Maria z Agredy: Jezus, Marya i Józef za Najwyższego wolą z Egiptu do Nazaretu powracają.

mocniwwierzeuplf.blogspot.com 19 godzin temu


Rozdział 30.

Jezus, Marya i Józef za Najwyższego wolą z Egiptu do Nazaretu
powracają.

193. Siódmy rok w Egipcie zacząwszy Pan Jezus, do Nazaretu powrócił; gdy taką być wolą Boską zrozumiał, która Mu objawioną była, a Najświętsza Matka onęż jako w zwierciedle w ubustwionej duszy Jego widziała; nic jednak o tej woli Bożej nie mówili, Najświętsza Matka i Pan Jezus, ale się z nią zgadzali, lubo Najśw. Matka więcej miała w Egipcie znajomych, nabożnych i sobie przychylnych niżeli w Ojczyźnie. A lubo Pan Jezus i Najświętsza Matka nie opowiedzieli owej woli Boskiej św. Józefowi, jednak oznajmił ją we śnie jemuż anioł pański i napominał g o , żeby wziąwszy Najświętszą Dziecinę i Matkę Jego, poszedł do ziemi Izraelskiej, bo już pomarli byli ci, którzy następowali na życie Pana Jezusowe. Wykonanie zaś tego powrotu zlecone św. Józefowi, jako głowie i rządcy Najświętszej Familii; przyjemna bowiem rzecz Panu, gdy sprawy ludzkie według tego porządku, który najmędrsza Jego opatrzność postanowiła, rzeczom przyrodzonym odprawują. Opowiedział św. Józef wolę Boską Panu Jezusowi i Najświętszej Matce, którzy zaraz z ochotą na to przystając, odpowiedzieli, iż trzeba aby wola Boska wykonaną była. Zaczerń postanowiono bez odwłoki iść w drogę, a ubożuchne rzeczki i sprzęciki domowe ręką samego Pana Jezusa na ubogie rozdane, bo zwyczaj miała Najświętsza Matka jałmużny przez Pana Jezusa, (który był Bogiem miłosierdzia) rozdawać, mówiąc do Niego: „Synu mój i Panie, bierz czego pragniesz, a między niedostatnich przyjaciół i braci Twoich podziel". W domku onym poświęconym przez mieszkanie Najświętszej Familii, ludzie potem pobożni mieszkali; wdzięczną tam pamięć świętych wygnańców zachowując i za szczęście mając, iż się im tam mieszkać dostało.

Wyprawili się tedy znowu w tak wielką drogę Najświętsi podróżni, Królowa Niebieska z maleńkim Bogiem, którego płaszczem swoim ogarnęła i przed sobą trzymała; jechali na ośle, a św. Józef obok postępował pieszo. Gdy z przyjaciółmi i znajomemi żegnali się, wielki żal po Nich pozostał; w owych obywatelach, którzy poniewolnie wielkich swoich utracili dobro dziejów, z niewypowiedzianym tedy żalem wzdychaniem i łzami ów podział przyjmowali; rozumiejąc, iż pociecha ich, ucieczka ich, już ich odstępowała. I zaprawdę, taka była miłość Egipcyan ku wszystkim tym Osobom, iżby ich byli z Heliopola nie puścili, gdyby była ich drogi Boska moc nie poprowadziła. Nim Najświętsza Familia wyszła z Egiptu, różne miejsca obchodziła; wszędzie mieszkańcom dobrze czyniąc. Zbiegali się do nich chorzy ubodzy, opętani i jakiemikolwiek przeciwnościami uciśnieni, a pomoc wielką uznawali. choćby i na duszy na dobre czuli odmianę i przyjaznym jakim siś gwałtem i mocą łaską Boską poprzedzeni, uznawali, iż ciągnieni byli z drogi śmierci na drogę żywota wiecznego.

194. A gdy taż znowu, którą przyszli powracali drogą Najświętsi podróżni, też znowu uciski, utrapienia i niewygody ich potykały, ale też podobnym jako i przedtem sposobem, przez aniołów pomoc im dawała Boska opatrzność. I owszem i samże Bóg-Dziecina, jako Pan rozkazywał Duchom Niebieskim,
żeby dla Najświętszej Matki i św. Józefa przynosili jadło. Kiedy indziej i Wszechmocności swojej użył Pan Jezus, kiedy tego, czego choć trochę było do jadła, przyczynił tyle, ile było potrzeba. A gdy się już przybliżali do Palestyny, ostrożny św. Józef obawiając się żeby Archelaus nie był dziedzicem okrucieństwa ojca swojego Heroda, minął Judzką ziemię i Jerozolimę, a przez krainę Banitów i pokolenie Isachar wszedł do Galilei i przyszedł do Nazaretu i domu swojego, około którego miała przez te czasy staranie pobożna jedna białogłowa, krewna w trzecim stopniu św. Józefowi. Stanąwszy na miejscu w domu, nowy porządek w sprawach swoich już miała Najświętsza Matka, podobnie św. Józef rozporządził rzeczy te, które do jego urzędu należały, do tego zmierzając, aby pracą rąk swoich Pana Jezusa, Najświętszą Matkę i siebie samego żywił. Wdzięczna była ta praca i staranie Niebieskiej Królowej Oblubieńca swojego; zaczem żeby także swoim staraniem Jego staranie nagrodziła, wzięła na się staranie, żeby mu usługiwała, jeść gotowała i z wielką usilnością starała się, żeby mu przynosiła posiłek i pomoc. We wszystkiem mu posłuszną była, nie tylko jako oblubienica, ale też jako służebnica, tak iż prawie zapomniała o godności swojej, iż Matką Boską była. Wszystkich rzeczy i samej ziemi, żeby po niej chodziła niegodną się być uznawała; dla czego niewymowna Jej wydawała się pokora. Cokolwiek dobrego i najmniejszego odebrała, wielkie za to dzięki Bogu czyniła, od którego jako ze źródła i przyczyny wszelkie dobro pochodzi. I stworzeniom także, od których co dobrego uznała, wdzięczną się być. pokazywała, mając wzgląd na nie jako na narzędzia Boskiej dobroci. Niektórym dzięki czyniła za to, iż się Jej dobroczynnerni być pokazywała, niektórym, iż Jej dobrodziejstw przyczyniły, niektórym, iż Ją znosiły; wszystkim się być winną wyznając, wszystkie słodkim napełniła błogosławieństwem, pod wszystkich się nogi rzucała, tego pragnąc, na to wzgląd pilny mając, którymiby środkami, sztukami, wynalazkami, sposobami, wszelkiego czasu i zdarzenia chwytała się, żeby we wszystkiem to czyniła, co świętszego, doskonalszego, nabywania cnót bliższego było, na co z podziwieniem patrzeli aniołowie, w czem osobliwe miał Bóg upodobanie.


Maria z Agredy ,,Miasto święte czyli życie Najśw. Maryi Panny" T. II, str. 298-300
Idź do oryginalnego materiału