„Ale on jest głupi. A ona
to taka mądrala. Chyba wszystkie rozumy pozjadała”. „On to jest straszny leń,
nic nie robi. Ona to znowu straszna pracoholiczka”.
„A ja? Ja nie mam sobie
nic do zarzucenia. Nie muszę nad sobą pracować i nic nie muszę w sobie
zmieniać. Inni to muszą, ja nie”.
Czy nie tak właśnie o
sobie myślisz? Wady innych ludzi widzisz, za to swoich już nie?
„Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?
Albo
jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, iż usunę drzazgę z twego oka, gdy belka
tkwi w twoim oku?
Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z
oka twego brata.”
Mt
7, 3-5
Jeśli jesteś
obciążony/obciążona grzechami, których być może nie widzisz to znaczy, iż masz
zaburzony obraz widzenia tego świata. Nie patrzysz więc obiektywnie, zwłaszcza
na siebie. Bo czyż nie widzisz w sobie ideału, który nie robi nic złego? Może
nawet twierdzisz, iż ty nie masz się z czego spowiadać? Święty za życia? Obrazek
z twoim zdjęciem i na ścianę? Takiego przypadku jeszcze nie było.
Tak łatwo ocenia się
innych, ale gorzej ocenić samego/samą siebie, a czy nie od tego powinniśmy
wszyscy zaczynać?
Ewelina
Szot