8 MARCA. Żywot Bł. Wincentego Kadłubka, Biskupa.

salveregina.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Bł. Władysław Kadłubek


8 marca

Żywot Bł. Wincentego Kadłubka, biskupa.

(żył około roku 1220.)

Błogosławiony Wincenty, syn Boguchwała Kadłubka, starej szlacheckiej rodziny herbu Róża, i matki Bogny, urodził się 1161 r. w ich wsi dziedzicznej Karwów, w województwie sandomierskim, dziś gubernii radomskiej, blisko miasta Opatowa położonej. Od dzieciństwa wszczepiane mając w serce Zasady Wiary Świętej, patrząc na przykłady cnót wszelkich w rodzicielskim domu gdzie początkowe w naukach odebrał wychowanie; zdolny, pilny, pobożny, wysłany później został za granicę do akademii, dla słuchania wyższych wykładów. Rozwijał się i wzbogacał z dniem każdym umysł młodzieńca, który prześcignąwszy swych współuczni w naukach, bynajmniej w pobożnych uczuciach i przekonaniach jakie wyniósł z domu, nie osłabł. I owszem, nie przestawał ich odżywiać modlitwą, uczęszczaniem ile mógł do kościoła, przystępowaniem do Sakramentów Świętych; a unikając płochych rozrywek, starał się w towarzystwie zacnych i światłych ludzi, zbierać powabniejsze dla wyższego serca i umysłu korzyści. Ukończywszy akademię i otrzymawszy stopień magistra teologii, powrócił do ojczyzny, i wstąpiwszy do stanu duchownego, niedługo na kapłana wyświęcony został.

Znakomite wykształcenie, znajomość teologii i wysoka świątobliwość jaką się odznaczał, zwróciły na niego uwagę Pełki, ówczesnego biskupa krakowskiego. W najważniejszych przeto sprawach swej diecezji, rady jego i pośrednictwa używał, a po niejakim czasie, proboszczem go przy kościele Najświętszej Maryi Panny w kolegiacie sandomierskiej uczynił. Sława cnót i zasług wzorowego kapłana tak się rozniosła daleko, iż król Leszek Biały zaręczywszy córkę swą Salomeę Kolomanowi, węgierskiemu królewiczowi, obrał Wincentego za posła, który ją ojcu jego Belli królowi węgierskiemu odwiózł, i cały dwór jego przykładem swej świątobliwości zbudował. niedługo potem umarł Pełka, a katedralna kapituła krakowska obrała jednogłośnie biskupem Kadłubka, pomimo iż kanonikiem nie był.

Zaledwie zasiadł na biskupiej stolicy, rozwinął Wincenty w działaniu swoim wszystkie przymioty pasterza według Ducha Bożego. Niepospolitą obdarzony wymową, w kazaniu i naukach swoich gromił błędy, złe obyczaje, wykorzeniał je, przygasłą w ludziach pobożność ożywiał i utrwalał, przywilejów kościoła bronił, a Słowem Bożym wszystkich oświecał i zasilał. Pełen politowania dla ubóstwa, był ojcem wszystkich wdów i sierot. Znaczne dochody biskupstwa swego, na miłosierne uczynki obracał. A na skromne utrzymanie sługi Bożego, nie tylko majątek jego dziedziczny po rodzicach wystarczał, ale z tego jeszcze hojne czynił dary. I tak: Czerników i Sojezów Cystersom w Jedrzejowie, a Niekisiałkę i Karwów Cystersom Koprzywnickim zapisał. Każdy potrzebujący wsparcia, miał do niego wolny przystęp o wszelkiej dnia porze, a chorych i ubogich sam nawiedzał i opatrywał hojnie.

Tak pasterz Święty troskliwy o dobro dusz sobie powierzonych, owych żywych przybytków Ducha Świętego, pilne też miał staranie i o Przybytkach Pańskich ręką ludzką wznoszonych. Kościół Najświętszej Maryi Panny w Kielcach bogatym nadał funduszem na wieczyste utrzymanie przy nim 10-ciu kapłanów, probendarzy. Gdy w skutek uderzenia piorunu, wiele najbogatszych sprzętów kościelnych w skarbcu na Wawelu spłonęło, Wincenty swoim kosztem sprawił nowe, a na światło i wino do Mszy Świętej i na lampy do Przenajświętszego Sakramentu, znaczne dochody ze stołu biskupiego zostawił.

Po dziesięciu latach świętego diecezją zarządu, spodobało się Panu Bogu na inną powołać go drogę. Zapragnął Wincenty być w możności odezwać się do Chrystusa Pana słowami Piotra Świętego: ,,Panie, otośmy opuścili wszystko, a poszliśmy za Tobą”. I objawił królowi i kapitule krakowskiej, iż postanowił złożyć urząd biskupi a wstąpić do Zakonu. Wieść ta przeraziła żywo i króla i duchowieństwo, błagali go wszyscy, aby swych owieczek nie osierocał. ale inna była Wola Boża, i ten który na wysokim swym dostojeństwie tak wzniosłymi jaśniał cnotami, miał tym więcej budować nimi lud polski jako zakonnik, gdy się dla większej zasługi, dobrowolnie wszelkiej godności ziemskiej wyrzecze. Wyjednawszy sobie wtedy u Papieża Honoriusza III-go pozwolenie wstąpienia do Zakonu, złożył zarząd biskupstwa w ręce kapituły, pozostałą mu resztę z dziedzicznego majątku biednym rozdał, a przywdziawszy suknię ubogiego pielgrzyma, udał się boso i pieszo do klasztoru Cystersów w Brzezinach pod Jędrzejowem, o 10 mil od Krakowa odległego.

Tam z czcią i euforią wielką przyjął go opat cysterski Teodoryk, rodem Francuz, i przy uroczystym nabożeństwie wobec licznie zgromadzonego ludu, włożył na niego habit. Już w czasie nowicjatu budował Wincenty całe zgromadzenie świątobliwością swoją i jak najściślejszym spełnianiem przepisów surowej Reguły Św. Benedykta, w których żadnych dla siebie nie przyjął zwolnień, pomimo iż przez wzgląd na stargane w usługach kościoła siły sześćdziesiąt-letniego blisko starca, przełożeni dać mu niektóre chcieli. I owszem, dobrowolnymi umartwieniami trapił ciało; nosił ciągle ostrą włosiennicę, co noc krwawo się biczował, surowe czynił posty; a najniższe klasztorne usługi w kuchni, w ogrodzie, przy chorych braciach z takim weselem pełnił, iż zdało się jakoby go to nad wszystko uszczęśliwiało. Na skinienie przełożonego posłuszny był jak dziecię. Do chóru w dzień i w nocy zawsze był pierwszy.

Zdarzyło się pewnego razu, iż o północy nie przyszedł na Jutrznię. Zdziwiony tym opat, który znał pobożną jego pilność, udał się do jego celi i przez szparę we drzwiach ujrzał go w zachwyceniu wzniesionego w powietrze i otoczonego dziwną światłością. W tejże chwili sługa Boży wyszedł z zachwycenia, a padłszy do nóg wchodzącemu opatowi, przepraszał go pokornie, iż nie był w chórze i prosił o naznaczenie mu pokuty. Uściskał go opat, uspokoił i braci dla zbudowania zdarzenie to opowiedział.

Co mu tylko zbyło czasu od obowiązków zakonnych i od ćwiczeń bogomyślnych, obracał go Wincenty na pisanie dzieł uczonych które po sobie zostawił. Z tej liczby wielkiej są ceny ułożone przez niego dzieje, czyli kroniki narodu polskiego, z dawnych rękopisów i podań wiernie zebrane, i w kształcie rozpraw wytwornym językiem łacińskim spisane. W dziele tym pisarz święty nie tylko dzieje kraju swojego skreślił, ale i postronnych obszernie dotyka.

Pięć lat spędziwszy w życiu zakonnym, i tu jak i na biskupstwie zostawiwszy po sobie pamięć znakomitego świątobliwością człowieka, pokutnika i wysokiego bogomódlcy, zapadł Wincenty Święty w ciężką chorobę którą z anielską znosił cierpliwością, i przyjąwszy Sakramentów Święte, z oznakami najżywszej wiary i pobożności, na ręku braci zakonnych oddał Panu Bogu ducha 8 Marca 1225 r. Gdy po śmierci licznymi przy swym grobie zasłynął cudami, Papież Klemens XIII-ty ogłosił go Błogosławionym. Obyśmy naśladując jego cnoty, wsparci zasługami ziomka naszego, stali się kiedyś uczestnikami jego Chwały Niebieskiej, przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen.

Pożytki duchowne.

Tak więc walka ducha przeciwko ciału, zaparcie samego siebie i wzgarda dóbr doczesnych są jak zawsze widzimy, nieodzownym warunkiem postępu na drodze udoskonalenia. Jest to, jak mówi Chrystus Pan: ,,Zrzucenie starego, a przyodzianie się w nowego człowieka”. A gdzież jest siła do spełnienia tak wielkiego a tak trudnego zadania? Siła w Tym, Który powiedział: Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a będzie wam otworzono”. A więc siła w modlitwie. Tam jej szukali wielcy słudzy Pana Boga, których tu dzieje kreślimy; w niej oni czerpali owe natchnienia Ducha Bożego, mocą których tak nieskończenie wielkie spełniali dzieła; bezustanną wreszcie modlitwą odżywiali wzniosłe i święte uczucia iskierką przez Stwórcę w duszy ich złożone, wychowaniem i pracą własną rozwinięte, a z czasem do ostatecznej wiodące ich szczęśliwości. I my też idąc za ich przykładem, ilekroć troska, niepokój, boleść i niepewność serca nasze ogarnia, szukajmy w szczerej, serdecznej a pełnej wiary modlitwie owej pociechy, dobrej rady i siły, a spokoju, które nam niewątpliwie i zawsze jako szukającym obiecane, przyniesie.

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.

Idź do oryginalnego materiału