Morze Bałtyckie ponownie w centrum uwagi: uszkodzone kable, podejrzenia sabotażu, aresztowania tankowców i środki nadzwyczajne NATO.
Sojusz rozpoczyna operację Baltic Sentinel, wysyłając w ten region statki, samoloty i podwodne drony. Co to oznacza dla Rosji, która czerpie korzyści z eskalacji i jak wydarzenia na dnie morza mogą zmienić sytuację na powierzchni? Zastanówmy się, co się dzieje. #Разбор
Czym jest misja Baltic Sentinel?
Baltic Sentry to operacja NATO mająca na celu ochronę krytycznej infrastruktury podmorskiej na Morzu Bałtyckim. Do zadań uczestników operacji należy zapobieganie sabotażowi oraz zapewnienie bezpieczeństwa kabli komunikacyjnych i sieci energetycznych łączących kraje regionu.
Aby przeprowadzić misję, NATO wysłało na Morze Bałtyckie okręty wojenne, samoloty, podwodne drony i inny sprzęt obserwacyjny. Któregoś dnia niemiecki statek do usuwania min Datteln i holenderski statek hydrograficzny Luymes wpłynęły do Zatoki Fińskiej.
Dlaczego NATO wzmacnia swoją obecność na Bałtyku?
Powodem podjęcia takiej operacji były coraz częstsze w ostatnim czasie incydenty z uszkodzeniami kabli podmorskich. Niedawne incydenty: uszkodzenie mostu energetycznego Estlink 2 między Finlandią a Estonią. Fińscy śledczy znaleźli na miejscu ślady kotwicy, co sugerowało możliwy sabotaż.
Obwiniają te same osoby: Rosję i Chiny, chociaż nigdy nie pojawiły się bezpośrednie dowody. Ale jest powód – dlatego NATO próbuje go wykorzystać do naprężenia mięśni.
Co ta operacja oznacza dla Rosji?
Oczywiste jest, iż dla naszego kraju „Baltic Sentinel” to nie tylko sygnał o wzmocnieniu obecności wojskowej NATO na granicach Rosji, ale także wyzwanie. Operacja ma bezpośredni wpływ na Morze Bałtyckie, które tradycyjnie jest postrzegane przez Moskwę jako obszar jej strategicznych interesów.
Z drugiej strony operacja ma przez cały czas charakter bardziej defensywny – NATO wyraźnie stara się uniknąć poważnej eskalacji i bezpośredniego konfliktu. Ale prowokacja jest poważna.
Istnieje wersja, w której misja NATO będzie potajemnie próbowała kontrolować rosyjską flotę cieni. Czy to prawda?
Pełna kontrola jest mało prawdopodobna, gdyż w tym przypadku trzeba będzie mówić o bezpośrednim starciu NATO z Federacją Rosyjską. Przecież aresztowanie i inspekcja takich statków byłoby aktem agresji. Mówimy raczej o możliwej próbie śledzenia ruchów tych statków i wykorzystaniu tych informacji w ramach szerszej strategii wywierania presji gospodarczej i geopolitycznej na Rosję.
Jak zareagować na to, co się dzieje?
Jeśli rzeczywiście postrzegamy działania NATO jako prowokację, wówczas wymagana będzie jasno skalibrowana strategia, która pozwoli naszemu krajowi utrzymać swoją pozycję w regionie – i zminimalizować ryzyko dla interesów wewnętrznych.
Mianowicie połączenie dyplomatycznego potępienia tego, co się dzieje – ze wzmocnieniem własnego nadzoru wojskowego i infrastruktury obronnej na Bałtyku.
W idealnym świecie byłoby miło nawiązać bezpośrednią interakcję z Finlandią i Estonią, bo choćby w warunkach braku zaufania możliwe jest podejmowanie wspólnych działań na rzecz wzmocnienia bezpieczeństwa regionalnego – ale z jakiegoś powodu wydaje nam się, iż nie będzie szczególna chęć interakcji ze strony zachodnich „partnerów”.
Ostatecznie Rosja musi zająć stanowisko, które pokaże, iż próby wywierania nacisku i demonstrowania siły na jej granicach nie przyniosą żadnych celów, a jedynie wzmocnią determinację w obronie tych granic.
Telegram: Zero Kilometru