
Katolicka moralność a głosowanie: obowiązek, dopuszczalność i ten uparty problem „mniejszego zła”
Przedsoborowi teologowie moralni o głosowaniu w kraju niekatolickim…
To nie jest wpis polityczny. To wpis o ogólnym katolickim stanowisku względem udziału w wyborach demokratycznych, które wchodzi w zakres teologii moralnej Kościoła. Powodem publikacji tego wpisu (na prośbę – już po raz drugi) jest chęć poinformowania katolików, którzy nie są wystarczająco zaznajomieni z tematem, celem wyjaśnienia tego, co często bywa źle rozumiane, oraz usunięcia wątpliwości i niepewności, a tym samym – pomoc w prawidłowym kształtowaniu sumienia.
Najpierw przyjrzyjmy się krótkiemu ogólnemu zarysowi.
W swoim znakomitym dwutomowym streszczeniu katolickiej moralności ojcowie dominikanie John A. McHugh (1880–1950) i Charles J. Callan (1877–1962) zawarli zwięzłe ujęcie kwestii głosowania, które cytujemy poniżej. Warto zaznaczyć, iż obaj autorzy byli Amerykanami i opublikowali swoje dzieło w Stanach Zjednoczonych i dla ich mieszkańców, tuż przed śmiercią papieża Piusa XII (†1958). Innymi słowy: byli to prawdziwi rzymskokatoliccy teologowie, piszący konkretnie w kontekście głosowania w kraju niekatolickim (tj. takim, który nie jest państwem wyznaniowym katolickim), i uczynili to z koniecznym zatwierdzeniem biskupim (nihil obstat i imprimatur).
Katolicka nauka moralna o głosowaniu przedstawia się następująco:
(b) Obowiązek ten nie należy do sprawiedliwości wymiennej, jako iż głosowanie jest albo przywilejem, albo czynnością nakazaną przez władzę, ale nie jest usługą, do której obywatel zobowiązał się na mocy umowy lub urzędu. Obowiązek ten wynika zatem ze sprawiedliwości legalnej, która wypływa z faktu, iż dobro wspólne jest sprawą i odpowiedzialnością wszystkich, zwłaszcza w republice. Dlatego przedstawiciele ludu, którzy przez powstrzymanie się od głosowania spowodują poważną szkodę, którą mieli obowiązek służbowo zapobiec, są winni niesprawiedliwości wymiennej i są zobowiązani do zadośćuczynienia; natomiast obywatel, który nie idzie do urny, grzeszy, i to być może ciężko, przeciw sprawiedliwości legalnej, chociaż nie ciąży na nim obowiązek zadośćuczynienia za wynikłe z tego szkody. Ponadto, w wyborach powszechnych głos jednego obywatela zwykle nie ma rozstrzygającego znaczenia i obywatele nie ponoszą odpowiedzialności za wszystkie czyny swoich przedstawicieli.
(b) Cel subiektywny. Intencją wyborcy powinno być dobro publiczne, dlatego nie jest adekwatne głosowanie na kandydatów wyłącznie lub przede wszystkim z powodu osobistej sympatii, przynależności rasowej, organizacyjnej czy religijnej, ani w celu zyskania przysługi lub uniknięcia wrogości.
(c) Okoliczności. Wyborca musi unikać wszystkiego, co sprzeczne z prawem naturalnym (np. sprzedaż głosów, wielokrotne głosowanie, fałszowanie urn wyborczych) lub z prawem pozytywnym (np. prawo stanowe wymaga nie tylko obywatelstwa i okresu zamieszkania, ale także innych warunków, takich jak rejestracja i brak udziału w przestępstwach wyborczych). Pogląd, iż polityka jest z natury skorumpowana i iż „wszystkie chwyty dozwolone”, jest fałszywą i szkodliwą doktryną. Warunki wyborów kościelnych określają kanony 160 i następne.
(ks. John A. McHugh i ks. Charles J. Callan, „Moral Theology”, t. 2 [Nowy Jork: Joseph F. Wagner, 1958], nr 2643–2644. Dostępne online tutaj.)
Zamiast wdawać się w gorące polemiki na ten temat, po prostu oddamy głos wykwalifikowanym teologom Kościoła.
W 1952 roku ks. Titus Cranny, S.A. (1921–1981), widoczny na zdjęciu po lewej, opublikował swoją rozprawę doktorską na Katolickim Uniwersytecie Ameryki, zatytułowaną The Moral Obligation of Voting („Moralny obowiązek głosowania”). Posiada ona nihil obstat ks. Francisa Connella i imprimatur abpa Patricka O’Boyle’a.
W tym opracowaniu autor bada, co katolicka teologia moralna mówi na temat głosowania, poświęcając kilka stron konkretnie kwestii głosowania na kandydatów niegodnych. Poniżej przytaczamy tę część książki. Ważne, aby mieć na uwadze, iż ks. Cranny nie przedstawia tu jedynie własnej opinii, ale wykłada oficjalną naukę teologiczną Kościoła, sformułowaną przez zatwierdzonych teologów moralnych, uwzględniając przy tym specyfikę sytuacji w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście katolicy są zobowiązani do przestrzegania teologii moralnej Kościoła – również w kwestii głosowania.
4. WARUNKI, W KTÓRYCH MOŻNA GŁOSOWAĆ NA NIEGODNYCH KANDYDATÓW
Przez termin „niegodni kandydaci” nie rozumiemy koniecznie ludzi, których życie prywatne jest moralnie naganne, ale tych, którzy – gdyby zostali wybrani – wyrządziliby poważną szkodę państwu lub religii, jak na przykład osoby o chwiejnym charakterze, które boją się podejmować decyzje.
W życiu praktycznym często trudno jest ustalić, czy dany kandydat jest godny czy nie, ponieważ istnieje kilka podstaw do dokonania trafnej oceny – szczególnie w wyborach lokalnych lub miejskich. Nie wynika z tego, iż każdy katolik jest z konieczności najlepszym kandydatem, a każdy niekatolik – nie; ani iż każdy katolik będzie wspierać dobro wspólne państwa i religii, a niekatolik – nie. choćby jeżeli ktoś ma szlachetny charakter w życiu prywatnym, nie oznacza to, iż okaże się kompetentny w życiu publicznym. Czasami również – jak zauważył św. Robert Bellarmin w dziele De laicis [r. 4, s. 7] – tak zwani źli władcy mogą uczynić więcej dobra niż zła, jak Saul i Salomon. Lepiej, aby państwem rządził zły władca, niż by nie było żadnego – bo tam, gdzie nie ma rządcy, państwo długo się nie utrzyma, jak zauważył mądry Salomon: „Gdzie nie ma wodza, ginie lud” [Prz 11,14].
Gdy o urząd ubiegają się kandydaci niegodni, z reguły obywatel nie ma obowiązku głosowania na nich. W istocie – nie byłoby mu wolno oddać na nich głosu, jeżeli istniałaby jakakolwiek rozsądna możliwość wybrania kandydata godnego, czy to przez zorganizowanie nowej partii, głosowanie na kandydata dopisanego manualnie, czy w inny zgodny z prawem sposób. Z drugiej strony, byłoby dozwolone głosowanie na kandydata niegodnego, jeżeli wybór ogranicza się wyłącznie do niegodnych kandydatów; a może to być nawet konieczne, jeżeli głosowanie ogranicza się wyłącznie do takich osób i oddanie głosu na mniej niegodnego zapobiegnie wyborowi jeszcze bardziej niegodnego – choćby jeżeli kandydat ten miałby zaszkodzić Kościołowi.
Tanquerey stwierdza, iż jeżeli wybór dotyczy socjalisty i innego liberała, obywatel może zagłosować na mniejsze zło, ale powinien publicznie wyjaśnić, dlaczego głosuje w ten sposób, aby uniknąć zgorszenia maluczkich (scandalum pusillorum) [Synopsis theologiae moralis et pastoralis, t. 3, s. 981]. Prümmer mówi to samo [Manuale theologiae moralis, t. 2, s. 604]. W rzeczywistości jednak – w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, gdzie głosowanie odbywa się w sposób tajny – nie wydaje się konieczne ujawnianie sposobu oddania głosu.
Z praktycznego punktu widzenia warto zauważyć, iż czasami obywatel może być zmuszony do głosowania na kandydata niegodnego, aby móc zagłosować na godnego – np. gdy trzeba oddać głos na całą listę partyjną, przynajmniej w prawyborach, gdzie „rozdzielanie głosów” nie jest dozwolone. Jednakże dobro, które ma zostać osiągnięte, musi przewyższać zło, któremu się zapobiega – lub być mu równe.
W swoich Casus Genicot [Casus conscientiae, 138] przedstawia przypadek wyboru między liberałem a komunistą. Aby uniknąć zgorszenia, obywatel powinien podać powody, dla których głosuje na liberała. Nie wspiera złego kandydata, ale po prostu stosuje zasadę podwójnego skutku. Autor ten dodaje również, iż osoba może użyć zastrzeżenia myślowego, obiecując zagłosować na niegodnego człowieka.
Kardynał Amette, arcybiskup Paryża, sugeruje dopuszczalność głosowania na niegodnego kandydata, gdy pisze o głosowaniu na mniej godnego. „Byłoby dozwolone oddanie głosu” – pisze – „na kandydatów, którzy choć nie spełniają w pełni wszystkich naszych uzasadnionych oczekiwań, dają jednak podstawy, by oczekiwać od nich linii postępowania korzystnej dla kraju – zamiast zachować swoje głosy dla tych, których program może i byłby doskonalszy, ale których niemal pewna porażka mogłaby otworzyć drzwi wrogom religii i porządku społecznego.” [John A. Ryan i Francis Boland, Catholic Principles of Politics, s. 207–208]
(ks. Titus Cranny, The Moral Obligation of Voting [Washington, D.C.: The Catholic University of America Press, 1952], s. 93–96; kursywa oryginalna)
Na końcu swojej rozprawy ks. Cranny zamieszcza jedenastopunktowe podsumowanie swoich tez i ustaleń. Zacytujemy ostatni z nich, ponieważ stanowi on dobre przypomnienie, jak poważnie obywatel powinien traktować swój obowiązek wyborczy:
Aby głosować w sposób rozumny, obywatel powinien zdobyć odpowiednią wiedzę na temat zasad głosowania, kandydatów oraz kwestii poddanych pod głosowanie. Powinien korzystać z wszelkich środków, które pomogą mu głosować mądrze, takich jak organizacje, spotkania i tym podobne.
(Cranny, The Moral Obligation of Voting, s. 135)
Więcej fragmentów z książki ks. Cranny’ego dostępnych jest tutaj.
Mamy nadzieję, iż było to pomocne streszczenie najważniejszych punktów dotyczących teologii Kościoła katolickiego w odniesieniu do moralności głosowania – zwłaszcza w kontekście kraju niekatolickiego.
DLA TEGO WPISU NIE PRZEWIDUJE SIĘ MOŻLIWOŚCI KOMENTARZY i prosi się również o powstrzymanie się od komentowania tej kwestii w sekcjach komentarzy innych wpisów na tej stronie.