do niego: „Wstań a módl się za króla Dagoberta, który teraz umarł”. Sługa Boży zaczął się modlić gorąco, gdy oto spostrzega na falach morza Śródziemnego zgraje strasznych, duchów piekielnych, które jak się zdawało za szczególnym dozwoleniem Bożem, w łódce wiozły tego księcia na wyspę Stromboli, gdzie z ogromnego wulkanu ciągle buchają płomienie, przy tym bili go i męczyli okrutnie. Nieszczęśliwy król z wielkim krzykiem wołał na pomoc swoją Świętych Męczenników Dionizjusza, Maurycego i Świętego Biskupa Marcina, których szczególnie czcił za życia swego, i którym zbudował trzy wspaniałe świątynie; spodziewał się bowiem, iż oni go wyrwą z rąk katowskich. Za chwilę potem niebo się okrywa czarnymi chmurami, burza się sroży, straszne błyskawice przerzynają powietrze, pioruny biją w szatanów; wśród tej burzy trzy osoby w bieli, jaśniejące jak słońce, stają przed Dagobertem. Ten je zapytuje jęcząc i płacząc: „Ach któż wy jesteście? Czy przychodzicie mnie ratować?“ One mu odpowiadają, iż są: Dionizjusz, Maurycy i Marcin i iż na jego prośby przybywają go ratować i zaprowadzić do Nieba. Natychmiast podnoszą groźną rękę na złych duchów, odbierają im ich ofiarę, a czule ściskając księcia, unoszą go z sobą do Raju, wśród słodkich śpiewów anielskich: Błogosławiony mąż, któregoś Ty, Panie, obrał! będzie mieszkał w domu Twoim, będzie napełniony bogactwem domu Twego; Święty i dziwny Przybytek Twój, Panie; sprawiedliwi będą w nim mieszkali”.

Takie jest opowiadanie świątobliwego Jana pustelnika. Biskup Answalt przyniósł tę historię do Francji; wyryto ją na marmurze w kościele Św. Dionizjusza, dla uwiecznienia jej pamięci i dla nauki książąt i królów, aby się starali o opiekę Świętych Pańskich, modląc się do nich i czcząc ich Ołtarze.

CUD 12. Wstawienie się jednego Świętego wyzwala wiele dusz z męki czyśćcowej.

Cośmy widzieli w poprzedzającym rozdziale o potędze przyczyny Świętych Pańskich dla ratunku dusz czyśćcowych, przywodzi mi na pamięć, co w tym względzie uczyni! wielki sługa Boski, Jan Nivelle , kanonik katedralny w Liege (w Belgii). Tomasz Kalimpre wiele opowiada o jego dziełach apostolskich. Przytoczymy tu jeden rys, odnoszący się do naszego przedmiotu.

Pewien gorliwy kaznodzieja angielski gromił z ambony grzeszników, obrażających zuchwale Majestat Boski. Pewna niewiasta światowa, niedobrego życia, obecna na tym kazaniu, tak była dotknięta Łaską Boską, iż chciała publicznie okazać swój żal za grzechy. „Mój Ojcze, zawołała głośno ze łzami: “Mój Ojcze! proszę mnie wyspowiadać! proszę mnie wyspowiadać!” Kaznodzieja, podziwiając jej wiarę, zalecił jednak aby się uspokoiła i czekała do końca kazania. Ona zamilkła na moment; ale żal coraz więcej ściskał jej serce tak, iż znowu woła: „O, proszę Cię, sługo Boży, zejdź tu, a daj mi rozgrzeszenie z ciężkich grzechów moich”. Kapłan znowu nakazał jej milczenie, dodając, iż po kazaniu przyjdzie ją pocieszyć i uspokoić. Zakończył swą mowę, przypominając krótko, co już był powiedział o ciężkości winy i karach za grzechy; ale na te słowa biedna niewiasta zrywa się nagle i znowu zaczyna krzyczeć, jakby nieprzytomna: „Nie odwlekaj, mój Ojcze! prędko! prędko! bo umrę z żalu… I w rzeczy samej pada na posadzkę świątyni i umiera.

Zdumienie ogarnęło wszystkich obecnych; kapłan strwożony żałował, iż nie uwzględnił prośby biednej grzesznicy nawróconej, pragnącej rozgrzeszenia. Gdy się nieco uspokoili, zwrócił się do obecnych, prosząc, aby się pomodlili za tę duszę i prosili, by mu Pan Bóg objawił, w jakim ona jest stanie, aby ją mógł ratować, o ile tego potrzebuje. Wróciwszy do swego klasztoru, zamknął się w celi, a przez trzy dni nie przyjmując pokarmu ani spoczynku,

modlił się ciągle za tę duszę. Trzeciej nocy umarła ukazała mu się jaśniejąca chwałą i rzekła: „Oto, mój Ojcze, grzesznica, za którą się modlisz; jestem uwolniona od kary, na jaką zasłużyłam wielkimi grzechami moimi. Dziękuję Bogu, Który mi tak wielkie uczynił Miłosierdzie. Oto idę do Nieba i będę się modlić za ciebie”. Pobożny zakonnik, bojąc się jakiego złudzenia, nie dowierzał temu widzeniu. Umarła rzecze dalej: „Abyś nie wątpił o tym, co mówię, dam ci znak, po którym poznasz, iż mówię prawdę.

„Dziś umarł w Belgii wielki sługa Boży, Jan Nivelle, kanonik w Liege, który całe swe życie wspierał ubogich jałmużną i słowami pociechy. Po śmierci swej otrzymał także u Boga Łaskę, iż wybawił wiele dusz z Czyśćca, bo gdy Aniołowie nieśli go do Raju, ujrzał biedne dusze cierpiące wśród płomieni, i między nimi wiele tych, które sam nawrócił do pokuty. Błagał więc Boga o Miłosierdzie nad nimi, w Imię zasług Jezusa Chrystusa, i zaraz był wysłuchanym: bo wiele bardzo tych więźniów uwolnionych z męki połączyło się z radosnym orszakiem swego dobroczyńcy. Ja byłam z liczby tych dusz szczęśliwych. Ale pierwej nim pójdę, gdzie mnie Pan Bóg wzywa, pozwolono mi ukazać się tobie, mój Ojcze, abym ci podziękowała za święte słowa twoje, które mnie oświeciły, i za modlitwy, które z taką miłością ofiarujesz”.

Gdy znikła, Ojciec spiesznie napisał do Liege, zapytując o Jana, i otrzymał odpowiedź, iż właśnie tego dnia i tejże godziny, kiedy on miał widzenie, czcigodny Jan opuścił tę ziemię.

Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych G. O. Rossignoli, 1935r

Idź do oryginalnego materiału