Ceremonia pierwszej komunii rządzi się swoimi prawami. Punktem kulminacyjnym jest tu oczywiście samo przystąpienie do sakramentu, jednak cała "otoczka" może nieco różnić się od regionu, czy choćby kraju. Dla przykładu np. w niektórych parafiach w Niemczech został wprowadzony obyczaj noszenia jednakowych alb komunijnych (einheitliche Albe) jako szaty wierzchniej. jeżeli rodzice zdecydują się jednak zrezygnować z alb, wtedy stroje dzieci muszą być odświętne (dla chłopca garnitur, a dla dziewczynek biała sukienka). Natomiast jedną z ważniejszych rzeczy w tym przypadku jest to, iż owa sukienka komunijna nie nie powinna przypominać sukni ślubnej.
REKLAMA
Zobacz wideo 100 lat sukienek na komunię. Polskie gusta od 1915 roku
Koniec z rewią mody? Ma być skromnie
W Polsce od lat pierwsza komunia jest organizowana z ogromnym przepychem. Blichtr widać nie tylko na przyjęciach, ale także w samym stroju dzieci. Falbaniaste sukienki, przypominające te ślubne, są wciąż bardzo popularne. Wianki i welony także. A jak jest za naszą zachodnią granicą? Jak podaje portal fakt.pl, próżno tam szukać przepychu i ekstrawagancji. "Dziewczynki miały białe sukienki, chłopcy garnitury - bez przepychu. Rodzice, dziadkowie, bliscy nie urządzili rewii mody. Większość była ubrana casualowo. Część mężczyzn miała garnitury, ale żadnych ekstrawaganckich strojów" - czytamy na portalu.
Oczywiście różnic pomiędzy polską a niemiecką komunią również nie brakuje w samej dekoracji kościoła. W naszych świątyniach często można zauważyć wielkie kwiatowe kompozycje, dekoracje ołtarza głównego i pobocznych oraz ławek, gdzie siedzą dzieci wraz z rodzicami. - W zeszłym roku moja chrześnica przystępowała do pierwszej komunii i z tego, co pamiętam, jej rodzice musieli złożyć się na kwiaty do kościoła, na prezent dla proboszcza, organisty, kościelnego i jeszcze dla pani katechetki, która przygotowywała dzieci do tej uroczystości. Finalnie każdy z nich miał wyłożyć z kieszeni po ponad 200 zł - zaznacza moja rozmówczyni.
A w Niemczech? "Ściany zdobiły zdjęcia dzieci, które przystępowały do sakramentu. Na filarach były ich własnoręczne rysunki. Rodzice złożyli się na kwiaty - po pięć euro. Ale to nie one przyciągały wzrok, tylko wspomniane zdjęcia" - podaje portal fakt.pl.
Komunia "na rękę". Nie ma też spowiedzi
Jedną z rzeczy, która różni przystąpienie do sakramentu w Niemczech i w Polsce jest to, iż za naszą granicą zrezygnowano ze spowiedzi. "Ksiądz pokazał dzieciom konfesjonał, wyjaśnił, czym jest spowiedź i jak się spowiadać. Nikt nie musiał uczyć się katechizmu na pamięć" - dowiadujemy się ze wspomnianego artykułu. To zupełnie inaczej niż u nas, bo dzieci, które przystępują do sakramentu, muszą wcześniej opanować pytania z katechizmu, nauczyć się tych podstawowych modlitw i oczywiście przystąpić do spowiedzi. - Pamiętam, jak bardzo moja córka stresowała się tą spowiedzią. Bolał ją brzuch - dodaje mama Leny, która w zeszłym roku posłała córkę do komunii.
Kolejną różnicą, o której warto wspomnieć, jest przyjęcie komunii "na rękę". W Niemczech jest to powszechny zwyczaj, także jeżeli chodzi o pierwszą komunię. Oczywiście tu należy zaznaczyć, iż jest to jedna z form przyjmowania, która jest dozwolona przez duchownych. Wierni mają prawo wyboru, czy chcą przyjmować hostię bezpośrednio do ust, czy na rękę. W świątyniach na terenie naszego kraju bardzo rzadko można się z tym spotkać. - U nas każde dziecko klękało na klęczniku przed kapłanem i każde miało wkładane hostię do ust. Nie było mowy o żadnym innym sposobie - dodaje moja rozmówczyni.