ŚRODA XXI TYGODNIA PO ZESŁANIU DUCHA ŚWIĘTEGO. Rozmyślanie. Postępy w Apostolstwie. O. GABRIEL OD ŚW. MARII MAGDALENY

salveregina.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: Współżycie z Bogiem


Źródło: O. Gabriel od Św. Marii Magdaleny, Współżycie z Bogiem. Rozmyślania o życiu wewnętrznym na wszystkie dni roku, tłum.: o. Leonard od Męki Pańskiej, Wyd. OO. Karmelitów Bosych, Kraków 1960r.

Rozmyślanie.

POSTĘPY W APOSTOLSTWIE.

OBECNOŚĆ BOŻA. — O Panie, połącz mnie z sobą, a żar Twojej miłości niechaj zapali w moim sercu prawdziwy płomień apostolski.

Rozważanie.

1. Św. Tomasz z Akwinu poucza, iż miłość jest jak ogień: wznieca ona płomień a płomień miłości jest żarliwością. o ile ogień pali się mocno, wówczas również jego płomień jest mocny i gwałtowny. Prawdziwa gorliwość apostolska jest samorzutnym skutkiem, normalnym owocem ścisłej łączności duszy z Panem Bogiem przez miłość. Im ściślej dusza jednoczy się z Panem Bogiem przez miłość, tym bardziej pociąga ją płomień tej miłości; uczestniczy więc w Jego Nieskończonej Miłości ku ludziom, w Jego wiecznej żarliwości o ich zbawienie, tak dalece, iż staje się z konieczności apostolską.

Twierdzić, iż nie można być apostołem zanim nie ogarnie nas taka Miłość Boża, byłoby przesadą, ale nie ulega wątpliwości, iż pełni apostolstwa, a zatem skuteczności apostolskiej, nie osiąga się bez tego płomienia wewnętrznego, jaki roznieca zjednoczenie z Panem Bogiem. Dopóki się tego nie osiągnie, należy uważać się za początkujących w apostolstwie, za podobnych do uczniów, którzy oddając się sztuce, wykonują raz tę, raz inną pracę, nie wspiera ich jednak jeszcze ani nie unosi natchnienie osobiste. Będąc początkującymi, muszą się z tym liczyć, czyli działać przezornie, oddawać się apostolstwu roztropnie i z umiarem, nie osiągnąwszy bowiem jeszcze tej dojrzałości duchowej, z której samorzutnie wybucha płomień żarliwości, nie posiadają jeszcze tych zasobów Łaski, jakie bronią duszy przed niebezpieczeństwami zbyt rozległej działalności, a równocześnie czynią całą ich pracę skuteczną. „W tym stanie dusza — twierdzi Św. Teresa od Jezusa — nie pozostało urobiona, podobna jest raczej do niemowlęcia, które dopiero zaczyna ssać; jeżeli się odłączy od piersi matki cóż innego może je czekać, niż śmierć? Bardzo się boję, by coś podobnego nie spotkało duszy, która opuszczałaby kiedykolwiek modlitwę bez bardzo naglącej potrzeby, albo opuściwszy ją kiedy z takiego powodu, gdyby jak najprędzej do niej nie wracała. Z takiego złego początku mogłyby dla niej wyniknąć niewątpliwie, jak dla owego niemowlęcia, coraz to gorsze następstwa” (T. IV, 3, 10).

Zauważmy, iż Święta nie mówi tutaj o duszach, które stawiają pierwsze kroki na drodze życia wewnętrznego, ale o tych, które już doszły do modlitwy odpocznienia i mogą nazywać się postępującymi; a jednak nie jest przesadą twierdzenie, iż co do apostolstwa są jeszcze początkującymi.

2. Św. Teresa od Jezusa z Avili ukazuje nam duszę w chwili, gdy — jako owoc miłości jednoczącej ją z Panem Bogiem — budzi się w niej wewnętrzny płomień apostolstwa. Chodzi tutaj o duszę, którą miłość i zdanie się na Pana Boga uczyniły tak uległą Jego Woli, „że o niczym już nie wie i niczego nie chce, tylko, aby Pan Bóg uczynił z nią cokolwiek Mu się podoba”; a Pan Bóg, Który „już ją całkiem przyjął za Swoją… wyciska na niej Swoją pieczęć”, udziela jej niewymownej boleści za grzechy ludzkie i gorącego pragnienia poświęcenia się dla ich zbawienia (zob. T. V, 2, 12-14).

W takiej duszy miłość wzrosła do tego stopnia, iż czyni ją zdolną do istotnego wyrzeczenia się swojej woli i uzgodnienia jej we wszystkim z Wolą Bożą. choćby w najtrudniejszych i nieprzewidzianych wypadkach, wymagających wielkiego ducha ofiary, umie ona pozbyć się wszelkiego wstrętu i odruchów natury, wszelkich zapatrywań i pragnień osobistych, a przylgnąć do Woli Bożej, Która objawia się jej bądź to w codziennych obowiązkach bądź to przez zewnętrzny głos posłuszeństwa lub wewnętrzne tchnienie Ducha Świętego, albo też przez rozmaite okoliczności życia. Dusza jest wtedy naprawdę zjednoczona z Panem Bogiem przez miłość, prawdziwie Mu oddana, a Pan Bóg bierze i oddaje ją na służbę Kościoła i dusz. Chce się nią posługiwać, by wypełnić Swój Plan Zbawienia i uświęcenia ludzkości. W ten sposób budzą się w duszy niewysłowione pragnienia apostolskie, zupełnie niepodobne do tych, jakie ją ożywiały poprzednio. Odczuwa ona, iż nie należy już do siebie, iż życie jej jest koniecznie związane z Życiem Boskiego Odkupiciela, i iż za Jego Wzorem powinna je oddać i wyniszczyć całkowicie w służbie dusz. choćby ci, którzy żyją pozornie w największym odosobnieniu od świata i styczności zewnętrznej z ludźmi — mniszki zamknięte w swojej klauzurze lub kontemplatycy w eremach lub pustelniach — osiągnąwszy ten stan, stają się w wysokim stopniu apostolskimi i całe ich życie modlitwy i ofiary zdąża do jednego ideału: by wynagradzać za grzechy ludzkości, zbawiać dusze. Podczas gdy dusze kontemplacyjne dają upust tej żarliwości apostolskiej, podwajając swoją ukrytą ofiarę, to czynne, oddane działalności zewnętrznej znajdują w tym wewnętrznym płomieniu, wynikającym ze zjednoczenia z Panem Bogiem, pobudkę, siłę, podporę i skuteczność swojego apostolstwa.

Jeszcze raz trzeba stwierdzić jako ostateczny wniosek, iż drogą do najbardziej owocnego apostolstwa jest samotna i milcząca droga zjednoczenia z Panem Bogiem.

Rozmowa.

„O Boże mój, jak wielka jest żarliwość i moc miłości duszy zjednoczonej z Tobą przez Miłość! Ci, którzy są w ten sposób przez Ciebie opanowani, nie mogą ograniczyć się do swego osobistego pożytku ani się nim zadowolić. Nie wystarcza im bowiem to, iż sami idąc do Nieba — z wielką troską i z uczuciem całkowicie niebiańskim i z nadzwyczajną pilnością starają się pociągnąć za sobą wielu innych. Spraw, o Panie, aby podobna do takiej miłości była i miłość moja do Ciebie!” (zob. J. K. J.).

„O Panie, od duszy, która raz zdobyła się na stanowczą wolę miłowania Cię i oddania się w Twoje Ręce, niczego więcej nie żądasz, tylko by patrzyła w jaki sposób może Ci lepiej służyć”.

„O, jakaż jest miłość tych, którzy Cię prawdziwie miłują! Jakże by mogli zażywać odpoczynku, gdy widzą, iż choć w małej cząstce mogą się przyczynić do postępu jakiejś duszy, aby się pomnożyła w Miłości Bożej, albo wesprzeć ją dobrą radą, lub obronić od grożącego jej niebezpieczeństwa? Jakżesz nieznośnym, wobec takiej potrzeby bliźniego byłby dla nich ich własny odpoczynek!”

„O Panie, serce z żalu się kraje na widok tylu dusz idących na zgubę i jeżeli nie mogę ratować ich czynem, nieustanną modlitwą błagam Cię za nimi. Chętnie wyrzekam się rozkoszy swojej i rada jestem z tej utraty, pragnę zapomnieć całkowicie o sobie, a zważać tylko na to, jakby najlepiej wypełnić Twoją Wolę”.

„Boże mój, z każdym dniem rośnie we mnie gorące pożądanie przyczynienia się w czymkolwiek do zbawienia jakiejś duszy. I nieraz doświadczam takiego uczucia, jak ten kto posiada przechowany u siebie wielki skarb i chciałby użyczać z niego wszystkim, a nie może, bo mu ręce związano. Nie mogąc dłużej powstrzymać żalu i łez nad zgubą dusz, wołam do Ciebie, Panie, i błagam, abyś mi dał sposób i możność pozyskania choć kilku dusz dla Twojej Służby” (T. J.: Fd. 5, 6 i 5; 1, 6-7). Amen.

© salveregina.pl 2024

Idź do oryginalnego materiału