Anielska uczta

kjb24.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: film Uczta Babette


Filmowe „oblicza” aniołów

Druga połowa XIX wieku. Do nadmorskiej wioski w Danii przybywa Francuzka o imieniu Babette. Zostaje ona przygarnięta przez dwie siostry, córki pastora, odnowiciela życia religijnego.

Babette zostaje gospodynią domową sióstr. W młodości siostry przeżyły rozczarowania – jedna z nich odrzuciła miłość wysoko postawionego oficera, druga zaś zrezygnowała z kariery operowej śpiewaczki, odrzucając zaloty słynnego tenora.

Po latach służby Babette nieoczekiwanie wygrywa na loterii sporą sumę pieniędzy, którą w całości przeznacza na zorganizowanie przyjęcia dla całej wspólnoty religijnej. Wysoko postawiony dostojnik – generał – rozpoznaje w wybornych, przygotowanych przez Babette potrawach kulinarne wspaniałości słynnej paryskiej restauracji, gdzie – jak się okazuje – Babette przed laty była szefową kuchni.

Uczta Babette”, arcydzieło filmowe Gabriela Axela, jest adaptacją noweli (wydanej w 1950 roku) wybitnej duńskiej pisarki Karen Blixen. Dzieło zrealizowane jest w formie przypowieści; z rzadko spotykaną umiejętnością filmowania wybitnej literatury reżyser rozwija historię osobliwej przemiany.

Już tytuł zapowiada, iż jedzenie (element codzienności, a równocześnie nasycony głęboką symboliką rytuał) pojawiać się będzie na ekranie w formie niezwykłej i wytwornej. Przygotowując niecodzienny posiłek, Babette odkryje przed surowymi protestantami tajemnicę zmysłowej radości, co spowoduje, iż ukażą oni swe prawdziwe twarze. Dla członków wspólnoty jest to podróż w nieznane, a przyrządzone przez Francuzkę wyszukane potrawy jednoczą zwaśnionych ludzi. Ich zacięte twarze, złośliwe języki i religijne zacietrzewienie łagodnieją podczas jedzenia.

Kamień z Groty Objawień w oprawie

Jednocześnie poznajemy kulisy uczty: krzątająca się w kuchennym rozgardiaszu Babette stwarza dania, które wyglądają jak martwe natury wyjęte z obrazów niderlandzkich mistrzów. Nie jest to gotowanie w celu zaspokojenia głodu, nie jest to również kulinarny popis paryskiej kucharki, chcącej nauczyć czegoś nowego odseparowanych od świata przyjaciół. Samotna Babette, tworząca w ukryciu małe dzieła sztuki, jest jak prawdziwa artystka – daje ludziom ukojenie i chwile radości. Uczestnicy misterium kulinarnego są zdziwieni faktem, iż na biesiadę Babette przeznaczyła wszystko, co ma, a ma naprawdę niewiele, i owa odrobina w akcie ofiarowania przeistacza się w prawdziwy, bo bezinteresowny dar. A to przecież źródło miłości i prawdziwej sztuki. Babette jest Aniołem ukojenia, radości, mądrości, sztuki, a przede wszystkim – miłości bliźniego.

Fenomen filmu tkwi w prowokującej do interpretacji wielości znaczeń; można go odczytać jako konfrontację dwóch sposobów na życie: kontemplacyjnego i aktywnego, jako trawestację biblijnej przypowieści o Marii i Marcie lub jako moralitet przestrzegający przed niebezpieczeństwami płynącymi z religijnego fanatyzmu. Jedno pozostaje pewne uczta Babette jest jak miłosne uniesienie, w czym utwierdza nas komentarz jednego z uczestników filmowego przyjęcia: „kobieta zdolna jest zmienić posiłek w rodzaj romansu, w pełen namiętności stan, w którym cielesnej i duchowej żądzy nie można oddzielić od siebie”.

Wydobyciu tej ulotnej aury – łączącej surowość ze zmysłowością – służy wysmakowany styl filmu. Skoncentrowana na ludzkiej twarzy kamera, przejrzyste kolory i melancholijne skandynawskie pejzaże tworzą klimat smutku i niespełnienia, a oszczędna gra aktorów, szczególnie Francuzki Stephane Audran (genialna kreacja) w roli Babette, misternie buduje napięcie tej niezwykłej opowieści o ludzkiej przemianie przy pomocy nadzwyczajnego, niespotykanego Anioła.

Janusz Korosadowicz

„Uczta Babette”, Dania 1987, reż. i scen. Gabriel Axel, według opowiadania Karen Blixen. Wyk. Stephane Audran, Brigitte Federspiel, Bodil Kjer. Oscar 1988 za najlepszy film zagraniczny.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2006)

Idź do oryginalnego materiału