Filmowe „oblicza” aniołów
Miloš Forman w filmie „Amadeusz” (1984) stworzył jeden z najbardziej przenikliwych portretów artysty w historii kina. Mimo tego, iż dzieło to nie jest biografią Wolfganga Amadeusza Mozarta, tylko skandalizującą anegdotą, opartą zresztą na utworze scenicznym Petera Shaffera, który do filmu napisał scenariusz.
Forman nie zamierzał zrobić filmu o Mozarcie. „Amadeusz” dociera znacznie głębiej – jest zarówno paraboliczną opowieścią, jak i refleksją nad fenomenem geniuszu, istotą sztuki i jej osobliwym związkiem z pierwiastkiem boskim.
W roku 1823 Antonio Salieri – kiedyś uznany, dworski kompozytor, teraz schorowany starzec, zamknięty w domu dla obłąkanych – opowiada historię swojej znajomości ze zmarłym 32 lata wcześniej geniuszem, Wolfgangiem Amadeuszem Mozartem. Salieri uważa, iż jest winien śmierci Mozarta.
Salieri od dziecka znał Mozarta, obserwował go i podziwiał jego geniusz, ale ukrywał obsesyjną zazdrość, która przerodziła się w zaciętą rywalizację, prowadzącą go do obłędu. Kiedy Mozart, chory, opuszczony przez najbliższych i zapomniany przez świat, jest umierający, Salieri pod postacią zamaskowanego nieznajomego zamawia u niego skomponowanie mszy, którą własnoręcznie spisuje przy łóżku konającego, by przypisać sobie później jej autorstwo.
„Amadeusz został ujęty w ramy opowieści szaleńca. Film zdecydowanie przekracza wymiar anegdoty. Jest czymś więcej niż sensacyjną historią rywalizacji dwóch artystów: geniusza i miernoty, czy fabularną ilustracją do wielkiej (niemal rajskiej) muzyki austriackiego kompozytora.
Film Formana jest kilkupoziomowy: jest opowieścią o artyście jako istocie natchnionej przez Boga. W tym znaczeniu Salieri nie jest artystą: sławę i tytuł nadwornego kompozytora zdobył dzięki wieloletniej, siermiężnej pracy, nie mającej nic wspólnego z pozbawioną wysiłku beztroską twórczością Mozarta. Wiedząc o tym, staje się aniołem zawiści. Salieri jako człowiek wierzący zaczyna kwestionować boską sprawiedliwość: czyżby Bóg lekceważył tych, którzy poświęcają życie ciężkiej pracy? Dlaczego dar łaski staje się udziałem niepokornych lekkoduchów, nie zasługujących na boskie wyróżnienie?
Nieprzypadkowy jest tytuł filmu – „Amadeusz” (Amadeus, po łacinie: umiłowany przez Boga); Mozart został przez Boga wybrany aniołem tworzącym rajskie piękno; to Bóg przemawia do nas poprzez jego cudowną muzykę.
Kiedy Salieri wadzi się z Bogiem, zakwestionowane zostaje wyobrażenie muzyki – jako łaski, daru niebios, ale również całej wiary w Boski porządek świata. Jest więc Salieri postacią tragiczną. To on właśnie, jako je den z nielicznych ludzi epoki, dostrzegł geniusz Mozarta. Salieri wyznaczony przez Boga aniołem stróżem porządku estetycznego piękna staje się aniołem zazdrości i niepokory.
Motywem całej twórczości Formana jest euforia życia, spontaniczność tworzenia i umiłowanie wolności od czasu jego wczesnych filmów spod znaku „czeskiej szkoły filmowej” (Czarny Piotruś, Miłość blondynki) po jego amerykańską twórczość (Lot nad kukułczym gniazdem, Odlot, Hair).
Brawurowa realizacja „Amadeusza”, zawrotne tempo wydarzeń, nastrój, znakomite zdjęcia, perfekcyjna scenografia, wyrazistość kreacji aktorskich i oczywiście boska muzyka zostały dostrzeżone przez członków Akademii Amerykańskiej, dzięki której film otrzymał 7 najważniejszych Oskarów.
Wielki film, do którego często się powraca.
Janusz Korosadowicz
„AMADEUSZ” – USA 1984, reż. Miloš Forman, scen. Peter Shaffer według własnej sztuki, zdj. Miroslav Ondriček, muz. Wolfgang Amadeusz Mozart, Antonio Salieri i inni. Wyk. Tom Hulce (Mozart), F. Murray Abraham (Salieri), Elizabeth Berridge, Simon Callow.
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2006)