Przychodzą trzej Królowie albo Mędrcy od wschodu i Bogu-
Człowiekowi ukłon oddają w Betleem.
Człowiekowi ukłon oddają w Betleem.
171. Ci trzej Królowie przyszli z Persyi, Arabii i Saby; o tych prorokowali Dawid, i przedtem jeszcze Balaam, od którego szli ci Królowie. Ci Królowie byli mądrzy i w naukach przyrodzonych biegli, wiadomi i pisma hebrajskiego, z którego się o Mesyaszu, źe przyjść miał dowiedzieli. Byli ludzie sprawiedliwi prawdę kochający, nie były jednak ich tak obszerne Królestwa, jak się teraz znajdują, byli ludzie wielkiego serca, nie chciwi dóbr ziemskich; jako Państwa ich były pograniczne, tak i oni bliscy sobie byli uczuciem, wespółdziałaniem spraw, rad, doskonała między nimi była przyjaźń. Ci dowiedzieli się tajemnicy Narodzenia Pańskiego, tym sposobem: Wyprawiony jeden z aniołów, którzy byli na straży u Królowej Niebieskiej zacniejszy, do trzech aniołów Stróżów owych Królów, który oświecił owychże aniołów Stróżów na rozumie, oznajmując im przyczynę; dla czego był posłany, i wolą Bożę wtem, żeby oni każdy swemu Królowi wyjawili tajemnicę wcielenia i Narodzenia Pańskiego, sprawili to owi aniołowie; o jednejże godzinie każdy z nich do swego Króla mówiąc we śnie i dając mu o tych tajemnicach rzetelną naukę, którą oni wziąwszy Wielką miłością i pragnieniem widzenia Boga - Człowieka, zapaleni byli, jako ludzie w moralnych cnotach wyćwiczeni.
Odebrawszy to objawienie, oddali w duchu Bogu ukłon, na ziemię padając; gdy ze snu powstali chwalili Boga, wszyscy trzej lubo się niezmawiali, umyślili bez odwłoki wyprawić się w drogę do Żydowskiej Ziemi, szukać tam Boga człowieka, i pokłonić się Mu. Wszyscy gotowali podarunki, złoto, mirrę, i kadzidło, z natchnienia Bożego, i zaraz tegoż dnia potrzebne na drogę rzeczy posporządzali.
Pod tenże czas Anioł, który był do nich z Betleemskiej stajenki wyprawiony, utworzył mocą Bożą z powietrza gwiazdę osobliwej świetności, nie tak wielką jednak, jakie są gwiazdy firmamentu; ta bowiem gwiazda nie na niebie, ale na niższem powietrzu osadzona była; żeby potem prowadziła Królów do Betleemskiej stajenki. Ta gwiazda świetności była wybornej, różnej jednak od świetności słońca i gwiazd; ślicznem swojem światłem jako pochodnia oświecała noc. Gdy z domów swoich wyjeżdżali wszyscy, ową gwiazdę, (lubo z różnych miejsc wyjeżdżali) widzieli; albowiem tak wywyższona była, i w takiej odległości, iż ją wszyscy trzej widzieć mogli. Wyjechawszy z domów, niedługo się z sobą zjechali, a gwiazda zniżyła się na powietrzu i z bliska im świeciła. A gdy się z sobą znieśli, gdy sobie objawienia opowiedzieli, zadziwowawszy się sprawom Bożym, dali chwałę Bogu, i wszyscy wzajemnie pospieszali, żeby byli jak najprędzej Boga wycielonego oglądali. Jechali tedy tam gdzie ich prowadziła gwiazda; a gdy przyjechali do Jerozolimy (bo rozumieli iż się tam jako w stołecznym mieście Król Żydowski narodził), gwiazda im zniknęła. Tam się tedy pytali, gdzieby się Król Żydowski narodził, które ich pytanie, gdy się doniosło do H eroda króla, zgromadził biegłych w piśmie kapłanów, pytał się ich, gdzie się Chrystus narodził? którzy zgodnie odpowiedzieli z Micheasza proroka, iż się miał narodzić w Betleem. Chytry tedy Król pytał się owych Królów, kiedy gwiazdę obaczyli, którzy mu szczerze czas jej opowiedzieli, zaczem ich wyprawił do Betleem , żeby się tam o nowonarodzonym Dziecięciu pytali, a jem u potem opowiedzieli.
172. Gdy wyjechali Królowie z Jerozolimy, znowu się im pokazała gwiazda i zaprowadziła ich do Betleem i stanęła. A potem zniżywszy się i nieco zmniejszywszy, weszła do owej jaskini albo stajenki i coraz się jeszcze po wolej zmniejszając, na głowę Dzieciny Boga, zastanowiwszy się, dziwną światłością Onęż otoczyła, na ostatek zniknęła. Najświętsza Matka wiedząc iż mieli przyjść trzej Królowie, oczekiwała ich, mając przy sobie św. Józefa, a Najświętszą Dziecinę na rękach piastując; a gdy przyszli Królowie wiadomi dobrze z objawienia, iż i Narodzona Dziecina była Bogiem i Człowiekiem a Marya Panną oraz i Matką Bożą; weszli do owej stajenki z wielkiem poszanowaniem. Czekała ich Najświętsza Matka, nieporównaną skromnością i pięknością ozdobną, w której się lubo przy ostatniem prawie ubóstwie wydawała powaga, większa nad ludzką, i z twarzy Jej coś niezwyczajnego jaśniało. Większą jeszcze światłością jaśniał Bóg Dziecina, tak iż rozchodząca się od Niego światłość, napełniła owe stajenkę tak, iż się w Raj niejaki przemieniła. Gdy pierwszy raz obaczyli Matkę i Syna, zdumieni zastanowili się; a potem najniższy ukłon Dziecinie Bogu oddali, od którego odebrali nowe na rozumie światło. Patrzeli potem na niezmierne anielskie wojsko; z wielką uniżonością i bojaźnią czyniące usługę Królowi nad Królami i Panu nad Pany. Powstawszy potem na nogi, do Najświętszej Matki obrócili się, i kłaniając się, winszowali Jej godności i chwały macierzyństwa Boskiego. Prosili żeby się im godziło pocałować Jej rękę z poszanowaniem w ich królestwach zwyczajnym. Najroztropniejsza Panna umknęła wprawdzie ręki swojej, ale podała im do pocałowania rękę Odkupiciela świata, mówiąc: „Rozradował się duch mój w Panu a dusza moja błogosławi i chwali Go, ze was ze wszystkich narodów i ludzi sobie obrawszy, tu wezwał, żebyście Tegoż oczyma waszymi widzieli i rozumami poznawali, którego wiele Królów i proroków chcieli widzieć a nie widzieli; to jest samo wieczne Słowo wcielone, i Boga który się stał Człowiekiem. Wynośmyż teraz i chwalmy Imię święte Jego, dla wybornych tych tajemnic i miłosierdzia, które świadczy ludowi swojemu; całujmyż i samą ziemię, którą nogą i obecnością swoją poświęcił." Tą Mową Najświętszej Matki znowu zachęceni Królowie, powtórzoną pokorą oddali ukłon Dziecinie-Bogu, poniżając duszę i berła swoje, uznając to za wielkie dobrodziejstwo, iż słońce sprawiedliwości na rozpędzenie ciemności raczyło przyjść. Obróciwszy się potem do św. Józefa i jego szczęśliwym być wyznawali, iż był Oblubieńcem Bogarodzicy; oraz Mu tej godności-winszując, nie z mniejszem podziwieniem niżeli politowania uczuciem na Ich ubóstwo patrzeli. Sami Królowie niebieskiego światła skutku doznali. Inni zaś, których umysł nie wynosił się wyżej niż oko, ubóstwu się tylko dziwowali, ale bóstwa Najśw. Dzieciny nie poznawali. Kiedy wyszli z stajenki Królowie, nowym pieniem dawali chwałę, ciesząc się, iż imię Jego od narodów chwałę swoje miało.
Maria z Agredy ,,Miasto święte czyli życie Najśw. Maryi Panny" T. II, str. 264-266