Z ziemi włoskiej do Polski. Włoskie związki zawodowe i „Solidarność”

2 godzin temu
Zdjęcie: Związkowcy w 1980 r.


Wiadomo, iż latem 1980 roku włoskie związki zawodowe stanęły w jednym szeregu, aby wesprzeć postulaty polskich robotników. Mniej znana jest geneza tego stanowiska.

Nie żyje Emiglio Gabaglio, włoski związkowiec, były sekretarz generalny Europejskiej
Konfederacji Związków Zawodowych. Przypominamy jego tekst, który ukazał się w miesięczniku „Więź” w maju 1993 roku. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Więź.pl

Historia stosunków między włoskim ruchem związkowym a „Solidarnością” czeka na swojego autora, ale odwołując się do pamięci, można przypomnieć pewne etapy szczególnie znaczące. Wiadomo, iż od początku, w obliczu wybuchających strajków lata 1980 roku, włoskie związki zawodowe stanęły w jednym szeregu, aby wesprzeć postulaty polskich robotników, a w szczególności ten, który był zawarty w „21 punktach” z Gdańska, to znaczy powołania do istnienia wolnego i niezależnego związku zawodowego. Mniej jednak jest znana geneza tego stanowiska.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

25 zł 50 zł 100 zł 200 zł 500 zł 1000 zł

W 1976 roku, w kilka miesięcy po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie, w fazie, w której klimat i praktyka Ostpolitik charakteryzuje stosunki ze Wschodem większości związków zawodowych Europy Zachodniej, połączona delegacja włoska uczestniczy w VIII zjeździe CRZZ. Jak to było w zwyczaju, również Włosi zostali poproszeni o zabranie głosu na tym Zjeździe. Wybór dla nas jest czymś obowiązkowym. W przemówieniu musimy wypowiedzieć nasze potępienie wyrażone jeszcze we Włoszech w związku z represjami policyjnymi wobec robotników i krytyczną ocenę stanowiska, jakie zajęła Centralna Rada Związków Zawodowych.

Jej kierownictwo to przeczuwa i prosi zawczasu o tekst wystąpienia. Rozpoczynają się trudne pertraktacje i nasze wystąpienie, w czasie gdy z trybuny przemawiają delegaci innych państw, jest odkładane z dnia na dzień. Wreszcie podczas ostatniego posiedzenia delegat włoski może odczytać swoje pozdrowienie. Jego język jest przesadnie „dyplomatyczny”, ale potępienie tego, co się wydarzyło w Radomiu i Ursusie, zostało wyrażone. Nie zważając na chłodne przyjęcie powiedziano, iż niezależnie od ustroju politycznego i społecznego państwa, w jakim związek zawodowy działa, musi on być zawsze w stanie reprezentować autonomicznie dążenia robotników.

Z tego epizodu wywodzi się inne spojrzenie na polską rzeczywistość. Jest to rodzaj spojrzenia dwutorowego. Stosunki z CRZZ są utrzymywane, ale jednocześnie poszukuje się kontaktów z opozycją – gdyż tymczasem narodził się KOR – i ze środowiskami katolickimi. Okazji zresztą nie brakuje.

Włosi w Warszawie

Na początku 1977 roku Adam Michnik i Leszek Kołakowski przyjeżdżają do Włoch. W trakcie spotkań ze związkami zawodowymi szczególnie Michnik uważa za konieczne zorganizowanie form samorządu robotniczego. Jest to linia działania, którą w następnych latach będzie propagowało pismo „Robotnik”, publikując kartę praw robotników, wraz z próbą powołania wolnych związków zawodowych na Wybrzeżu.

Po stronie katolickiej zawiązują się stare nici przyjaźni w szczególny sposób z Andrzejem Wielowieyskim i Tadeuszem Mazowieckim, który następnie zostanie przewodniczącym komitetu ekspertów wspomagających Wałęsę w pertraktacjach z rządem w czasie gdańskich dni. Klub Inteligencji Katolickiej, który przypadkowo ma swoją siedzibę naprzeciwko gmachu CRZZ, staje się obowiązkowym punktem programu pobytu każdej delegacji włoskiej.

Promocja!
  • Andrzej Friszke
  • Jan Olaszek
  • Tomasz Siewierski

Zawód: historyk
MIĘKKA OPRAWA

79,20 99,00
Do koszyka
Książka – 79,20 99,00 E-book – 71,28 89,10

W ten sposób, kiedy sytuacja społeczna w Polsce w lecie roku 1980 staje się dynamiczna, kiedy strajki się rozszerzają, a pracownicy stawiają w centrum swoich postulatów powołanie do życia niezależnej organizacji związkowej, włoskie związki zawodowe rozumieją, iż w Polsce dokonać się może zwrot o historycznym znaczeniu.

W tej sytuacji nie chodzi już tylko o wyrażenie solidarności i poparcia toczącej się walki, ale trzeba wykonać konkretny gest, który mógłby jakoś zaważyć na wyniku tego starcia. I to właśnie Sekretarz Generalny CISL-u, Carniti, zaproponował 20 sierpnia 1980 roku CGIL i UIL wysłanie wspólnej delegacji związkowej do Polski. Inicjatywy tej już nie blokują polskie władze, pomimo tego, iż polecenie dla delegacji jest jednoznaczne: nawiązać kontakt z komitetami strajkowymi, z CRZZ i rządem, aby zamanifestować w ten sposób poparcie ludzi pracy Włoch dla trwającej walki i wywrzeć pewien nacisk na wynegocjowanie porozumienia uwzględniającego postulaty robotnicze.

Po przyjeździe do Warszawy klimat się zmienia. Kierownictwo PZPR nie wie, jaką drogę wybrać i oscyluje między Scyllą ostrożnych ustępstw i Charybdą represji, choćby jeżeli rozprzestrzenienie się i siła nowego ruchu są takie, iż ta ostatnia możliwość wydaje się bardziej problematyczna, niż miało to miejsce w przeszłości w podobnych sytuacjach i kończyło się tragicznie, jak w grudniu 1970 roku właśnie w Gdańsku.

CRZZ był wtedy zaangażowany w beznadziejną próbę opanowania w ostatniej chwili niezadowolenia robotników; koniecznej samokrytyce towarzyszą obietnice reformy oficjalnego aparatu związkowego, które pozostają jednak bez echa.

Z rozmów, które przeprowadza delegacja w okresie między 28 i 30 sierpnia z ministrem pracy i nowym przewodniczącym CRZZ, mianowanym w wielkim pośpiechu, w celu przyprawienia nowej twarzy organizacji, którą wydarzenia całkowicie przerosły, wyraźnie wynikała absolutna niezgoda na powstanie niezawisłego związku zawodowego, którego powołanie stało się odtąd głównym celem strajkujących robotników.

Obecność delegacji włoskiej, która nie waha się podtrzymać swojego stanowiska, staje się coraz bardziej krępująca dla polskich władz. Ministerstwo Spraw Zagranicznych formalnie wręcz ogranicza ważność wiz pobytowych tylko do obszaru miasta Warszawy, w celu uniemożliwienia podróży do Gdańska. Ambasador Włoch, ze swej strony, radzi ostrożność. Stwarzanie incydentów mogłoby zagrozić sprawie strajkujących. Nad rozwojem wydarzeń wisi Damoklesowy miecz sowieckiej interwencji, której nie wyklucza się w kręgach dyplomatycznych, zwłaszcza iż polskie władze nie mają poparcia społecznego.

Polscy delegaci chcą wiedzieć, czy jesteśmy w stanie wpłynąć na rząd włoski, aby udzielił Polsce pomocy tam, gdzie ludność adekwatnie cierpi głód

Emilio Gabaglio

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Delegacja decyduje się nie przeciągać struny i wraca do Rzymu. Misja nie osiągnęła więc wszystkich zamierzonych celów, ale został dany jasny sygnał polityczny: polscy robotnicy mogą liczyć we wszystkich swoich dążeniach, w tym również w swym żądaniu samorządnych i niezależnych związków zawodowych, na poparcie Zjednoczonej Federacji Włoskich Związków Zawodowych, w której skład wchodzi również, co ma duże znaczenie, związek CGIL, najważniejsza organizacja związkowa o większości komunistycznej, jaka istnieje w Europie Zachodniej.

Ta inicjatywa nie pozostała bez echa w środowisku polskiej opozycji: Krzysztof Śliwiński z Warszawskiego KIK-u pod nieobecność najważniejszych działaczy KOR-u, którzy zostali aresztowani, a Mazowiecki jest u boku Wałęsy – przyjmuje dowody solidarności włoskich związków zawodowych i następnie przekazuje do Gdańska.

Polacy w Rzymie

Dnia 31 sierpnia podpisane zostają porozumienia. Władza ustąpiła i po raz pierwszy w kraju realnego socjalizmu robotnicy będą mogli się zorganizować w niezależnym związku zawodowym. Teraz pojawił się dla nas problem, jak działać, żeby pomóc we wzroście i skonsolidowaniu się organizacji działającej na ostrzu brzytwy.

Zostały nawiązane pierwsze kontakty z zalegalizowaną „Solidarnością”. Tadeusz Mazowiecki przybywa do Rzymu w listopadzie na zaproszenie CISL. Konkretyzuje się pomysł zaproszenia Wałęsy do Włoch. Lider „Solidarności” postanowił, gdy tylko to będzie możliwe, pojechać do Rzymu, aby oddać hołd i podziękować polskiemu Papieżowi za poparcie otrzymane ze strony Kościoła i z Watykanu, i w celu wzmocnienia pozycji „Solidarności” w kraju i na arenie międzynarodowej, wobec wrogości, z jaką ZSRR i inne kraje bloku wschodniego śledzą przebieg tego eksperymentu w Polsce.

Zaproszenie Federacji Włoskich Związków Zawodowych CGIL, CISL i UIL zostaje przyjęte. W Gdańsku na początku stycznia 1981 roku podróż zostaje uzgodniona. W malutkim pokoiku Hotelu Morskiego, prowizorycznej siedzibie „Solidarności”, odbywa się rozmowa z Wałęsą, często przerywana różnymi sprawami działaczy i odwiedzających. W rozmowie uczestniczą Gwiazda, Lis, Mazowiecki i Modzelewski, ówczesny rzecznik prasowy Związku.

Nowość Nowość Promocja!
  • Martin Scorsese
  • Antonio Spadaro SJ

Dialogi o wierze

44,90
Do koszyka
Książka – 44,90 E-book – 32,32 40,41

Pierwszy wyjazd kierownictwa „Solidarności” na Zachód nastąpił w połowie miesiąca i miał dosyć burzliwy przebieg. Są dwa programy wizyty, jeden związkowy, drugi religijny, które nie zawsze dają się z sobą pogodzić. Wałęsa jest osobistością na szczycie popularności i to dla niego przybyli do Rzymu przedstawiciele prasy, radia i telewizji z połowy świata.

Atmosfera spotkań związkowych jest niewymuszona. Przewija się przez nie nurt prawdziwej przyjaźni i serdeczności ludzkiej. Jest to uznanie wspólnych wartości pomiędzy obydwoma organizacjami związkowymi, które odzwierciedla się w przemówieniach włoskich liderów i Wałęsy.

Komunikat końcowy mówi o „głębokim i pozytywnym procesie odnowy, jaki ma miejsce w Polsce”, i o tym, iż „gwarancją dla tego procesu są autonomia i niezawisłość związkowa, których najlepszym wyrazem jest NSZZ «Solidarność» — zdobycz klasy robotniczej, od której nie ma już odwrotu — i realizacja polityki porozumienia między robotnikami a rządem”. Powiązania między Włoskimi Związkami Zawodowymi i „Solidarnością” stają się dzięki temu spotkaniu w Rzymie silniejsze i nie chodzi tu tylko o słowa, ale o zrozumienie i prawdziwe zaangażowanie się, co stanie się w pełni widoczne w trudnych czasach, które niebawem nastąpią.

Na razie jednak „Solidarność” jest legalna. Wymiana delegacji między Włochami i Polską intensyfikuje się w następnych miesiącach. Tworzy się gęsta sieć połączeń nie tylko na płaszczyźnie federacji związkowej, ale również na płaszczyźnie zawodowej i struktur terytorialnych. Również ta sieć relacji okaże w przyszłości swoją wartość.

Na kongresach trzech włoskich federacji związkowych, które realizowane są na przełomie wiosny i lata, „Solidarność” jest obecna w osobach swoich delegatów. Próby umożliwienia dialogu z przedstawicielami związkowymi z innych państw bloku wschodniego, również wtedy obecnymi, nie przynoszą żadnych efektów.

Tylko Węgrzy okazują pewne zainteresowanie i chcą poznać nową polską rzeczywistość – rzeczywistość „Solidarności”. Inni okazują ostentacyjny chłód i dystans. Zresztą centrale związkowe państw bloku wschodniego nie przechodzą odnowy związkowej podobnej do tej, jaka ma miejsce w Polsce, i okazują rosnącą wrogość wobec niezawisłego polskiego związku zawodowego.

To była niedziela

5 września rozpoczyna się pierwszy Zjazd „Solidarności”. Pałac Sportu w Oliwie, na przedmieściu Gdańska, jest miejscem wielkiej uroczystości. Są obecni i zabierają głos sekretarz generalny Międzynarodowej Federacji Wolnych Związków Zawodowych Kersten i Światowej Federacji Pracy (niegdyś międzynarodówki chrześcijańskiej), następnie kolejno przemawiają liderzy najważniejszych związków zawodowych świata zachodniego; z Włoch Lama, Carniti i Benvenuto.

Światowa Federacja Związków Zawodowych, której siedziba jest w Pradze i która została zaproszona, nie przysłała żadnego przedstawiciela. Obecni są natomiast przedstawiciele Jugosłowiańskiej Federacji Związkowej, ponieważ Jugosławia należy do bloku państw niezaangażowanych. Niektórzy mówcy oskarżają „Solidarność” o to, iż jest ona manipulowana z Zachodu, w szczególności przez Stany Zjednoczone, w celu destabilizacji ustroju socjalistycznego w Polsce.

W czasie Kongresu zostało przedłożone i przyjęte przesłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej, będące adekwatnie apelem o zakładanie wolnych związków zawodowych również w innych krajach tego bloku. Później okaże się, iż to właśnie przesłanie będzie jednym z punktów, na których oprze się Moskwa żądając od PZPR wszczęcia zdecydowanych i radykalnych kroków w celu likwidacji „Solidarności”.

Parę dni potem, w przeddzień drugiego etapu kongresu „Solidarności”, generał Jaruzelski, który od lutego jest przewodniczącym Rady Ministrów, i który parę tygodni później zastąpi Kanię na stanowisku pierwszego sekretarza PZPR, wygłasza przemówienie, w którym żąda od „Solidarności” zmiany linii politycznej, którą przyjęła w trakcie obrad w pierwszej fazie Kongresu.

Nowość Nowość
  • Krystyna Budnicka
  • ks. Grzegorz Michalczyk
  • Rafał Kotomski

Ocalałam

31,20 39,00
Do koszyka
Książka – 31,20 39,00

Delegaci włoscy, powróciwszy z Gdańska, nie ukrywają swojego zaniepokojenia przebiegiem wydarzeń. Kongres wydobył na światło dzienne istniejące w „Solidarności” głębokie podziały w bardzo ważkich dla związku kwestiach, takich jak samorząd czy stanowisko wobec władzy.

Nowe starcie między Wałęsą i radykalnym skrzydłem związku ma miejsce w czasie narady Komisji Krajowej 3 listopada. Zadecydowano wtedy zawiesić strajki na okres trzech miesięcy, ale atmosfera pozostaje napięta. Również spotkanie pomiędzy Jaruzelskim, Glempem i Wałęsą w dniu 4 listopada nie wpływa na osiągnięcie zamierzonych celów. Pytania o przyszłość stają się coraz natarczywsze.

W połowie listopada ma miejsce w Watykanie międzynarodowy kongres, w którym uczestniczą Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek, doradcy Wałęsy, cieszący się największym autorytetem. W ich wystąpieniach wyczuwa się niepewność przyszłości, ale nie przeświadczenie, iż okoliczności mogą doprowadzić do dramatycznego rozwiązania. Na razie polscy delegaci chcą wiedzieć, czy jesteśmy w stanie wpłynąć na rząd włoski, aby udzielił Polsce pomocy tam, gdzie ludność adekwatnie cierpi głód. W kilka dni później Wałęsa kieruje podobny apel do wszystkich państw zachodnioeuropejskich. Potrzeba przede wszystkim żywności i lekarstw.

Federacja CGIL, CISL, UIL sugeruje rządowi, aby Włochy odpowiedziały pozytywnie na ten apel, a równocześnie sama podejmuje decyzję zorganizowania zbiórki produktów pierwszej potrzeby, aby wysłać je do Polski, gdzie zostaną one rozdane pod kontrolą „Solidarności”. Zachęta do takiej akcji została skierowana 4 grudnia do wszystkich struktur związkowych. Ale machina represji jest już w ruchu. Ta rozmowa z Mazowieckim i Geremkiem w restauracji niedaleko murów Watykanu będzie ostatnia przed długą ciszą, która niedługo nastąpi.

13 grudnia 1981 roku wypada w niedzielę. Wystarczy jednak parę telefonów, aby uzgodnić zebranie w Sekretariacie Federacji. W nocy generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny, aresztowano kierownictwo „Solidarności”, rozpoczęły się masowe represje wobec związkowców w całym kraju.

Interwencja miała jednak miejsce. Nie ta z zewnątrz ze strony ZSRR i innych państw Układu Warszawskiego, tylekroć brana pod uwagę w rozmowach z ubiegłych miesięcy. Uderzenie, w polskim przypadku miało miejsce na płaszczyźnie wewnętrznej. Rozwiązanie, można by powiedzieć, „patriotyczne”.

Zaangażowanie w sprawę Polski

Wrażenie jest duże, tak jak i potrzeba reakcji. Ludzie pracy w Polsce nie mogą być pozostawieni sami sobie. Potępienie stanu wojennego ze strony Zjednoczonej Federacji jest jednoznaczne i jasne. Organizowane są manifestacje i uliczne zebrania protestacyjne w Rzymie i w innych miastach. Bohdan Cywiński, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”, przebywa akurat w Rzymie. On też podejmuje się zorganizować pierwsze centrum informacji za granicą z pomocą Tadeusza Konopki, który w latach następnych będzie pełnił funkcje przedstawiciela „Solidarności” przy CGIL, CISL, UIL.

Trzeba jednak pamiętać o potrzebach ludności. Apel Wałęsy z listopada o pomoc utrzymuje całą swą aktualność. Warunki życia w Polsce coraz bardziej się pogarszają. Powraca się do rozpoczętej już akcji zbierania artykułów pierwszej potrzeby, ubrań, koców, lekarstw. Najaktywniejsze struktury to te, które w czasie legalnego istnienia „Solidarności” nawiązały kontakty z komórkami regionalnymi niezależnego Związku Zawodowego.

Wielu działaczy związkowych będzie przez wiele miesięcy regularnie towarzyszyć do Polski transportom z pomocą humanitarną wysyłaną przez włoskie związki zawodowe, przekazywaną następnie parafiom, w których działają punkty pomocy. Jest to wielkie doświadczenie ludzkie, wyprzedzające to polityczne.

Wielu działaczy związkowych będzie przez wiele miesięcy regularnie towarzyszyć do Polski transportom z pomocą humanitarną wysyłaną przez włoskie związki zawodowe, przekazywaną następnie parafiom, w których działają punkty pomocy

Emilio Gabaglio

Udostępnij tekst
Facebook
Twitter

Zaangażowanie się w sprawę Polski jest wspólne dla trzech central związkowych i tak będzie do końca. Spośród nich CISL zakłada fundusz, aby w ten sposób odpowiedzieć na prośby o wsparcie finansowe. Zaczyna ono niedługo nadchodzić, w szczególności na sfinansowanie podziemnej działalności informacyjnej, którą „Solidarność” organizuje poprzez szeroką sieć biuletynów i publikacji drugiego obiegu, które krążą niemal półlegalnie w miastach i wielkich zakładach produkcyjnych.

Czas pracuje dla generała Jaruzelskiego i dla „normalizacji”. Napięcie słabnie, przywódcy i doradcy „Solidarności” zostają wypuszczeni. W polskim społeczeństwie panuje klimat dostosowania się, jeżeli już nie rezygnacji. Troski i potrzeby każdego dnia biorą nad wszystkim górę.

Zresztą dla ludzi pracy i dla większej części ludności warunki życia są ciężkie. Podtrzymać nadzieje, nie dopuścić, żeby, jak twierdzi władza, „Solidarność” była uważana za zamknięty już rozdział historii, jest nie tylko zadaniem Bujaka, który przeszedł do podziemia, TKK i Wałęsy, ale było to również nasze zadanie.

Każda manifestacja wolności w Polsce, jak na przykład niezależne od oficjalnych, rządowych, obchody 1 Maja lub przypominanie kolejnych rocznic podpisania porozumień gdańskich, były również dla nas okazją do przypomnienia naszej solidarności i poparcia ze strony włoskich związków zawodowych.

Reżym warszawski poszukiwał legitymizacji swojego działania na arenie międzynarodowej na wszystkich płaszczyznach, również związkowej. Ale stanowisko CIGL, CISL, UIL pozostało niezmienne i jednomyślne: „Solidarność” żyje; nie istnieje żadna Realpolitik, która w tej kwestii mogłaby coś zmienić; żaden kontakt z nowymi związkami zawodowymi (OPZZ) nie będzie możliwy, dopóki w Polsce nie zostanie przywrócony pluralizm związkowy. Dla nas nawias nie został zamknięty.

W styczniu 1987 roku, w sześć lat po podróży Wałęsy, generał Jaruzelski przybywa do Rzymu z wizytą oficjalną. Okazja jest dla niego ważna: rozmowy w Kwirinale i Watykanie, przygotowywana umowa z Fiatem, dowodzą uznania, iż w Polsce sytuacja się ustabilizowała. Ale ta okazja jest również ważna dla „Solidarności” i nie można jej stracić. Postanowiono wystąpić o audiencję u generała.

W salonach Grand Hotelu odbyło się spotkanie bez precedensu. Sekretarze generalni CIGL, CISL i UIL: Pizzinato, Marini i Benvenuto, mówią Jaruzelskiemu o tych samych sprawach, o których nie chce on słyszeć z ust Wałęsy w Warszawie: pluralizm związkowy zostaje uznany; z kryzysu ekonomicznego wychodzi się za zgodą społeczną, przez porozumienie się między władzą i siłami, które autentycznie reprezentują świat pracy.

Pisze „Le Monde” w artykule wstępnym następnego dnia: Ci, którzy w Warszawie, oczekując na lepsze dni, działają w celu podtrzymania wątłego płomienia niezawisłego syndykalizmu, będą przynajmniej mieli satysfakcję, widząc, iż ich włoscy przyjaciele – którzy ich nigdy nie odstąpili – ciągle o nich pamiętają.

Jesteśmy znowu w Grand Hotelu, ale upłynęło kilka ponad dwa lata i w Polsce wszystko się zmieniło. „Solidarność” zwyciężyła. Wałęsa przyjechał do Rzymu już na wiosnę, zaraz po podpisaniu porozumień okrągłego stołu, w celu złożenia wizyty nie mniej intrygującej niż poprzednia, chociaż bardziej już oficjalnej, prawie jako głowa państwa.

Dziś jednak delegacja związkowa wchodzi po schodach Grand Hotelu, żeby powitać innego starego przyjaciela, Tadeusza Mazowieckiego, który 24 sierpnia 1989 roku został premierem Rzeczypospolitej Polskiej. Po czterdziestu latach absolutnego monopolu władza komunistyczna zeszła ze sceny politycznej. To, co wydawało się po prostu niemożliwe, stało się rzeczywistością.

Tłumaczył Jan Partyka

Idź do oryginalnego materiału