Św. Ojciec Pio – Świadek Ukrzyżowanego
Każda epoka ma swoich świętych. Tych, którzy jaśnieją chwałą Bożą i są drogowskazami dla zagubionej ludzkości. W XX wieku, epoce tak bardzo rozpowszechnionego racjonalizmu i kultu cielesności, Pan Bóg postanowił w specyficzny sposób „zadrwić” sobie z ludzkiej pychy, zsyłając Ojca Pio, świętego w stylu „średniowiecznym”, pokornego kapucyna, stygmatyka i cudotwórcę. Tego, który całym swoim życiem dał świadectwo miłości do Chrystusa Ukrzyżowanego.
Nasz święty urodził się 25 maja 1887 r. w Pietrelcinie. Jego ojciec, Grazio Forgione dzierżawił kawałek ziemi i z tego utrzymywał rodzinę. Matka, Giuseppa De Nunzio była kobietą bardzo pobożną. Ojciec Pio został ochrzczony w miejscowym kościele Matki Boskiej Anielskiej, otrzymując imię Franciszek.
Powołanie do życia zakonnego zaczęło dojrzewać w nim bardzo szybko. Franciszek nie miał jeszcze 16 lat, gdy wstąpił do nowicjatu kapucynów. Nad drzwiami klasztoru widniał napis: „Czyń pokutę lub giń”. Wtedy już wiedział, iż jedynym celem jego życia będzie pocieszanie Chrystusa Ukrzyżowanego. W styczniu 1903 r. Przywdział habit świętego Franciszka, przyjmując imię brat Pio. 22 stycznia 1904 r., ukończywszy rok nowicjatu, złożył śluby czasowe i rozpoczął studia przygotowujące do kapłaństwa. 27 stycznia 1907 r. złożył śluby wieczyste, wiążąc się w ten sposób z zakonem na wieczność. Słabe zdrowie zmuszało go jednak do przeplatania życia zakonnego okresami rekonwalescencji, spędzanymi w rodzinnej wiosce. Uważano go powszechnie za gruźlika, do tego stopnia, iż obawiano się, iż nie dotrwa do kapłaństwa, a jeżeli nawet, to nie będzie w stanie żyć w surowej regule św. Franciszka.
Z Bożą pomocą i dzięki silnej woli Ojciec Pio przezwyciężył jednak wszystkie trudności i 10 sierpnia 1910 r. otrzymał święcenia kapłańskie w katedrze w Benewencie. Wcielenie do armii w listopadzie 1915 r. przerwało okres pobytu Ojca Pio w Pietrelcinie. Po ciągłych urlopach zdrowotnych, krótkich pobytach w rodzinnej wiosce i dłuższych w rozmaitych klasztorach, między innymi w San Giovanni Rotondo – w marcu 1918 r. zwolniono go w końcu z wojska z powodu obustronnego odoskrzelowego zapalenia płuc. Latem tego samego roku wrócił do San Giovanni Rotondo, by nigdy już stamtąd nie wyjechać. W klasztorze odwiedzały go znane osobistości: rodziny królewskie, mężowie stanu, wysocy dostojnicy kościelni, ludzie kultury i sztuki. Przybywały do niego tłumy. Wszystkim udzielał zdecydowanych wskazań dotyczących życia duchowego, ucząc napomnieniem i przykładem, iż podstawą życia musi być modlitwa poddanie się Bożej woli.
9 stycznia 1940 r. przedstawił projekt pomocy cierpiącym. Dom Ulgi w Cierpieniu zbudowany dzięki pieniądzom ofiarowanym przez wiernych ze wszystkich kontynentów, otworzył swe podwoje dla chorych 15 maja 1956 roku. Ojciec Pio zmarł 23 września 1968 r. w wieku 81 lat. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział, brzmiały: „Jezu, Maryjo i Józefie Święty, Wam oddaję duszę i ciało moje, bądźcie ze mną w chwili konania!”
Mąż boleści obdarzony ranami Chrystusa
Miesiąc
po otrzymaniu święceń kapłańskich, podczas modlitwy Ojciec Pio ujrzał
Jezusa i Maryję. W pewnym momencie poczuł silny ból i pieczenie w obu
dłoniach, a za chwilę zobaczył na nich rany Zbawiciela. Zaczął się
gorąco modlić, by rany zniknęły. I tak się rzeczywiście stało. Równo rok
później stygmaty znów się pojawiły. Ojciec Pio tak to opisywał: „W
środku obu dłoni pojawiły się czerwone plamy wielkości centymetra.
Towarzyszył temu silny i przenikliwy ból, dotkliwszy w lewej ręce. Ból
odczuwam także pod stopami. (…) Serce, dłonie, stopy – jakby przeszyte
szpadą – tak straszliwego doznaję bólu”. Padre Pio znów prosił Pana, by
znaki zniknęły. I tak się stało, tzn. rany pozostały niewidzialne aż do
20 września 1918 r., kiedy to klęcząc przed wizerunkiem Ukrzyżowanego w
kościele Matki Bożej Łaskawej w San Giovanni Rotondo, już na stałe
otrzymał stygmaty – pięć ran Chrystusowych. Znaki męki Chrystusa nosił
przez całe życie. Dopiero tuż przed śmiercią rany zaczęły się goić, a
zdjęcia zrobione tuż po skonaniu ukazały gładką skórę w miejscach, z
których przez pół wieku sączyła się krew.
Apostoł konfesjonału
Ojciec Pio był mistrzem
ludzkich sumień, który poświęcił się służbie bliźniemu w konfesjonale.
Mówił: „Spowiedź to kąpiel dla duszy. Trzeba ją odbyć przynajmniej raz
na tydzień. Nie chcę, aby dusze pozostawały bez spowiedzi więcej niż
tydzień. choćby czysty i niewykorzystywany pokój gromadzi kurz i gdy się
wejdzie do niego po tygodniu, to widać, iż trzeba go znowu odkurzyć”.
Ileż dusz zwrócił Chrystusowi! Dzięki Bożym natchnieniom Padre Pio
posiadał zdolność widzenia wnętrza duszy człowieka. Często przypominał
penitentom grzechy, których nie wyznali. jeżeli przeoczenie było
niezamierzone i chodziło o grzechy powszednie, był wyrozumiały. jeżeli
natomiast ktoś celowo próbował ukryć swoje grzechy śmiertelne, wówczas
upomnienia były przykre i gwałtowne. Nieraz też zdarzało się, iż takiego
delikwenta odsyłał od konfesjonału. Relacje osób, które spowiadał św.
Ojciec Pio, są bardzo podobne – był surowy i wymagający, a jednocześnie
kochający jak prawdziwy ojciec. Na zarzuty, iż bywa surowy i
„niemiłosierny” wobec osób, które spowiada, odpowiadał: „Błagam was,
abyście mnie nie krytykowali odwołując się do miłosierdzia, gdyż
największym miłosierdziem jest ratowanie dusz znajdujących się w
szponach szatana, aby wygrać je dla Chrystusa”.
„Msza Ojca Pio”
Ojciec Pio powiedział
kiedyś: „Świat mógłby istnieć bez słońca, ale nie mógłby istnieć bez
Mszy Świętej”. Msza Święta była sensem jego życia. Po jej zakończeniu
spędzał długi czas na modlitwie dziękczynnej. Z jakąż żarliwością mówił:
„Gdy jestem z Jezusem utajonym w Najświętszym Sakramencie, bardzo mocno
bije moje serce. Czasem wydaje mi się, iż moje serce wyskoczy mi z
piersi. Będąc przy ołtarzu, odczuwam niekiedy, iż ogarnia mnie ogień i
wprost nie potrafię tego opisać. I wydaje mi się, iż z determinacją idę
do tego ognia”. O tym jaka była „Msza Ojca Pio” mówią świadectwa wielu
kapłanów, którzy wyznali, iż dopiero w San Giovanni Rotondo zrozumieli,
co naprawdę znaczy Najświętsza Ofiara. Święty kapucyn przeważnie
odprawiał Mszę przez dwie, a nieraz przez trzy godziny w pełnym
skupieniu. Nie było mowy o jakimś – tak modnym dziś – „urozmaicaniu”
Eucharystii. Zawsze powtarzał, iż „Ofiara Mszy, bardziej polega na
czynieniu aktów (skruchy, wiary, miłości…) niż na intelektualnych
refleksjach i rozważaniach”. Według niego, najlepszym sposobem
uczestnictwa w Najświętszej Ofierze jest zjednoczenie się z Matką
Bolesną u stóp Krzyża, w miłości i współczuciu. Podczas Mszy Świętej,
Ojciec Pio cierpiał wraz z Chrystusem. To nie było zwykłe sprawowanie
obrzędu, ale prawdziwa Ofiara. W momencie Przeistoczenia prawie zawsze
płakał. Po reformie liturgicznej Pawła VI, Ojciec Pio zwrócił się z
prośbą do Ojca Świętego, by ten pozwolił mu odprawiać Mszę w starym
rycie. Papież taką zgodę wyraził.
Szczególne dary
By opowiedzieć o wszystkich
cudownych wydarzeniach, związanych z Ojcem Pio, trzeba by zapisać grubą
księgę. Ograniczmy się zatem w tym miejscu tylko do kilku szczególnych
darów, jakie otrzymał od Boga. Krew z jego stygmatów wydzielała piękny
zapach kwiatów; Ojciec Pio posiadał zdolność bilokacji, czyli
przebywania równocześnie w różnych dwóch miejscach; świadkowie mówili
też, iż potrafił przenikać przez zamknięte drzwi, a cudowne uzdrowienia,
przypisywane jego modlitwom trudno zliczyć… Czy możemy przejść
obojętnie obok takich wydarzeń, jak to, gdy dziewczynka, Gemma Di
Giorgi, która urodziła się niewidoma (ba, nie posiadała źrenic!),
zaczęła widzieć i to w dniu swojej pierwszej Komunii Świętej, udzielanej
przez Padre Pio (18 czerwca 1947 roku)? Lekarze nie dawali żadnej
nadziei, by kiedykolwiek mogła oglądać świat. A jednak! Dziewczynkę
zaprowadzono do słynnego okulisty, który musiał przyznać – choć z
medycznego punktu widzenia było to nieprawdopodobne, bo oczom
dziewczynki przez cały czas brakowało źrenic – iż dziecko rzeczywiście widzi! Dla
Boga jednak nie ma nic niemożliwego… Znane są też przypadki egzorcyzmów
Ojca Pio, po których ludzie byli uwalniani od złego ducha.
Święte posłuszeństwo
Ojciec Pio we wszystkim
starał się naśladować swego Zbawiciela i Mistrza, Jezusa Chrystusa.
Chciał być posłusznym, podobnie jak Chrystus był posłuszny swemu Ojcu.
Posłuszeństwo Ojca Pio względem Kościoła było podyktowane głęboką
miłością świętego zakonnika do „szlachetnej Matki”, jak nazywał Święty
Kościół Katolicki. Padre Pio był posłuszny, uległy i oddany Stolicy
Apostolskiej, swoim przełożonym zakonnym, biskupom oraz wszystkim
kościelnym zakazom, nakazom i zaleceniom. Kiedy w 1922 r. przełożeni
zakonu kapucynów byli nakłaniani, by Ojca Pio przenieść do odległego
klasztoru, święty zakonnik był gotowy poddać się temu wyrokowi. 9
czerwca 1931 r. nadeszło pocztą pismo, wydane przez Kongregację Świętego
Oficjum nakładające na Ojca Pio surowe restrykcje, którym on i inne
osoby powinny bezwzględnie się podporządkować. Święte Oficjum zakazywało
mu rozdawania obrazków z napisami lub autografami na odwrocie, jak też
pamiątek użytku osobistego (chociaż on zdecydowanie odrzucał natrętów).
Zakazywano mu też pokazywania stygmatów na rękach i – co więcej –
nakazano mu je zakrywać. Zakonnik przyjął ten wyrok z pokorą. Spodobało
się Bogu włożyć na plecy swego wiernego sługi jeszcze cięższy krzyż.
Ojciec Pio był przez pewien czas pozbawiony prawa do sprawowania
wszystkich funkcji kapłańskich, z wyjątkiem odprawiania Mszy Świętej i
to wyłącznie prywatnie w kaplicy klasztornej, bez uczestnictwa
jakichkolwiek osób. Gdy to usłyszał, powiedział jak zwykle: „Niech się
dzieje wola Boża”. Spojrzał ku górze, a następnie skinął głową na znak
zgody na wszystko. Później udał się na modlitwę, wszystko zawierzając
Ukrzyżowanemu. Zawsze w kontemplacji Chrystusa Ukrzyżowanego szukał siły
do wypełnienia woli Bożej.
Nie wolno nam się wynaturzyć!
Ojciec Pio
szczególnie kochał Matkę – Kościół i swój zakon. Kiedy w roku 1966 coraz
głośniej zaczęto mówić o potrzebie dostosowania reguły kapucyńskiej i
konstytucji zakonnych do nowych czasów, Ojciec Pio wykrzyknął. „Nie
wolno nam się wynaturzyć! Na Sądzie Bożym św. Franciszek nie pozna
swoich synów!”.
Wyniesiony na ołtarze
Ten pokorny zakonnik –
kapucyn zadziwił świat swoim życiem w całkowitym oddaniu modlitwie i
słuchaniu braci – powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II podczas
beatyfikacji Sługi Bożego Ojca Pio, która miała miejsce 2 maja 1999
roku. Trzy lata później, 16 czerwca 2002 roku, Jan Paweł II kanonizował
bł. Ojca Pio z Petrelciny, który przez całe życie był świadkiem
Ukrzyżowanego.
Kościół wspomina św. o. Pio 23 września.
Bogusław Bajor
Artykuł pochodzi z 13 numeru „Przymierza z Maryją”, listopad/grudzień 2003.