
Przykłady opieki Królowej Różańca Świętego.
Część 2. Święta Marya. Szczególna świętość Imienia Maryi.
Marya w obronie Swojej świętości i czci.
Źródło: O. Teodor Jakób Naleśniak — Za przyczyną Maryi cz. 1, wyd. 1926r.
Przykład. Ukarany bluźnierca.
Pewnym jest – iż Pan Bóg ciężko karze za bluźnierstwa przeciwko Najświętszej Pannie Maryi. Dowodem na to niech będzie wypadek, jaki się zdarzył w dolnych Włoszech.
Pewien człowiek niezbyt dobrą opinią się cieszący, jak to stwierdza biskup z Noli na podstawie zaprzysiężonych zeznań, policjant miasta Liveri, nazwiskiem Barone, dnia 28 stycznia 1899 r. podczas zabawy w gospodzie rzucił z szyderstwem na obraz Najświętszej Panny Maryi kawałek ryby i rzekł bluźnierczo: „Jeżeli Matka Boska co warta – to niech mi ramię odejmie!”
Dwa dni po tym uczuł policjant srogie boleści w prawym ramieniu, a dnia 2 lutego zauważył lekarz okropny wrzód na mięśniu. Kilkakrotnie dokonywał lekarz operacji – ale wrzód rozszerzał się coraz bardziej i 13 lutego umarł policjant, sam będąc mocno przekonany, iż to Pan Bóg tak szybko zemścił się na nim za znieważenie Najświętszej Panny Maryi.
Tego samego przekonania byli i mieszkańcy miasta Liveri i od tego czasu pilnie wystrzegają się bluźnierstwa i przekleństwa.
Inny przykład. Ukarane bluźnierstwo.
W r. 1904 dnia 15 sierpnia według zwyczaju w miejscowości Maurena (Dordoque) we Francji, Katolicy ku czci Najświętszej Panny Maryi wyszli w procesji. Pewien młodzieniec niedowiarek jeżdżąc na swym bicyklu ustawicznie koło procesji, szydził z Wiary i pobożności Katolików. Wreszcie zbliżył się do dzieci niosących statuę Najświętszej Panny Maryi, i szyderczo zawołał: „Czworo Ją nosi, a ja ją sam utopię”.
Godzinę po procesji w rwącym potoku w pobliżu odnaleziono młodzieńca poranionego, z połamanymi nogami. Był to ów bluźnierca. Prędko jadąc z góry na bicyklu, nie mógł się zatrzymać, wpadł do potoku i byłby się i utopił, gdyby kilkoro ludzi nie pospieszyło mu prędko na pomoc.
Inny przykład. Kara Boża.
Tygodnik religijny w Montpelier podaje następujące smutne zdarzenie:
We Vias w jednym z domów umieszczono dużą piękną statuę Najświętszej Panny Maryi, w ostatnich latach rząd zakupił tę kamienicę i statuę kazał usunąć. Pewna pobożna osoba odkupiła ją i w swoim domu, tuż obok leżącym, znowu na widok publiczny wystawiła. Niedługo potem kilku młodych ludzi publicznie odgrażało się, iż nie dozwolą, aby ta statua znajdowała się na widoku publicznym i to na jednej z najbardziej uczęszczanych ulic. Mieszkańcy tej ulicy Katolicy zadrżeli na myśl o zniewadze, jaką chcą wyrządzić statui Najświętszej Panny Maryi, ludzie bezbożnie choćby wychowani, prosili właścicielkę, by bardzo na nią uważała. Dopiero po upływie ośmiu miesięcy groźba została spełnioną, statuę częścią tylko ubito, bo była ciężka i w głębi umieszczona. Naprawiła ją publiczność chrześcijańska i na to samo miejsce znowu postawiła. Bezbożna jednak ręka niedługo kazała czekać pobożnym mieszkańcom na nową zniewagę Najświętszej Panienki. W nocy z 13 na 14 maja o godzinie wpół do 11 usłyszano huk spadającego z wysoka przedmiotu. – Figura Matki Bożej pogruchotana na części leżała na ziemi, a obok niej hak na dużym kiju – narzędzie zbrodni. – Naprawiono statuę powtórnie i umieszczono na dawnym miejscu, a Matkę Najświętszą przeproszono ćwiczeniami pobożnymi za zniewagę Jej Wizerunku.
Dwa miesiące później służba u p. Chivaud we Vias poczęła rozmawiać o rzeczach złych i bezbożnych. Kiedy zaś zanadto w bluźnierstwach się posuwano, w jednym z młodych odezwało się poczucie religijne i zawołał: „Dość tego, zamilczcie, bo nieszczęście jeszcze jakie sprowadzicie”.
„Jakie nieszczęście, zawołał na to T. A., a to blisko rok jak strąciłem statuę Matki Bożej i co mi się stało!” Chwaląc się zaczął opowiadać, jak zahaczywszy za głowę statuę, pociągnął i rzucił ją na ziemię.
W pierwszych dniach maja ów człowiek T. A. poszedł na służbę do Saint-Jearo de la Caroline w pobliżu Vias. Dnia 13 w piątek polecono mu udać się do robotników we winnicach. Popołudniu około czwartej spostrzeżono nie bez zdziwienia, sam wóz z koniem bez T. A. Co się stało? Dlaczego tak wczas i to sam wóz z koniem przybywa? Czy może jakie nieszczęście się stało? Biegną w stronę winnic i na drodze znajdują nieprzytomnego T. A. z głową okropnie poranioną, na twarzy znać było, iż koło przeszło po niej. W jaki sposób wypadek ten mógł się zdarzyć, nie wiadomo.
T. A. zaraz przeniesiono do domu rodzinnego we Vias, zawezwany doktor rozpoznał pięć ran w głowie, ciało całe było nietknięte. Po strasznych cierpieniach w nocy T. A. nie odzyskawszy przytomności umarł.
Dziwne, T. A. za głowę statuy uchwycił i rzucił ją i w pięciu miejscach ją uszkodził. Pan Bóg ukarał go pięcioma ranami na głowie. Zbrodni swej dokonał w nocy z 13 na 14 maja w r. 1903 i ze swych ran umiera bezprzytomnie w nocy z 13 na 14 maja w r. 1904.
Pan Bóg wcześniej czy później bluźnierców i szyderców z Wiary Świętej słusznie karze!