Ciekawa sprawa… Gdy widzisz fizyczną ranę – iż jest
otwarta, cieknąca, brzydko pachnie i nie chce się goić to pewnie biegasz od
lekarza do lekarza i chcesz ją wyleczyć?
Ale gdy rany nie widać, bo twoja dusza jest zraniona, to zapewne
nie zwracasz na to uwagi i często chodzisz przez długi czas z taką otwartą raną.
Wszyscy mamy ranę, która powstała w wyniku grzechu
pierworodnego (ludzie nie posłuchali Boga, posłuchali Diabła), ale Jezus może
tę ranę zaleczyć – może ją oczyścić i zabandażować, tylko trzeba do niego
regularnie i często przychodzić (spowiedź), bo ta rana potrzebuje ciągłego
leczenia.
Niektórzy jednak chodzą z cieknącą, otwartą i śmierdzącą
raną miesiącami, latami albo choćby przez całe życie. I może ci się wydawać, że
tej rany nie widać, bo ona jest w środku, ale ją widać w nieprzyjemnym
zachowaniu. Mało tego – ta rana się powiększa przez twoje kolejne grzechy,
które zbierasz i dokładasz do istniejącej już rany. U niektórych ludzi, rana
jest tak duża, iż zajmuje prawie całego człowieka.
A co się wydarzy, gdy rana zajmie całego człowieka?
Lepiej nie czekać na ten moment, bo na pewno nic przyjemnego.
Ewelina
Szot