Jak świat długi i szeroki rozmaite ludy mają swoje tradycje i zwyczaje. Bogactwo w jednym i drugim przypadku jest tak wielkie, iż bardzo łatwo można się pomylić. W Brazylii nadwaga jest synonimem bogactwa, we Francji ubóstwa i najtańszego jedzenia. Kultura dalekowschodnia zabrania kobietom tańczyć z mężczyznami, co w kulturze zachodniej jest niedopuszczalne. Przykłady odmienności kulturowych można przedstawiać bez końca, ale nie ma takiej potrzeby, bo sprawa dotyczy jednego zjawiska.
Po 1989 roku do polskich i niepolskich tradycji, takich jak „Dziadek Mróz”, dołączyły „Walentynki” i „Halloween”. Jedno i drugie pojawiło się w mediach i hipermarketach, a przy tym powstało wiele kontrowersji. „Walentynki” są znacznie łagodniej traktowane, pewnie dlatego, iż nie mają podłoża ideologicznego, ale zarzut komercyjności tego dnia, skądinąd słuszny, jest notorycznie podnoszony. Dużo gorzej to wygląda z „Halloween”, w tym przypadku od zawsze chodziło o wojnę światopoglądów, czy wręcz o świętą wojnę religijną. Wielu duchownych i wiernych Kościoła zarzuca tej dziwnej amerykańskiej tradycji promowanie pogaństwa, brak szacunku dla majestatu śmierci i w końcu satanizmu.
Prócz warstwy światopoglądowej nie mniejsze zastrzeżenia budzi osobliwa forma „kolędowania”. Dzieci przebrane za różne stwory i potwory chodzą od domu do domu z propozycją nie do odrzucenia: „Cukierek albo psikus”. Taka zabawa z definicji jest podszyta szantażem i nie nosi żadnych elementów wychowawczych, a przy tym irytuje sporo ludzi. Nikt specjalnie nie lubi niezapowiedzianych wizyt, w dodatku takich, które przypominają coś pomiędzy akwizycją i podwyższoną składką zdrowotną w ZUS. Nie dość, iż nic nie zyskujesz, to jeszcze dodatkowo możesz stracić nerwy albo i zdrowie. Dlatego też ludzie reagują bardzo różnie, najczęściej poddają się szantażowi, bo trudno odmówić dziecku cukierka, ale zdarzają się też przypadki agresji i to po obu stronach.
Zdarza się, iż „psikusy” przeradzają się w akty wandalizmu, fora internetowe są wypełnione opowieściami o zniszczonych elewacjach domów, oblanych farbą albo obrzuconych jajkami. Podobne i bardziej kreatywne „niespodzianki” są zostawiane na drzwiach mieszkań, czy wycieraczkach. jeżeli ktoś raz przeszedł przez renowację domu lub mieszkania, po wizycie „dowcipnisiów”, to kolejna taka wizyta może się skończyć dramatem. Tak też się stało w tym roku i to w kilku miejscach. Na początek media poinformowały, iż w Lipkach Małych koło Bydgoszczy dziecko dostało cukierka z wbitym gwoździem. Potem doszło jeszcze parę podobnych zgłoszeń oraz ostrych przedmiotów jak szpilki i żyletki, po czym ruszyła internetowa machina.
Pełną winą, chociaż do dziś nie znaleziono sprawców i nie wiadomo jaki był motyw, obarczono katolików, ponieważ to głównie katolicy zwalczają w Polsce „Halloween”. Życie jest jednak bardziej skomplikowane niż przeciętny komentarz internetowy. Wielu wierzących Polaków godzi „Halloween” z wyznawaną religią i co więcej dzieci, które miały już I Komunię, chodzą po domach i domagają się cukierków. Z taką widzą, jaką mamy teraz, co najwyżej nie da się wykluczyć, iż rzeczywiście jakiś fanatyk religijny dopuścił się tego barbarzyńskiego czynu, ale równie dobrze mogła to być ofiara „psikusów”.Nie ma usprawiedliwienia dla próby okaleczenia dzieci, jednak sprowadzenie tych niedopuszczalnych przypadków agresji do wojny religijnej, czy ideologicznej jest nadmiernym uproszczeniem.
W tej „zabawie”, co do zasady stroną atakującą są „Halloweenowi kolędnicy”, ich wizyty to po prostu szantaż, który potrafi się też przerodzić w wandalizm. Tak się niestety kończą próby bezrefleksyjnego przeszczepienia obcych kulturowo obyczajów i dotyczy to nie tylko Polski, ale wszystkich krajów. W Polsce mamy za to swoją specyfikę i plemienne wojny, z tej przyczyny wszelkie „śledztwa” toczą się w uproszczonym trybie. Cukierki dostały dzieci, których rodzice na kontach społecznościowych wklejają 8 gwiazdek, a gwoździe powbijały „pisiorskie katole”. Tymczasem mogło być dokładnie odwrotnie albo jeszcze inaczej.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!