🔉Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych – cz. 11.

salveregina.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Czyśćciec


Wysłuchaj rozważania:

CUD 19. Dusze czyśćcowe błagają o ratunek żyjących.

Święty Mikołaj z Tolentynu odznaczał się wielkim miłosierdziem dla Kościoła Cierpiącego: różne sobie w tym celu zadawał umartwienia, pokuty, pościł często o chlebie i wodzie, a szczególnie gdy został wyświęconym na kapłana, często odprawiał Msze Święte za umarłych, to też dusze, które on z czyśćca wybawiał, często mu się objawiały. Mieszkał w Walimanezji, niedaleko miasta Pizy, cały oddany ćwiczeniom duchownym, gdy jednej nocy, w sobotę, widzi we śnie jakąś osobę bardzo bolejącą, która go prosi, aby za nią w dniu następnym odprawił Mszę Świętą. Mikołaj pyta ją, kto by ona była.

— Jestem, odpowiada dusza, twój przyjaciel, brat Pellegrino d’Ozima. Z Miłosierdzia Bożego jestem wolny od piekła za grzechy moje; ale ciężkie męki w Czyśćcu ponoszę. Przychodzę także w imieniu wielu dusz, podobnież jak ja cierpiących, prosić cię, abyś za nas jutro odprawił Mszę Świętą, przez co spodziewamy się wielkiego ulżenia w mękach naszych.

— Niechaj was Chrystus wspomoże przez Zasługi Najświętszej Krwi Swojej, którą was odkupić raczył, odpowie Święty ze zwykłą sobie dobrocią, ale Mszy Świętej jutro nie mogę odprawić za was, bo to niedziela. Mszy żałobnej mieć nie można, i muszę śpiewać summę w kościele. — Na to dusza jęcząc i wzdychając rzecze:

— Ach! pójdź ze mną, błagam cię, dla Miłości Bożej, pójdź, zobacz nasze męki, a pewno nie odmówisz nam swej pomocy.

Wtenczas zdawało mu się, iż był przeniesionym na wielkie pole, gdzie widział mnóstwo dusz różnego stanu, różnego wieku, jakby w ciałach swoich, cierpiące straszne, niepojęte męki, a wszystkie wyciągały ręce ku niemu, i z jękiem żałosnym błagały od niego ratunku.

— Oto, rzecze mu brat Pellegrino, oto są cierpienia tych dusz, które mnie wysłały do ciebie. Mamy nadzieję, iż Pan Bóg niczego nie odmówi na prośby twoje i z Miłosierdzia Swego wybawi nas.

Sługa Boży, wzruszony tym strasznym widokiem ukląkł i modlił się gorąco; pragnął, aby łzy jego zalały te płomienie ogniste. Rano, jak tylko się obudził, pobiegł do ojca przełożonego, opowiedział mu swoje widzenie i powtórzył prośbę brata Pellegrino, aby odprawić tegoż dnia Mszę Świętą za umarłych. Ojciec z żywym wzruszeniem słuchał tego opowiadania i pozwolił mieć Mszę żałobną nie tylko tego dnia, ale i przez cały tydzień, aby przez to ratował te biedne dusze. Mikołaj uszczęśliwiony z danego pozwolenia, pospieszył natychmiast do Ołtarza; modlił się z nadzwyczajną gorliwością, co też czynił przez cały tydzień, przydając sobie różne pokuty i umartwienia w tejże intencji.

Rychło po tym ukazał się znowu brat Pellegrino, już nie w płomieniach i w boleści, ale w szczęściu i Chwale, odziany jasną białą szatą, otoczony światłością, w której igrało mnóstwo innych dusz błogosławionych. Wszystkie dziękowały Mikołajowi, zowiąc go swym wybawicielem. Potem wzniosły się wszystkie do Nieba, śpiewając ten wiersz z psalmu: „Wybawiłeś nas od trapiących nas, a mających nas w nienawiści zawstydziłeś” *).

(Suriusz, Żywot Św. Mikołaja z Tolentynu, lOSeptem).

CUD 20. Modlitwy choćby najkrótsze wspomagają dusze czyśćcowe.

Dusze w mękach czyśćcowych zostające nie wymagają od nas rzeczy nadzwyczajnych i trudnych, jako to: wielkiej jałmużny, surowych postów, umartwień i innych podobnych ostrości: często miałyby ulgę z małych choćby rzeczy, z krótkiej modlitwy, z jakiej praktyki pobożności, a i tego im odmawiamy!

Czytałem gdzieś, mówi autor książki Kronik Braci Mniejszych, iż jeden świątobliwy biskup widział we śnie dziecię, które wędką złotą uwiązaną na srebrnej nitce, wyciągało ze studni tonącą niewiastę. Obudzony ze snu spojrzy przez okno i widzi to samo dziecię klęczące na grobowcu cmentarza w gorącej modlitwie. Woła je do siebie.

— Co tam robisz, moje dziecię, rzecze do niego.

— „Mówię Ojcze nasz i Psalm Zmiłuj się nade mną, Boże, za duszę mojej matki, która tu spoczywa”. Biskup zrozumiał, iż Pan Bóg dał mu poznać skuteczność choćby najkrótszej modlitwy za umarłych. Pewnym był, iż dusza tej matki została wybawioną z Czyśćca; iż wędka złota to było Ojcze nasz, a Psalm — to srebrna nitka tej wędki mistycznej.

W kronikach Braci Mniejszych znajdujemy opis dwóch wydarzeń podobnego rodzaju.

Ojciec Konrad Offiada, Zakonu Serafickiego, wielki Sługa Boży, modlił się raz w nocy przed Ołtarzem. Braciszek klasztorny, niedawno zmarły, pokazał mu się i prosił go o ratunek w mękach czyśćcowych. „Wiesz, mój Ojcze, mówił mu, iż Pan Bóg mile przyjmuje modlitwy twoje: błagam cię, nie odmawiaj mi ich”. Wnetże litościwy zakonnik odmówił za niego Ojcze nasz i Wieczny odpoczynek. Zjawisko wróciło, i słyszano te słowa:

„O mój Ojcze, żebyś wiedział, jak wielką ulgę przyniosła mi ta krótka modlitwa, to byś ją powtórzył z Łaski swojej!” Zakonnik odmówił jeszcze to samo.

— Ach! znowu zawołała dusza, mów więcej, mój Ojcze przez wnętrzności Miłosierdzia Bożego, mów więcej: oto męki moje zamieniają się w pociechy!”

Nie czekając dalszego nalegania, na dobry zakonnik odmówił jeszcze po kilka razy Ojcze nasz i Wieczny odpoczynek. Wreszcie za cudownym Zrządzeniem Bożym ujrzał na twarzy brata zmarłego zrazu ulgę w boleści, potem rozjaśnienie radości, nareszcie szczęście niewymowne; szaty jego także się zmieniały: stały się śnieżnej białości i jasność niebieska opromieniła tę wybraną duszę, która tysiączne składając podziękowania, wzniosła się z tryumfem do Nieba.

Błogosławiony Szczepan, tegoż Zakonu, równie miły Panu Bogu, miał także wielkie politowanie nad duszami w Czyśćcu cierpiącymi. Często przepędzał on w nocy kilka godzin na modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. Raz, gdy już wracał do swej celi, ujrzał jednego zakonnika, siedzącego w stali chórowej, z kapturem na głowie, naciągniętym aż na oczy; zdziwiony, zbliża się do niego i pyta, dlaczego tak siedzi w kościele, o tej godzinie, gdy wszyscy spoczywają, i co tu porabia? Zakonnik odpowiada mu grobowym głosem:

— „Jestem brat umarły: Cierpię tu mój Czyściec, wypłacam się Sprawiedliwości Boskiej za grzechy roztargnienia, nieuszanowanie w czasie śpiewania godzin zakonnych. Pan Bóg pozwolił mi pokazać się tobie, mój Ojcze, i prosić cię o ratunek, abym z tej męki był wybawionym”.

Błogosławiony Szczepan ukląkł natychmiast i odmówił za niego psalm: Z głębokości wołałem“ z modlitewką, która się zwykle po tym Psalmie odprawia. Umarły zdawał się mieć stąd wiele ulgi. Przez kilka nocy pokazywał się jeszcze i zawsze rzewnie dziękował Ojcu za modlitwy. Nareszcie jednej nocy, po tej modlitwie powstał ze stali, jak więzień zrzucający swe kajdany, i uleciał do Nieba. Błogosławiony Szczepan opowiadał kilkakrotnie to zjawienie dla zachęcenia swych zakonników do skupienia i pobożności ducha przy śpiewaniu Chwały Bożej w kościele.

(Kroniki Braci Mniejszych, ks. 4., roz. 30).

Cuda Boże w świętych duszach czyśćcowych G. O. Rossignoli, 1935r

Idź do oryginalnego materiału