15 Października.
Żywot Św. Teresy, karmelitanki.
(żyła około roku 1580.)
— Grób znajduje się w klasztorze Karmelitów Bosych w Alba de Tormes, w Hiszpanii.
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.
Św. Teresa przyszła na świat w mieście Awilla w Hiszpanii 28 Marca 1515 r. i była córką znakomitego rodu Alfonsa Sanchez Zepede, i Beatryxy z Ahumady, cnotliwych i wielce bogobojnych rodziców, którzy i przykładem i wychowaniem wszczepiali w młode dziewczę pobożne nauki i uczucia, które z czasem wielką z niej wyrobiły świętą.
Miała lat siedem kiedy z bratem swym Rodrygiem czytając Żywoty Świętych, poczęli zmawiać się wspólnie jakoby też i oni mogli za Wiarę Świętą męczennikami zostać? I chwyciwszy się tej myśli, wyszli potajemnie z rodzicielskiego domu z zamiarem udania się do Afryki, aby tam nawracając pogany, krew swoją za cześć Bożą przelać. Byli już w drodze za miastem gdy stryj ich spotkał, i odwiózł ich rodzicom uradowanym z ich odzyskania.
Czytając znowu dzieciaki, iż Chwała Boża, iż męka piekielna są wieczne, zastanawiając się oboje nad tym, powtarzali między sobą: Wieczna, wieczna! a więc bez końca! Na zawsze! I radząc znowu jakoby do onej chwały przyjść mogli, umyślili być pustelnikami. Budowali więc sobie w ogrodzie maleńkie domki, aby tam na modlitwę się chronić, ale co sklecili, to się im rozwaliło z niemałym strapieniem dziewczątka, iż nie miało gdzie na osobności nabożeństwa swego odprawiać.
W dwunastym roku życia straciła Teresa matkę; padła wtedy na kolana przed wizerunkiem Najświętszej Panny i prosiła Jej zalewając się łzami, aby jej chciała być matką, a ją przyjęła za córkę swoją. I nie zawiodła się też na położonej w Boga-Rodzicy ufności, we wszystkich bowiem potrzebach swoich, doznawała Jej Macierzyńskiej Opieki.
Taka pobożność młodziuchnej panienki, zakłócona została z dwóch przyczyn, które tak często niestety zgubę młodym, a niedoświadczonym przynoszą. Po śmierci matki zakosztowawszy czytania bez wyboru książek światowych i lekkich, tak w nich zasmakowała, iż już pobożne i nauczające straciły dla niej swój powab. Do tej i druga przyłączyła się fatalność: zawiązawszy bliższy stosunek z krewną swoją, młodą, pełną próżności osobą i często z nią o rozkoszach światowych rozmawiając, poczuła gasnącą w sercu bojaźń Bożą, a w zamian, wzrastającą w nim miłość uciech ziemskich. Pan Bóg jednak w ojcowskiej swej troskliwości nie dał zaginąć ziarnu które w tę bujną rolę rzucił. Czternastoletnia dziewica miała w swej duszy nieprzepartą tarczę, o którą się obiły wszelkie natarczywości zewnętrzne; tarczą tą był wstręt wrodzony do grzechu i jego szkarady, a wielkie poszanowanie własnej godności i uczciwości, które nigdy żadnym niecnym uczynkiem skalać jej się nie dozwoliły.
Obok tego, bogobojny ojciec widząc swą córkę zbytecznie światem zajętą, umieścił ją na pensji u Augustianek gdzie chociaż bez smaku, dobrowolnie jednak do czytania ksiąg świętych powracając, powoli z dawniejszymi spotykała się znowu myślami. Marzyła niekiedy o zostaniu zakonnicą, i rozważając na jak błędne zapędziła się drogi, ile dać mogła zgorszenia tym których utwierdzała potakiwaniem swoim w ich zdaniach i upodobaniach światowych, sądziła się być godną piekła, i mówiła do siebie: Wszakże w zakonie udręczenia cięższe być nie mogą jak czyśćcowe. I postanowiła uchodząc piekła, zamknąć się w klasztorze. niedługo potem czytanie listów Św. Hieronima, skłoniło ją ostatecznie do spełnienia tego zamiaru.
Doszedłszy wtedy lat 20 wstąpiła Teresa do Zakonu Panien Karmelitanek w Awilla. Opuszczając na zawsze dom rodzicielski, tak straszne sama z sobą przewiodła walki, żałość tak ciężka rozdzierała jej serce, iż jak to pisze, zdawało jej się iż tego nie przeżyje. Za Łaską jednak Bożą, a męstwem własnym otrzymała zwycięstwo, przyjęła habit, i mocno trwając, pomnażała się codziennie w najwyższych cnotach doskonałej zakonnicy. Pan Bóg nagradzając ofiarę uczuć wrodzonych jaką dla Niego czyniła, rozżarzył w jej sercu taki płomień miłości swojej, iż przepełniona pociechami niebieskimi, poznała od pierwszej chwili słodycz Chrystusowego jarzma.
Po wyrzeczeniu w rok potem uroczystych ślubów, zapadła Teresa w ciężką chorobę, a gdy Reguła Zakonu nie sprzeciwiała się temu, wziął ją ojciec do domu siostry swojej, dla poratowania jej zdrowia. ale wszystkie użyte ku temu środki pokazały się daremne; chora czując się coraz gorzej, przyjęła Ostatnie Sakramenty Święte, po czym przez dni cztery leżała, nie dając prawie znaku życia. Czekano tylko rychło skończy, gdy raptem ocknęła się jak z letargu, i znosząc przez lat trzy z anielską cierpliwością ciężkie bardzo boleści, wezwawszy przyczyny Św. Józefa, od razu do zdrowia przychodzić zaczęła, i odtąd najżywsze dlatego Patryarchy zachowała nabożeństwo.
Zaledwie uszła tego niebezpieczeństwa, aliści inne zagrażać jej poczęło. Długo zostając poza klasztorem, ostygła bardzo w swej pobożności, a rozmowy i towarzystwa światowe tyle ją znowu wabiły do siebie, iż powróciwszy tam nawet, z przyjemnością wielką widywała świeckie osoby, i długie godziny tak z mężczyznami jak i z kobietami przy kracie na rozmowie spędzała. Wśród tego zapomnienia Głos Chrystusa Pana nie przestawał ostrzegać ją wewnętrznie, iż Mu się to nie podobało, i gdy wyznała spowiednikowi, jakimi niepokojami dręczona była, ten jej poradził, aby pilniejszą była w modlitwie i rozważaniu Tajemnic Boskich, a spokój duszy odzyska. Pan Bóg też w następujący sposób dopomógł jej Swą Łaską: modląc się pewnego razu w swej celi, wpatrzyła się Teresa w obraz Ranami okrytego Pana Jezusa, i tak serdecznym skruszyła się żalem na myśl nie wdzięczności jaką mu Miłość Jego płaciła, iż upadłszy na twarz, zalana łzami, błagała Go o ratunek, aby Go więcej swym życiem nie obrażała. I zdjęta wielką w Miłosierdziu Bożym ufnością, zawołała: Nie powstanę stąd, Panie, aż mnie udarujesz tym o co Cię proszę. Modlitwa dziewicy nie była daremna; stając się coraz gorliwszą w Służbie Bożej, a do tego przeczytawszy Wyznania Św. Augustyna, tak żywą ku Zbawicielowi rozgorzała miłością, iż porzuciwszy wszystkie światowe stosunki, oddała się z całą pilnością ćwiczeniom zakonnym i bogomyślności. A Pan Bóg też rękę swoją otworzył, tak hojne dary, takie słodycze niebieskie w jej serce wlewając, iż mało który Święty dostąpił podobnie wysokiego stopnia zjednoczenia się z Panem Bogiem.
Lecz owa upodobana Panu Bogu dusza, między ostrymi cierniami na drogę jej wskazaną, przedzierać się musiała. Gdy najwięcej doznawała słodkości na modlitwie, gdy najwięcej Łask odbierała, a najsurowsze zadawała sobie pokuty, opanowywała ją myśl i troska niewymowna, żeby pociechy w jakie opływała, nie były złudzeniem i sprawą szatańską, w celu oderwania jej od rozpamiętywania Męki Chrystusowej, i pożytków jakie stąd odnosiła. Nie ufając własnym uwagom, szukała ona w tym względzie rady i zdania innych, ale i siostry zakonne i niektórzy choćby kapłani nie pojmując takiego podniesienia duchowego, zamiast uspokoić, utwierdzali ją jeszcze w tym błędnym mniemaniu. Teresa Święta tymczasem nie będąc wstanie powstrzymania owego potoku pociech Boskich, przenosiła skutkiem wewnętrznej walki jak to w swych pismach wspomina, niewysłowione męki. Spotkanie dopiero Św. Franciszka Borgiasza i Św. Piotra z Alkantary, wysokich mistrzów wewnętrznego życia, uspokoiło ją zupełnie, gdy wysłuchawszy jej sprawy uznali, iż słodycze jakie duszę jej przepełniały, nie szatana bynajmniej, ale były dziełem Pana Boga Samego.
Pozbywszy się natenczas trapiących ją wątpliwości, a znalazłszy w nowym spowiedniku roztropnego i bogobojnego przewodnika, postanowiła jemu tylko odtąd nagabujące ją niekiedy jeszcze niepokoje, pod sąd poddawać. On radził jej reszty z świeckimi ludźmi stosunków, jakkolwiek bynajmniej samych w sobie nie grzesznych, zaniechać, z przyczyny iż mimowolnie zakłócały swobodę jej ducha. A gdy przy tym pewnego razu będąc na modlitwie, usłyszała głos wewnętrzny, jakby Chrystusa Pana przemawiającego do niej: „Córko moja, zaprzestań odtąd obcowania z ludźmi, a obcuj tylko z Aniołami Moimi”, tak głębokiego doznała wzruszenia, iż rozstając się z towarzystwem łączącym ją jeszcze ze światem, a jednocząc się coraz gorętszą z Panem Bogiem miłością, już nie postępowała, ale raczej leciała po drodze doskonałości. Uniesienia jej ku Panu Bogu były tak żywe i pełne ognia, pragnienie życia wolą i duchem Jego tak silne i nieodwołalne, iż uczyniła ślub bardzo trudny, to tylko zawsze czynić co milszym Panu Bogu i doskonalszym być uzna.
Dwadzieścia pięć lat przemieszkawszy w Zakonie, a przez 22 choroby ciężkie i różne utrapienia sercem niezwyciężonym znosząc, powzięła Teresa Święta myśl założenia nowego klasztoru, a to z następującej okoliczności: dom w którym zostawała, równie jak inne Karmelitanek klasztory, odstąpiły były skutkiem otrzymanych od Stolicy Apostolskiej zwolnień, od ścisłości pierwotnej swej reguły. Zdarzyło się pewnego razu iż będąca tam na pensji Maria Okampia, siostrzenica Świętej, zszedłszy się z kilku zakonnicami, z kilku świeckimi towarzyszkami swymi i z jedną pobożną bardzo panią w celi Św. Teresy, poczęła żartem mówić, jak im ciężko było mieszkać w owym licznym klasztorze który samych zakonnic 180 mieścił. Ot, idźmy, rzecze, ile nas tu jest, zbudujmy sobie osobny mały klasztorek, i pocznijmy jak dawni pustelnicy, wieść życie inne na osobności. I z tych słów żartem prawie wymówionych poczęły radzić jakby to wykonać mogły? A Maria i obca pani popierając ów zamiar, uczyniły obietnicę poniesienia nakładu z własnych kieszeni, jeżeliby do tego rzeczywiście przyszło. Teresę Świętą tymczasem opanowała myśl silna, by jaką istotną usługę Panu Bogu oddała; i zdało jej się, iż Pan Bóg od niej wymaga, aby Regułę Zakonu swego w najściślejszej przechowała doskonałości, do czego właśnie potrzeba było odosobnienia i ostrzejszego życia. Powierzyła więc myśl swoją Panu Bogu, a przyjąwszy nazajutrz Przenajświętszy Sakrament, usłyszała w głębi duszy Głos Pana Jezusa nakazujący jej, aby się pilnie zajęła postawieniem klasztoru, o którym myślała, w celu przyprowadzenia do skutku wielkiego zamiaru swego. Gdy później Św. Piotr z Alkantary pochwalił go jeszcze, a Stolica Apostolska upoważniła Świętą do wykonania tyle pożytecznego postanowienia, założyła Teresa Święta w mieście Awilli pierwszy klasztor odnowionej ścisłej Reguły Karmelitanek bosych. A po upływie lat kilkunastu, 32 podobnych-że z szczególnej Opatrzności Boskiej, za jej staraniem stanęło.
Przedsięwzięcie to, i prace Świętej w powyższym celu podjęte, pobudziły przeciw niej zawiść i zazdrość tak sióstr zakonnych, jako i wielu świeckich panów, książąt i duchownych. Doznała ona niewymownych prześladowań i trudności w przeprowadzeniu dzieła swojego; oskarżono ją choćby jako podejrzaną o Wiarę, i kościelnymi karami dotknięto. Ale Teresa Święta silna przekonaniem, iż spełniła natchnioną jej Wolę Bożą, mężnie wszystko przetrwała, i wsparta upoważnieniem Stolicy Apostolskiej, życzeniem jenerała karmelitańskiego i pomocą Św. Jana od Krzyża, takąż samą reformę w wielkiej liczbie klasztorów męskich tejże Reguły, wprowadziła.
Święta owa fundatorka żyła właśnie w epoce kiedy herezja Lutra wielkie zarażonym nią przynosiła szkody. Widząc przeto niebezpieczeństwo i potrzeby Kościoła, przejęta miłością Pana Boga i pragnieniem niesienia pomocy tym, którzy się za Wiarę Jego Świętą zastawiali, postanowiła wraz ze Zgromadzeniem sióstr zakonnych, ofiarować modły, umartwienia i zasługi swoje za kaznodziei, i wszelkich mężów uczonych, obrońców Kościoła Chrystusowego. Umartwienia też swoje pomimo bardzo nadwątlonego już zdrowia, pomnażała prawie codziennie: dyscyplinowała się do krwi, biła się pokrzywami, z czego powstawały wrzody które dyscyplinami rozdarte, na nowo się jątrzyły. Spowiednicy hamować ją w tych ostrościach musieli.
Historycy tej Świętej dziwne opowiadają dowody jej pokory, posłuszeństwa przełożonym, wiary i ufności w Panu Bogu. Naśladownica Pana Jezusa w miłości nieprzyjaciół swoich, im więcej doznawała od nich prześladowania, tym więcej okazywała im życzliwości. Kochająca się w ubóstwie, żywność własnymi wyrabiała sobie rękami, a gdy zobaczyła którą z sióstr w podlejszej jak swoja sukni, niezwłocznie się z nią zamieniała. Naśmiewania, zelżywości na sławie sobie zadane, z weselem przyjmowała, i owszem, żywym pałała pragnieniem Krzyż Zbawiciela bez przestanku nosić. Często też w uniesieniu gorejącego miłością Bożą serca, wołała do Chrystusa Pana: – Panie! albo cierpieć, albo umrzeć, — bo i nadmiaru pociech wewnętrznych jakie jej Pan Bóg zsyłał, dźwignąć niekiedy nie miała już siły. Obdarzona darem proroctwa, uzdrawiania chorych, umarłe dziecię jedno modlitwą swą wskrzesiła. Po śmierci zaś mnogimi zasłynęła cudami.
Przy licznych bardzo obowiązkach, zajęciach i ciężkich, a bolesnych chorobach, znalazła jeszcze Św. Teresa czas napisania z rozkazu spowiednika, żywota swojego, równie jak i kilku dzieł innych tyczących się życia wewnętrznego. Pisma te wysokiej bardzo wartości, postawiły ją w rzędzie najznakomitszych pisarzy kościelnych, zwanych Ojcami Kościoła. Owa Święta mistrzyni życia duchownego, miewała też długimi czasy niesłychane wewnętrzne oschłości, ale gdy do ostatecznego zbliżała się kresu, Pan Bóg ją tak bezmiernymi obsypywał pociechami i Łaskami, iż nieraz na modlitwie wykrzyknęła: Panie! albo rozszerz moje serce, albo mi ujmij Twych pociech! Pan Bóg też zamierzył położyć koniec tak skołatanemu walką i pracą życiu. Powracając raz z objazdu do swego klasztoru, gdzie była przeoryszą, zachorowała Św. Teresa w Alwirze, i tam przyjąwszy Ostatnie Sakramenty Święte z najwyższą pobożnością, pełna spokoju, zasnęła w Panu dnia 4 Października 1582 roku. Nie choroba to i lata, ale raczej ogień nadprzyrodzonej Miłości Bożej pochłonął życie tej, której ciało przetrwać nie mogło uniesień rwącej się do Pana Boga duszy.
Kanonizował ją Papież Grzegorz XV 1622 r. Cześć Panu Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, cudownemu w Świętych Swoich na wieki wieków. Amen.
Pożytki duchowne.
Niepodobna zaprzeczyć Św. Teresie najprawdziwszego zakonnego powołania; to jednak nie uwolniło ją bynajmniej od ciągłej walki ze światem, z jego łudzącymi przyjemnościami, z sidłami jakie jej na każdym kroku zastawiał. To ją nie uwolniło od niesłychanych utarczek z samą sobą, z niespokojnościami, z wątpliwościami i oschłościami jakie znosić musiała. A chociaż Pan Bóg wybrał był sobie to doskonale Łask Swoich naczynie, chciał jednak jak widzimy, aby je Święta wypraszała sama u Niego; chciał by wielkie Dary Jego, wielką walką i wielkim zdobywała tylko zwycięstwem; a tak, by własnymi siłami wyrobiła w sobie ową doskonałość i dzielność ducha, która ją tu z Panem Bogiem miłością, a kiedyś całą istotą na Obraz i Podobieństwo Boskie stworzoną, miała połączyć na wieki.
Poznaj także żywot Św. Teresy od Jezusa z Avili napisanego przez:
-
O. Prokopa Kapucyna.
- X. Juliana A. Łukaszkiewicza.
Zachęcamy do:
- uczczenia Najświętszej Maryi Panny Królowej Różańca Świętego ku czci Jej poświęconym: Miesiąc październik poświęcony ku czci Różańca Świętego — dzień 15
- Dzieci w hołdzie i czci dla Królowej Różańca Świętego — dzień 15
- uczczenia Świętych Aniołów Stróżów w miesiącu Październiku ku Ich czci poświęconym: Miesiąc Październik ku czci Świętych Aniołów Stróżów — dzień 15
- O drogiej wobec Boga śmierci Św. Teresy od Jezusa z Avili.
- poznania Nauki Św. Teresy od Jezusa z Avila o duszach w Czyśćcu: Św. Teresa z Avili o duszach w Czyśćcu.
- uczczenia Świętej Patronki dnia dzisiejszego, Św. Teresy od Jezusa z Avili: Nabożeństwo do Św. Teresy.
© salveregina.pl 2024