„Gość Niedzielny” i Żydzi, czyli psucie poważnej debaty
Paweł Chmielewski https://pch24.pl/gosc-niedzielny-i-zydzi-czyli-psucie-powaznej-debaty

(Oprac. PCh24.pl)
„Gość Niedzielny” ustami kardynała Grzegorza Rysia nakazuje akceptację nauczania II Soboru Watykańskiego. Kilka stron dalej to nauczanie jednak lekceważy, czyniąc tak chyba w imię jakiejś dziwacznej ideologii. Wszystko w najnowszym dodatku historycznym tego tygodnika.
„Gość Niedzielny” wypuścił nowy numer swojego czasopisma historycznego „Historia Kościoła”. Nadano mu tytuł: „Żydzi i chrześcijanie. Rodzina z problemami”.
W środku – wiele cennych treści i dobrych artykułów. Niestety, przemieszanych z wypowiedziami dziwnymi lub zgoła absurdalnymi.
Na przykład ks. prof. Mariusz Rosik zamieścił w „Gościu” obszerny i interesujący tekst pt. „Czym współczesny judaizm różni się od biblijnego?” Na tytułowe pytanie autor odpowiada z erudycją i dobrze wyjaśnia różnicę, nad którą zastanawia się dziś wielu katolików.
W tekście padają jednak, dość zaskakująco, ważne słowa: „Na szczęście dziś prosta teologia substytucji, według której Izrael został zastąpiony przez Kościół, jest już nieaktualna”.
Teologia substytucji jest nieaktualna? Co to dokładnie znaczy? Czy Kościół katolicki nie jest Nowym Izraelem, tak, jak zawsze tego nauczano? Tego dotyczy jeden z najważniejszych aspektów debaty toczonej dziś w Kościele.
Profesor tego nie wyjaśnia; użycie przez niego określenia „prosta teologia substytucji” wskazuje na pewne rozróżnianie i dystans. Szkoda, iż tej kwestii Autor nie pogłębia.
Tym większa to szkoda, że, „szczegółów” można się dowiedzieć dopiero od innego profesora, Jana Grosfelda. W rozmowie z Jackiem Dziedziną ogłasza on:
„Tzw. teoria substytucji, czyli zastąpienia jednego ludu wybranego drugim, jest czymś horrendalnym. Dlaczego? Bo mówi, iż Bóg nie jest wierny, skoro zmienia swoje zdanie w sprawie najbardziej zasadniczej”.
Nauka Kościoła o zastąpieniu Izraela przez nowy lud Boży jest zatem „horrendalna”, czytamy w „Gościu”. Cóż…
II Sobór Watykański, deklaracja „Nostra aetate”: „Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie Pisma świętego”.
„Kościół jest nowym Ludem Bożym”, mówi sobór. „Teoria… zastąpienia jednego ludu wybranego drugim jest czymś horrendalnym”, mówi Grosfeld. Jak to połączyć?
W tym samym wywiadzie Grosfeld ogłasza po prostu, iż deklaracja soborowa to wynik… „zgniłego kompromisu”.
Skoro tak, to – jak można się domyślić – nie należy w ogóle przejmować się jej literą. Trzeba raczej przypisać jej „ducha zmian” – i głosić, co się akurat podoba, bo jakoby z tego „ducha” wynika.
Autor twierdzi, iż z pomocą przychodzi posoborowe nauczanie papieży, zwłaszcza św. Jana Pawła II; nauczanie, które miałoby potwierdzać odejście od „teorii substytucji”.
Czy aby na pewno?…
Encyklika „Redemptoris Mater” św. Jana Pawła II: „[…] nowy Izrael… nazywa się Kościołem Chrystusowym, jako iż Chrystus nabył go za cenę krwi swojej”. To cytat z „Lumen gentium” II Soboru Watykańskiego.
Katecheza Benedykta XVI z marca 2006 roku: [Ustanawiając dwunastu Apostołów] „Jezus chciał powiedzieć, iż nadszedł ostateczny czas, w którym ustanawia się nowy lud Boży, lud dwunastu plemion, który staje się teraz ludem powszechnym, Jego Kościołem”.
Skąd Grosfeld czerpie swoje mądrości, ostatecznie zatem nie wiadomo. Może chodzi o różne wypowiedzi Jana Pawła II rzucane przy okazji jakichś konferencji czy spotkań. Rzecz jednak w tym, iż takie wypowiedzi nie konstytuują nauczania Kościoła w ten sam sposób jak dokumenty soborów czy encykliki. Jest jasne, iż dziś Kościół nie głosi „prostej teorii substytucji”, to znaczy stara się oddzielić twierdzenie, iż Kościół jest Nowym Izraelem, od twierdzenia, które wyprowadza z tego tezę o „przeklęciu” Żydów, jak to zresztą pokazała „Nostra aetate”. Do tego sprowadza się wiele wypowiedzi św. Jana Pawła II. Tę kwestię trzeba byłoby jednak obszernie i osobno omówić, ale – tego nie ma. Mamy proste i kategoryczne stwierdzenia, które w istocie fałszują rzeczywistość.
Na tym nie koniec poważnych problemów z tezami Grosfelda. Wywiad zawiera też sugestię, jakoby katolicka liturgia współ-przyczyniła się do Holokaustu. Grosfeld i Dziedzina wspominają Julesa Isaaca, który prosił Jana XXIII, by ten zmienił wielkopiątkową modlitwę o nawrócenie „perfidnych Żydów”. Grosfeld komentuje to słowami: „[M]iał świadomość, iż słowa kreują i ugruntowują teologię zastępstwa, zaś posiłkując się tym fałszem ludzie zdolni są robić tak straszne rzeczy, jakich doświadczyli Żydzi podczas katastrofy”. Poprzez „katastrofę” Grosfeld rozumie Holokaust. Potem dodaje: „Myślenie o Żydach jako narodzie przeklętym, odrzuconym, niewiernym, otwierało drogę do unicestwienia ich”. Autor zauważa wprawdzie, iż niemiecki nazizm był nie tylko antyżydowski, ale również antychrześcijański, ale, jak widać, nie wyciąga z tego wniosków. Mamy zatem w „Gościu” prostą narrację na temat, można powiedzieć, mimowolnej kolaboracji intelektualnej Kościoła katolickiego ze zbrodniami III Rzeszy.
„Gwiazdą” numeru „Gościa” jest kardynał Grzegorz Ryś. Wypada, niestety, bardzo dziwnie. Czytelnikowi proponuje się najpierw artykuł, który został utkany z fragmentów książki kardynała na temat judaizmu. To przykra lektura: przytacza się nauczanie różnych autorów chrześcijańskich i synodów, które – z dzisiejszej perspektywy – mają „antysemicki wydźwięk”. Ambroży, Augustyn, Grzegorz Wielki, Leon VII… Fragmenty pokazują na przykład zalecenie tego papieża, zgodnie z którym Żydów należy albo przekonać do wiary chrześcijańskiej, albo też wypędzić z miast, w których mieszkają chrześcijanie. Brutalne, rzekłbyś choćby językiem wokeismu – „przemocowe”, prawda?
Problem w tym, iż Leon VII pisał o tym… w X wieku. Przykładanie naszych norm obyczajowych i wzajemnej koegzystencji do sytuacji społecznej, materialnej oraz obyczajowej sprzed ponad 1 000 lat stanowi, mówiąc delikatnie, ciężkie nadużycie. W artykule jest kilka wyjaśnień kardynała, na przykład odnośnie stwierdzeń Grzegorza Wielkiego. Jednak z uwagi na charakter tekstu, zbudowanego z fragmentów, ogólna wymowa jest dość prosta: spójrzmy, jak Kościół przez wieki „ranił Żydów”.
Dalej przychodzi wywiad, który przeprowadził z kardynałem Jacek Dziedzina. Nie ma tu w zasadzie nic kontrowersyjnego. Hierarcha wygłasza dość oczywiste tezy, mówi o nauczaniu II Soboru Watykańskiego czy autorytecie Ojców Kościoła. Wskazuje, iż wiele wypowiedzi autorów chrześcijańskich sprzed 1 000 czy 1 500 lat, które, kiedy czytamy je dziś, wydają się zajadle antysemickie, w momencie swojego powstawania bynajmniej takie nie były. Znakomicie, ale skoro tak – to po co był wcześniejszy tekst, którego jedynym owocem jest przekonywanie czytelnika do „antysemickiej natury” kościelnego nauczania?
Dalej jest najgorzej.
„Gość” opublikował tekst pt. „Źródła antyjudaizmu”, podpisany nazwiskiem kardynała Rysia. To nie artykuł, ale zestaw cytatów z autorów chrześcijańskich – zdań wyłącznie bardzo mocnych, nieledwie antyżydowskich. Na przykład: „Czy jest jakiś rodzaj zbrodni, którego [Żydzi] by nie popełnili?”. Inne mówią o „poniewieraniu religii chrześcijańskiej” przez Żydów czy nazywają ich „wrogami” lub też odmawiają wszystkim Żydom wiary w Boga. We wcześniejszym wywiadzie kardynał częściowo wyjaśnia kontekst niektórych z cytatów. Niestety, kto przeczyta sam „artykuł” pt. „Źródła antyjudaizmu”, ten zostanie z przekonaniem prowadzącym raczej do tezy sugerowanej przez Grosfelda.
Relacje chrześcijańsko-żydowskie są trudnym tematem, to jasne. Wpływa dziś na to nie tyle historia i teologia, co przede wszystkim polityka. Pytanie: po co podejmować to skomplikowane zagadnienie w taki sposób, jak zrobił to „Gość Niedzielny”?
Jeżeli ma chodzić o ukazywanie prawdy – to konieczne jest unikanie publikacji, które tworzą zupełnie mylny obraz tych relacji. Takimi są właśnie pozbawione kontekstu „zestawienia”, które podaje „Gość” czytelnikom. Nie można też ignorować nauczania II Soboru Watykańskiego, jak manifestacyjnie robi to jeden z autorów magazynu.
Zamieszczanie podobnych tekstów obok cennych artykułów, na przykład pióra ks. prof. Stanisława Adamiaka, ks. prof. Mariusza Rosika czy prof. Rafała Łatki, jest wyrządzaniem szkody zarówno tym autorom, jak i samej debacie. Szkoda.
Paweł Chmielewski