Z tyłu, na zewnątrz, za
filarem… Byleby tylko nie z przodu, „ale ja do kościoła chodzę. Coś tam mówią i
śpiewają, ale ja myślę o tym, co będzie na obiad. O, już mi w brzuchu burczy. A
ten film wczoraj to fajny był. interesujące jak długo zajęło temu aktorowi, żeby tak
przytyć do tej roli? Oj, coś się dzieje. Wszyscy klękają. To ja sobie kucnę.
Nie chcę spodni pobrudzić”.
No i tak mniej więcej
wygląda Msza Święta u przeciętego katolika. Wiem, bo u mnie kiedyś też tak
wyglądała, dopóki nie zdałam sobie sprawy, iż do kościoła idę po to, by spotkać
się z Bogiem – moim Tatusiem, który bardzo mnie kocha, i którego ja kocham.
Miłość, którą Go darzę
nie pozwala mi być statystą w kościele.
A tak w ogóle, to czy
ktoś kiedyś dostał Oscara za rolę statysty?
To przełóżmy zdobycie
nagrody, jaką jest Oscar na życie duchowe. Czy można iść do Nieba będąc byle
jakim i grać rolę statysty na Mszy Świętej?
Na to pytanie niech każdy
sobie sam odpowie.
Ewelina
Szot