Zrobili to pięcioma busami, razem w ponad 40 mężczyzn, w tym ośmiu młodzieńców. W drodze do św. Michała zatrzymali się tylko na chwilę w Loreto i Lanciano, a w drodze powrotnej – w Manoppello. Na Górze Świętego Anioła pozostali zaś przez trzy dni.
Gromadzili się na Eucharystiach w Grocie, na przejmującej wieczornej adoracji, na konferencjach duchowych i zwiedzaniu „siedziby” Księcia Wojsk Niebieskich. Tak w największym skrócie wyglądała pielgrzymka rycerzy i czcicieli św. Michała Archanioła z sanktuarium św. Józefa w Jemielnicy (diec. opolska), którzy w dniach 20-25 listopada br. udali się na Monte Sant’Angelo, by przywieźć stamtąd figurę swego Patrona. Uczestnicy pielgrzymki to twardzi Ślązacy, którzy uparcie chcą iść duchową drogą wytyczoną przez walecznego Księcia Aniołów; przez jego pokorę, odwagę i całkowite oddanie się Bogu.
– Jestem zadziwiony – mówił do nich jeden z księży. – zwykle jak przyjeżdżają pielgrzymki, to 70 proc. stanowią kobiety, a tu sami mężczyźni…
Zadziwieni byli też Peruwiańczycy i Amerykanie z Pensylwanii, którzy w piątkowy wieczór zeszli do Groty i zostali na całej adoracji. – Jeszcze nigdy nie słyszeliśmy mężczyzn tak głośno uwielbiających śpiewem Boga – dodali.
Po sobotniej Mszy świętej mężczyźni w uroczystej procesji wynieśli z Groty figurą, którą zapakowali ją do jednego z samochodów, by w niedzielę Chrystusa Króla Wszechświata wrócić z nią do Polski.
Widziałem to wszystko z bliska i jestem wdzięczny Panu Bogu za to umacniające doświadczenie. Tego samego dnia słuchałem homilii jednego z jezuitów, mądrego skądinąd człowieka. Mówił on o królestwie Chrystusa, o tym, iż ono jest pośród nas, iż adekwatnie to trzeba tylko wejść, iż znajduje się ono na wyciągnięcie ręki, a wszystkie odmiany wojowników i rycerzy to tylko religijne wypaczenia i nasze złudzenia. Moje myśli od razu zwróciły się w stronę wspomnianych wyżej rycerzy, którzy chcą wojować nie przeciwko komuś, ale walczą o wierność Bogu, o głębszą jakość życia codziennego i rodzinnego. Przypomniałem sobie twarze ich synów, dumnie spoglądających na ojców. Kto wie, czy największą złudą nie jest przekonanie, iż bez walki można osiągnąć królestwo Chrystusa i wygrać życie?
ks. Krzysztof Poświata CSMA