Rozmaite tematy
Dodano: 01.03.2025
Pielgrzymi nadziei na Drodze Krzyża

„Bóg w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa
na nowo zrodził nas do żywej nadziei…” (1P 1,3)
My, ludzie XXI wieku, ludzie Nowego Przymierza zawartego w Krwi Chrystusa, dotykając Krzyża Jezusa czy też przeżywając krzyżowe trudy własnej codzienności, nie przestajemy być ludźmi nadziei. My wiemy, iż krzyż nie jest ostatnim słowem ziemskiej historii Jezusa, ale jest nim Zmartwychwstanie. To przez nie „Bóg zrodził nas do żywej nadziei”, nadziei mocnej, trwałej, niezmiennej, bo opartej na Zwycięstwie Jezusa, żyjącego Baranka wydanego za życie świata. Na krzyżową drogę Jezusa ruszamy zatem jako – pielgrzymi nadziei.
Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany
Oskarżony, opuszczony i odepchnięty przez ludzi nie przestaje żyć w obecności Ojca, otulony Jego wierną miłością.
Jezu, niech nie zatrzymują mnie ludzkie osądy, ale niech właśnie w takich momentach odświeżam w sobie pewność Bożej Obecności, jedynego prawdziwego i miłosiernego Sędziego, który stoi wiernie u mego boku.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja II
Pan Jezus bierze Krzyż na Swoje ramiona
Przyjmuje na ramiona szorstkie i ciężkie drzewo krzyża przygotowane przez człowieka pewien, iż to Ojciec wyznacza kres drogi i nią kieruje.
Jezu, Twoje „brzemię staje się lekkie a jarzmo słodkie”, gdy świadomie wiążę się z Tobą w jedno jarzmo, jak Ty to zrobiłeś względem nas od chwili Wcielenia…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja III
Pierwszy upadek pod Krzyżem
Upadek Boga-Człowieka to niewiarygodna i szokująca sytuacja. Tak ciężki ten krzyż? Tak słaby Jezus…? A może, nie bacząc na pozory, uniża się On w proch ziemi, by ten, kto na niej leży, bezsilny i sponiewierany przez życie, nie był już nigdy sam…
Jezu, gdy leżę na ziemi, umęczona i udręczona trudami życia, chcę pamiętać, iż tutaj najłatwiej ujrzeć Twoje Oblicze niosące siłę i nadzieję.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja IV
Spotkanie z Matką
Obecność i spojrzenie Matki – spokojne, wspierające, otulające miłością – przypomina o Jej niewzruszonej wierności i zaufaniu, iż Ojciec nigdy nie prowadzi w pustkę, ale ku życiu.
Maryjo, w godzinach cierpienia odsłaniaj, proszę, przede mną Twoją wierną obecność, bo jedynie Twoje spokojne i wspierające spojrzenie może mnie podnieść, wrócić nadzieję i dać odwagę, by iść dalej…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja V
Szymon z Cyreny pomaga Jezusowi dźwigać Krzyż
Pomaga, bo został przymuszony. Wyrwany ze swego życia mocną ręką rzymskiego żołnierza staje obok Jezusa, którym nie był zainteresowany, idąc swoją drogą, do własnych spraw.
Jezu, czasem odchodzę, zapominam, oddalam się – nie tylko ja, ale także tyle innych twoich dzieci. „Przymuś” nas czasem, pociągnij mocniej, zawróć na słuszną drogę, byśmy się nie błąkali na obrzeżach prawdziwego życia.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja VI
Weronika ociera twarz Jezusowi
Drobny, niepozorny gest. Wydaje się kilka znaczący, gdy całe ciało obite, krwawiące, zbolałe. A jednak ten obraz Boskiego Oblicza stworzony z krwi, plwocin, kurzu i potu to znak nadziei, iż w miłości wszystko się liczy i ma znaczenie.
Jezu, chcę i ja delikatną chustą słowa, pociechy, pokrzepienia, obecności stawać przy cierpiących bliźnich, by mówić im, iż „nadzieja zawieść nie może”, gdyż w Tobie jest zwycięstwo i życie.
Stacja VII
Drugi upadek Jezusa
I znowu Jezus jest powalony na ziemię ciężarem krzyża. Najgorsze jest to „znowu”, które dławi i chce wyrwać z umęczonego serca nadzieję. Takie są podszepty Złego, które jednak nie mają mocy, by wedrzeć się w ufające serce Jezusa. Więc znowu podnosi umęczone ciało i rusza dalej.
Jezu, Ty wiesz, jak bardzo przygnębia mnie powtarzalność moich błędów, upadków, słabości. Wydają się zamkniętym kołem, bez wyjścia. Rozerwać je może jedynie Twoja łaskawość i pomoc, której tak bardzo potrzebuję w cierpieniach życia…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty
Cierpienie budzi współczucie szlachetnych serc. Ale nie jedynie płacz i zawodzenie mają być jego wyrazem. Ileż ludzkich istnień jest jak drzewo bez korzenia, spróchniałe, puste wewnątrz, bliskie upadku. Trzeba je otoczyć słowem, modlitwą i czynem, by zdecydowały się zapuścić korzenie w miłości Ojca.
Jezu, jesteś jak piękny, zielony cedr choćby w cierpieniu, które tak bardzo udręczyło i naznaczyło Twoje ciało. Twoje serce trwa jednak ufnie przy Ojcu, nie traci nadziei, dlatego kwitnie także w czas posuchy – tego mnie ucz, mój Panie.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja IX
Pan Jezus upada po raz trzeci
Który to był raz: trzeci, piąty czy szósty? Ból zaciemnia pamięć, myśli zdrętwiałe, uwaga się gubi, tylko serce – serce wyrywa się do Ojca w ufnym: tak na wszystko, Abba, z miłości do Ciebie i do braci.
Jezu, gdy wydaje mi się, iż zamiast stać prosto, częściej nieporadnie czołgam się po ziemi, a pył i kurz oblepia mnie i przenika wszystko – wiem, iż wtedy nie czas na wielkie myśli, których nie ma. To czas serca, które bije w rytm, jakiego się nauczyło: ufam, wierzę, kocham, czekam, ustrzegę nadziei…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja X
Pan Jezus obnażony z szat
Ci, co odarli Jezusa z szat, zabierali Mu już od dawna wszystko: dobre imię, szacunek, uznanie. Teraz zostały jeszcze szaty i w końcu samo życie. Nie wiedzieli jednak, iż żadna strata nie dotknie jądra Jego jestestwa, gdzie nieustannie brzmi głos Ojca: to jest Mój Syn umiłowany.
Nie wiem, mój Panie, co jeszcze przyjdzie mi utracić w życiu, kiedy zabraknie czegoś z tego, co uważam za konieczne, niezbędne, istotne. Nie wypuszczę jednak nigdy z pamięci słów Ojca: wszystko Moje jest twoje a twoje Moje – w Tobie bowiem, mój Boże cała moja nadzieja i życie bez końca.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja XI
Pan Jezus przybity do Krzyża
Jeszcze mógł się wycofać, zatrzymać, boską mocą przerwać tę krzyżową drogę – teraz jest już unieruchomiony, wyniesiony w górę na znak przestrogi, na pośmiewisko. Ale jest zupełnie inaczej – wyniesiony, bo bliżej Ojca, wyniesiony jako znak zwycięstwa miłości nad nienawiścią, jako znak wierności do końca.
Panie Jezu, ucz mnie czytać Twoimi oczyma wydarzenia życia; pamiętać, iż kto traci swe życie dla Ciebie, zyskuje je na wieczność.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja XII
Śmierć Jezusa
„Wykonało się”. Jezus zamyka oczy i ludzka nadzieja na ocalenie gaśnie. Bolesny i haniebny koniec. Cisza, przerażająca pustka. Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud…
Jezu, gdy nic nie widzę, gdy przegrana, koniec, śmierć zdają się mówić ostatnie i ostateczne słowo, trzeba mi – pielgrzymowi nadziei – trwać z ufnością w oczekiwaniu na Twoje kolejne słowo, które zabrzmi, zajaśnieje, rozedrze stare szaty, odsłaniając wielkość nowego życia.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja XIII
Martwe ciało Jezusa złożone w ramionach Maryi
Oddano Go Maryi, bezbronnego i uległego jak w Betlejem, choć teraz o ciało trzeba zadbać nie ku życiu, ale ku godnemu pogrzebowi. W przerażającej ciszy Golgoty brzmi jak dzwon ufne Tak Maryi, powtarzane od chwili Zwiastowania. Bóg wszystko może.
Maryjo, gdy rozsypane nadzieje spoczywają w moich obolałych dłoniach, weź i mnie w swoje ramiona: naucz trwać i wierzyć w to, co wydaje się niemożliwe.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
Stacja XIV
Złożenie do grobu
Grób, balsamiczne zioła, zatoczony kamień. Wygląda jak definitywny koniec historii Mistrza z Nazaretu, który, co prawda, czynił cuda, ale ostatecznie uległ śmierci… „A Twoi oprawcy postąpili jak rolnicy: zasiali Cię w głębi ziemi jak ziarno pszeniczne, abyś stamtąd zmartwychwstał i wraz z sobą wskrzesił wielu.” (św. Efrem)
Ojcze, moja bezradność przygniata mnie jak grobowy głaz, spod którego nie mogę się wydobyć. Czy taki ma być i mój koniec? Nie lękajcie się, to Ja jestem mówi Jezus kroczący po wzburzonych falach mojego życia, odwalający głaz, który mnie przygniata, uciszający wszelkie życiowe burze.
Zmartwychwstałem i już zawsze będę z tobą.
*
Uwielbiam Ojcze Twoją wierną miłość, która wyprowadziła Jezusa ze śmierci, otworzyła bramy Nieba, gdzie nas niecierpliwie czekasz. Niech zatem:
„…będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa.
On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa
na nowo zrodził nas do żywej nadziei:
do dziedzictwa niezniszczalnego i niepokalanego, i niewiędnącego,
które jest zachowane dla was w niebie.
Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia,
gotowego objawić się w czasie ostatecznym.
Dlatego radujcie się,
choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń.
Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota,
które przecież próbuje się w ogniu,
na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa.
Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go;
wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie,
a ucieszycie się euforią niewymowną i pełną chwały wtedy,
gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz”.
(1P 1,3-12)